Chcę tutaj, w Kijowie, powiedzieć kilka słów, które zwrócone są do przywódców państw Unii Europejskiej, państw NATO. Chciałbym odwołać się do ich sumień, ale także do ich konsekwencji. Oni głoszą pewne zasady, a my te zasady podzielamy. Ale jeżeli takie zasady się głosi, to trzeba z nich także wyciągać wnioski – powiedział wicepremier Jarosław Kaczyński, zwracając się do wszystkich przywódców demokratycznego świata.
Wyjaśnił, że cały Zachód powinien podjąć zdecydowane kroki, by przeciwdziałać dalszemu przelewowi krwi i ograniczyć zbrodnicze działania Rosji. Zaproponował, żeby NATO, a być może nawet ONZ utworzyły na Ukrainie misję pokojową, która zapewniłaby bezpieczeństwo mieszkańcom bombardowanych i ostrzeliwanych przez rosyjską armię miast.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
– Sądzę, że potrzebna jest misja pokojowa NATO, ewentualnie jeszcze jakiegoś szerszego układu międzynarodowego, ale taka misja, która będzie w stanie także się obronić i która będzie działała na terenie Ukrainy – zaznaczył Kaczyński.
Według lidera PiS, misja ta powinna dążyć do zaprowadzenia pokoju oraz zapewnienia ciągłości pomocy humanitarnej. Wicepremier nie miał wątpliwości, że dla jej skuteczności konieczne jest zabezpieczenie jej przez „odpowiednie siły zbrojne”.
Na ustach całego świata
Reklama
Słowa Kaczyńskiego odbiły się głośnym echem nie tylko w Polsce i na Ukrainie, ale także w całym zachodnim świecie. Jego propozycja była szeroko komentowana m.in. w Wielkiej Brytanii, USA, we Francji a nawet w Niemczech. Niestety, działanie naszych zachodnich sąsiadów w kontekście rosyjskiej inwazji na Ukrainę coraz częściej stawia to państwo w pozycji rosyjskiego konia trojańskiego Europy.
Nie dziwi zatem, że kanclerz Niemiec w zdecydowany sposób odrzucił propozycję Jarosława Kaczyńskiego.Jak podkreślił rzecznik niemieckiego rządu, Olaf Scholz „wyraźnie mówił w przeszłości, że żaden członek personelu NATO ani żaden żołnierz NATO nie zostanie wysłany poza NATO lub na Ukrainę. W tej kwestii musi nadal obowiązywać «czerwona linia»”.
Ukraina dziękuje za wsparcie
Niemieckie stanowisko zostało skrytykowane przez prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego, który przemawiając przed Bundestagiem, otwarcie powiedział, że Niemcy powinni zrobić więcej, by przeciwdziałać tej wojnie. Wcześniej Zełenski podziękował Polakom, Czechom i Słoweńcom, że w tym trudnym czasie zdobyli się na tak heroiczny gest, jak przyjazd do Kijowa i zademonstrowanie solidarności z napadniętą Ukrainą.
Na bardziej osobiste wyznanie zdecydował się mer Kijowa Witalij Kliczko, który w rozmowie z TVP World nie krył słów uznania pod adresem polskiego wicepremiera. – Specjalne podziękowania chcę skierować do Jarosława Kaczyńskiego. To była bardzo ryzykowna podróż, tutaj, do Kijowa. Ale była to też bardzo symboliczna podróż, w której chciał pokazać jedność z Ukrainą. Nigdy tego nie zapomnimy. Teraz, w tym trudnym czasie, widzimy, kto jest naszym prawdziwym przyjacielem – powiedział legendarny pięściarz, a obecnie włodarz bombardowanej stolicy.
Pukanie do europejskiego sumienia
Patrząc na gest odwagi, którym była wizyta czterech europejskich przywódców w Kijowie, nie sposób nie docenić duchowego znaczenia tej podróży. Bezkompromisowość Morawieckiego, Kaczyńskiego, Fiali i Janszy na lata będzie wyrzutem sumienia dla innych europejskich przywódców.
– Wzywam liderów krajów europejskich (...), żeby pojechali do Kijowa, spojrzeli w oczy płaczącym matkom, popatrzyli na naród ukraiński z bliska i umocnili ich wolę walki – zaapelował premier Mateusz Morawiecki. To wyzwanie nie tylko polityczne, to żądanie, by jasno pokazali, jakie wartości wyznają i po której stronie tego sporu faktycznie stoją.