Wojciech Dudkiewicz: Dyrektorem Muzeum Historii Polski jest Pan od 17 lat – przetrwał Pan kilka rządów, wielu premierów i ministrów kultury. Jak to możliwe?
Robert Kostro: To skomplikowane. Dość powiedzieć, że starałem się umiejętnie rozmawiać z każdym ministrem, ale także prowadzić żywe, działające muzeum. Nie ma też wątpliwości, że nie każdy minister wspierał ten projekt tak jak prof. Piotr Gliński. W każdym razie nie siedzieliśmy i nie czekaliśmy na zmiłowanie tego czy innego urzędnika. Nie mieliśmy siedziby, ale byliśmy aktywni, organizowaliśmy wystawy – m.in. na Zamku Królewskim w Warszawie, w Bibliotece Uniwersyteckiej, na Zamku w Zamościu, w holenderskiej Bredzie – o 1. Dywizji Pancernej i gen. Stanisławie Maczku, a nawet w Budapeszcie – na temat tysiąca lat relacji polsko-węgierskich.
Reklama
Działaliście Państwo jednak głównie wirtualnie...
Trochę wirtualnie, trochę w realu. Powstały ciekawe projekty edukacyjne, takie jak krążąca obecnie po Polsce multimedialna wystawa „Powstali 1863-64”. Staraliśmy się opowiadać o historii w taki sposób, by większość Polaków mogła się z nią utożsamiać jako wspólną opowieścią. Żeby nikt nie miał poczucia, że to jest przeciwko komuś, że odbywa się tu jakaś gra historyczna czy polityczna. Nie jest tajemnicą, że w czasie rządów PO dwa razy było blisko zamknięcia projektu albo mojego odejścia. Wiele osób wtedy myślało, że muzeum nigdy nie powstanie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Od dawna znany był termin otwarcia budynku muzeum na warszawskiej Cytadeli – 28 września – wraz z wystawą czasową. Główną, stałą wystawę zobaczymy za 2,5 roku. W takim razie dlaczego otwarcie teraz?
Często tak się dzieje. Muzeum Polin też się otworzyło w części wystaw czasowych, w nowej odsłonie Muzeum Wojska Polskiego także można oglądać tymczasową, a nie ostateczną wystawę. W przypadku dużych muzeów – a nasze będzie największe w Polsce – przygotowanie stałej wystawy trwa miesiące. Otwieramy się wcześniej, co wynika z faktu, że nasza placówka pełni wiele funkcji poza wystawą stałą. Jest przestrzeń do wystaw czasowych; tam będą organizowane wystawy tematyczne. Jest duże audytorium, gdzie można organizować konferencje, koncerty, rozmaite wydarzenia artystyczne; jest sala kinowa, są sale konferencyjne, edukacyjne. Wszystko to będzie działać jako duże centrum kulturalne i centrum promowania edukacji historycznej, polskiego dziedzictwa itp. od samego początku, od momentu otwarcia.
Reklama
Każdy ma swoją wizję historii. Pan również taką ma i z pewnością znalazła ona odzwierciedlenie w scenariuszu muzeum. Mylę się?
Nie myli się Pan. Ale taka duża wystawa, obejmująca ponad tysiąc lat historii Polski, musi być efektem wieloletniej i zbiorowej pracy. Jej koncepcja powstała w kilku etapach, z udziałem wybitnych historyków, m.in. prof. Andrzeja Nowaka. Wyjściowa wizja, tzn. uznanie, że w pierwszej kolejności interesuje nas to, co jest fascynującego, chwalebnego w przeszłości Polski, a w drugiej – że widzimy ją przede wszystkim jako historię wolności, to w dużej mierze kierunek, który osobiście nadałem temu muzeum.
Czy w tej wizji jest miejsce na bardziej kontrowersyjne kwestie, jak np. ta z XX wieku, a dokładniej obóz w Berezie Kartuskiej, Wyspa Węży gen. Sikorskiego?
Opowiadając tysiąc lat historii, nie zawsze możemy pokazać wszystkie szczegóły. Nie wynika to albo nie zawsze wynika to z decyzji historycznych o pomijaniu jakichś wydarzeń, ale z decyzji praktycznych – zwiedzający już więcej nie przyjmie do wiadomości, zamęczymy go tym. I tak obejrzenie tej całej wystawy zajmie co najmniej 3 godz., a jeśli ktoś będzie się chciał uważnie wczytywać, wsłuchiwać i wpatrywać w materiały multimedialne – to 5-6 godz.
Reklama
W ostatnich latach nastąpił wysyp muzeów w Polsce. Ich lista – Pan to wie lepiej – jest długa. Czy to kwestia większego zainteresowania historią, przeszłością?
To jeden z powodów. Poza tym wcześniej, właściwie od II wojny światowej, powstało niewiele muzeów, a jeśli już, to w miejscach martyrologicznych, na ziemiach zachodnich, i początkowo bazowały one na zbiorach poniemieckich, m.in. Muzeum Narodowe we Wrocławiu czy Szczecinie. Dopiero Muzeum Powstania Warszawskiego, powołane w 2004 r. przez Lecha Kaczyńskiego, było pierwszym od lat 30. XX wieku dużym muzeum historycznym. I jeszcze jedno. W latach 90. ubiegłego wieku na całym świecie nastąpiło odnowienie muzealnictwa historycznego. Odkryto, że dzięki wprowadzeniu do niego multimediów, scenografii można opowiedzieć znacznie więcej niż w tradycyjnych placówkach, można wprowadzać pewne wątki tam, gdzie brakuje oryginalnych obiektów. Także Polska przeżywa rewolucję, która jest odbiciem przemian następujących w muzealnictwie na całym świecie. I trzeba powiedzieć, że powstało u nas co najmniej kilka muzeów światowej klasy.
A odkrycie przez tzw. czynniki decyzyjne, że polityka historyczna jest lub może być istotną częścią polityki, również tej bieżącej?
Oczywiście, też. Na pewno jednym z powodów zainteresowania polityką historyczną pod koniec lat 90. ubiegłego wieku było to, że zauważyliśmy, iż wiele narodów, państw prowadzi taką politykę bardzo intensywnie. Do ważnych realizacji muzealniczych lat 90. należy np. waszyngtońskie Muzeum Holokaustu czy Niemieckie Muzeum Historyczne. A my jesteśmy daleko w tyle. Gdy kilka lat temu chodziłem po Berlinie, doliczyłem się ośmiu wystaw na temat podziału Niemiec i Berlina, ucieczek z NRD do Berlina Zachodniego. Berlin wzmacniał swoją tożsamość, budował wizerunek na opowiadaniu o podziale Niemiec. Takich rzeczy często się nie zauważa, przyjmuje się jako naturalne, ale to bazuje na tym, że działa wiele instytucji, które o tej historii opowiadają, przenoszą ciężar zainteresowania z epoki nazizmu na epokę podziału i bardziej chwalebne części historii Niemiec.
Czy Muzeum Historii Polski będzie na siebie zarabiać?
Tak jak znakomita większość muzeów na świecie nie będzie na siebie zarabiać, choć będzie przynosić pewne dochody. Duże audytorium, salę kinową, sale konferencyjne będzie można wynajmować. Liczymy też na współpracę z różnymi firmami, które – mam nadzieję – będą finansowały część naszej działalności. Ponadto muzea generują ruch turystyczny. Nawet jeśli same nie przynoszą dochodów, to zarabia na tym okolica – miasto, restauracje, hotele itd. To nie są stracone pieniądze. Pieniądze wydawane na kulturę nigdy nie są stracone. Muzea się opłacają.
Robert Kostro - historyk, dziennikarz, publicysta, polityk