Masz tyle imion w litanii,
a w sercach ludzkich - najwięcej,
bo każda bieda człowiecza
wzywa Cię nowym imieniem.
Dziś moje wargi spieczone
gorączką szpitalnej nocy
tak wyszeptały po prostu:
Moja Madonno Szpitalna!
Stoisz na małej szafeczce
szpitalnej - na te dni - mojej,
na słupku ściętym ukośnie,
a słupek - plastikowy
ma kolor czerwony krwi ludzkiej.
Stoisz w ten słupek wtopiona
z rączkami chudymi dziecka
a twarzą, wpatrzoną w ziemię,
z modlitwą,
bo ręce Twoje się modlą...
Czekałaś kilka miesięcy
w szufladzie mojego biurka.
Ofiarowano mi Ciebie,
żebym o Tobie pamiętał.
Kilka miesięcy myślałem,
gdzie tę Pamiątkę postawić?
Aż sama wybrałaś to miejsce
tu, „na chirurgii” - w szpitalu -
miejsce dla siebie i dla mnie...
Już ze mną pięć dni tu jesteś.
Najpierw oczekiwaliśmy
na termin operacji,
a potem były godziny
gdy myśli błądzą splątane
resztki sennej narkozy,
a wargi spieczone, zwilżane,
z trudem zdołają wyszeptać
choć jedno „Zdrowaś” - na raty...
Dziś, gdy szczęśliwie minęły
dwadzieścia cztery godziny
wziąłem tę Twoją Figurkę
jakbym brał życie w swe ręce,
ucałowałem nieśmiało Twoje modlące się dłonie
- (bałem się Twarz pocałować...)
i po raz pierwszy szepnąłem:
Moja Madonno Szpitalna!
Chyba się nie pogniewałaś,
bo serce cicho dotknęła
radosna nadzieja na jutro.
Cicha Madonno! Pielęgniarko,
Siostro z chudymi rączkami!
Módl się za nami!
Za tych, co leżą w szpitalu
leżą i z lękiem czekają
na stół operacyjny.
Za tych, co jeszcze nie wiedzą,
za tych badanych z dnia na dzień
zdanych na ludzką bezradność
i dobroć.
Za tych co liczą godziny,
albo już lampy nad sobą
i patrzą na białe fartuchy,
na twarze milczące w maseczkach
i za tych, co usypiają,
jakby wpadali w noc ciemną
i za tych, co budzą się nagle
z narkozy - ze snu bez marzeń.
Za pokrajanych i zszytych
za nieprzytomnych a smutnych
i za tych, którzy czekają
na odwiedziny niedoszłe...
z modlitwą.
I za lekarzy, by modli
dostrzec w chorobie człowieka
(tak o to się upominał
Papież w klinice Gemelli)
By mieli rękę szczęśliwą
i serce zdrowe, spokojne!
I za te siostry dyżurne
ze zmiany dziennej i nocnej,
by miały czas podnieść oczy
i spojrzeć na Twoje ręce
na Ciebie spojrzeć w modlitwie.
One są Ciebie najbliżej,
Cicha Madonno Szpitalna,
choć o tym zwykle nie myślą,
One są Ciebie najbliżej!
Święta Madonno Szpitalna,
Siostro z chudymi rączkami,
módl się za nami!
I za wszystkimi chorymi
i za wszystkimi zdrowymi!
Autorem wiersza jest ks. prał Ludwik Warzybok, jeden z kapłanów seniorów diecezji częstochowskiej. Urodził się 27 stycznia 1921 r. w miejscowości Lubenia na ziemi rzeszowskiej. Po święceniach kapłańskich pracował jako wikary w parafiach w Osjakowie i Sosnowcu. Po powrocie do Częstochowy został wizytatorem i kierownikiem Wydziału Katechetycznego Kurii Diecezjalnej. Był także wykładowcą Wyższego Seminarium Duchownego i - z nominacji kard. Stefana Wyszyńskiego - krajowym duszpasterzem nauczycieli. Współpracował z redakcjami wielu pism kościelnych m.in. „Ateneum Kapłańskim”. Od 1981 r. do 2011 r. był współpracownikiem „Niedzieli”, gdzie publikował artykuły, a także, niezwykle popularne, cotygodniowe komentarze liturgiczne, które zostały następnie wydane w serii Biblioteka „Niedzieli”. Był kapelanem kilku zgromadzeń zakonnych, Klubu Inteligencji Katolickiej oraz Domu Dziecka w Częstochowie, który prowadzą Siostry Józefitki. W latach 70. podjął ofiarną pracę na rzecz Domu Księży w Częstochowie - jako dyrektor tej niezwykle potrzebnej placówki doprowadził do jej rozbudowy i unowocześnienia oraz objęcia opieki nad starszymi i chorymi kapłanami przez siostry ze Zgromadzenia Kanoniczek Ducha Świętego. Nadal współpracuje z Radiem Jasna Góra, gdzie w cotygodniowych felietonach przybliża nauczanie Jana Pawła II. Jego zainteresowania literackie znajdowały również odbicie w tworzeniu wierszy, niektóre z nich były publikowane w „Niedzieli”. Obecnie pragniemy udostępnić Czytelnikom wiersz, który powstał w czasie pobytu Księdza w szpitalu, jest odbiciem przeżyć związanych z chorobą i operacją.
Pomóż w rozwoju naszego portalu