W latach 60. i 70. XX wieku niektóre środowiska lansowały tezę, że w trzecim tysiącleciu religia przestanie być potrzebna i albo zniknie, albo zostanie zupełnie zmarginalizowana. Jedną z przyczyn tego stanu rzeczy miała być urbanizacja. Ludziom żyjącym w mieście religia nie będzie do niczego przydatna - twierdzili prorocy społeczni przed 40 czy 30 laty. Ich przepowiednie okazały się nic niewarte. Nawet gwałtowny proces urbanizacyjny nie spowodował odejścia ludzi od religii. Takie są wnioski z raportu Organizacji Narodów Zjednoczonych, które omawiał na swych stronach „The Washington Post”.
Gwałtowna urbanizacja dla wielu socjologów była przez lata synonimem sekularyzacji, triumfu rozumu, desakralizacji świata, co miało sprowadzić religię do drugorzędnej roli w wielkomiejskich społecznościach. Jak pokazują liczby zgromadzone przez ONZ-owskich ekspertów, mechanizm był zupełnie przeciwny. Zamiast laicyzacji, w wielu miejscach obserwuje się wzrost zainteresowania religią i co za tym idzie - wzrost jej znaczenia w życiu jednostek. Demografowie podają za przykład wielkie metropolie z krajów Trzeciego Świata, gdzie procesy urbanizacyjne idą w parze ze wzrostem liczby chrześcijan. Na jakie potrzeby człowieka odpowiada religia? Ludzie trafiający do wielkich miast szukają poczucia przynależności i wspólnota religijna im to zapewnia.
(pr)
Pomóż w rozwoju naszego portalu