Z o. Augustinem Di Noią OP, podsekretarzem Kongregacji Nauki Wiary, rozmawia Włodzimierz Rędzioch
Reklama
Nie milkną dyskusje wokół filmu Mela Gibsona. Filmowa inscenizacja męki Pańskiej budzi wiele emocji, tak jak od ponad dwudziestu wieków budzi emocje sama osoba Jezusa - Człowieka i Syna Bożego.
Szczególne emocje film wzbudza w środowiskach żydowskich, które w większości bardzo krytycznie oceniają dzieło Gibsona. Na początku marca, gdy producenci zaprezentowali film przedstawicielom włoskiej gminy żydowskiej, Riccardo Di Segni - główny rabin Rzymu nie krył oburzenia i domagał się od Kościoła katolickiego zajęcia negatywnego stanowiska wobec filmu. W odpowiedzi na te ponaglania ze strony żydowskiej dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej Joaquín Navarro-Vals udzielił wywiadu Orazio Petrosillemu, znanemu dziennikarzowi włoskiemu. W wywiadzie Dyrektor Biura Prasowego Watykanu stwierdza, że dzieło amerykańskiego reżysera jest „filmową inscenizacją Ewangelii”. Mówi również: „Jeżeli film jest antysemicki, to takie byłyby także Ewangelie. Poza tym nie należy zapominać, że występuje w nim wiele «pozytywnych» postaci żydowskich: od Jezusa po Maryję, Cyrenejczyka, Weronikę i część tłumu” - dodaje, udzielając też znaczącej odpowiedzi na oskarżenia rabina Di Segni: „Jeżeli opowieść ewangeliczna byłaby antysemicka, powstałby wielki problem w dialogu żydowsko-chrześcijańskim, ponieważ podważałoby to historyczność Ewangelii. Należy zdać sobie sprawę z konsekwencji tego typu stwierdzeń”. Dyrektor Biura Prasowego Watykanu potwierdził również, że ani Papież, ani Stolica Apostolska nie uważają filmu za antysemicki: „Jeżeli Papież obejrzał film i nikt z hierarchii kościelnej nie zareagował, to znaczy, że w filmie nie ma nic antysemickiego. W przeciwnym razie byłyby reakcje. Kościół katolicki wydał Deklarację «Nostra aetate» i jeżeli w tym przypadku nie zareagował, znaczy to, że nie znalazł ku temu żadnego powodu”.
Na pytanie, jaki przebieg miała wizyta Abrahama Foxmana, szefa Antidefamation League (Ligi Przeciw Zniesławieniu), który przyjechał do Watykanu, aby protestować przeciw filmowi, Navarro-Vals odpowiedział, że Foxman miał dwa spotkania: jedno z abp. Johnem Foleyem - przewodniczącym Papieskiej Rady ds. Środków Społecznego Przekazu i drugie z ks. Norbertem Hofmanem - sekretarzem Komisji ds. Kontaktów Religijnych z Judaizmem. Abp Foley miał powiedzieć Foxmanowi: „Nie widzię nic antysemickiego w tym filmie”, a ks. Hofman: „Kościół wypowiedział się na temat antysemityzmu, publikując «Nostra aetate»”. Trudno o bardziej jednoznaczne stwierdzenia.
O wypowiedź na temat „Pasji” i oskarżeń wysuwanych przeciwko filmowi poprosiłem kompetentnego przedstawiciela Kurii Rzymskiej - o. Augustina Di Noię, dominikanina, podsekretarza Kongregacji Nauki Wiary, która czuwa nad przestrzeganiem nauczania katolickiego.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Włodzimierz Rędzioch: - Czy film Mela Gibsona jest wierny opisowi męczeństwa Chrystusa w Nowym Testamencie?
O. Augustin Di Noia OP: - Cztery opowieści ewangeliczne o pasji Chrystusa poświęcone są głównie religijnemu znaczeniu wydarzeń. W książce The Death of the Messiah („Śmierć Mesjasza”) - prawdopodobnie najbardziej obiektywnej i wyczerpującej pracy naukowej poświęconej ewangelicznym opisom męki Chrystusa - ks. Raymond Brown udowodnił, że cztery Ewangelie opisują wydarzenia w sposób zasadniczo zgodny. W przypadku filmu Mela Gibsona - nie jest to prosta dokumentacja wydarzeń, lecz również owoc jego artystycznej wyobraźni. Autor zaczerpnął elementy ze wszystkich Ewangelii, ale pozostał wierny schematowi wydarzeń, który jest wspólny dla czterech Ewangelistów. Dlatego można stwierdzić, że Pasja Gibsona - pomimo ograniczeń wynikających z inscenizacji filmowej - jest całkowicie wierna Nowemu Testamentowi.
- Niektórzy krytycy, chociaż przyznają, że film jest wierny tekstowi Ewangelii, wysuwają inny zarzut: „Pasja” nie oddaje ducha Ewangelii, a co gorsza - posługuje się manichejską wizją świata. Czy są to oskarżenia uzasadnione?
Reklama
- Aby mówić o duchu Ewangelii, trzeba zdać sobie sprawę, jaka jest podstawowa prawda o męczeństwie Chrystusa: Chrystus pozwolił, by postrzegano Go jako grzesznika, aby mógł wziąć na siebie grzechy prawdziwych grzeszników.
Manicheizm zakłada, że świat jest sceną ciągłego i niekończącego się starcia między dobrem a złem. Dla chrześcijan natomiast wynik tej walki jest już przesądzony, bo Chrystus - przez swe męczeństwo i śmierć - zwyciężył zło. Ludzie, którzy nie doceniają znaczenia zła lub chcieliby o nim zapomnieć, będą obdarzać mianem „manichejczyka” każdego, kto odważy się powiedzieć: „Grzech jest rzeczywistością”. Jeżeli odrzucamy pojęcie grzechu, to każde przedstawienie rzeczywistości zła będzie się wydawać czymś manichejskim.
W filmie Gibsona już na początku, w Ogrójcu, diabeł, którego gra kobieta - choć w rzeczywistości jest to figura hermafrodyczna - zadaje pytanie: „W jaki sposób ktoś może wziąć na siebie grzechy świata?”. Diabeł wie - tak jak wie Maryja - co jest stawką w męczeństwie Jezusa. W ten sposób diabeł zapowiada, co jest przedmiotem filmu. Jest to zrobione w sposób niezwykły.
- Ktoś zarzucił Gibsonowi, że w opisie męki Pańskiej nie ma szatana…
- To głupota. Św. Łukasz odnotowuje w Ewangelii kuszenie Jezusa na pustyni: „Gdy diabeł dopełnił całego kuszenia, odstąpił od Niego do czasu” (Łk 4, 13). Kościół zawsze interpretował to „do czasu” jako do czasu męki, która jest zewnętrznym znakiem nowych ataków szatana. Mel Gibson unaocznił tę prawdę, wprowadzając postać diabła, lecz artysta może sobie na to pozwolić.
- Gibsonowi zarzucano również, że zrobił typowy, pełen przemocy film hollywoodzki. Czyż męczeństwo Chrystusa nie było właśnie takie? Czy można oskarżyć reżysera o bezpodstawne uciekanie się do scen przemocy?
Reklama
- Powiedziałbym, że film jest raczej brutalny. Chrystus jest traktowany brutalnie, głównie przez żołnierzy rzymskich, ale w filmie nie ma nieuzasadnionej przemocy. Mówimy o filmie, lecz jest rzeczą oczywistą, że wpływ na reżysera miało również malarstwo zachodnie, sposób, w jaki przedstawiało ono mękę Pańską. Każdy z artystów przedstawiających ten temat był obdarzony swoistą wrażliwością. Wrażliwość artystyczna Gibsona zbliżona jest bardziej do wrażliwości Grünewalda i Caravaggia niż do Fra Angelico czy Pinturicchia. Reżyser pokazuje nam strasznie poranione ciało Chrystusa, podczas gdy inni artyści jedynie nieznacznie sugerowali ten aspekt męki. Gibson ukazuje w sposób dramatyczny, lecz zgodny z chrześcijańską tradycją teologiczną, wcielonego Syna Bożego, poddanego strasznym cierpieniom fizycznym i duchowym. Na zeszpecone ciało Chrystusa musimy jednak patrzeć oczyma Izajasza, który opisuje cierpiącego Sługę Pańskiego: „tak nieludzko został oszpecony Jego wygląd i postać Jego była niepodobna do ludzi” (Iz 52, 14). Fizyczne piękno Jimiego Caviezela służy podkreśleniu ciągłego zeszpecania ciała Chrystusa, którego jesteśmy świadkami. W końcu przypomina on Izajaszowego cierpiącego Sługę, który „nie miał wdzięku ani też blasku, aby na Niego popatrzeć, ani wyglądu, by się nam podobał” (Iz 53, 2). Wiara pozwala nam zrozumieć, że zeszpecone ciało Chrystusa przedstawia nasze zepsucie duchowe spowodowane grzechem. Gibson, gdy pokazuje biczowanie Chrystusa - scenę, podczas której wielu widzów skłonnych jest zamknąć oczy - ilustruje to, o czym św. Paweł pisze w swym Drugim Liście do Koryntian: „On to dla nas grzechem uczynił Tego, który nie znał grzechu, abyśmy się stali w Nim sprawiedliwością Bożą” (2 Kor 5, 21).
- Vittorio Messori zwrócił uwagę na fakt, że film Gibsona nie przedstawia jedynie męki Chrystusa, lecz ukazuje dwa bardzo ważne aspekty katolicyzmu: rolę Maryi w planie zbawienia i Ofiarę Eucharystyczną, tzn. chleb i wino przemienione w Ciało i Krew Chrystusa („transustanziazione”). Czy podziela Ojciec spostrzeżenie Messoriego?
Reklama
- Kiedy Chrystus ubiczowany pada na ziemię, widzi but rzymskiego żołnierza spryskany swoją krwią. W tym samym momencie reżyser umieścił wstawkę retrospekcyjną (flashback), przedstawiającą umycie nóg Apostołów podczas Ostatniej Wieczerzy. Dzięki serii retrospekcji, które przeplatają się z akcją filmu, artysta ukazał ścisły związek między Męką Pańską i Ostatnią Wieczerzą. Inne retrospekcje ukazują Chrystusa łamiącego chleb i pijącego wino z kielicha. W ten sposób widz jest świadkiem ustanowienia Eucharystii: „To jest moje Ciało”, „To jest moja Krew” (por. Łk 22, 17-20). Ukazywanie ofiarnego, eucharystycznego wymiaru Kalwarii jest znakiem katolickiej wrażliwości reżysera. W swej ostatniej encyklice o Eucharystii: Ecclesia de Eucharistia Jan Paweł II pisze, że Chrystus ustanowił pamiątkę swej męki i śmierci, uprzedzając wydarzenia, które miały nastąpić. Natomiast w artystycznej wyobraźni Gibsona Chrystus „wspomina” Ostatnią Wieczerzę, podczas gdy rozgrywa się scena Ofiary, która ma ją upamiętniać.
Dla wielu katolików, którzy obejrzą film, Msza św. nie będzie już ta sama. Od kiedy obejrzałem Pasję, moje Msze św. są już inne: za każdym razem, gdy odprawiam Eucharystię, myślę o Jezusie, który patrzy na nas z krzyża.
Drugi aspekt: rola Najświętszej Maryi Panny. W filmie oglądamy mękę Pańską oczami Maryi. Patrzy Ona na cierpienia swego Syna w sposób duchowy i zaprasza nas, byśmy postrzegali mękę w ten właśnie sposób.
- Jaka będzie reakcja innych chrześcijan na film, zważywszy na jego katolickie akcenty?
- Messori ma rację, gdy twierdzi, że film Gibsona jest bardzo katolicki. Wielu amerykańskim chrześcijanom obca jest pobożność maryjna, a Eucharystia jest dla nich jedynie rodzajem świętej wspólnoty. Sam jestem ciekawy, jak zareagują na film.
- Jaka jest różnica między filmem Gibsona a poprzednimi filmami, które poświęcone były życiu Jezusa?
- Od czasu, gdy powstało kino, nakręcono ok. 40 filmów o życiu Jezusa. Nie jestem krytykiem filmowym, ale wydaje mi się, że film Mela Gibsona jest jednym z najlepszych. Poza tym jest to jedyny film, który poświęcony jest jedynie męce Pańskiej. Film Pasoliniego powstał na podstawie tekstu Ewangelii według św. Mateusza, film Zefirellego był poświęcony całemu życiu Jezusa, którego epizody pochodzą ze wszystkich czterech Ewangelii.
Reklama
- Na Gibsonie i jego filmie pewne środowiska, głównie w USA, dopuściły się prawdziwego linczu. Ci sami ludzie, którzy produkowali i wychwalali filmy tendencyjnie antychrześcijańskie lub celowo bluźniercze, w przypadku filmu Gibsona stawali się „strażnikami” ortodoksji katolickiej; środowiska filmowe, które słyną z zachowań amoralnych i prowokacyjnych, krytykowały Gibsona, że w czasie kręcenia filmu miał ze sobą kapelana celebrującego codziennie Mszę św. dla reżysera, jego rodziny i współpracowników; katolicy „liberalni” i „antyklerykalni”, którzy często otwarcie kontestują Papieża i Magisterium Kościoła, podnieśli głosy, oskarżając Gibsona o przedsoborowe poglądy. Gibsona oskarżono również o największą w dzisiejszym świecie politycznej poprawności zbrodnię: podżeganie do antysemityzmu. Jak wyjaśnić fakt, że przeciwko „Pasji” Gibsona powstała ta dziwna, nowoczesna „inkwizycja”?
Reklama
- Dla wielu Żydów film ten jest niepokojący, ponieważ ma on sens jedynie w kontekście Starego Testamentu („cierpiący Sługa” Izajasza, krew baranka na odrzwiach i progach domu, krew na ołtarzu ofiarnym itp.). Jednym słowem, film utożsamia się z żydowskim „cierpiącym Sługą” - Mesjaszem.
Po drugie, musimy zrozumieć, że każdy ma inną wrażliwość artystyczną. Jak już wspomniałem, film ten bardziej przypomina malarstwo Caravaggia niż styl Fra Angelico. Są ludzie, którzy nie znoszą scen brutalnych, i film ten nie będzie się im podobał. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na inny aspekt: niektórzy ludzie wolą łatwą, spokojną i „słodką” wersję chrześcijaństwa - i tych będzie szokował realizm filmu. Ludzie ci wolą widzieć w Jezusie jedynie wielkiego nauczyciela albo marksistę i rewolucyjnego męczennika (tak jak chciał Go przedstawić w swym filmie Pasolini). Nie dziwię się, że na ten film nie chcą iść ludzie, którzy nie zamierzają zmienić swego życia, bo mógłby on „zmusić” ich do nawrócenia się. Nie chcą oni niepokoić się myślą, że grzechy - również ich grzechy - wymagały śmierci Syna Bożego.
Ludzkość przeżyła jedno z najciemniejszych stuleci w historii - w XX wieku zło było czymś namacalnym, było rzeczywistością. Obecnie - być może dlatego, że od kilku dekad żyjemy we względnym spokoju - szerzy się, głównie w Europie - pewien utopijny idealizm, który odrzuca konfrontację z rzeczywistością świata. Co wydarzyło się w Madrycie? Ludzie zadają sobie pytanie: Jak człowiek mógł uczynić coś tak strasznego? A jest to przecież rzeczywistość grzechu! Nie chcemy przyjąć do świadomości prawdy, że są na świecie ludzie źli, którzy czynią zło (jesteśmy skłonni uważać raczej, że ludzie są jedynie chorzy lub mają problemy). Ludzie nie chcą słyszeć o złu w nich samych i w innych, dlatego wolą negować jego istnienie. Chrześcijanin powinien podchodzić do zła w sposób realistyczny, a nie manichejski. Gdyby nie było Zbawiciela, zło byłoby nie do zniesienia, ale zwycięstwo Chrystusa sprawiło, że złu można stawić czoło i można z nim walczyć.
Uważam, że kampania przeciw filmowi Gibsona, rozpętana w Ameryce i Europie - to zjawisko kulturalne, które zasługuje na pogłębioną analizę. Spodziewałem się oskarżeń o antysemityzm, nie przewidziałem jednak problemów, o których wyżej wspomniałem.
- Amerykański profesor Philip Jenkins twierdzi, że w Stanach Zjednoczonych antykatolicyzm jest „ostatnim akceptowanym uprzedzeniem”. Czy nie uważa Ojciec, że ataki na Gibsona i jego film są przejawami szerzącego się coraz bardziej antykatolicyzmu?
- Kampania przeciw filmowi ukazuje wyraźnie, że mass media - na pewno te amerykańskie, choć także europejskie - są wyraźnie antykatolickie.
- Dziękuję za rozmowę.
O. Augustin Di Noia OP - amerykański dominikanin, który przez 20 lat wykładał teologię w Waszyngtonie, 7 lat był teologiem Konferencji Episkopatu Stanów Zjednoczonych, a od 2002 r. jest podsekretarzem watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary.