Reklama

Rok Eucharystii

Bez Eucharystii nie ma Kościoła

Skończyły się obrady rzymskiego Synodu Biskupów na temat Eucharystii.
Bez Eucharystii trudno sobie wyobrazić Kościół.
I życie każdego chrześcijanina.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Był rokiem łaski

Reklama

Rok Eucharystii rozpoczął się Międzynarodowym Kongresem Eucharystycznym (10-17 października 2004 r.) w Guadalajarze (Meksyk), przebiegającym pod hasłem: Eucharystia, światło i życie nowego tysiąclecia, a zakończył się Zgromadzeniem Zwyczajnym Synodu Biskupów w Watykanie (2-23 października 2005 r.), którego myślą przewodnią była prawda: Eucharystia źródłem i szczytem życia i misji Kościoła. Dla Papieża Jana Pawła II - inicjatora Roku - jak czytamy w liście apostolskim Mane nobiscum Domine, istotny był także fakt zaplanowanego na ten czas w Kolonii Światowego Dnia Młodzieży (16-21 sierpnia 2005 r.). W ten sposób sługa Boży Jan Paweł II pragnął zachęcić Kościół do większego wkładu na rzecz pokoju, solidarności i wspólnoty. W homilii na rozpoczęcie Roku Eucharystii powiedział, że jest to czas, w którym wspólnota chrześcijańska powinna ożywić przeżywanie niedzieli - dnia zmartwychwstania Chrystusa - przez coraz bardziej świadome sprawowanie Mszy św. oraz rozbudzić życie wewnętrzne - przez gorliwą adorację, silniejsze zaangażowanie w służbę najbardziej potrzebującym.
W ostatnich 12 miesiącach poświęconych Przedziwnemu Sakramentowi we wspólnocie Ludu Bożego można było dostrzec osobiste zaangażowanie pasterzy Kościołów lokalnych w akcentowanie wymiaru eucharystycznego w różnych formach duszpasterstwa. Wypełnione zostało zadanie, do którego podjęcia zachęcał Jan Paweł II, by Eucharystią żyć w taki sposób, aby była ona tajemnicą, która zajmuje centralne miejsce w życiu chrześcijan; która wymaga dawania świadectwa rzeczywistej obecności Chrystusa; pozwala wejść w głęboką komunię z Nim; prowadzi do otwarcia się na bliźnich przez miłość, zrozumienie i przebaczenie. Pozwala również na urzeczywistnianie szerzenia Ewangelii oraz ożywianie społeczeństwa duchem chrześcijańskim przez mówienie o Bogu i noszenie z dumą znaków wiary; by Eucharystia prowadziła do zaradzenia w obecnym świecie licznym formom ubóstwa, takim jak: głód, choroby, samotność, bezrobocie. W minionym roku wyjątkowe okazały się kongresy eucharystyczne Kościołów lokalnych, pogłębiające eucharystyczną duchowość wiernych.

Ks. Paweł Maciaszek

Eucharystia jest życiem Chrystusa na ziemi

Reklama

Kard. Józef Glemp, Prymas Polski
Dla mnie Eucharystia zawsze była i jest fascynująca. Ona nigdy nie powszednieje. Za każdym razem podchodzę do Mszy św. poważnie i staram się bardzo świadomie ją celebrować. Nie sprawia mi to wysiłku, lecz dodaje sił. Za każdym razem jest to niezwykle ważny moment w moim życiu duchowym.
Każdą Eucharystię przeżywam osobiście. Jak każdy kapłan, doskonale pamiętam swoją Mszę św. prymicyjną. Ważna także była dla mnie Msza św. jubileuszowa. Jednak za najważniejsze Msze św. uważam te, które koncelebrowałem z Ojcem Świętym Janem Pawłem II. Pamiętam je dokładnie - zarówno te, kiedy Papież był jeszcze młody, jak i te, gdy był już mocno schorowany. Wyraźnie widziałem niezwykły stosunek Ojca Świętego do Eucharystii. Była to ofiara, w której on sam po prostu składał siebie.
Jeśli natomiast chodzi o kończący się Rok Eucharystii, to z duszpasterskiego punktu widzenia przebiegał on bardzo sprawnie. Najważniejszą jego częścią był Kongres Eucharystyczny, który odbył się w Warszawie z udziałem biskupów i wiernych z całej Polski. Była to wielka uroczystość również z tego powodu, że połączyliśmy ją z trzema beatyfikacjami. Innym owocem Roku Eucharystii były wzajemne słowa pojednania z Kościołem greckokatolickim na Ukrainie.
Myślę też, że Rok Eucharystii pogłębił wiarę ludzi w moc tego sakramentu. Wierni lepiej chyba teraz rozumieją, że jest to Chleb, który naprawdę nas umacnia i daje duchową siłę.
Eucharystia jest także czynnym działaniem Kościoła. Chleb jest pokarmem, który daje siłę i utrwala życie. Jeżeli więc spożywam chleb i drugi człowiek spożywa ten sam chleb, to znaczy, że powinniśmy tym chlebem się dzielić, żyć nim i wspólnie nabierać sił. Chrystus ukryty w Chlebie Eucharystycznym jest nie tylko moim posiłkiem. On jest dla wszystkich. I tu właśnie jest widoczne społeczne oddziaływanie Eucharystii, która sprawia, że dzięki niej buduje się nowy organizm Chrystusa. On nam się ofiarowuje po to, aby budować siebie tutaj, na ziemi. Teologowie określają to życie jako Mistyczne Ciało Chrystusa. To jest właśnie Kościół. Bez Eucharystii nie byłoby Kościoła. Chrystus w ten sposób chciał nam dać siebie. Dlatego Kościół nie jest instytucją jak każda inna, ale prawdziwym misterium - Mistycznym Ciałem Chrystusa.
Eucharystia jest szczytem i trzonem jedności Kościoła i dlatego powinno się ją jak najlepiej poznać. Poznaniu intelektualnemu Eucharystii poświęcono już wiele uwagi. Jednak nikt nie jest w stanie zgłębić całej prawdy na ten temat. Tej rzeczywistości nie da się do końca poznać ani zrozumieć.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Przełamuję się i jestem szczęśliwy

Jan Żaryn, historyk, pracownik Instytutu Pamięci Narodowej
Od bardzo wczesnego dzieciństwa, pewnie od Pierwszej Komunii św. - choć dzisiaj tego już nie kojarzę - odczuwam potrzebę przyjmowania Eucharystii. To jest potrzeba, która tkwi we mnie głęboko i która pewnie została mi przekazana przez najbliższą rodzinę - to ona dała mi przykład. Jeśli nie mogę przyjąć Pana Jezusa, bardzo mi Go brak. To jest też główny powód przystępowania do spowiedzi św., która wymaga pewnej odwagi cywilnej. Właśnie ta potrzeba Chrystusa, siły, którą On mi daje przez Komunię św., sprawia, że przełamuję się i jestem szczęśliwy. Udział w niedzielnej Mszy św. jest dla mnie oczywistością, ale jeśli zdarzy się tak, że nie mogę przyjąć Komunii św., czuję, że dzieje się coś złego, że coś jest nie tak, jak powinno być. Ta świadomość staje się niemal dotykalna i gryzie mnie wtedy sumienie.

To dla mnie inspiracja do działania

Reklama

Bernard Margueritte, dziennikarz i publicysta
Nie jestem teologiem i to, co powiem jako przeciętny człowiek wiary, może spowoduje uśmiech doktorów Kościoła. Ale cieszę się, że mogę się wypowiedzieć na ten temat. Tym bardziej że dzień mojej Pierwszej Komunii św. pozostaje w mojej żywej pamięci (choć to było ponad 50 lat temu) jako jeden z najistotniejszych, najgłębszych i najszczęśliwszych momentów w moim życiu. Tydzień przed tym wielkim dniem (w państwowym liceum francuskim!) mieliśmy prawdziwe rekolekcje, żyliśmy w izolacji, zamknięci, z mądrymi ojcami zakonnymi, którzy opowiadali nam m.in. o życiu świętych. Od tej chwili zrozumiałem, że przyjmować Komunię św. to nie znaczy tylko akceptować ani nawet proklamować zasady wiary - to starać się prowadzić życie chrześcijańskie, co nie jest ani łatwe, ani cukierkowe.
Dla mnie Eucharystia jest więc podstawową inspiracją do działania. Ale jest również tym momentem, cudem, misterium, gdzie nagle wszystko się wyjaśnia, gdzie pozorne sprzeczności znajdują pełny sens w mistycznej dialektyce wiary, gdzie to, co się dotąd wydawało nie do pogodzenia, stanowi jedno.
Ex omnibus unum!
Eucharystia jest ofiarą, największą ofiarą, ale jest również radością, jest Ewangelią, jest Dobrą Nowiną, jest najlepszą nowiną, bo zapowiada Zmartwychwstanie. W Eucharystii jesteśmy sam na sam z Chrystusem, a jednocześnie jesteśmy członkami wspólnoty i nie przypadkiem Ostatnia Wieczerza była kolacją wspólnotową. Zastanawiałem się często nad sensem naszego „amen”, kiedy kapłan ofiaruje nam „Ciało Chrystusa”. Dziwię się też, że czasem jest wypowiadane słabym głosem, jakby mechanicznie. W rzeczy samej „amen” nie oznacza w tym momencie: „Niech się stanie Twoja wola”, ale coś jeszcze więcej: „Tak, przyjmuję Ciebie, Jezusie, jak Ty przyjąłeś mnie, i będę działał według Twoich przykazań!”. To jest najgłębszy akt wiary!
Niedzielna Eucharystia jest mi potrzebna jak Chleb Chrystusowy, jak powietrze, jak nowe oddychanie. Bez niej nie mógłbym nawet próbować prowadzić życia chrześcijańskiego. Jestem za słaby! Co bym zrobił bez Eucharystii? Jest ona w cudownej dialektyce źródłem, początkiem oraz centrum naszej wiary, motywem do działania, a także celem, do którego dążymy.
Przecież w tym momencie dotykamy tego, czego nie da się wypowiedzieć. Bóg jest tu, stał się człowiekiem i jest we mnie! A więc i ja (ty, każdy) od tego momentu jestem poniekąd Boski. To święto miłości. Chrystus do końca nas umiłował: „To jest Ciało moje, które za was będzie wydane...” (por. Łk 22, 19). W encyklice Ecclesia de Eucharistia, jednej z ostatnich encyklik Jana Pawła II (2003), Papież pisze: „Nie tylko każdy z nas przyjmuje Chrystusa, lecz także Chrystus przyjmuje każdego... W komunii eucharystycznej realizuje się w podniosły sposób wspólne, wewnętrzne «zamieszkiwanie» Chrystusa i ucznia”.
I to zobowiązuje. Jak mógłbym tego nie czuć? To wspaniałe święto jedności, jaką jest Eucharystia, jest nawoływaniem do aktywnej codziennej miłości i do odkrywania sensu tej miłości w działaniu we wspólnocie. I to do potrójnej miłości: miłości do Boga, który stał się człowiekiem; miłości do siebie samego jako dziecka Bożego - a więc jestem zobowiązany do szanowania siebie ze wszystkim, co to implikuje; a wreszcie miłości do moich braci i sióstr we wspólnocie - co w efekcie nazywa się solidarnością.
Jakże ważne jest to, że Synod i Rok Eucharystyczny przypominają nam te podstawowe prawdy naszego życia chrześcijańskiego, które powinny stanowić podstawy naszego działania na co dzień!

Jakbym odłamywał kawałek hostii

Reklama

O. Leon Knabit, benedyktyn z Tyńca
Podczas rekolekcji, które przygotowywały mnie do kapłaństwa, zapisałem sobie sentencję, że Msza św. będzie zawsze centralnym punktem mojego życia. I przez 52 lata mojego kapłaństwa może były zaledwie dwa, trzy dni, kiedy nie odprawiłem Mszy św. Oczywiście, w Eucharystii odnoszę się wciąż do Chrystusa. Kiedy wpatruję się w hostię, to widzę ją jako zagęszczenie obecności Boga wszechobecnego. Bardzo przejęty jestem również tym, że Eucharystia jest owocem ziemi i pracy rąk ludzkich. I właśnie nad tym owocem pochyla się Jezus i przez kapłana mówi: „To jest Ciało moje”. Bóg wchodzi więc w rzeczywistość pracy człowieka.
Jeśli wszyscy stanowimy jedno Mistyczne Ciało Jezusa, to Eucharystia łączy razem wszystkich ludzi. Każdy człowiek, nawet grzesznik, ma wielką godność i zasługuje na miłość. Mogę powiedzieć, że kocham (a przynajmniej wolitywnie się staram) wszystkich ludzi i nie mogę nikogo odrzucić. Bo gdybym odrzucił, to tak, jakbym odłamywał kawałek hostii i wyrzucał, mówiąc, że ta część mi nie pasuje. Eucharystia pomaga mi więc kształtować coraz lepszy stosunek do człowieka.
Wydaje mi się, że obecnie odprawiam Mszę św. z trochę większym zrozumieniem niż kiedyś. Dawniej było chyba inaczej. Pamiętam, że w różnych trudnych sytuacjach, kiedy i stan zdrowia był słaby, i obowiązków bardzo wiele, może za mało było takiego wewnętrznego przyłożenia się do Eucharystii. Teraz może nie przeżywam jej na miarę wielkich mistyków, ale czuję się tak, jakbym był bardziej skupiony, bliżej Jezusa. Mój szacunek do Eucharystii pogłębia się. Życie monastyczne z pewnością w tym pomaga.
Nie wyobrażam sobie życia bez Eucharystii. Pamiętam, jak kiedyś, gdy jeszcze byłem klerykiem, dopiero wieczorem zorientowałem się, że nie przystąpiłem do Komunii św. Gdy dzisiaj tak się zdarza, że nie mogę rano odprawić Mszy św., to już od południa czuję, że czegoś mi brakuje.

Bez niej życie staje się mdłe, nużące i trudne

Marek Jurek, poseł Prawa i Sprawiedliwości
Msza św. jest najważniejszym punktem w życiu moim i mojej rodziny. Kiedyś uważałem, że określanie katolików jako ludzi chodzących do kościoła jest banalne, ale w tym stwierdzeniu tkwi bardzo ważna prawda: katolik to człowiek, który zmierza na Eucharystię. Msza św. jest centralnym punktem, jest źródłem, z którego czerpiemy, i szczytem, do którego zmierzamy. W Komunii św. Bóg dał nam siłę i ducha, bez których nie można przetrwać w trudnych chwilach. Bez niej życie staje się mdłe, nużące i trudne. Dla mnie ważna jest także adoracja Najświętszego Sakramentu, która nieustannie uświadamia obecność Boga wśród nas. Możemy jak Izraelici powtórzyć, że nie ma narodu, z którym bliżej byłby Pan. Mijając kościół, wiemy, że to jest miejsce, w którym Bóg zdecydował się być z nami. Eucharystia to Chrystus realnie wśród nas obecny, pokarm niezbędny do życia dla tych, którzy podjęli życie chrześcijanina. W moim życiu, także jako polityka, Msza św. jest bardzo ważna.

Msza święta się skończyła, Msza święta się zaczyna

Ks. Krzysztof Pawlina, rektor Wyższego Seminarium Duchownego w Warszawie
Mam to szczęście, że mieszkam w domu, w którym codziennie urządzana jest godzinna adoracja eucharystyczna. Ta obecność nie pozostaje nigdy bezowocna. Zmienia atmosferę domu, promieniuje na życie każdego mieszkańca. Wiem, że i ja nie mogę pozostać obojętny wobec Tego, który przychodzi i zaprasza mnie do bycia ze sobą. Ponieważ ta praktyka codziennej adoracji istnieje w Seminarium Warszawskim od kilkunastu lat, Rok Eucharystyczny nas nie zaskoczył. Co najwyżej - na nowo uświadomił, jakie to szczęście „mieszkać w domu Pana”.
Jako kapłan odprawiam Mszę św. codziennie. Przychodzę do ołtarza często obciążony mnóstwem trudnych spraw i problemów. Nauczyłem się kiedyś mojego osobistego sposobu włączania tej mojej codzienności do Eucharystii. Otóż, kiedy przed Komunią św. dochodzi do tzw. złączenia postaci eucharystycznych - kapłan łamie Chleb, Ciało Pańskie, i wkłada Jego cząstkę do kielicha Krwi Pańskiej, wtedy staram się w tym geście prosić, aby wszystkie moje troski, dylematy i bóle zostały oczyszczone mocą Krwi Pańskiej, aby się moje kapłańskie życie w niej zanurzyło. To chyba dla mnie najbardziej osobisty moment podczas sprawowania Mszy św.
Ten Rok Eucharystii przypomniał też prawdę niby znaną, a jednocześnie przykurzoną przez życie. Wyraziła to kiedyś siostra Nulla, franciszkanka: „Msza święta się skończyła, Msza święta się zaczyna”.
Kiedy więc przychodzi zniechęcenie, zmęczenie, wtedy wracam do tej myśli: Msza św. trwa, właśnie spełnia się ofiara, a ja muszę się tego ofiarowania uczyć od Mistrza.
- A co się stało w innych? Bóg to wie. Jedno możemy powiedzieć - postawy ofiarniczej, a więc eucharystycznej, uczył nas w tym roku Jan Paweł II. Jego mistyczna śmierć, włączona w Święta Paschalne, poruszyła ludzi bardzo głęboko.
Po pogrzebie Jana Pawła II pewien młody człowiek napisał: „Coś we mnie pękło, zrozumiałem, jak kruche jest życie. Już wiem, że trzeba je przeżyć najlepiej, jak się tylko potrafi”. Czy nie oddaje to w skrócie celu, do którego zmierzał Rok Eucharystii?
Wierzę, że te wielkie narodowe rekolekcje w tym sensie były też rekolekcjami eucharystycznymi. Wierzę, że nie mogą nie przynieść owoców. Ziemia objawia swoją wartość dopiero po zasiewie, nie wcześniej. Miejmy cierpliwość.

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Św. kard. Karol Boromeusz - wzór pasterza

Niedziela łowicka 44/2005

[ TEMATY ]

św. Karol Boromeusz

pl.wikipedia.org

„Wszystko, co czynicie, niech się dokonuje w miłości” - mawiał św. Karol Boromeusz. Bez cienia wątpliwości można powiedzieć, że w tym zdaniu wyraża się cała Ewangelia Chrystusowa. Jednocześnie stanowi ono motto życia i działalności św. Karola Boromeusza, którego Kościół liturgicznie wspomina 4 listopada.

Przyszło mu żyć w trudnych dla Kościoła czasach: zepsucia moralnego pośród duchowieństwa oraz reakcji na to zjawisko - reformacji i walki z nią. Karol Boromeusz urodził się w 1538 r. na zamku Arona w Longobardii. Ukończył studia prawnicze. Był znawcą sztuki. W wieku 23 lat, z woli swego wuja - papieża Piusa IV, na drodze nepotyzmu został kardynałem i arcybiskupem Mediolanu, lecz święcenia biskupie przyjął 2 lata później. Ta nominacja, jak się później okazało, była „błogosławioną”. Kiedy młody Karol Boromeusz zostawał kardynałem i przyjmował sakrę biskupią, w ostateczną fazę obrad wchodził Sobór Trydencki (1545-63). Wyznaczył on zdecydowany zwrot w historii świata chrześcijańskiego. Sprecyzowano wówczas liczne punkty nauki i dyscypliny, m.in. zreformowano biskupstwo, określono warunki, jakie trzeba spełnić, aby móc przyjąć święcenia, zajęto się (głównie przez polecenie tworzenia seminariów) lekceważoną często formacją kapłańską, zredagowano katechizm dla nauczania ludu Bożego, który nie był systematycznie pouczany. Sobór ten miał liczne dobroczynne skutki. Pozwolił m.in. zacieśnić więzy, jakie powinny łączyć papieża ze wszystkimi członkami Kościoła. Jednak, aby decyzje były skuteczne, trzeba je umieć wcielić w życie. Temu głównie zadaniu poświęcił życie młody kard. Boromeusz. Od momentu objęcia diecezji jego dewiza zawarła się w dwóch słowach: modlitwa i umartwienie. Mimo młodego wieku, nie brakowało mu godności. W 23. roku życia nie uległ pokusie władzy i pieniądza, żył ubogo jak mnich. Kard. Boromeusz był przykładem biskupa reformatora - takiego, jakiego pragnął Sobór. Aby uświadomić sobie ogrom zadań, jakie musiał podjąć Karol Boromeusz, trzeba wspomnieć, że jego diecezja liczyła 53 parafie, 45 kolegiat, ponad 100 klasztorów - w sumie 3352 kapłanów diecezjalnych i 2114 zakonników oraz ok. 560 tys. wiernych. Na jej terenie obsługiwano 740 szkół i 16 przytułków. Kardynał przeżył liczne konflikty z władzami świeckimi, jak i z kapłanami i zakonnikami. Jeden z mnichów chciał go nawet zabić, gdy ten modlił się w prywatnym oratorium. Kard. Boromeusz był prawdziwym pasterzem owczarni Pana, dlatego poznawał ją bardzo dokładnie. Ze skromną eskortą odbywał liczne podróże duszpasterskie. W parafiach szukał kontaktu z ludnością, godzinami sam spowiadał, głosił Słowo Boże, odprawiał Mszę św. Jego prostota i świętość pozwoliły mu zdobywać kolejne dusze.
CZYTAJ DALEJ

PIELGRZYMI NADZIEI - Jubileusz Roku 2025 w Archidiecezji Wrocławskiej

2024-11-04 16:45

Magdalena Lewandowska

W spotkaniu ogłaszającym program na Rok Jubileuszowy wzięli udział biskupi, kapłani, osoby życia konsekrowanego i świeccy z różnych stron diecezji.

W spotkaniu ogłaszającym program na Rok Jubileuszowy wzięli udział biskupi, kapłani, osoby życia konsekrowanego i świeccy z różnych stron diecezji.

Kościoły i kaplice jubileuszowe, znaki nadziei, szlaki wiary – archidiecezja wrocławska przygotowuje się do dobrego przeżycia Roku Jubileuszowego 2025.

Ogłoszony został program Roku Jubileuszowego 2025 w naszej archidiecezji. – Przeżycie Roku Jubileuszowego pod hasłem „Pielgrzymi nadziei” jest jednym z celów trwającego Synodu Archidiecezji Wrocławskiej – podkreśla bp Maciej Małyga. I dodaje: – Rok Jubileuszowy to od czasów biblijnych czas wyzwolenia, łaski, odpustu, uwolnienia z grzechów. Tak też ten rok chcemy przeżywać w naszej diecezji.
CZYTAJ DALEJ

Ważne! Papież mianował nowego kardynała

2024-11-04 18:16

[ TEMATY ]

kardynał

Watykan

Vatican Media

„Don Mimmo”, jak go nazywają, został dodany do listy kardynałów, którzy otrzymają biret kardynalski 7 grudnia. Urodzony w Kalabrii, stojący na czele neapolitańskiej archidiecezji od 2020 roku, znany jest ze swojego społecznego zaangażowania na rzecz osób słabych. Liczba nowych kardynałów powraca tym samym do 21, po rezygnacji indonezyjskiego biskupa Syukuru.

Decyzja Ojca Świętego została ogłoszona dziś wieczorem przez dyrektora watykańskiego biura prasowego Matteo Bruni: „Papież Franciszek ogłasza, że umieścił wśród nazwisk nowych kardynałów, którzy zostaną kreowani podczas następnego konsystorza w dniu 7 grudnia, Jego Ekscelencję Domenico Battaglię, arcybiskupa Neapolu”.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję