Instrument był wielokrotnie przenoszony i demontowany, padł też ofiarą korników, które wyjątkowo go sobie upodobały. Na szczęście udało się go uratować, a to dzięki szczodrości pielgrzymów, którzy składali ofiary na remont głównych organów. Nadwyżka pieniędzy pozwoliła i na jego ocalenie.
- Remont organów godzinkowych, nazywanych tak, bo w przeszłości służyły do grania godzinek czyli porannej modlitwy ku czci NMP, był czasem odkrywania ich niezwykłej historii - przypomniał o. Waldemar Pastusiak, kustosz Jasnej Góry. - To instrument bardzo tajemniczy, zauważyliśmy wiele elementów, które pozwalają przypuszczać, że powstał dużo wcześniej niż sądzono. Piszczałki były wielokrotnie przerabiane - powiedział zakonnik.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Stwierdzono na nim np. datę złocenia, które było przeprowadzane w 1835 roku.
Przywrócenia świetności zapomnianego instrumentu podjęła się rodzinna firma z Zabrza. Damian Kaczmarczyk z Zakładu Budowy, Renowacji i Naprawy Organów zwrócił uwagę, że prace przy tym zabytku wymagały ogromnej precyzji i staranności.
Już pierwsze oględziny wskazały, że sprzęt jest mocno zniszczony. Piszczałki zostały zmiażdżone, podeptane i porozrywane. Wszystkie elementy były zżarte przez korniki i to bardzo mocno. Niektóre, np. powłoki, musiały być zrekonstruowane.
To jeden z trzech instrumentów tzw. tryptyku organowego, który niegdyś występował w Kaplicy jasnogórskiej. W latach 50. XX w. był przebudowywany. Przez lata był zdeponowany w kaplicy św. Józefa na tzw. Halach. Remont miał przywrócić mu oryginalny wygląd i dźwięk.
- Po odnowieniu organy będą pełnić nieco inną funkcję, niż pierwotnie - zauważył jasnogórski organista, Marcin Lauzer. Wyjaśnił, że będą służyły m.in. akompaniowaniu przy mniejszych uroczystościach, gdzie kaplica nie będzie mocno wypełniona. Będą też użyczane gościnnie organistom i chórom spoza Jasnej Góry.