Zagranie Leszka
Leszek Miller zaczął kadzić Jerzemu Buzkowi. Wszystko po tym, jak w wyborach do Parlamentu Europejskiego startujący z listy Platformy Obywatelskiej Buzek zdobył najwięcej głosów w kraju. Miller lał miodem, ile wlezie, i rozpływał się wprost w zachwytach, jaki to wielki polityk, jakie osiągnięcia i do tego skuteczność. Trochę brzydko to pachnie, bo jeszcze niedawno Miller wieszał na Buzku psy (Fakt, 16 czerwca). Wiemy, że to brzmi nieprawdopodobnie, ale może chce się przepisać do Platformy Obywatelskiej?
Znalazł
Na świecie firmy szukają ropy, a w Polsce rząd Marka Belki (co to niby jest, a tak jakby go nie było) szuka poparcia. I znalazł. W nowej partii starych lewicowców, co to już chleb z niejednego pieca jedli, czyli w SdPl Marka Borowskiego. Tak jak przewidywano, „borówki” dały się zauroczyć Belce na drugi dzień po wyborach tylko dlatego, że ledwo ledwo przekroczyły próg wyborczy. Zresztą w swojej sytuacji partia ta poparłaby chyba każdego kandydata na premiera, może nawet szczerego antykomunistę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Brak chętnych
Reklama
Nie do wiary! Nie ma chętnych na posłowanie. Janusz Lewandowski (PO) dostał się do Parlamentu Europejskiego i w naszym Sejmie powinien go zastąpić polityk, który w wyborach w 2001 r. uzyskał kolejny wynik na listach Platformy. Ale chętnych nie ma, nawet jak na lekarstwo. Jeden mówi, że go nie interesuje, kolejny - bo jest starostą powiatu, jeszcze inny dlatego, że jest prezydentem miasta (Gazeta Wyborcza, 17 czerwca). Wyjdzie na to, że trzeba będzie zgłosić wakat do pośredniaka.
Dwie złe wiadomości
Mamy dwie wiadomości. Obydwie złe. Niestety, Roman Jagieliński i Marek Pol nie wyjeżdżają do Strasburga. Druga jest jeszcze gorsza. Obydwaj liderzy swoich kanap sondują możliwość objęcia foteli wicemarszałków Sejmu (Rzeczpospolita, 17 czerwca).
Niezastąpiony
Okazuje się, że niezastąpioną osobą w każdym lewicowym rządzie jest Grzegorz Rydlewski. Premierzy się zmieniają, a on zostaje. Był szefem doradców u Leszka Millera, został - u Marka Belki. Chodziły słuchy, że Rydlewski był związany z Wojskowymi Służbami Specjalnymi, czemu stanowczo zaprzeczał. Marek Belka tłumaczy swą decyzję tym, że Rydlewski czasem podsuwa mu ciekawe teksty (Rzeczpospolita, 17 czerwca). Mógłby jeszcze dodać, że kierował się troską o budżet państwa, bo nie zwalniając, nie musi płacić odprawy. To jest równie przekonywające, a może na dodatek kogoś chwyci za gardło.
Lotoholizm
Marszałek Józef Oleksy wpadł w nałóg - odkryli dziennikarze Faktu (17 czerwca). Chodzi o to, że Oleksy jest uzależniony od latania. Choroba nazywa się lotoholizm, a polega na tym, że lata się, gdzie tylko można i ile tylko można. Choroba nie jest groźna dla Oleksego. Najpoważniejsze skutki ma dla kieszeni podatników, którzy za loty Oleksego muszą solidnie płacić.