Niektórzy plotą (przekornie czy przewrotnie), jakoby woleli znaleźć się w piekle niż w niebie, bo ponoć tam ciekawiej… Myślę, że jest to efekt piekielnej reklamy lub propagandy, a może też takiego znudzenia człowieka, że oczekuje on aż takiej „rozrywki”.
*
Reklama
Pewien taki zabawowy człowiek, który zwykle zapewniał, że wszędzie i wszystkim się „świetnie bawi” (by nie powiedzieć, że się nudzi, a tylko rozpaczliwie tę nudę odpycha), po jakiejś większej pijatyce miał bardzo wyrazisty sen. Znalazł się w jakimś luksusowym apartamencie, urządzonym dokładnie według jego gustu i oczekiwań. Kiedy już obejrzał go dokładnie, poczuł się trochę samotny. Wtedy zobaczył mały telefon z pulsującym napisem: „Twoje pragnienia”. Podniósł słuchawkę i usłyszał uprzejmy głos, pytający, czego sobie życzy. Zamówił świetny obiad ze wszystkimi możliwymi dodatkami. Natychmiast zjawił się lokaj z tym wszystkim. Człowiek ów zjadł wszystko, wypił i zapadł w poobiednią drzemkę, a gdy się obudził, zapragnął jakiejś rozrywki. Repertuar był spory, bo ruletka, bilard, kino domowe, gry komputerowe, kolekcja muzyki… Minęło trochę czasu, zanim wszystkiego popróbował. Jednak zaczęło mu doskwierać osamotnienie. Zażądał kogoś do towarzystwa. Lokaj grzecznie oznajmił: - Ludzi w naszej ofercie nie ma. - W takim razie - powiedział ten człowiek - chciałbym mieć jakieś zajęcie, bo mimo tego wszystkiego oszaleję tu z nudów. A lokaj: - Niestety, nie mamy tu dla ciebie żadnej pracy. Oczekiwałeś bowiem samej zabawy.
- A ja myślałem, że jestem w niebie! - krzyknął ów gość. - W takim razie wolę do piekła! Na to lokaj: - Do usług. Właśnie w nim jesteś.
Ponoć jeśli ktoś chce urządzić komuś całkiem porządne piekło na ziemi, wystarczy, że pozwoli mu na wszystko, niczego od niego nie wymagając. Widać to po niektórych dzieciach... Nadmiar przyjemności, rozrywek, swawoli szybko prowadzi do utraty smaku tegoż i do uczucia dojmującej czczości i ssącej pustki, a nawet wstrętu do wszystkiego. Jedno i drugie jest produktem piekła.
*
Ktoś kiedyś napisał, że dobro przedstawiane w filmach, na obrazach, w literaturze zdaje się być nudne, podczas gdy zło jawi się tam jako fascynujące. Jednak dobro spełniane jest coraz bardziej pasjonujące, natomiast czynione zło - nudne i odrażające. Dobrze to wiedzieć, zanim komuś przyjdzie do głowy zamienianie nieba na oferowane piekiełka.
Epidemią naszego wieku jest depresja, która kosi ludzi niezależnie od wykształcenia, wyglądu, stanu duchowego. Czy nie potrzebujesz bracie, siostro wreszcie przestać żyć w ukryciu, lęku w złości i w udawaniu kogoś kto sobie radzi?
Leczy już samo to, że można przed kimś się wypłakać i wykrzyczeć swój ból. Pamiętam radę mojego spowiednika przed święceniami kapłańskimi: Marcin kiedy ktoś będzie przy tobie płakał, nigdy nie mów - nie płacz tylko spokojnie podaj chusteczkę.
Prawdziwym grzechem jest żyć przekonaniem, że gdzie indziej żyje się lepiej, wygodniej, przyjemniej. Przekonanie, jakoby „wszędzie było dobrze tylko nie we własnym domu”.
W owym czasie przybliżali się do Jezusa wszyscy celnicy i grzesznicy, aby Go słuchać. Na to szemrali faryzeusze i uczeni w Piśmie, mówiąc: «Ten przyjmuje grzeszników i jada z nimi». Opowiedział im wtedy następującą przypowieść: «Pewien człowiek miał dwóch synów. Młodszy z nich rzekł do ojca: „Ojcze, daj mi część własności, która na mnie przypada”. Podzielił więc majątek między nich. Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał w dalekie strony i tam roztrwonił swoją własność, żyjąc rozrzutnie. A gdy wszystko wydał, nastał ciężki głód w owej krainie, i on sam zaczął cierpieć niedostatek. Poszedł i przystał na służbę do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola, żeby pasł świnie. Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał. Wtedy zastanowił się i rzekł: „Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, a ja tu przymieram głodem. Zabiorę się i pójdę do mego ojca, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i względem ciebie; już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mnie choćby jednym z twoich najemników”. Zabrał się więc i poszedł do swojego ojca. A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go. A syn rzekł do niego: „Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu i wobec ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem”. Lecz ojciec powiedział do swoich sług: „Przynieście szybko najlepszą szatę i ubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę i sandały na nogi! Przyprowadźcie utuczone cielę i zabijcie: będziemy ucztować i weselić się, ponieważ ten syn mój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”. I zaczęli się weselić. Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał i był blisko domu, usłyszał muzykę i tańce. Przywołał jednego ze sług i pytał go, co to ma znaczyć. Ten mu rzekł: „Twój brat powrócił, a ojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego”. Rozgniewał się na to i nie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł i tłumaczył mu. Lecz on odpowiedział ojcu: „Oto tyle lat ci służę i nie przekroczyłem nigdy twojego nakazu; ale mnie nigdy nie dałeś koźlęcia, żebym się zabawił z przyjaciółmi. Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek z nierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę”. Lecz on mu odpowiedział: „Moje dziecko, ty zawsze jesteś ze mną i wszystko, co moje, do ciebie należy. A trzeba było weselić się i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się”».
Często w niedzielę jeżdżę na wzgórze Monte Mario, gdzie znajduje się XVII-wieczny kościół Matki Bożej Różańcowej (Madonna del Rosario). Przylega do niego kompleks klasztorny sióstr dominikanek, które się nim opiekują od 1931 r. Dominikanki przechowują w klasztorze jeden z najpiękniejszych wizerunków Matki Bożej, bizantyjską ikonę, najprawdopodobniej z VII-VIII wieku, która według legendy została namalowana przez św. Łukasza.
Jednak w niedzielę, 30 marca, pojechałem do dominikanek również z innego powodu. Chciałem zobaczyć niezwykłą relikwię, którą przechowują – relikwię lewej dłoni św. Katarzyny Sieneńskiej, która dokładnie 650 lat temu, 1 kwietnia 1375 r. otrzymała stygmaty. Na zakończenie Mszy św. oprawionej przez dominikanina z bazyliki Santa Maria Sopra Minerva (w bazylice tej, w monumentalnym grobowcu znajduje się ciało świętej) kapłan udzielił błogosławieństwa specjalnie wystawionymi z okazji rocznicy relikwiami dłoni św. Katarzyny. Była też okazja, by pomodlić się przed tą symboliczną relikwią jednej z najbardziej znanych świętych Kościoła.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.