Reklama

Niedziela na Podbeskidziu

Milczenie byłoby zbrodnią

Pamięć o Żołnierzach Wyklętych w ostatnich latach jest szczególnie kultywowana. Nie zabrakło ich również na Żywiecczyźnie, której mieszkańcy o nich nie zapomnieli.

Niedziela bielsko-żywiecka 9/2021, str. IV

[ TEMATY ]

żołnierze wyklęci

IPN

Obeliski upamiętniające żołnierzy „Bartka” w Starym Grodkowie

Obeliski upamiętniające żołnierzy „Bartka” w Starym Grodkowie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Mama, jak się dowiedziała, że tata siedzi w więzieniu w Katowicach, pojechała tam z paczką. Jeszcze jej powiedzieli, co się wozi. Tego nie zapomnę. Cebulę wiozła. Bo jak ich biją, to zęby wybijają. I tak tata nie miał zębów, bo mu wybili wszystkie. Tylko jeden ząb w tej koronce się ostał – mówi w radiowym reportażu „Nieśmiertelni” pani Elżbieta, córka Jana Kwiczala „Emila”.

Pani Elżbieta należy do grona uprzywilejowanych potomków Żołnierzy Wyklętych. W roku 2018 otrzymała notę identyfikacyjną szczątków swojego ojca. Czekała na to 71 lat. Teraz wie, gdzie kości taty są złożone.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Mama dowiedziała się, że na cmentarz komunalny w Panewnikach wożą zamordowanych w więzieniu. Przyjeżdżamy tam, stoimy nad grobem, mama płacze, a w pewnym momencie podchodzi kobieta i mówi: „To jest mój grób”. Mama poszła do grabarza i ten podał inny numer. Za chwilę znów to samo. Nie potrafiliśmy znaleźć w ogóle grobu – mówi pani Elżbieta.

Około stu żołnierzy kpt. Henryka Flamego „Bartka”, którzy w wyniku ubeckiej operacji o kryptonimie „Lawina” stracili życie, wciąż nie mają swoich grobów. Ich ciała powoli odzyskują tożsamość po ekshumacjach dokonanych przez Instytut Pamięci Narodowej (IPN) na Opolszczyźnie w Starym Grodkowie, w dawnym majątku Scharfenberg (dziś Dworzysko) i we wsi Barut.

Strzały na przesłuchaniu

Reklama

– Tatę złapali w obławie pod Romanką. Miał wtedy dwadzieścia kilka lat (urodził się w grudniu 1922 r.). W katowni ubeckiej w Żywcu Zabłociu (kamienica przy u. Dworcowej 2) przestrzelono mu piszczele w obu nogach. Kiedyś, gdy przyszedł po pracy w polu, myłem mu nogi i zobaczyłem dziwne ślady. Nic nie chciał o nich mówić, ale później się dowiedziałem, skąd ma takie pamiątki. Za działalność wrogą dla Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej został skazany na wieloletnie więzienie. Odsiedział we Wronkach 10 lat. Tyle, bo przyszła amnestia. W zimie, żeby nie zamarznąć, wkładał gazety pod więzienny uniform. W celi nie miał łóżka. Spał na betonie. Swoje musiał też oddać socjalistycznej ojczyźnie. Dlatego niewolniczo pracował w kopalni. W więzieniu stracił dużo zdrowia – wspomina Mirosław Jarco, syn partyzanta Józefa Jarco ps. Leśny, żołnierza Narodowych Sił Zbrojnych z oddziału Antoniego Bieguna ,,Sztubaka”.

– Po wyjściu na wolność, w wieku 33 lat, ożenił się. Z przysiółka Łazy k. Przybędzy przeniósł się do Radziechów. Przez pierwsze dwa lata po odsiadce nie mógł znaleźć stałego zatrudnienia. Pracował więc jako pomocnik budowlany przy budowie szkoły w Przybędzy, a później w tartaku. Władza ludowa nie zapominała jednak o przeszłości taty. Pod koniec lat 60. w naszym domu pojawił się patrol milicji, żeby sprawdzić, co robi i gdzie się przemieszcza. Gdy w stanie wojennym trafiłem do Ludowego Wojska Polskiego, znów okazało się, że moja rodzina wciąż jest na celowniku aparatu władzy. Wszystko wiedzieli o antykomunistycznej działalności taty. Traf chciał, że oficer w randze porucznika, który służył w jednostce w Stargardzie Szczecińskim, mieszkał na Żywiecczyźnie i poborowi z tego rejonu mieli w tej jednostce fory. Nic złego więc mnie nie spotkało. Wracając jednak do przeszłości taty, w naszym domu to był temat tabu. W ten sposób postanowił nas chronić przed potencjalnymi przykrościami i represjami. Mój tata nie doczekał się rehabilitacji. Sądowe orzeczenie o oczyszczeniu go z winy nie przyszło za jego życia. Zmarł w 1993 r. – dopowiada pan Józef.

Prawda nas wyzwoli

Reklama

– Przy grobie taty usłyszałam: „Tu leży ten największy bandyta na Podbeskidziu”. Starszy mężczyzna mówił to do swego wnuka. Słowa wypowiadał dobitnie. Chciał, żeby do mnie doszły. Łez nie potrafiłam wtedy powstrzymać – wspomina 80-letnia Alicja Flame-Reinhardt.

– Moja matka była wzywana do odpowiednich urzędów, gdzie wymuszano na niej zmianę nazwiska. Nie uczyniła tego. Nie ugięła się. Do zamążpójścia nosiłyśmy więc wszystkie trzy – mama, ja i moja siostra – nazwisko rodowe. To była jasna deklaracja – zaznacza córka kpt. Henryka Flamego „Bartka”.

Tatę złapali w obławie pod Romanką. Miał wtedy dwadzieścia kilka lat (urodził się w grudniu 1922 r.).

Podziel się cytatem

Reklama

– Funkcjonariusze urzędu bezpieczeństwa niemal codziennie składali nam wizyty. Przed śmiercią ojca było tragicznie pod tym względem. Jedynie w czasie, gdy ojciec się ujawnił, było względnie spokojnie. Po jego zastrzeleniu wróciły nagonki i rewizje. Aby uchronić nas przed kolejną falą represji, za sprawą rodziny mamy trafiłyśmy do klasztoru sióstr zakonnych w Strumieniu. Mieszkając tam, ukończyłam klasy od I do IV. Gdyby władze komunistyczne tego internatu nie zlikwidowały, byłabym w nim pewnie o wiele dłużej. Rodzinie zależało na tym, żeby nas odsunąć od negatywnych przeżyć, od tych nocnych i dziennych napadów ubeków na nasz dom. Dlatego znalazła nam miejsce alternatywne. Wtedy jednak postrzegałyśmy to inaczej. Taty nie miałyśmy okazji dobrze poznać, z mamą od 1946 do 1948 r. też nie miałyśmy wielkiego kontaktu, a decyzję kochających dziadków skazujących nas na internat uważałyśmy za odtrącenie. Dopiero po latach zrozumiałam, że ich postanowienie było podyktowane dbałością o nasze bezpieczeństwo. Na takie wspomnienia nie mam już jednak wystarczająco dużo sił. Jedna historia z drugą się zazębia i bardzo ją przez to przeżywam – wyjawia Alicja Flame-Reinhardt.

Moja matka była wzywana do odpowiednich urzędów, gdzie wymuszano na niej zmianę nazwiska.

Podziel się cytatem

Epilog

„Lata 1945-1947 to na Podbeskidziu okres największego nasilenia działań zbrojnego podziemia antykomunistycznego. Zgrupowanie pod dowództwem «Bartka» było największą i najbardziej aktywną antykomunistyczną formacją działającą na tym terenie, która w okresie szczytowego rozwoju organizacyjnego wiosną 1946 r. liczyła ponad trzystu członków oraz kilkuset informatorów” – można przeczytać na stronie IPN.

– Dzisiaj we współczesnym świecie wielu chce nas nadal wyzwalać. Wyzwalać od Boga, od pamięci, od rodziny. Od wszystkiego tego, co dało siłę tym ludziom, tamtemu pokoleniu – mówił Jarosław Szarek, prezes IPN, podczas uroczystości odzyskiwania tożsamości przez Żołnierzy Wyklętych.

Z kolei ks. prof. Waldemar Chrostowski dobitnie stwierdził: – Uczniowie, którzy opuścili Mistrza, już Go nie wyznawali. Dodali odwagi oprawcom. Każdy, kto milknie wobec nieprzyjaciół sprawy, rozzuchwala ich. Lęk apostoła jest pierwszym sprzymierzeńcem nieprzyjaciół sprawy. „Zmusić do milczenia przez lęk” – to pierwsze zadanie strategii bezbożniczej. Terror, stosowany przez wszystkie dyktatury obliczony jest na lękliwość apostołów. Milczenie tylko wtedy ma swoją apostolską wymowę, gdy nie odwracam oblicza swego od bijących.

Dlatego okrzyk: „Cześć i chwała Bohaterom” nigdy nie może zastygnąć w naszych gardłach.

2021-02-23 11:33

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bp Solarczyk: świadectwo życia Żołnierzy Wyklętych jest jak płomień świecy w ciemnościach

[ TEMATY ]

żołnierze wyklęci

żołnierze niezłomni

BP KEP

Bp Marek Solarczyk

Bp Marek Solarczyk

Świadectwo życia Żołnierzy Wyklętych jest niczym płomień świecy w ciemnościach. Niosąc w sercu Boga i miłość Ojczyzny pozostając do końca wierni najwyższym wartościom - powiedział bp Marek Solarczyk. W pierwszą niedzielę Wielkiego Postu biskup pomocniczy diecezji warszawsko-praskiej przewodniczył mszy św. w konkatedrze Matki Bożej Zwycięskiej na stołecznym Kamionku, świątyni będącej wotum za Cud nad Wisłą. Na zakończenie liturgii poświęcił obraz bł. ks. Jerzego Popiełuszki.

- Pamięć o nim, podobnie jak o wielu polskich bohaterach podziemia niepodległościowego, nieśli często jedynie ich najbliżsi – powiedział w homilii bp Solarczyk. Przypomniał, że zgodnie z zamiarem władz bohaterowie ci mieli być nigdy nie ukazani ludziom. - Nawet na ich grobie nikt nie mógł zapalić znicza, bo ich mogiły były bezimienne. Niestety dla wielu wciąż jeszcze takie są. Jedyne światło, jakie płonęło, to w ich sercach oraz, jak wierzymy, w świętości Boga. Pamięć o nich zachowywali także ich najbliżsi, w których sercach płonęła miłość - powiedział biskup.
CZYTAJ DALEJ

Pierwszy błogosławiony Estonii: Arcybiskup Profittlich

2025-09-06 14:20

[ TEMATY ]

Estonia

pierwszy błogosławiony

Arcybiskup Profittlich

Tallinn

Vatican Media

Uroczystości beatyfikacyjne abp. Profittlicha

Uroczystości beatyfikacyjne abp. Profittlicha

Estonia doczekała się pierwszego błogosławionego Kościoła katolickiego: w sobotę w Tallinnie został ogłoszony błogosławionym niemiecki jezuita, arcybiskup Eduard Profittlich, który w 1942 roku poniósł śmierć w czasie sowieckiego terroru. W homilii kard. Christoph Schönborn oddał cześć Męczennikowi-Biskupowi jako pasterzowi, który pozostał przy swojej owczarni – świadomy, że ta decyzja może kosztować go życie.

„Hirtem, który pozostał przy swojej owczarni”
CZYTAJ DALEJ

Abp Gądecki: choroba i cierpienie w Chrystusie odnajdują swój sens

2025-09-06 15:52

[ TEMATY ]

abp Stanisław Gądecki

choroba i cierpienie

w Chrystusie

sens

Karol Porwich / Niedziela

Dzieje narodzin Maryi zwracają naszą uwagę na naszą kruchość fizyczną, psychiczną i duchową, której doświadczamy razem z Chrystusem. Każdy z was może powiedzieć: Razem z Chrystusem zostałem przybity do krzyża. Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. Nasza choroba, cierpienie i śmierć są wszczepione w Chrystusa i w Nim odnajdują swój ostateczny sens - mówił w Lubaszu abp Stanisław Gądecki.

Emerytowany metropolita poznański w sanktuarium Matki Bożej Królowej Rodzin przewodniczył Mszy św. z udziałem chorych i osób starszych, w jubileuszowym roku 25-lecia koronacji cudownego obrazu.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję