Chodzą z dużym, nietypowym krzyżem na szyi, czasem myleni są z harcerzami, niejednokrotnie słyszą pytania - co to za znak. Animatorzy. Nazwa znana nie tylko w kręgach kościelnych, bo pojawia się w odniesieniu do kultury, życia społecznego. Mają animować pewną grupę osób, wspólnotę, bo animator to ten, który ożywia, prowadzi, jest odpowiedzialny za pewne działania. I do tego momentu słowo to odnieść można do wszystkich dziedzin. Ale to właśnie animatorów Ruchu Światło-Życie i Liturgicznej Służby Ołtarza wyróżnia znak krzyża i błogosławieństwo otrzymane z rąk biskupa.
We wrześniu każdego roku w naszej diecezji nowa grupa młodych ludzi, którzy przeszli formację w oazie bądź w LSO, zostaje posłana, by działać w swoich parafiach, przygotowywać liturgię, opiekować się młodszymi kolegami i koleżankami we wspólnotach. To właśnie takie osoby z radością i zapałem czekają na turnusy wakacyjne, by tam na kilka dni czy tygodni podjąć się prowadzenia grupy, śpiewu. Tu warto zapytać - czy zatem krzyż to tylko przepustka do wielu przywilejów, wyróżnienie? Robert, animator Ruchu Światło-Życie mówi: „Często ludzie widząc mnie z krzyżem animatorskim pytają mnie, za co to dostałem. Oczywiście najpierw chciałoby się powiedzieć, że za to, iż tyle lat jestem w ruchu i to czy tamto zrobiłem. Ale to nie jest prawda. Krzyża nie dostaje się za coś, bo to nie trofeum. Krzyż animatorski to błogosławieństwo na dalsze działanie i tylko wtedy to ma sens. Jeśli ktoś traktuje krzyż jako uznanie zasług, to nigdy nie powinien był go otrzymać”. Jak dochodzi się do błogosławieństwa? Najpierw trzeba być członkiem danej grupy, po kilku latach rozpocząć szkołę animatora, która w zależności od wspólnoty trwa rok, dwa, a w oazie trzy lata. Czy taka formacja jest potrzeba? Dawid, animator LSO ze Strzyżowa zwierza się: „Animatorem LSO jestem od ubiegłego roku i wiele to w moim życiu zmieniło. Po otrzymaniu krzyża poczułem, jak wielka to jest odpowiedzialność za młodszych ministrantów w parafii, ale i na wakacyjnych turnusach, nie tylko pod względem liturgicznym, ale też moralnym w takim sensie, że animator jest w dużym stopniu wzorem zachowania dla młodszych kolegów. To jest bardzo trudne. W zakresie obowiązków animatora jest dbanie o liturgię, przygotowanie do posługi ministrantów, przygotowywanie uroczystości kościelnych, ale dla mnie zawsze ważniejszym będzie ten wymiar duchowy, trudniejszy i bardziej wymagający. Krzyż zmienił na bardziej dojrzałe moje spojrzenie na wiarę, na Boga i na wszystkie tajemnice z Nim związane”.
W Ewangelii Jezus mówi, że Jego jarzmo jest słodkie, a brzemię lekkie. Pójść za Nim, to podjąć krzyż, który czasem jest jedynie monotonią obowiązków. Justyna, animatorka z Ropczyc, która 6 września br. otrzymała błogosławieństwo z rąk Biskupa Ordynariusza, tak mówiła tuż przed tym wydarzeniem: „Już od początku bycia w oazie chciałam dostać krzyż. Byłam tym zafascynowana. Starałam się naśladować moje animatorki. Przechodziłam formację i czasem zastanawiałam się, po co ten krzyż chcę przyjąć. Im bliżej było decyzji, tym większe miałam obawy. Dzięki rekolekcjom wakacyjnym rozwiałam swój lęk i postanowiłam przyjąć krzyż. Teraz wiem, że błogosławieństwo będzie prowadziło do jeszcze większego zaangażowania w Ruch. Przyjęcie krzyża będzie jednym z najważniejszych wydarzeń w moim życiu, bo wiem, że wtedy Pan mówi do mnie jak w Ewangelii: „Idźcie i głoście Ewangelię wszystkim narodom”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu