Reklama

Pokój owocem Komunii ze Zmartwychwstałym

Niedziela Ogólnopolska 17/2011, str. 8-9

Bożena Sztajner/Niedziela

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Mimo dzielących nas kilometrów i różnych przestrzeni naszego życia, chcę Wam przekazać radosną wiadomość, że wprawdzie grzechy nasze zaprowadziły Jezusa na krzyż, ale Bóg swoją mocą wskrzesił Go z martwych. I chcę stanąć pośród Was jako świadek tej radości oraz płynącej z niej nadziei.

Pokój Wam!

Przeżywamy ten szczególny czas w klimatach bardzo przypominających tamto historyczne Zmartwychwstanie. Podzielona wspólnota narodu wybranego, ludzie z niepokojem patrzący na swój dobytek i nasłuchujący wieści płynących ze stolicy cesarstwa i ościennych krajów. W domach tych, którzy na różny sposób poszli za Jezusem, panuje lęk przed kolejnymi prześladowaniami. Obraz Golgoty straszy i boli. Apostołowie, jeszcze nie tak dawno dumni z otaczających Mistrza tłumów, teraz boją się samych siebie. Odważniejsi zamknęli się w Wieczerniku i próbują dociec źródeł przegranej. Może nawet obwiniają siebie nawzajem. Kilku do tej pory nie dało znaku o sobie. Dwóch ucieka do Emaus, o losach Tomasza niewiele wiadomo.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Niepokoje świata

Jakże to odległe, a jednocześnie jak bardzo współczesne. Lęki świata po tragicznych wydarzeniach w Japonii i niepokój Europy wobec walk na Bliskim Wschodzie. Europejskie kryzysy i dramaty wielu rodzin, które z niepokojem, a nawet z desperacją patrzą na przejawy coraz widoczniejszej nieporadności rządu w sprawach gospodarczych. To rodzi pokusę wzajemnych oskarżeń, dzieli dzieci jednej ojczyzny. Z pewnością i przy świątecznym stole echa tych niepokojów ujawnią się w jakiś sposób. Codziennie na polskich lotniskach żegnają się rodziny z tymi, którzy postanowili w wybranym przez siebie Emaus szukać szczęścia i szans na godne życie. W wielu przypadkach te łzy nie są tylko wzruszeniem pożegnania, ale urastają do rozpaczy z powodu dramatów zrodzonych przez emigrację. I wreszcie wielu wśród nas Tomaszów, którzy utracili wiarę w możliwość ojczyźnianego pojednania i udali się na emigrację wewnętrzną, powiększając liczbę kosmopolitów, pełnych obojętności, a nawet wrogości wobec ojczyzny - matki.

Reklama

„W komunii z Bogiem”

Obraz ten wyglądałby bardzo smutno i tragicznie, gdyby nie rzeczywistość Zmartwychwstania przeżywana w roku „komunii z Bogiem”, która już za kilkanaście dni ujawni się kolorami radości z beatyfikacji sługi Bożego Jana Pawła II. „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze tej ziemi” - modlitwa, która dzięki wierze tego wielkiego syna polskiej ziemi tak szybko stała się ciałem polskiej drogi do wolności, wolności niedoskonałej, ale na tamte czasy niewyobrażalnej i zadziwiającej świat. Może pycha albo brak zaangażowania nie pozwoliły nam na właściwe wykorzystanie tego cudu modlitwy błogosławionego Jana Pawła II.
Ale jest i drugi ważny moment - rok duszpasterski „W komunii z Bogiem”. Wróćmy na chwilę do obrazu „uciekinierów” do Emaus. Są przestraszeni, nie wierzą, że uda się odbudować stracone trzy lata, porzucone łodzie. W tę atmosferę żalu i buntu włącza się Jezus, którego jeszcze nie poznają. Rozpoczyna z nimi i wobec nich posługę Słowa. Jak powiedzą później, już wówczas serca zaczęły im pałać. Dzięki tej posłudze Jezusa niemal spontanicznie zaprosili Go na ucztę, bo dzień chylił się ku końcowi. I kiedy gestem, który jeszcze pamiętali z Wieczernika, zaczął łamać chleb - poznali Go. Zniknęły żal i bunt, pojednali się ze sobą.
Patrząc w otwartą Księgę z tą perykopą, podziękujmy Bogu za dar tego roku, który ma nas jednoczyć z Bogiem poprzez Słowo i Eucharystię. Znad tej Księgi skierujmy wzrok ku dzieciom i młodzieży. Pomóżmy im korzystać z tego trudu Kościoła i ich katechetów, aby owocnie czerpali z bogactwa Bożego Słowa. Może nie zawsze rozumiemy, że pokora słuchania, jaką prezentują uczniowie z Emaus, jest ważnym pedagogicznym wskazaniem. Słowo jest mocne jak obosieczny miecz i ma moc uczynić cud naszej przemiany.

Ponieśmy radość Zmartwychwstania smutnemu światu

Drodzy Rodzice! Czy Słowo Pana znalazło miejsce w Waszych sercach? Bez udzielenia tej gościny nie potrafimy po chrześcijańsku wychować dzieci, bo diabeł ma wiele słów kłamliwych i wielu sług propagujących słowa fałszywe. Nie dajcie się uśpić. Niech znad Księgi Słowa Bożego Wasze oczy skierują się na świątynie i może uda się w tym roku wygospodarować taki plan tygodnia, w którym znajdzie się jeden dzień na wspólną rodzinną Eucharystię.
Drodzy samotni, chorzy i cierpiący. Pragnę razem z Wami skierować słowa serdecznej podzięki dla duszpasterzy, którzy w każdy pierwszy piątek miesiąca śpieszą do chorych z darem Jezusa Eucharystycznego. Tylko oni wiedzą, jaki to trud. Ile trzeba cierpliwości, aby nie tylko przynieść Jezusa, ale i znaleźć czas na wysłuchanie Waszych, pełnych bólu i czasem beznadziei, słów. Korzystajcie z dobra, jakim są katolickie rozgłośnie, i napełniajcie się Słowem, które pomoże dźwigać krzyż. Nie narzekajcie. Ze smutkiem patrzę, jak ludzie w starszym już wieku uskarżają się na to, że nie mogą czytać z książeczki, ale zachłannie szukają nadziei w kolorowych pismach i niekiedy słuchają kłamliwych porad, które mają uczynić ich młodymi. Tylko duch czyni człowieka młodym. I o tym pamiętajcie.
Wszystkim, dzieląc się świątecznym jajkiem - tym symbolem nowego życia - niosę zwyczajne ludzkie życzenia zdrowia, otrzymania pracy i znalezienia sensu swojego życia. Niech otacza Was wielu przyjaciół i Wy także bądźcie wsparciem i przyjaciółmi dla swoich bliskich.
Na koniec wróćmy jeszcze do Emaus. Uczniowie, poznawszy Jezusa, który nagle zniknął, nie bacząc na to, że dzień się już pochylił, wyruszyli do odległej o 11 km Jerozolimy, aby zanieść radość swoim współbraciom. To wskazówka dla nas - nie prywatyzujmy Zmartwychwstania. Umocnieni radością wiary, ponieśmy ją smutnemu światu.
Chrystus Zmartwychwstał!
Życzę wszystkim błogosławionych Świąt.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

św. Katarzyna ze Sieny - współpatronka Europy

Niedziela Ogólnopolska 18/2000

W latach, w których żyła Katarzyna (1347-80), Europa, zrodzona na gruzach świętego Imperium Rzymskiego, przeżywała okres swej historii pełen mrocznych cieni. Wspólną cechą całego kontynentu był brak pokoju. Instytucje - na których bazowała poprzednio cywilizacja - Kościół i Cesarstwo przeżywały ciężki kryzys. Konsekwencje tego były wszędzie widoczne.
Katarzyna nie pozostała obojętna wobec zdarzeń swoich czasów. Angażowała się w pełni, nawet jeśli to wydawało się dziedziną działalności obcą kobiecie doby średniowiecza, w dodatku bardzo młodej i niewykształconej.
Życie wewnętrzne Katarzyny, jej żywa wiara, nadzieja i miłość dały jej oczy, aby widzieć, intuicję i inteligencję, aby rozumieć, energię, aby działać. Niepokoiły ją wojny, toczone przez różne państwa europejskie, zarówno te małe, na ziemi włoskiej, jak i inne, większe. Widziała ich przyczynę w osłabieniu wiary chrześcijańskiej i wartości ewangelicznych, zarówno wśród prostych ludzi, jak i wśród panujących. Był nią też brak wierności Kościołowi i wierności samego Kościoła swoim ideałom. Te dwie niewierności występowały wspólnie. Rzeczywiście, Papież, daleko od swojej siedziby rzymskiej - w Awinionie prowadził życie niezgodne z urzędem następcy Piotra; hierarchowie kościelni byli wybierani według kryteriów obcych świętości Kościoła; degradacja rozprzestrzeniała się od najwyższych szczytów na wszystkie poziomy życia.
Obserwując to, Katarzyna cierpiała bardzo i oddała do dyspozycji Kościoła wszystko, co miała i czym była... A kiedy przyszła jej godzina, umarła, potwierdzając, że ofiarowuje swoje życie za Kościół. Krótkie lata jej życia były całkowicie poświęcone tej sprawie.
Wiele podróżowała. Była obecna wszędzie tam, gdzie odczuwała, że Bóg ją posyła: w Awinionie, aby wzywać do pokoju między Papieżem a zbuntowaną przeciw niemu Florencją i aby być narzędziem Opatrzności i spowodować powrót Papieża do Rzymu; w różnych miastach Toskanii i całych Włoch, gdzie rozszerzała się jej sława i gdzie stale była wzywana jako rozjemczyni, ryzykowała nawet swoim życiem; w Rzymie, gdzie papież Urban VI pragnął zreformować Kościół, a spowodował jeszcze większe zło: schizmę zachodnią. A tam gdzie Katarzyna nie była obecna osobiście, przybywała przez swoich wysłanników i przez swoje listy.
Dla tej sienenki Europa była ziemią, gdzie - jak w ogrodzie - Kościół zapuścił swoje korzenie. "W tym ogrodzie żywią się wszyscy wierni chrześcijanie", którzy tam znajdują "przyjemny i smaczny owoc, czyli - słodkiego i dobrego Jezusa, którego Bóg dał świętemu Kościołowi jako Oblubieńca". Dlatego zapraszała chrześcijańskich książąt, aby " wspomóc tę oblubienicę obmytą we krwi Baranka", gdy tymczasem "dręczą ją i zasmucają wszyscy, zarówno chrześcijanie, jak i niewierni" (list nr 145 - do królowej węgierskiej Elżbiety, córki Władysława Łokietka i matki Ludwika Węgierskiego). A ponieważ pisała do kobiety, chciała poruszyć także jej wrażliwość, dodając: "a w takich sytuacjach powinno się okazać miłość". Z tą samą pasją Katarzyna zwracała się do innych głów państw europejskich: do Karola V, króla Francji, do księcia Ludwika Andegaweńskiego, do Ludwika Węgierskiego, króla Węgier i Polski (list 357) i in. Wzywała do zebrania wszystkich sił, aby zwrócić Europie tych czasów duszę chrześcijańską.
Do kondotiera Jana Aguto (list 140) pisała: "Wzajemne prześladowanie chrześcijan jest rzeczą wielce okrutną i nie powinniśmy tak dłużej robić. Trzeba natychmiast zaprzestać tej walki i porzucić nawet myśl o niej".
Szczególnie gorące są jej listy do papieży. Do Grzegorza XI (list 206) pisała, aby "z pomocą Bożej łaski stał się przyczyną i narzędziem uspokojenia całego świata". Zwracała się do niego słowami pełnymi zapału, wzywając go do powrotu do Rzymu: "Mówię ci, przybywaj, przybywaj, przybywaj i nie czekaj na czas, bo czas na ciebie nie czeka". "Ojcze święty, bądź człowiekiem odważnym, a nie bojaźliwym". "Ja też, biedna nędznica, nie mogę już dłużej czekać. Żyję, a wydaje mi się, że umieram, gdyż straszliwie cierpię na widok wielkiej obrazy Boga". "Przybywaj, gdyż mówię ci, że groźne wilki położą głowy na twoich kolanach jak łagodne baranki". Katarzyna nie miała jeszcze 30 lat, kiedy tak pisała!
Powrót Papieża z Awinionu do Rzymu miał oznaczać nowy sposób życia Papieża i jego Kurii, naśladowanie Chrystusa i Piotra, a więc odnowę Kościoła. Czekało też Papieża inne ważne zadanie: "W ogrodzie zaś posadź wonne kwiaty, czyli takich pasterzy i zarządców, którzy są prawdziwymi sługami Jezusa Chrystusa" - pisała. Miał więc "wyrzucić z ogrodu świętego Kościoła cuchnące kwiaty, śmierdzące nieczystością i zgnilizną", czyli usunąć z odpowiedzialnych stanowisk osoby niegodne. Katarzyna całą sobą pragnęła świętości Kościoła.
Apelowała do Papieża, aby pojednał kłócących się władców katolickich i skupił ich wokół jednego wspólnego celu, którym miało być użycie wszystkich sił dla upowszechniania wiary i prawdy. Katarzyna pisała do niego: "Ach, jakże cudownie byłoby ujrzeć lud chrześcijański, dający niewiernym sól wiary" (list 218, do Grzegorza XI). Poprawiwszy się, chrześcijanie mieliby ponieść wiarę niewiernym, jak oddział apostołów pod sztandarem świętego krzyża.
Umarła, nie osiągnąwszy wiele. Papież Grzegorz XI wrócił do Rzymu, ale po kilku miesiącach zmarł. Jego następca - Urban VI starał się o reformę, ale działał zbyt radykalnie. Jego przeciwnicy zbuntowali się i wybrali antypapieża. Zaczęła się schizma, która trwała wiele lat. Chrześcijanie nadal walczyli między sobą. Katarzyna umarła, podobna wiekiem (33 lata) i pozorną klęską do swego ukrzyżowanego Mistrza.

CZYTAJ DALEJ

Papież w Wenecji: Młody człowieku - wstań i idź!

2024-04-28 10:52

[ TEMATY ]

papież Franciszek

PAP/EPA/VATICAN MEDIA HANDOUT

"Młody człowieku, który chcesz wziąć w ręce swe życie, wstań! Otwórz swoje serce przed Bogiem, podziękuj Mu, przyjmij piękno, którym jesteś; zakochaj się w swoim życiu. A potem idź! Wyjdź, idź z innymi, szukaj samotnych, nadaj barwy światu swoją kreatywnością, pomaluj drogi życia Ewangelią. Wstań i idź" - wezwał Franciszek podczas spotkania z młodzieżą na placu przed bazyliką Santa Maria della Salute w Wenecji. Papież zachęcił: "Weź życie w swoje ręce, zaangażuj się; wyłącz telewizor i otwórz Ewangelię; zostaw telefon komórkowy i spotkaj się z osobami!

Franciszek zachęcił młodych do dzielenia się doświadczeniami, które są tak piękne, że nie można ich zatrzymać dla siebie. "Jesteśmy tu dzisiaj właśnie po to: aby na nowo odkryć w Panu piękno, którym jesteśmy i by radować się w imię Jezusa, Boga młodego, który miłuje młodych i który zawsze zaskakuje" - powiedział papież.

CZYTAJ DALEJ

Łódź: Byśmy byli jedno

2024-04-29 10:30

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Piotr Drzewiecki

Instytut Pamięci Narodowej przygotował widowisko słowno-muzyczne poświęcone historii Kościoła w czasach komunizmu. Inscenizacja miała miejsce w kościele pw. Świętej Teresy od Dzieciątka Jezus i Świętego Jana Bosko w Łodzi.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję