Reklama

Niedziela na Podbeskidziu

Pandemia owiec nie zatrzyma

O pasterskich tradycjach i współczesnym wypasie owiec z Józefem Michałkiem, prezesem Związku Podhalan Oddział Górali Śląskich, rozmawia Mariusz Rzymek.

Niedziela bielsko-żywiecka 17/2021, str. IV-V

[ TEMATY ]

górale

Podhale

MR

Miejmy nadzieję, że tak będą już niebawem wyglądać Hale w Beskidach

Miejmy nadzieję, że tak będą już niebawem wyglądać Hale w Beskidach

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Mariusz Rzymek: Jak w tym roku będą wyglądać redyki?

Józef Michałek: Wszędzie się odbędą, ale bez rozgłosu. Owce muszą iść na hale, bo kończy się siano i nawet pandemia tego nie zatrzyma. Zanim jednak wszystko ruszy, to najpierw bacowie spotkają się na św. Wojciecha w Sanktuarium Matki Boskiej Ludźmierskiej na Mszy św. Tam w procesji z darami celebrans otrzyma od nich jagnię, które później trafi do stada idącego na wypas.

Dopiero kilka dni po zakończeniu uroczystości od Podhala po Beskid Żywiecki zaczną się odbywać regionalne redyki, które są na namacalnym dowodem na oficjalne rozpoczęcie sezonu pasterskiego.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Gdzie w Beskidach będzie można zobaczyć największe stado owiec?

Ponad tysiąc owiec będzie się paść na Ochodzitej. Pieczę nad nim sprawować będzie baca Piotr Kohut. Z Ochodzitej stado ruszy na Baranią Górę, Koczy Zamek, Tyniok. Owce, które w nim się znajdą, należą do kilkudziesięciu gospodarzy, którzy są mieszkańcami Beskidu Śląskiego, Żywieckiego, a nawet Podhala. To przykład tzw. wypasu wspólnotowego.

Jakie miejsce w Beskidach można ochrzcić mianem matecznika tradycyjnego redyku wiosennego, a jakie jesiennego łossodu?

Kiedyś najsłynniejsze redyki były w Korbielowie, który na mapie pasterskiej jest teraz miejscem symbolicznym, gdyż wypasa się tam ok. 150 owiec. Co do łossodu, to zwyczajowo odbywał się on na św. Michała na Hali Boraczej. Jako że Archanioł miał w ręce wagę i miecz, a więc atrybuty potrzebne do sprawiedliwego podziału, idealnie nadawał się na patrona dobrego zakończenia sezonu pasterskiego. Obecnie duchowym centrum kultury pasterskiej stał się Koniaków.

Jak to się stało, że w Beskidach odżyła tradycja pasterska?

Mieliśmy taką sytuację w Koniakowie, że w okresie PRL-u była tam spółdzielnia i państwo narzucało pewne sposoby gospodarowania. Jak skończył się PRL, to wszystkie owce ze spółdzielni poszły pod nóż. W gronie kilku kolegów postanowiliśmy powrócić do tego, co było początkiem kultury góralskiej w Karpatach, czyli do wspólnotowego wypasu. Nasz pomysł chwycił i obecnie ma się dobrze.

Od momentu wskrzeszenia tradycyjnego wypasu ilość trzymanych owiec wzrasta czy maleje?

Z perspektywy tych lat widać, że ilość owiec utrzymuje się na tym samym poziomie. U nas nie ma jednak hodowli owiec, ale jest pasterstwo. Żeby to pasterstwo wciąż było, trzeba zebrać minimum 300 owiec w jedno stado. Skoro nikt tyle owiec nie ma, więc zbiera się je od wielu ludzi.

„Kto ma owce, ten ma, co chce” – mówiło stare porzekadło. Czy pasterstwo jest opłacalne?

Owce na dzień dzisiejszy to nie jest biznes. Tym, co napędza koniunkturę, są oscypki. Z ich sprzedaży są konkretne pieniądze.

Co takiego intrygującego jest w kulturze pasterskiej, żeby walczyć o jej ocalanie?

Kultura pasterska to kultura relacji. Liczy się w niej to, czy umiemy ze sobą współpracować, razem podejmować inicjatywy i się dogadywać. Bacowie nie prowadzą wypasu na swoim polu. Oni robią to na ziemi, która ma różnych właścicieli. Dla kogoś taki rodzaj porozumienia, gdzie trzeba dogadywać się z wieloma osobami, wydaje się czymś niemożliwym. W kulturze pasterskiej to norma.

Co określiłby Pan mianem wyróżnika kultury pasterskiej?

W kulturze pasterskiej nic do człowieka nie należy. Nawet jego życie. Mając tą prawdę przed oczami, łatwiej uwierzyć, że głównym zadaniem, przed którym każdy z nas stoi, jest budowanie właściwych relacji z bliźnimi. Proszę zauważyć, że baca nie ma owiec i ziemi, a gospodaruje jednym i drugim. A czyni to dlatego, że potrafi się dogadać z innymi.

Kolejną rzeczą charakterystyczną dla pasterstwa jest wyrób sera. Górale nigdy nie dali sobie odebrać prawa do jego sprzedaży. Po wejściu Polski do UE tylko to potwierdzili, uzyskując stosowne certyfikaty dla bryndzy, oscypka, redykołki, żętycy czy bundzu.

Do tego dochodzi jeszcze głęboki wymiar duchowy. Pasterz zawsze odnosił się do siły wyższej. W chwilach trwogi i zagrożenia, gdy przychodzi czarna noc, a wilki zewsząd atakują, on oddaje się w opiekę Panu Bogu i liczy na Jego Opatrzność. Jednocześnie wzorem Chrystusowych przypowieści nigdy nie opuszcza powierzonego mu stada i zawsze staje w jego obronie.

Na początku marca na Podkarpaciu wataha wilków zaatakował drwali. Ci obronili się, używając pił mechanicznych. Pasterze nie mają przy sobie takiej „broni”.

Kilkanaście lat temu tych drapieżników prawie w ogóle nie było, a teraz jest ich dużo. Na dodatek nie boją się człowieka, bo ten do nich nie strzela. Dlatego coraz częstsze są sytuacje wchodzenia wilków do wsi. Nic więc dziwnego, że wilki stają się bardziej zuchwałe, czego doświadczają również pasterze. Nie jest jednak tak, że w konfrontacji z nimi są oni bezbronni. W celu ratowania życia mogą użyć wszystkiego, co tylko dostępne, aby przepędzić napastnika, i to czynią.

W walce z wilkiem nieocenioną pomocą są również psy pasterskie. Mowa tu nie o dwóch czy trzech psach, ale o całej sforze. W momencie ataku jeden pies podtrzymuje drugiego i prze na drapieżnika. Wtedy wilk nie ma szans.

Reklama

Kiedy zazwyczaj następuje atak wilków na stado?

Obficie padający deszcz lub śnieg, mgła utrudniająca orientację albo ciemność nocy – przy takiej pogodzie wilki zawsze się pojawiają i zaczynają swoje harce. To dlatego bacowie i juhasi są przy owcach 24 godziny na dobę. Oni z nimi śpią. I to dosłownie. Nawet na pół godziny nie spuszczają ich z oczu. Wilki to wyczuwają i wolą atakować owce pozostawione samopas. A takie znajdują w zagrodach przy gospodarstwach. Tam nie ma przy nich nikogo. I nieważne, że teren otoczony jest siatką. Wilk potrafi pod nią przejść i rozszarpać owcę.

Obraz pasterza jako obrońcy stada mocno usadowił się w symbolice chrześcijańskiej. Nic więc dziwnego, że wielu hierarchów często do niego nawiązuje. Jakie ma Pan w pamięci sceny przenikania się tych dwóch przestrzeni?

Pierwszym takim obrazem jest zdjęcie kard. Stefana Wyszyńskiego z owieczką na rękach. Tę fotografię wykonano w Komańczy, gdzie Prymas Tysiąclecia był internowany. Co ciekawe, w pobliskich Osławicach wypasanych jest obecnie 2, 5 tys. owiec, najwięcej w całej Polsce. Z kolei na krzyżu papieża Franciszka jest umieszczony pasterz z owieczką. To bardzo znaczący element, który niezwykle wymownie mówi o pasterstwie.

No i św. Jan Paweł II. Do historii przeszło jego wspaniałe spotkania z bacą Ziębą i jego towarzyszami w Dolinie Chochołowskiej. Tą scenę malowano później na szkle i na płótnie. Widziałem ją bardzo często w tzw. świętym kącie, czyli w takim miejscu w bacówce, w którym trzyma się święte obrazy. Podczas pierwszej pielgrzymki do Polski Jan Paweł II odwiedził Nowy Targ, gdzie na miejscowym lotnisku odprawił Mszę św. Od bacy, który ze stadem owiec przyszedł wtedy na liturgię, usłyszałem, że wyraźnie wyczuł on na sobie papieski wzrok. – On był tak daleko, ale mnie dojrzał – mówił pasterz.

Według mnie, każdy kleryk zanim zostanie kapłanem, powinien przynajmniej na rok iść na juhaskę. Im większa u niego znajomość pasterskiego rzemiosła, tym lepsza praca z ludźmi, których później powierzy mu Pan Bóg.

2021-04-21 10:21

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Nowy Targ: 100-lecie Związku Podhalan w stolicy Podhala

[ TEMATY ]

Związek Podhalan

Podhale

Krzysztof Sitkowski/BPKP

Nowotarski Oddział Związku Podhalan, największej organizacji zrzeszającej górali na cały świecie, obchodzi w 2021 r. 100-lecie działalności. Jubileuszowe wydarzenia potrwają cały rok. Patronat honorowy nad 100-leciem nowotarskiego oddziału objął prezydent Andrzej Duda.

- W 2021 roku będziemy obchodzić jubileusz 100-lecia powstania oddziału Związku Podhalan w Nowym Targu, powstałego 12 lutego 1921 r. jako Ognisko Związku Podhalan. W ramach roku jubileuszowego Związku Podhalan w Nowym Targu w celu podkreślenia jego doniosłości pragniemy zorganizować szereg wydarzeń kulturalnych, sportowych, muzycznych i regionalnych, odwołujących się do historii i tradycji Oddziału, ale też będących zarówno hołdem złożonym tym, którzy tworzyli ten Oddział, jak i pokazujących naszą stałą aktywność w życiu społecznym i kulturalnym Podhala - mówi Wojciech Groń, prezes nowotarskiego oddziału Związku Podhalan.

CZYTAJ DALEJ

Litania nie tylko na maj

Niedziela Ogólnopolska 19/2021, str. 14-15

[ TEMATY ]

litania

Karol Porwich/Niedziela

Jak powstały i skąd pochodzą wezwania Litanii Loretańskiej? Niektóre z nich wydają się bardzo tajemnicze: „Wieżo z kości słoniowej”, „Arko przymierza”, „Gwiazdo zaranna”…

Za nami już pierwsze dni maja – miesiąca poświęconego w szczególny sposób Dziewicy Maryi. To czas maryjnych nabożeństw, podczas których nie tylko w świątyniach, ale i przy kapliczkach lub przydrożnych figurach rozbrzmiewa Litania do Najświętszej Maryi Panny, popularnie nazywana Litanią Loretańską. Wielu z nas, także czytelników Niedzieli, pyta: jak powstały wezwania tej litanii? Jaka jest jej historia i co kryje się w niekiedy tajemniczo brzmiących określeniach, takich jak: „Domie złoty” czy „Wieżo z kości słoniowej”?

CZYTAJ DALEJ

Ukraina: papieska korona dla Matki Bożej w Fastowie

2024-05-12 15:33

Grażyna Kołek

W przededniu rocznicy objawień fatimskich papieską koronę otrzymała figura Matki Bożej w Fastowie. W tym ukraińskim mieście leżącym nieopodal Kijowa działa dominikański Dom św. Marcina de Porres, stanowiący jeden z największych hubów humanitarnych w tym ogarniętym wojną kraju. Maryjna figura powstała dwa lata po objawieniach w Fatimie i przechowywana jest w miejscowym kościele Podwyższenia Krzyża Świętego, ważnym punkcie modlitwy o pokój na Ukrainie.

Odpowiedzialnym za funkcjonowanie ośrodka w Fastowie jest ukraiński dominikanin ojciec Mykhaiło Romaniw, który współpracuje z całą rzeszą świeckich wolontariuszy. „Pomysł koronacji wziął się stąd, że nasz parafianin, pan Aleksander Łysenko, na jednej ze stron antykwarycznych znalazł figurę Matki Bożej Fatimskiej. Figura jest drewniana, ma 120 centymetrów wysokości. Pochodzi z Fatimy i została wyprodukowana w 1919 roku. To nas bardzo zainteresowało” - mówi Radiu Watykańskiemu ojciec Romaniw. Jak podkreśla, „drugą ważną rzeczą było to, że Matka Boża Fatimska właśnie w tym kontekście wojny prosiła o to, aby się modlić za Rosję. To jest bardzo ważne i od zawsze pamiętałem, iż żadne inne objawienie nigdy nie mówi o Rosji”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję