Mszy świętej w intencji kompozytora przewodniczył o. Sebastian Matecki. Wojciech Kilar wielokrotnie podkreślał, że Maryja miała wielki wpływ na jego życie i twórczość.
- Człowiek bogobojny, wspaniały patriota, oddany Ojczyźnie. Radość w sercu, że mogę się za niego modlić, tak jak kiedyś się z nim modliłem, później wspólnie za jego świętej pamięci małżonkę Barbarę, a dziś polecamy go Panu Bogu - powiedział o. Sebastian Matecki, który pozostawał w przyjaźni z kompozytorem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W czasie stanu wojennego Wojciech Kilar przybywał na Jasną Górę, by tu odzyskać utraconą nadzieję i na nowo odkryć sens życia. Jak wielokrotnie podkreślał na Jasnej Górze czuł się „jak w domu” i tu czerpał inspiracje do swych utworów. - Tu, przy Cudownym Obrazie Matki Bożej, poczułem się wolny. Ufałem, że Matka Boża nas nie opuści, pomoże nam i wyjdziemy z tego zwycięsko - tak o tamtym czasie opowiadał kompozytor. Podkreślał, że na Jasnej Górze odnalazł wolną Polskę i siebie. Wspominał, że „podczas tych wizyt na Jasnej Górze znalazł coś jeszcze, radość w prostej modlitwie różańcowej”.
To tutaj, zaprzyjaźniony z paulinami, tworzył dzieło „Angelus”, jeden z najważniejszych dla niego utworów, wsłuchując się właśnie w modlitwę różańcową pielgrzymów. Partyturę złożył jako wotum dla Matki Bożej Jasnogórskiej.
Reklama
Także dzieło „Magnificat”, którego prawykonanie miało miejsce 3 maja 2006 roku w Warszawie powstało jako wyraz wdzięczności kompozytora dla Matki Chrystusa. - Marzyłem o Magnificat, o tym hymnie dziękczynnym, którym Matka Boska dziękuje. Ja też chciałem tym swoim Magnificat podziękować za wszystkie łaski, które zawdzięczam głównie Jasnej Górze i ojcom paulinom. To był dla mnie tak ważny utwór, że zaczynałem go wiele razy i właściwie zawsze byłem z niego niezadowolony. Miałem różne koncepcje, jedna była ascetyczna, inna była jakby romantyczna, bardzo emocjonalna. I tak się złożyło, że wreszcie po wielu, wielu latach prób udało mi się napisać Magnificat taki, jakby go dawniej napisano: na cześć, chwalący Pana, dziękujący za wszystko, co dobre, co złe, dziękujący po prostu za życie” - podkreślał kompozytor.
Wojciech Kilar przez wiele lat, zawsze 17 lipca, przyjeżdżał na Jasną Górę, jak mówił, podziękować Matce Bożej za kolejny rok życia. Utarła się nawet nazwa „Dzień Kilara” kiedy przybywał modlić się w dniu swoich urodzin. Ważniejsze wydarzenia w życiu kompozytora zawsze splatały się z wizytą w częstochowskim sanktuarium. - Zawsze to samo wrażenie, kiedy wchodzę w te mury, to jest dosłownie jakby Matka Boża położyła na mnie swoją rękę, Jasna Góra od stuleci jest opoką Polaków, opoką moją” - mówił w jednym z wywiadów.
W 2013 r. Kilar podkreślał, że nigdy nie spodziewał się, że będzie tak blisko Jasnej Góry, co jest dla niego wielkim zaszczytem i wyróżnieniem.
W dowód wielkiego uznania został przyjęty do Konfraterni Zakonu Paulinów, czyli w krąg paulińskich przyjaciół i dobrodziejów.
W jednym z ostatnich wywiadów udzielonych na Jasnej Górze artysta podsumował swoją twórczość i życie. - Starałem się żeby to co robię, to co piszę, żeby dotarło jakoś do ludzi, żeby nie było tylko moją satysfakcją, ale też innych. Jeśli choć jednego człowieka moja muzyka uczyniła trochę lepszym, to uważam, że nie zmarnowałem swojego życia - powiedział.
- Słuchając muzyki Wojciecha Kilara, możemy zobaczyć cały krajobraz Polski - mówi o. Nikodem Kilnar, krajowy duszpasterz muzyków kościelnych.
Reklama
W jednym z listów do o. Nikodema kompozytor dziękował za „bezcenną życzliwość Ojców Paulinów i tak wiele doznanych na Jasnej Górze łask, które odmieniły jego życie”.
Wojciech Kilar uważany jest za jednego z najwybitniejszych twórców muzyki filmowej. Skomponował także wiele utworów sakralnych takich jak „Magnificat”, „Te Deum”, „Exodus”, „Angelus” czy „Missa pro pace”.
Artysta urodził się we Lwowie 17 lipca 1932 roku. W maju 2012 roku kompozytor otrzymał najwyższe polskie odznaczenie Order Orła Białego.
Artysta zmarł w Katowicach 29 grudnia 2013 r. w wieku 81 lat.