Reklama

Odsłony

Wymiar niesprawiedliwości?

Niedziela Ogólnopolska 28/2005

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wobec prawa wszyscy powinni być równi… No, może oprócz równiejszych i najrówniejszych.
Człowiek od dziecka ma zmysł sprawiedliwości i wierzy tym, którzy uczą go: „Nie czyń bliźniemu, co tobie niemiłe”; że za złe się karze, a za dobre wynagradza; że święte przykazania i zasady dotyczą każdego bez wyjątku… Choć coraz częściej zauważa (częstokroć na sobie samym), że wcale tak nie jest, a jeśli już, to strasznie tu dużo wyjątków i pokrętnych tłumaczeń. Ale jeszcze czasem dopomina się o sprawiedliwość, bo czuje w sobie coś takiego jak sumienie. Jednak człowiek coraz częściej słyszy, że nie sumienie, ale prawo określa, co jest dobre, a co złe. Jednak to prawo zmienia się z dnia na dzień i już nie wiadomo, co/kogo bronić, co/kogo potępiać, bo o wszystko trzeba pytać prawników. A ci często sobie wzajemnie przeczą w interpretowaniu prawa, zwłaszcza gdy dotyczy ono dziwnie bezkarnych, wobec których jest ono bardzo łagodne, okazując nagle srogość wobec innych, czasem Bogu ducha winnych… Może tak wygląda deprawacja?
M. idzie późnym wieczorem przez park. Świeci się tam tylko jedna latarnia. Podchodzi więc do niej, by spojrzeń na zegarek. Nagle chwytają go za ramiona dwaj miejscy strażnicy i zakładają mu kajdanki. „To ty jesteś sprawcą napadu i rabunku sprzed pół godziny” - mówią, dość brutalnie wykręcając mu ręce. „Ależ ja dopiero wszedłem do parku - broni się M. - Widziałem w krzakach jakichś podejrzanych typów, słychać ich zresztą… Dlaczego ich tam nie szukacie i nie chwytacie, tylko mnie?”. Na to jeden ze strażników: „Bo tu jest światło, a w te ciemne zakamarki włazić nie będziemy. Po co nam to? A ty jesteś sprawcą - obaj o tym zaświadczymy. Jedziemy do aresztu”.
To trochę jak z Procesu F. Kafki, ale obrazuje bardzo dobrze, jak jest ze sprawiedliwością, ze ściganiem i karaniem winnych, z ofiarami i sprawcami napadów, gwałtów, rabunków, morderstw… Istnieje bowiem ogromna strefa cienia i ciemności, w której bezkarnie i dostatnio żyją sobie ludzie mafii, wielokrotni zdrajcy stanu, dawni funkcjonariusze aparatu represji, wciąż uniewinniani złodzieje ogromnych sum pieniędzy państwowych, handlarze narkotyków, skorumpowani posłowie i politycy (z lewej)… O nich milczą prokuratorzy, moralne autorytety oraz dziennikarze, którzy z pasją sępów rzucają się na ludzi, za którymi nikt nie stoi, a którym można nagle rzucić w twarz oskarżenie o molestowanie, o stosowanie przemocy wobec dzieci, o jakieś niejasne nadużycia… I od razu - bez sprawdzenia, bez sądu, bez możności obrony - postawić pod pręgierz milionów telewidzów, którzy wyrażają wobec nich jedynie słuszne oburzenie i potępienie. Mniejsza potem o proces, o taki czy inny wyrok czy uniewinnienie. Sąd się dokonał. Obywatele mają poczucie, że sprawiedliwość ma się jeszcze dobrze, bo się osądza, wsadza do więzień, publicznie potępia… Tym ostrzej, im bardziej się przemilcza i uniewinnia wielkie przestępstwa, wielkich przestępców. I większość telewidzów o tym nie myśli i nie wie, bo widzi tylko publiczny pręgierz w pełnym świetle i jazgocie oskarżycieli. Są po prostu tłumem, który lubi samosądy.
Na niektórych dworach, zwłaszcza tam, gdzie były królewskie dzieci, bywał sobie taki chłopiec do bicia. Ponieważ częstokroć królewskiego dziecka nie wolno było uderzyć, nawet za ciężkie przewinienia, to cięgi za nie zbierał ów chłopiec - żeby sprawiedliwości stało się zadość, czyli że kara została wymierzona, mniejsza już o to komu.
W wielu społecznościach, kiedy narastało poczucie zbiorowej winy, rozpasania, bezkarności - w pewnym momencie pojawiało się zapotrzebowanie na kozła ofiarnego, na którego można byłoby zrzucić winy i grzechy wszystkich, i w nim je przykładnie, publicznie uśmiercić (tak się stało z chrześcijanami po pożarze Rzymu za Nerona). Ciekawe, czy teraz medialni specjaliści-detektywi nie dokonują czegoś podobnego - starannie wyszukując owych chłopców do bicia i kozłów ofiarnych wśród nauczycieli, duchownych, bezradnych rodziców, katechetów… I grając na nastrojach telewizyjnej gawiedzi, nie robią swoimi samosądami zasłony dymnej dla niebotycznej niesprawiedliwości innych, których nadal każdy tknąć się boi.
Sprawiedliwość to nie tylko jej zmysł, ale jeszcze sumienie, chłodny osąd, a nade wszystko odwaga. Bez niej - to prawo deprawuje, a skazuje tchórz.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

#NiezbędnikMaryjny: Litania Loretańska - wezwania

[ TEMATY ]

litania loretańska

Adobe Stock

Litania Loretańska to jeden z symboli miesiąca Maja. Jest ona także nazywana „modlitwą szturmową”. Klamrą kończąca litanię są wezwania rozpoczynające się od słowa ,,Królowo”. Czy to nie powinno nam przypominać kim dla nas jest Matka Boża, jaką ważną rolę odgrywa w naszym życiu?

KRÓLOWO ANIOŁÓW

CZYTAJ DALEJ

Litania nie tylko na maj

Niedziela Ogólnopolska 19/2021, str. 14-15

[ TEMATY ]

litania

Karol Porwich/Niedziela

Jak powstały i skąd pochodzą wezwania Litanii Loretańskiej? Niektóre z nich wydają się bardzo tajemnicze: „Wieżo z kości słoniowej”, „Arko przymierza”, „Gwiazdo zaranna”…

Za nami już pierwsze dni maja – miesiąca poświęconego w szczególny sposób Dziewicy Maryi. To czas maryjnych nabożeństw, podczas których nie tylko w świątyniach, ale i przy kapliczkach lub przydrożnych figurach rozbrzmiewa Litania do Najświętszej Maryi Panny, popularnie nazywana Litanią Loretańską. Wielu z nas, także czytelników Niedzieli, pyta: jak powstały wezwania tej litanii? Jaka jest jej historia i co kryje się w niekiedy tajemniczo brzmiących określeniach, takich jak: „Domie złoty” czy „Wieżo z kości słoniowej”?

CZYTAJ DALEJ

Ks. Węgrzyniak: miłość owocna i radosna dzięki wzajemności

2024-05-04 17:05

Archiwum ks. Wojciecha Węgrzyniaka

Ks. Wojciech Węgrzyniak

Ks. Wojciech Węgrzyniak

Najważniejszym przykazaniem jest miłość, ale bez wzajemności miłość nigdy nie będzie ani owocna, ani radosna - mówi biblista ks. dr hab. Wojciech Węgrzyniak w komentarzu dla Vatican News - Radia Watykańskiego do Ewangelii Szóstej Niedzieli Wielkanocnej 5 maja.

Ks. Węgrzyniak wskazuje na „wzajemność" jako słowo klucz do zrozumienia Ewangelii Szóstej Niedzieli Wielkanocnej. Podkreśla, że wydaje się ono ważniejsze niż „miłość" dla właściwego zrozumienia fragmentu Ewangelii św. Jana z tej niedzieli. „W piekle ludzie również są kochani przez Pana Boga, ale jeżeli cierpią, to dlatego, że tej miłości nie odwzajemniają” - zaznacza biblista.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję