Kardynał Dziwisz odnosząc do niektórych słów Orlandiego w telewizji na temat moralności Jana Pawła II stwierdził, że wypowiedział on słowa absolutnie oszczercze. Orlandi został we wtorek przesłuchany przez watykańskiego promotora sprawiedliwości Diddiego w sprawie zaginięcia jego siostry.
Kardynał Dziwisz mówi o „wymyślonych oskarżeniach, fałszywych od początku do końca, nierealnych, śmiesznych do granic komedii, gdyby nie były tragiczne, w istocie same w sobie podlegające odpowiedzialności karnej”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Kard. Dziwisz zaznaczył, że ogromny żal rodziny, która od 40 lat nie ma żadnej wiadomości o swojej córce zasługuje na wszelki szacunek, wszelką troskę, wszelką bliskość. Wyraził nadzieję, że wyłoni się wreszcie prawda o tej bolesnej sprawie. „Jako prywatny sekretarz papieża Jana Pawła II mogę zaświadczyć, że od pierwszej chwili, gdy Ojciec Święty zajął się tą sprawą, działał i powodował, że inni działali tak, aby miała ona szczęśliwy finał, nigdy nie zachęcał do jakiegokolwiek ukrywania, zawsze okazywał rodzinie Emanuela czułość, bliskość i pomoc w najróżniejszy sposób” – stwierdził były sekretarz osobisty św. Jana Pawła II.
Reklama
Nota kardynała kończy się apelem do instytucji Republiki Włoskiej, aby podjęły właściwe działania, ale także czuwały nad „prawem do dobrego imienia tego, którego już dziś nie ma wśród nas, ale który czuwa i wstawia się z wysoka".
Emanuela Orlandi urodziła się 14 stycznia 1968 roku, a ponieważ jej ojciec pracował w jednym z urzędów Kurii Rzymskiej i był obywatelem Watykanu, ona również miała obywatelstwo tego państwa.
22 czerwca 1983 dziewczyna nie wróciła do domu z zajęć w szkole muzycznej. Jej zniknięcie wywołało falę licznych podejrzeń, które łączono m.in. z zamachem na Jana Pawła II dwa lat wcześniej na Placu św. Piotra. Sam papież co najmniej ośmiokrotnie apelował do porywaczy o natychmiastowe zwolnienie 15-latki. A ponieważ nigdy ani nie nadeszła wiadomość o jej śmierci, ani nie znaleziono ciała, rodzina dzisiaj ma nadzieję, że żyje.