13 listopada br. The Wall Street Journal opublikował na pierwszej stronie artykuł pt. Ostatni atak w Iraku posunął konflikt do punktu zwrotnego; w obliczu strat włoskich USA przyspiesza
akcje i zmiany strategiczne. Autorzy tego artykułu dają sprawozdanie z trzech krajów: Jarosław Trofimov z Rzymu, Yochi Dreazen z Bagdadu i Carla
Anne Robbins z Waszyngtonu.
Partyzanci wypędzili z Iraku większość organizacji charytatywnych i ONZ. Teraz ich najgroźniejszy atak - na Włochów ma na celu zniechęcenie państw europejskich do brania
udziału w pacyfikacji Iraku. Wiadomość o śmierci włoskich „carabinieri” zbiegła się z pesymistycznym sprawozdaniem wywiadu amerykańskiego, który stwierdza,
że powstańcy iraccy z powodzeniem destabilizują okupowany Irak i szerzą strach przed współpracą z siłami najeźdźców. Te wydarzenia, wśród nieustających walk, zmuszają
rząd Busha do przejścia na „punkt zwrotny” w swojej strategii na Bliskim Wschodzie.
W „walce o serca i umysły” (struggle for hearts and minds) z jednej strony USA czyni nowe starania, żeby przyspieszyć przekazanie władzy w ręce
Irakijczyków, co może zmienić sytuację w Iraku; z drugiej strony silne ataki amerykańskie w Bagdadzie zostały skierowane przeciw dzielnicom, z których partyzanci
ostrzeliwują kwatery amerykańskie. Naturalnie, ludność ostrzeliwanych dzielnic cierpi i nie wiadomo, czy obdarzy zaufaniem władze miejscowe wyznaczone przez Amerykanów bez jakichkolwiek miejscowych
wyborów.
Samobójczy atak w mieście Nasiriyah spowodował śmierć cywilnych Włochów, jak i kilkunastu „carabinieri” z włoskiej zmilitaryzowanej policji oraz poranił
ponad sto osób, w tym dziesięciu urzędników International Medical Corps z Kalifornii. Ten atak przeciwko siłom okupacyjnym był, jak dotąd, najbardziej śmiercionośny i miał
na celu spowodowanie rozłamu między Amerykanami a siłami pomocniczymi z innych krajów. Po ataku na ONZ w sierpniu wszyscy cudzoziemscy urzędnicy tej organizacji opuścili
Irak; tak samo postąpili pracownicy Czerwonego Krzyża po zniszczeniu ich ośrodka w Bagdadzie w październiku br.
Śmierć 19 Włochów, oficera polskiego - ppłk. Kupczyka, jak też ranni wśród Brytyjczyków, Ukraińców i Hiszpanów mają sygnalizować Europejczykom, żeby trzymali się z daleka
od Iraku. Ma to spowodować osamotnienie Amerykanów w okupacji jak też utrudnienie im stworzenia systemu nowej władzy, która by przertwała ewakuację sił amerykańskich. Odwetowa ofensywa amerykańska
Żelazny Młot (Iron Hammer) ma na celu niszczyć skupiska partyzantów w dzielnicach miejskich przy użyciu artylerii, helikopterów i sterowanych pocisków (na model „chirurgicznych
cięć” stosowanych przez Izrael na terytoriach okupowanych). Ataki te na pewno spowodują straty wśród ludności cywilnej i spotęgują nienawiść wobec najeźdźców, czyli porażkę w „walce
o serca i umysły” ludności Iraku, tak jak to się dzieje od lat w Izraelu.
Amerykański wywiad (CIA) ponuro ocenia obraz pacyfikacji i sytuacji politycznej w Iraku. Liczba dziennych ataków na Amerykanów podwoiła się z 35 do 70. Siły oporu
nie spieszą się i mają zamiar powoli zmęczyć Amerykanów. Siły okupacyjne po ogłoszeniu zwycięstwa przez Busha 1 maja br. straciły 185 żołnierzy, a przed tą datą - 122. Tak
więc powstańcy odstraszają ludzi od służenia Amerykanom i ich programom reorganizacji i odbudowy Iraku. Listy „kolaborantów” miejscowych są przylepiane do ścian meczetów
i kolejne nazwiska są skreślane z chwilą śmierci „kolaboranta”.
Sprawozdanie CIA ocenia, że nawet wzięcie do niewoli Saddama Husajna nie zniechęciłoby powstańców, i zaleca jak najszybsze dopuszczenie do władzy Irakijczynów w miejsce amerykańskich
władz okupacyjnych. Tymczasem ataki powstańców są coraz lepiej koordynowane i uderzają w czułe miejsca tak, żeby odosobnić Amerykanów na arenie międzynarodowej i w okupowanym
Iraku. Przykładem jest atak na Włochów, który spowodował reakcje we Włoszech, gdzie pacyfistyczna konstytucja „odrzuca wojnę”. Ojciec Święty - jak i przywódcy europejscy
- potępił morderczy atak i wyraził współczucie Włochom.
Obraz „misji pokojowej” krajów europejskich w Iraku jest skompromitowany. Włoski sondaż opinii Renato Mannheimera stwierdził, że większość Włochów nie zdawała sobie sprawy z zagrożenia
ich ludzi w Iraku i teraz domaga się powrotu włoskich sił do kraju. Sondaże w Polsce i w Wielkiej Brytanii też wykazują zniechęcenie i spadek
poparcia dla pacyfikacji Iraku. Tymczasem USA potrzebuje siły 25 tys. żołnierzy europejskich w Iraku, ponieważ siły amerykańskie (130 tys. żołnierzy) nie mogą sobie dać rady z „nieoczekiwanie”
silnym ruchem oporu i muszą powoływać do służby rezerwistów, co staje się coraz bardziej źle widziane w Stanach Zjednoczonych.
Pakistan i Indie odmówiły przysłania do Iraku pod rozkazy amerykańskie swoich wojsk. Wzrasta też opozycja wobec wysyłania żołnierzy do pacyfikacji Iraku w Korei Południowej i w Japonii.
Większość cywilnych Hiszpanów już opuściła Irak. Tymczasem miejscowi politycy giną z rąk morderców z chwilą, gdy okaże się, że współpracują z władzami okupacyjnymi. Tak
został zabity zastępca burmistrza Bagdadu kilka tygodni temu. Tak też zginęło wielu policjantów irackich na służbie amerykańskiej.
„Oni chcą odstraszyć wszystkich od współpracy z nami, a nas chcą wykrwawiać, aż się stąd wyniesiemy” - powiedział oficer amerykański w Bagdadzie.
Obecna sytuacja jest zupełnym przeciwieństwem tego, co obiecywali w amerykańskich mediach neokonserwatyści i zaciekli syjoniści - Paul Wolfowitz i Richard Perle
- nim planowany przez nich atak na Irak miał miejsce. Co prawda, w tradycji Trockiego „permanentnej wojny o komunizm” nieraz obaj mówili o „permanentnej
wojnie o demokrację”. Jednak jeśli chodzi o okupację Iraku, to Wolfowitz i Perle obiecywali entuzjastyczne przyjęcie atakujących wojsk amerykańskich, jak i szybkie
stworzenie irackiej „demokracji” jako modelu dla wszystkich państw islamskich. Koszty operacji wojskowych miały być pokryte z dochodów ze sprzedaży nafty irackiej, a nie
ze skarbu USA, jak to ma dziś miejsce. Szalone marzenie radykalnych syjonistów o wielkim Izraelu, wprowadzane w życie przez Wolfowitza, Perle’a i innych,
na pewno poprawiło strategiczne położenie Izraela. Stało się to kosztem życia wielu ludzi, jak i kosztem samej Ameryki, która mimo potęgi swego arsenału i gospodarki - jak
dotąd - jedynie ucierpiała ekonomicznie i politycznie, dając się uwikłać w nieuzasadnioną wojnę prewencyjną przeciw Irakowi. Można powiedzieć, że rozpoczęcie wojny z Irakiem
na podstawie sfałszowanych zarzutów, łamanie prawa międzynarodowego, poświęcanie tysięcy istnień ludzkich w imię hegemonii Izraela - na pewno stanowią punkt zwrotny nie tylko w dziejach
USA, ale całego układu stosunków na scenie międzynarodowej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu