Reklama

Odsłony

Pustelnia

Niedziela Ogólnopolska 39/2006, str. 23


Graziako

<br>Graziako

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Czy należy się dziwić temu, że tam, gdzie najludniej, niejeden ma poczucie pustki i osamotnienia, a na bezludziu doznaje się często jakiejś pełni, a nawet czuje się więź ze stworzeniem i z bliskimi oddalonymi? No tak, ale ilu z nas odważyło się przebywać na prawdziwym pustkowiu, nie uciekając zaraz stamtąd między ludzi...

Powtarzał, że jest urodzony do życia w mieście, czyli w ulicznym gwarze, tłoku, ruchu. Lubił czuć, jak miasto tętni przyśpieszonym, a nawet gorączkowym rytmem. To było życie jakby w ciągłym przyśpieszeniu i podnieceniu. Nie wyobrażał sobie zamieszkania na jakiejś sennej wioseczce, gdzie nuda zżarłaby go chyba za kilka dni. Dlatego lubił biznes i giełdę, bo tu wszystko nieustannie nakręcało się i zamieniało życie prawie w pościg… Któregoś dnia jednak osunął się nagle w windzie i lekarz, przy szefie, zawyrokował: „Przynajmniej tydzień gdzieś w górach, jak najdalej od tego wszystkiego, pod obserwacją dobrego terapeuty”. Zawieźli go tam nazajutrz. Trzeba było przebyć kawał drogi pieszo do… No właśnie, spodziewał się jakiegoś sanatorium, a tu drewniana bacówka, bez prądu, telefonu, bez zasięgu dla komórki. Przywożący go powiedział, że dojdzie tu terapeuta ze Słowacji, a tymczasem niech sam sobie da radę i zabawi się w pustelnika. W środku było nader skromnie: drewniane łóżko, stolik, miednica, dzbanek… W szafce bochen chleba, pęta kiełbasy, smalec... Nawet drewna nikt nie narąbał. Wziął więc siekierę, lecz nie bardzo mu szło. Długo biedził się z rozpaleniem ognia, który zapłonął w końcu równo ze zmierzchem. Nie miał siły jeść, tylko siedział, wpatrując się w płomień jak urzeczony. Kiedy wyszedł po następne polana, oniemiał wręcz, widząc niesamowicie rozgwieżdżone niebo i słysząc nad wyraz głośne cykanie świerszczy. Nigdy czegoś takiego nie widział. Aż poczuł dziwny dreszcz pod tą bezkresną, a tak bliską kopułą kosmosu. Odruchowo sięgnął po komórkę, by koledze filmowcowi „nadać scenerię”, ale nie było zasięgu, a bał się zanurzyć w dookolny mrok. Usnął przy ogniu. W środku nocy coś, jak taranem, grzmotnęło w ścianę domku… Zerwał się i w panice pozamykał wszystkie okna i drzwi. Usiadł w końcu i rozdygotany zaczął się modlić, choć robił to chyba kilkanaście lat temu. Każdy obcy odgłos jeżył mu włosy… Przedrzemał do świtu. Na zewnątrz ujrzał ślady sporego zwierza… Nawet nie wiedział jakiego. Klął po cichu, czekając na terapeutę. Nagle niebo zaciągnęło się, lunął deszcz i nadeszła burza. Niedaleko piorun rozszczepił potężnego świerka, a on czekał w trwodze, kiedy uderzy w jego schronienie. I znów najpierw gorączkowo, a potem już mniej modlił się aż do uspokojenia. Deszcz ustał, ale nikt nie przyszedł. Zjadł więc trochę, ale nie dało się rozpalić ognia, bo drewno zamokło… I zegarek też. Poczuł się tu tak bezradny i bezsilny, on, który w mieście dokonywał wręcz cudów operatywności… Na trzeci dzień zaczął poznawać otoczenie, oswajać je trochę, przysposabiać, klnąc cicho na spóźniającego się terapeutę. Tej nocy, nad ogniem w kominku, zaczął jakby oglądać twarze swoich bliskich. Pojął nagle, że ich nie zna, że prawie nic go z nimi nie łączy, że od nich uciekał. Zatrzymywał teraz jakby te twarze w sobie na dłużej i znów przyłapał się na czymś podobnym do modlitwy. Ciasne wnętrze bacówki jakby zaludniło się, poczuł jakby obecność, bliskość… Resztę nocy przespał jak kamień. Obudziło go słońce i ptaki. Ten nowy dzień był jak obietnica, jak nadzieja czegoś zupełnie nieprzewidywalnego, ale… dobrego i pięknego. Wybiegł boso na trawę, ukląkł przy źródle, potem przesunął dwa głazy i zaczął rąbać zwalony przez burzę pień. Bolały go ręce, kark, ale z dziwną radością czuł, że tu wszystko JEST - niewirtualnie, nieabstrakcyjnie - ma swój ciężar, zapach, kształt, smak… Wieczorem podsmażył na smalcu chleb i kiełbasę. Jadł powoli, nie liczył czasu i… nie chciał, by tamten przyszedł. A potem położył się na zroszonej trawie i wpatrywał w gwiazdy. I znów jakieś głębokie westchnienie wyrwało się jak modlitwa.
Siadł przy ogniu i na odwrocie jakichś blankietów zaczął pisać listy do swoich… Długo w noc. Ktoś, kto po tygodniu przyjechał po niego, roześmiał się, że podobny jest do Robinsona. A on spokojnie powiedział: „Wracaj i powiedz szefowi, że zostaję tu jeszcze tydzień. I nikogo tu nie chcę, towarzystwo mam nadzwyczaj dobre”. Tamten spojrzał niespokojnie, czy aby mu się coś w głowie nie przestawiło… ale usłyszał radosne: „Spokojnie, wszyscy zdrowi”.

Bywa, że trzeba się oddalić, by ujrzeć lepiej; podjąć rozłąki, by się zbliżyć; wycofać, by ruszyć z prawdziwym impetem. A może miejską pustkę duszy uzdrowić może pustkowie i bezludzie, które zaludnia się sobą, Bogiem i aniołami swoich bliskich - teraz właśnie bliższych?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2006-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Niezbędnik Katolika miej zawsze pod ręką

Do wersji od lat istniejącej w naszej przestrzeni internetowej niezbędnika katolika, która każdego miesiąca inspiruje do modlitwy miliony katolików, dołączamy wersję papierową. Każdego miesiąca będziemy przygotowywać niewielki i poręczny modlitewnik, który dotrze do Państwa rąk razem z naszym tygodnikiem w ostatnią niedzielę każdego miesiąca.

CZYTAJ DALEJ

Dziś rozpoczyna się konklawe. Pierwszy dym ujrzymy wieczorem

2025-05-07 08:03

[ TEMATY ]

Watykan

konklawe

Vatican Media

O godzinie 16.30 uroczystym wejściem kardynałów elektorów do Kaplicy Sykstyńskiej rozpocznie się konklawe – wybór 267. papieża w historii Kościoła. Jeszcze tego samego wieczora odbędzie się pierwsze głosowanie nad wyborem nowego Biskupa Rzymu. Dzień wcześniej kardynałowie wzywali do kontynuacji reform Franciszka.

Przygotowania do konklawe trwają od pierwszych dni po śmierci Papieża Franciszka, kiedy zwołano pierwsze kongregacje generalne. To na nich kardynałowie ustalali szczegóły wyboru Papieża, a także dyskutowali o sprawach, ich zdaniem, najważniejszych dla Kościoła.
CZYTAJ DALEJ

W 2024 r. było więcej powołań męskich, a mniej żeńskich

2025-05-07 22:20

[ TEMATY ]

zakonnice

zakonnicy

Karol Porwich/Niedziela

W 2024 r. do seminariów diecezjalnych i zakonnych wstąpiło 301 mężczyzn, o 21 więcej niż w 2023 r. Żeński nowicjat zakonny rozpoczęło 66 kobiet, a w klasztorach kontemplacyjnych przybyło 15 mniszek, o 12 mniej niż rok wcześniej – poinformowała Krajowa Rada Duszpasterstwa Powołań.

Z danych przekazanych PAP przez Krajową Radę Duszpasterstwa Powołań (KRDP) wynika, że w 2024 r. formację rozpoczęło 301 mężczyzn, w tym w seminariach diecezjalnych 196, a w zakonnych 105. Rok wcześniej było to 280 mężczyzn, w tym w diecezjalnych 195 i 85 w zakonnych. To o 21 mężczyzn więcej niż rok wcześniej.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję