Reklama

Watykan przestrzega przed rozmyciem wiary

Kościół Chrystusowy, mimo podziału chrześcijan, istnieje w pełni jedynie w Kościele katolickim - przypomina Watykan w najnowszym dokumencie Kongregacji Nauki Wiary.

Niedziela Ogólnopolska 29/2007, str. 21

GRAZIAKO

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dokument pt. „Odpowiedzi na pytania dotyczące niektórych aspektów nauki o Kościele”, jak wynika z tytułu, został zredagowany w formie pytań i odpowiedzi, którym towarzyszą obszerne komentarze teologiczne. Przypomina on nauczanie Soboru Watykańskiego II, m.in. konstytucję dogmatyczną o Kościele „Lumen gentium”, oraz późniejsze dokumenty wydane przez papieży i Kongregację. - Moim zdaniem, ten dokument jest m.in. odpowiedzią na reakcję niektórych teologów po ukazaniu się w 2000 r. deklaracji „Dominus Iesus” - mówi ks. dr Dariusz Kowalczyk, dogmatyk, przełożony mazowiecko-wielkopolskiej prowincji jezuitów. - Pojawiły się wówczas niesłuszne zarzuty pod adresem tej deklaracji. Teraz Kongregacja chce rozwiać wszystkie wątpliwości - podkreśla.

Kościół Chrystusowy trwa w Kościele katolickim

Reklama

Autorzy dokumentu - sygnowanego przez prefekta Kongregacji Nauki Wiary kard. Williama Levadę i jej sekretarza abp. Angelo Amato - zwracają na samym początku uwagę, że Sobór Watykański II nie zmienił nauki o Kościele, a jedynie rozwinął ją i pogłębił.
W dokumencie Kongregacja powraca do kwestii jedyności i jedności Kościoła założonego przez Chrystusa. Podstawową tezą dokumentu jest przypomnienie prawdy, że Kościół ustanowiony przez Chrystusa jako społeczność „trwa w Kościele katolickim, rządzonym przez następcę Piotra oraz biskupów pozostających z nim we wspólnocie”.
- Trzeba pamiętać, że Watykan wydaje zarówno dokumenty, które są z definicji otwarte na dialog, np. encyklika Jana Pawła II „Ut unum sint”, jak również dokumenty, w których dotyka się tego, co różni nas od innych Kościołów i Wspólnot kościelnych. Kościół katolicki nie może stosować jednostronnie retoryki pełnej otwarcia i dialogu, bo wówczas pojawiłoby się zagrożenie rozmycia i relatywizacji naszej wiary. Oczywiście, Kościół stara się szukać tego, co łączy z innymi wyznaniami, ale nie można pomijać tego, co nas różni i dzieli - podkreśla ks. Kowalczyk. Jego zdaniem, nowy dokument Kongregacji Nauki Wiary należy widzieć w perspektywie nieusuwalnego napięcia pomiędzy dialogiem i szukaniem tego, co łączy, a głoszeniem nauki katolickiej w konfrontacji z innymi poglądami. Nie powinno się przesadzać w żadną stronę. - Bo z jednej strony, zwolennikom dialogu, bez przypominania międzywyznaniowych różnic, grozi rozmycie i relatywizm. A z drugiej, zwolennikom głoszenia nauki katolickiej zawsze i wszędzie, bez wchodzenia w jakikolwiek dialog, grozi fundamentalizm i skostnienie - uważa ks. Kowalczyk.
Autorzy nowego dokumentu przypominają również, że „Kościół Chrystusowy jest obecny i działa w Kościołach i Wspólnotach kościelnych niebędących w pełnej komunii z Kościołem katolickim - dzięki elementom uświęcenia i prawdy, które są w nich obecne; tym niemniej pojęcie «trwa» («subsistit») może być przypisane wyłącznie Kościołowi katolickiemu”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Kościoły i Wspólnoty kościelne

W dokumencie pojawia się wyraźne rozróżnienie pomiędzy Kościołami a Wspólnotami kościelnymi, które wyrosły z reformacji. Jeśli chodzi o Kościoły wschodnie, w tym Kościół prawosławny, Kongregacja przypomina, że „skoro Kościoły te mimo odłączenia posiadają prawdziwe sakramenty, szczególnie zaś, na mocy sukcesji apostolskiej, Kapłaństwo i Eucharystię, (...) zasługują na imię Kościołów partykularnych czy lokalnych”. Dlatego więc Kościół katolicki nazywa je „Kościołami siostrzanymi”. „Dlatego przez sprawowanie Eucharystii Pańskiej w tych poszczególnych Kościołach buduje się i rozrasta Kościół Boży” - czytamy w dokumencie. Niemniej przez brak pełnej komunii z Kościołem katolickim oraz Biskupem Rzymu Kościoły wschodnie „naznaczone są brakiem”.
Pojęcia „Kościoła” autorzy dokumentu nie przyznają natomiast wspólnotom protestanckim, które powstały na skutek reformacji w XVI wieku. Podobnie jak w dokumencie „Dominus Iesus”, społeczności te nazywane są „Wspólnotami kościelnymi”. Kongregacja wyjaśnia, że nie można ich nazwać „Kościołami”, gdyż nie posiadają sukcesji apostolskiej w sakramencie święceń, przez co brakuje im koniecznego elementu do bycia Kościołem. Wspólnoty nie zachowały również właściwej i integralnej rzeczywistości misterium eucharystycznego. - Ta perspektywa teologiczna jest dość odległa od doświadczenia wiernych zaangażowanych w ekumenizm - uważa ks. Michel Mallèvre, dyrektor Krajowego Biura ds. Jedności Chrześcijan we Francji. - To prawda, że odmowa nazwania „Kościołem” wspólnoty, w której chrześcijanie żyją wiarą, może ich ranić. Dokument Kongregacji nie kieruje się jednak logiką typu: wszystko albo nic. Jak głosi komentarz, wspólnoty te „bez wątpienia mają charakter kościelny i wynikający z tego walor zbawczy”. Powtórzę, że chodzi tu o dokument techniczny, będący dokładnym zastosowaniem ścisłej definicji, czym jest Kościół dla katolickiego Magisterium - podkreśla ks. Mallèvre w wywiadzie opublikowanym przez KAI.
W oficjalnym komentarzu do dokumentu przypomina się, że ekumenizm pozostaje jednym z priorytetów Kościoła katolickiego. „Jednakże, aby dialog mógł być prawdziwie konstruktywny, poza otwarciem na rozmówcę, konieczna jest wierność tożsamości katolickiej. Tylko w taki sposób można będzie dojść do jedności wszystkich chrześcijan”. Zdaniem ks. Kowalczyka, tekst nie jest miły dla ucha protestantów. Ale w dialogu ekumenicznym nie chodzi o to, by było miło. Przede wszystkim chodzi o prawdę.

Inne Kościoły są drogą do zbawienia

Dokument przyznaje również, że - niezależnie od tych braków - zarówno Kościoły wschodnie, jak i Wspólnoty kościelne powstałe na bazie reformacji są drogą do zbawienia. „Duch Chrystusa nie wzbrania się przecież posługiwać nimi jako środkami zbawienia, których to moc pochodzi z samej pełni łaski i prawdy, powierzonej Kościołowi katolickiemu”. - Jednak musimy zdać sobie sprawę, że Kościół widzialny jest niedoskonały z powodu naszych grzechów. Również Kościół katolicki nie cieszy się absolutną pełnią, tylko jest ludem w drodze, który zmierza ku Królestwu Bożemu tak jak inne Kościoły - podkreśla ks. Kowalczyk.
Prowincjał jezuitów przestrzega jednak, aby wierni Kościoła katolickiego nie spoczęli na laurach. - Uważamy, że Kościół katolicki ma wszystkie sakramenty, czyli środki potrzebne do zbawienia, a protestanci mają ich o wiele mniej. Jednak nie możemy powiedzieć, że z definicji protestant jest gorszy od katolika. Bo może się na sądzie ostatecznym okazać, że ów protestant, mając w swojej wspólnocie do dyspozycji mniej środków pomocnych w zbawieniu, skorzystał lepiej z tego, co ma, niż niejeden katolik. Dlatego też bycie katolikiem nie powinno być powodem do wywyższania się, ale do bojaźni Bożej - podkreśla ks. Kowalczyk.

2007-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

50 000 zł kary za zadanie pytania lekarzowi?

2025-03-05 17:18

[ TEMATY ]

aborcja

lekarz

Adobe Stock

Sąd we Wrocławiu nakazał Fundacji Pro-Prawo do Życia zapłacić 50 000 zł Mariuszowi Zimmerowi, byłemu prezesowi Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników. W opinii sądu Fundacja naruszyła dobra osobiste Zimmera poprzez publiczne zadanie mu pytania na temat moralnej oceny aborcji dokonywanych w jego klinice. W ubiegłym roku zapadł podobny wyrok w sprawie karnej z powództwa Zimmera, teraz wyrok zapadł w pierwszej instancji w trwającym procesie cywilnym.

W lipcu 2024 r. Mariusz Dzierżawski, członek zarządu Fundacji Pro-Prawo do Życia został skazany prawomocnym wyrokiem sądu we Wrocławiu w procesie karnym na 5 000 zł grzywny i 15 000 zł zadośćuczynienia za "zniesławienie" Mariusza Zimmera - byłego prezesa Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników oraz byłego kierownika kliniki ginekologii wrocławskiego szpitala. W ocenie sądów dwóch instancji, Mariusz Dzierżawski dopuścił się przestępstwa polegającego na tym, iż za pomocą bilbordu zadał Zimmerowi publiczne pytanie dotyczące moralnej oceny aborcji eugenicznych.
CZYTAJ DALEJ

Sąd Najwyższy ułatwia „tranzycję płci”

2025-03-06 07:03

[ TEMATY ]

płeć

ordoiuris.pl

Izba Cywilna Sądu Najwyższego ogłosiła uchwałę, zgodnie z którą osoby cierpiące na transseksualne zaburzenia tożsamości płciowej i chcące „zmienić płeć” – czyli dokonać zmiany oznaczenia swojej płci metrykalnej w akcie urodzenia – nie będą musiały odtąd „pozywać swoich rodziców” - informuje Ordo Iuris.

Wczoraj ogłoszona została uchwała pełnego składu Izby Cywilnej Sądu Najwyższego (sygn. III CZP 6/24). Na pytanie prawne zadane 8 września 2022 r. przez ówczesnego Ministra Sprawiedliwości i Prokuratora Generalnego: „czy w sprawie o ustalenie albo zmianę płci wytoczonej przez osobę transseksualną pozostającą w związku małżeńskim lub posiadającą dzieci, po stronie pozwanej muszą wystąpić obok żyjących rodziców, nierozwiedziony małżonek lub dzieci powoda, a ich współuczestnictwo ma charakter współuczestnictwa jednolitego (art. 73 § 2 k.p.c. w zw. z art. 72 § 2 k.p.c.)?” sędziowie odpowiedzieli, że „1. Żądanie zmiany oznaczenia płci w akcie urodzenia podlega rozpoznaniu przez sąd w postępowaniu nieprocesowym przy zastosowaniu w drodze analogii art. 36 ustawy z dnia 28 listopada 2014 r. – Prawo o aktach stanu cywilnego. 2. Zmiana oznaczenia płci w akcie urodzenia może nastąpić wyłącznie na wniosek osoby, której dotyczy ten akt. 3. Oprócz wnioskodawcy uczestnikiem postępowania może być tylko jego małżonek (art. 510 k.p.c.). 4. Postanowienie uwzględniające wniosek wywołuje skutki od chwili uprawomocnienia się”. Sędziowie zaznaczyli zarazem, że Sąd Najwyższy „odstępuje od zasady prawnej uchwalonej przez skład siedmiu sędziów Sądu Najwyższego 22 czerwca 1989 r., III CZP 37/89”.
CZYTAJ DALEJ

Niemcy: młodzi ludzie są bardziej sceptyczni wobec sztucznej inteligencji

2025-03-06 16:15

[ TEMATY ]

młodzi

Niemcy

sztuczna inteligencja

Adobe.Stock

Opinia młodych ludzi na temat sztucznej inteligencji najwyraźniej nie jest wyłącznie pozytywna. Z badania wynika, że są oni coraz bardziej świadomi problemów związanych z tą technologią.

Młodzi ludzie w Niemczech są bardziej pesymistycznie nastawieni do sztucznej inteligencji (AI) niż przed rokiem. Według badania Sinus, wykonanego na zlecenie towarzystwa ubezpieczeń zdrowotnych Barmer, tylko 31 procent respondentów uważa, że sztuczna inteligencja oferuje ogromne możliwości w ich własnym życiu oraz w życiu całego społeczeństwa. Według dostępnych informacji rok wcześniej odsetek ten wynosił 41 proc. Te dane opublikowała sieć informacyjna redakcji niemieckich RND.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję