Z kręgów SLD znów dały się słyszeć głosy, że Kościół w Polsce jest bardzo uprzywilejowany, że - mówiąc kolokwialnie - rządzi. W komentarzach prasowych czytamy, że Kościół najwięcej korzysta, kiedy lewica
jest przy sterze. Cóż upoważnia do tego typu twierdzeń?
Mając świadomość głosu Kościoła rozlegającego się spod Jasnej Góry, myślę, że najwyższy już czas, byśmy tutaj, w kraju, popatrzyli na siebie nawzajem oczami ludzi sobie życzliwych. Kościół pełni swoją
misję jako misję miłości, głosząc pełny rozwój człowieka, poszanowanie bliźniego, a wzorem jest mu w tym sam Mistrz z Nazaretu - Jezus Chrystus. Kościół więc pochyla się nad wieloma sprawami nie po to,
żeby sprawować rządy, ale żeby człowiekowi pomagać, żeby go wspierać, żeby go formować wewnętrznie. Zrozumienie misji Kościoła w Polsce - kraju katolickim - powinno być tym bardziej oczywiste. Mają więc
nasze dzieci prawo, a nawet obowiązek, patrzeć w szkole na krzyż symbolizujący Chrystusa i poznawać Jego naukę, tak jak zdobywają wiedzę dotyczącą różnych dziedzin życia. Ale i księża uczący dzieci religii
mają prawo, tak jak i inni nauczyciele, do wynagrodzenia za swoją pracę. Mają też prawo instytucje kościelne do swego mienia, tak bezprawnie im kiedyś odebranego i tak dziś już zdewastowanego, wymagającego
ogromnych nakładów, zwłaszcza że mienie to służy ludziom. Znamy przecież zakonne przedszkola, szkoły, ośrodki pomocy, jadłodajnie, świetlice parafialne, biblioteki itp. To wszystko służy dobru obywateli,
służy Ojczyźnie. Trzeba więc tylko mieć otwarte oczy i być mądrym.
Kościół poza spełnianiem swej funkcji misyjnej uzupełnia to, czego nie wypełnia państwo. Przypatrzmy się choćby kościelnej organizacji Caritas, która pracuje cicho, zwyczajnie, służąc ludziom biednym
i poszkodowanym przez los. Zauważmy także moralne, etyczne oddziaływanie Kościoła na obywateli. To praca nad tym, żeby ludzie byli lepsi, wiarygodni i odpowiedzialni. Przez akcję laicyzacyjną bowiem,
przez odrzucanie Bożych przykazań, Bożego prawa, niestety, wielu zeszło na manowce i teraz państwo i my wszyscy mamy problemy. Kościół, wychowując ludzi, służy społeczeństwu i każdy - a zwłaszcza sprawujący
władzę - powinien to dostrzegać.
Działalność Kościoła nie jest działalnością dochodową, to nie działalność np. wytwórni wód gazowanych, ale nie można powiedzieć, że Kościół, działając w strefie pozaekonomicznej, spełnia mniej ważne
zadania. Rozumiem jednak, że to, czego oczekuje od katolików Kościół, a do czego winna obligować ich wiara, niejednokrotnie się nie podoba, bo jest niewygodne, zakłóca spokój wewnętrzny. Dlatego ludzie
obarczają Kościół różnymi winami, dopatrując się przysłowiowego już źdźbła w oku bliźniego. Jako instytucja składająca się z ludzi Kościół też jest nieraz grzeszny, ale te ułomności trzeba odróżnić od
istoty pracy Kościoła, która jest przecież pięknie realizowana i która ze wszech miar służy dobrze pojętej wolności człowieka, a więc i demokracji. Gdyby bowiem nie świadomi sensu swojej pracy i życia
obywatele, być może nie obronilibyśmy się przed napływającą do nas ze świata tak bezkrytycznie przyjmowaną - a tak mocno lansowaną w mediach - falą deprawacji i zepsucia, ubraną w płaszczyk modnych dziś
pojęć tolerancji, otwarcia na świat, a w rzeczywistości przynoszącą profity ludziom dbającym tylko o własne konta.
A z drugiej strony, my, katolicy, powinniśmy bardzo pilnować swojej dobrej opinii, bo upadki i nierzetelność każdego z nas jest odbierana jako słabość moralna i nierzetelność Kościoła, który jak słońce
chce ogrzewać wszystkich.
Pomóż w rozwoju naszego portalu