„Listy do męża św. Joanny Beretty Molli otwierają nowy, znamienny rozdział w duchowości chrześcijańskiej. Listy te, o wiele lepiej niż jakiś teologiczny traktat, w sposób przekonywający pokazują, że ścieżka świętości nie wiedzie wyłącznie poprzez życie zakonne czy służbę kapłaństwa sakramentalnego. Może ujawnić się również w świecie - u kobiety żyjącej własnym powołaniem żony i matki”. Taką opinię o listach św. Joanny wydał włoski teolog Elio Guerriero. Jestem przekonany, że takie zdanie będzie miał każdy, kto z uwagą podejmie ich lekturę. Być może znajdą się wśród małżonków również i takie osoby, które stwierdzą, że ich listy są bardzo podobne. I właśnie o to chodzi. Przykład korespondencji Joanny, i jej samej, do męża Piotra to najlepszy przykład, że do świętości dochodzi się nie poprzez jakieś „akrobacje duchowe”, lecz przez normalnie realizowaną miłość najpierw narzeczeńską, a potem małżeńską i rodzicielską. I właśnie według tych etapów życia zostały pogrupowane listy św. Joanny.
Na początku zapoznamy się z tekstami pisanymi przed ślubem, który miał miejsce 24 września 1955 r. Następnie odczytamy listy z pierwszych trzech lat małżeństwa, kiedy to mąż Joanny musiał często udawać się na delegacje. Kolejna porcja korespondencji powstała w czasie dwóch miesięcy 1959 r., gdy małżonkowie przeżywali ból rozłąki spowodowanej wyjazdem służbowym Piotra do Ameryki. Zaś ostatnie listy zostały napisane na przełomie lat 1960 i 61. 26 kwietnia 1962 r. Joanna umarła, a jej kontakt listowny z mężem ustąpił stałej łączności duchowej. „W tym momencie przyklękam przed Nią, kobietą, narzeczoną i matką, cudowną i silną, która w swej miłości do życia i tego stworzenia w Jej łonie, potrafiła się wznieść na szczyty jeszcze większej miłości, jaką Jezus nam wskazał” - dał świadectwo inż. Piotr Molla, kiedy pisał wstęp do pierwszej włoskiej edycji ich osobistej korespondencji.
Pomóż w rozwoju naszego portalu