Reklama

Roszczenia niemiecke

Rozwiązanie - czy pozory rozwiązania?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W poznańskim Instytucie Zachodnim odbyła się konferencja naukowa, której uczestnicy zaproponowali sposób „załatwienia problemów majątkowych umową międzynarodową”: chodzi o niemieckie roszczenia majątkowe dotyczące własności na polskich ziemiach zachodnich. Proponują oni, żeby rządy Polski i Niemiec ustaliły jednobrzmiącą deklarację interpretacyjną do Protokołu Dodatkowego nr 14 Europejskiej Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności. Z deklaracji tej powinno wynikać - twierdzą autorzy nowego „rozwiązania” - że obydwa rządy „nie będą popierać i uznają za bezzasadne wszelkie skargi indywidualne swoich obywateli przeciwko drugiej stronie, związane ze szkodami materialnymi poniesionymi wskutek II wojny światowej, wniesione do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka”.
Jeszcze nie tak dawno z ust niektórych uczestników poznańskiej konferencji słyszeliśmy, że w stosunkach polsko-niemieckich nie ma w ogóle żadnego problemu roszczeń majątkowych ze strony Niemców, że to tylko jacyś polscy „ksenofobiczni oszołomowie” zatruwać chcą atmosferę „niepoważnymi lękami i swą frustracją”... Doświadczyłem tego na sobie: kiedy przed akcesją Polski do UE byłem w Brukseli, napadł na mnie dość brutalnie, nie przebierając w słowach, jeden z... polskich dziennikarzy, gdy podniosłem kwestię możliwych niemieckich roszczeń. Dowiedziałem się potem, że jest czynnym działaczem pewnej niemieckiej instytucji sponsorującej... Ale czas płynął, niemieckie roszczenia okazały się realne aż do bólu, i oto Sejm podjąć musiał słynną uchwałę, wykluczającą na przyszłość spełnienie takich żądań. Uchwała polskiego Sejmu nie stanowi przecież prawa nawet w Polsce, a co dopiero za granicą... Pozostałe we wzajemnych stosunkach wątpliwości usiłował tuszować i ukrywać przed polską opinią publiczną lewicowy premier Marek Belka, który wespół z b. niemieckim kanclerzem Schroederem próbował w dodatku oszukać polską opinię publiczną, powołując... dwóch prawników, solennie zapewniających, że o żadnych roszczeniach mowy być nie może, bo obydwa rządy tego nie chcą... To oświadczenie dwóch prawników miało rzekomo oddalić od Polski raz na zawsze groźbę niemieckich żądań... Że kanclerz Niemiec w ten sposób chciał usypiać polską opinię publiczną, to zrozumiałe - czemu jednak przyłączył się do tego p. Belka?... Stanowisko zajęte niedawno przez „konferencję naukową w Instytucie Zachodnim” potwierdza tylko, że sztuczka Schroedera i Belki ma krótkie nogi, jak każde kłamstwo: żadna opinia „uczonych jurysprudentów” nie wystarczy, żeby wyeliminować groźbę niemieckich roszczeń odszkodowawczych! Bardziej skuteczna okazała się inicjatywa polityczna Lecha Kaczyńskiego, który kazał liczyć straty wojenne poniesione w Warszawie... Zaczęły liczyć i inne miasta w Polsce i okazało się, że wartość tych strat znacznie przewyższa roszczenia niemieckie: to podziałało na stronę niemiecką jak zimny prysznic. Obecna inicjatywa poznańskiej „konferencji” zmierza do tego (tak przynajmniej jest przedstawiana), by przewekslować tę sprawę na grunt przyjętego już przez Niemcy prawa międzynarodowego i - wykorzystując „procedurę Protokołu Dodatkowego nr 14” - pozbawić Niemców prawa do zgłaszania roszczeń. Jak widać - naprawa tego, co zepsuł rząd Tadeusza Mazowieckiego, podpisując z Niemcami traktat o dobrosąsiedzkich granicach bez uregulowania kwestii własności (na żądanie strony niemieckiej!), trwa długo, a... i tak nie widać końca. Bo nawet gdyby jakimś politycznym wysiłkiem graniczącym z cudem udało się w trybie wspomnianej procedury dokonać postulowanego zapisu (deklaracji interpretacyjnej) - będzie to rządowa, a nie sądowa interpretacja, i nie musi zobowiązywać Trybunału do jej przestrzegania. Trybunał może bowiem uznać, że jest ona właśnie... sprzeczna z prawami człowieka i obywatela, uzasadniając to - całkiem zresztą słusznie - tak, że rząd niemiecki może swobodnie dysponować (zrzekać się lub nie) swoim własnym mieniem, ale nie mieniem swoich obywateli! Wbrew takiej „deklaracji interpretacyjnej” - Europejski Trybunał Praw Człowieka mógłby więc spokojnie uznać taką deklarację za niewiążącą go w indywidualnych sprawach. Po wtóre, co ważniejsze: o ile pamiętam, niemiecki Trybunał Konstytucyjny stwierdził nie tak dawno prymat niemieckiej Konstytucji nad prawem wspólnotowym (międzynarodowym), a pewne zapisy tej Konstytucji (np. uznawanie ubezpieczeń dokonanych w obszarze przedwojennych Niemiec) wskazują, że taka wspólna, rządowa „deklaracja interpretacyjna” wcale nie byłaby zgodna z tą Konstytucją.
Triki i sztuczki prawne chyba niczego pozytywnego nie urodzą, mogą jedynie rodzić kolejne fałszywe złudzenie, że taka „deklaracja interpretacyjna” oddaliła już problem możliwych roszczeń; aby tak się stało, potrzebny jest dodatkowy traktat polsko-niemiecki (traktat pokojowy), jako umowa międzynarodowa zatwierdzona przez niemiecki parlament, której zgodność z niemiecką Konstytucją zostanie potwierdzona przez niemiecki Trybunał Konstytucyjny... - lub zmiana niemieckiej Konstytucji.
Przy okazji tego problemu zauważmy, że mimo członkostwa Polski w UE i NATO sprawa rurociągu pod Bałtykiem pokazuje dobitnie, że Warszawa jest już tylko informowana o wspólnej polityce niemiecko-rosyjskiej, przy biernej postawie reszty UE. Tego właśnie obawiali się eurosceptycy: że względem Polski polityka niemiecko-rosyjska może zastąpić „politykę europejską”...

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. kard. Karol Boromeusz - wzór pasterza

Niedziela łowicka 44/2005

[ TEMATY ]

św. Karol Boromeusz

pl.wikipedia.org

„Wszystko, co czynicie, niech się dokonuje w miłości” - mawiał św. Karol Boromeusz. Bez cienia wątpliwości można powiedzieć, że w tym zdaniu wyraża się cała Ewangelia Chrystusowa. Jednocześnie stanowi ono motto życia i działalności św. Karola Boromeusza, którego Kościół liturgicznie wspomina 4 listopada.

Przyszło mu żyć w trudnych dla Kościoła czasach: zepsucia moralnego pośród duchowieństwa oraz reakcji na to zjawisko - reformacji i walki z nią. Karol Boromeusz urodził się w 1538 r. na zamku Arona w Longobardii. Ukończył studia prawnicze. Był znawcą sztuki. W wieku 23 lat, z woli swego wuja - papieża Piusa IV, na drodze nepotyzmu został kardynałem i arcybiskupem Mediolanu, lecz święcenia biskupie przyjął 2 lata później. Ta nominacja, jak się później okazało, była „błogosławioną”. Kiedy młody Karol Boromeusz zostawał kardynałem i przyjmował sakrę biskupią, w ostateczną fazę obrad wchodził Sobór Trydencki (1545-63). Wyznaczył on zdecydowany zwrot w historii świata chrześcijańskiego. Sprecyzowano wówczas liczne punkty nauki i dyscypliny, m.in. zreformowano biskupstwo, określono warunki, jakie trzeba spełnić, aby móc przyjąć święcenia, zajęto się (głównie przez polecenie tworzenia seminariów) lekceważoną często formacją kapłańską, zredagowano katechizm dla nauczania ludu Bożego, który nie był systematycznie pouczany. Sobór ten miał liczne dobroczynne skutki. Pozwolił m.in. zacieśnić więzy, jakie powinny łączyć papieża ze wszystkimi członkami Kościoła. Jednak, aby decyzje były skuteczne, trzeba je umieć wcielić w życie. Temu głównie zadaniu poświęcił życie młody kard. Boromeusz. Od momentu objęcia diecezji jego dewiza zawarła się w dwóch słowach: modlitwa i umartwienie. Mimo młodego wieku, nie brakowało mu godności. W 23. roku życia nie uległ pokusie władzy i pieniądza, żył ubogo jak mnich. Kard. Boromeusz był przykładem biskupa reformatora - takiego, jakiego pragnął Sobór. Aby uświadomić sobie ogrom zadań, jakie musiał podjąć Karol Boromeusz, trzeba wspomnieć, że jego diecezja liczyła 53 parafie, 45 kolegiat, ponad 100 klasztorów - w sumie 3352 kapłanów diecezjalnych i 2114 zakonników oraz ok. 560 tys. wiernych. Na jej terenie obsługiwano 740 szkół i 16 przytułków. Kardynał przeżył liczne konflikty z władzami świeckimi, jak i z kapłanami i zakonnikami. Jeden z mnichów chciał go nawet zabić, gdy ten modlił się w prywatnym oratorium. Kard. Boromeusz był prawdziwym pasterzem owczarni Pana, dlatego poznawał ją bardzo dokładnie. Ze skromną eskortą odbywał liczne podróże duszpasterskie. W parafiach szukał kontaktu z ludnością, godzinami sam spowiadał, głosił Słowo Boże, odprawiał Mszę św. Jego prostota i świętość pozwoliły mu zdobywać kolejne dusze.
CZYTAJ DALEJ

Podziękowania od ks. Olszewskiego: Każdego dnia czułem siłę Waszej duchowej obecności

2024-11-04 15:13

[ TEMATY ]

Ks. Michał Olszewski

Robert Krawczyk

Ks. Michał Olszewski SCJ

Ks. Michał Olszewski SCJ

Portal profeto.pl opublikował dziś podziękowania od ks. Michała Olszewskiego.

Kochani!
CZYTAJ DALEJ

Przerażające! ABOTAK – pierwsza prywatna „przychodnia” aborcyjna już w Polsce

2024-11-04 17:45

[ TEMATY ]

aborcja

Adobe Stock

Jesienią tego roku zbrodniarze z Aborcyjnego Dream Teamu otworzą „przychodnię” ABOTAK. Będzie to prywatna rzeźnia, w której będzie się zabijało poczęte dzieci. Poza szpitalem. Mamy precedens, bo otwiera się pierwsza prywatna placówka dedykowana wyłącznie mordowaniu ludzi. Światowe lobby aborcyjne od lat czekało na taki obrót spraw w naszym kraju - alarmuje Fundacja Życie i Rodzina.

A cytując dokładnie: Dość żebrania o aborcję. Politycy nie potrafią dotrzymać słowa. Zrobimy to za nich. To słowa aborcjonistek tworzących Aborcyjny Dream Team (ADT). Wytyczne Izabeli Leszczyny otworzyły furtkę do praktykowania aborcji wbrew Konstytucji. Polska jest teraz łakomym kąskiem dla koncernów aborcyjnych, które chcą zarobić ogromne pieniądze na zabijaniu polskich dzieci. Abotak będzie wstępnie służył do zabijania dzieci poprzez podawanie tabletek poronnych. Ale tylko na początek. Morderczynie dzieci nie ukrywają swoich zamiarów. Mówią: Chcemy wywrzeć presję na politykach i na ochronie zdrowia, by w końcu doczekać się obiecanych zmian (…). Cel placówki jest więc jasno zarysowany: pomóc w dalszej erozji ochrony życia. I to na poziomie stanowienia prawa.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję