Pytanie zadane słudze arcykapłana Annasza pozostało wówczas bez odpowiedzi. Oskarżyciele Jezusa nie byli w stanie wskazać sensownego zarzutu, oprócz swych obaw, że Jezus zburzy porządek ich świata. Wszak gdy wielkim tamtego świata Jezus zarzucił, że ze świątyni Boga uczynili „jaskinię zbójców”, oni uporczywie „szukali sposobu, jak by Go zgładzić” bowiem „czuli lęk przed Nim, gdyż cały tłum był zachwycony Jego nauką” (por. Mk 11, 17-18).
Skoro drogą uczniów Jezusa z Nazaretu jest naśladowanie swego Mistrza, nie dziwi, że czasem muszą też stanąć przez trybunałem tego świata, który osądza bez sprawiedliwości i bez prawdy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
W ostatnim czasie przed tym trybunałem odbywa się pośmiertny proces Jana Pawła II. Słyszymy dzisiaj, że świadomie i celowo miał tuszować ohydne przestępstwa niektórych duchownych, którzy dopuszczali się krzywdzenia dzieci. Słyszymy, że bez wątpienia nie był świętym człowiekiem, bo za dobrotliwym uśmiechem i pozorami pobożności ukrywać się miał wyrachowany przestępca. Słyszymy, że okrzyki „Santo subito” podczas jego pogrzebu były wyrazem zbiorowej psychozy i zręcznej manipulacji. Słyszymy nawet, i to od publicystów, którzy przedstawiają się jako katoliccy, że należałoby Jana Pawła II de-kanonizować, albo przynajmniej, że beatyfikacja i kanonizacja były zbyt pochopne, że brakło rzetelności, że poddano się presji społecznej. W najlepszej opcji twierdzi się, że wokół niczego nieświadomego papieża istnieć miał zorganizowany system krycia przestępców, izolowania go od doniesień o krzywdach dzieci lub prowadzenia pozorowanych śledztw.
W roku 897 w Rzymie, pod presją cesarza, zwołano synod zwany w historii „synodem trupim”. Wydobyte z grobu zwłoki papieża Formozusa posadzono przed trybunałem i osądzono. Proszę wybaczyć to drastyczne skojarzenie, ale (zostawiając na boku całą złożoność ówczesnej sytuacji) na swój sposób jesteśmy świadkami takiego pośmiertnego sądu, w którym główny oskarżony nie może się bronić, a ci, którzy świadczą za jego niewinnością są dyskredytowani.
Ważnym głosem w tym medialnym zgiełku staje się „Stanowisko Rady Stałej Konferencji Episkopatu Polski wobec działań Jana Pawła II odnoszących się do przestępstw seksualnych wobec małoletnich”, które po prostu pokazuje systematyczne działania św. Jana Pawła II, by nie tylko surowo karać duchownych, którzy dopuścili się wykorzystania seksualnego dzieci, ale przede wszystkim uświadomić ogromne zło, jakie w tym się dokonuje.
„Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?”.
Reklama
Św. Jan Paweł II nie może dziś bronić się składając zeznania przed tym trybunałem świata. Potrzeba więc, by przemówić za niego.
Przemówić faktami, działaniami prawnymi, budowaniem świadomości istnienia zjawiska i jego zła. Jeśli ktokolwiek dopuścił się w sposób świadomy i celowy zaniedbań lub wręcz tuszowaniu takich przestępstw, winien być z całą sprawiedliwością ukarany. Nikt chyba nie ma co do tego najmniejszych nawet wątpliwości.
Czy obronimy św. Jana Pawła II? Nie wiem. Ile jeszcze jego pomników zostanie zniszczonych? Nie mam pojęcia. Wiem jednak, że Papież Polak będzie nadal wyrzutem sumienia tego świata, dla którego jego nauczanie o sensie ludzkiej cielesności i seksualności burzy „nowoczesne” rozumienie płci, seksu, małżeństwa, zatem należy zniszczyć jego autorytet, zakneblować usta zarzutami hipokryzji i obłudnej moralności, by także i jego nauczanie straciło wszelką wiarygodność. Pewne jest jednak, że niestety jeszcze wiele razy będziemy świadkami pośmiertnych sądów nad Janem Pawłem II, w których sędziami moralności będą często ci, którzy Boży Dom tego świata czynią jaskinią zbójców.