Reklama

Prosto i jasno

Pocztówka z Ekwadoru

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ten felieton będzie nieco inny, pisany w Los Encuentros w Ekwadorze, w wysokich Andach. Przed moimi oczyma znajduje sie przepiękna świątynia, dokładnie taka sama, jak w Zwięczycy pod Rzeszowem, wybudowana tutaj przez polskiego misjonarza ks. Zdzisława Rakoczego pochodzącego z diecezji przemyskiej. Mocno wypalona klinkierowa cegła, białe obramowania wokół witrażowych okien, ażurowa dzwonnica, a wewnątrz kościoła polskie rzeźby, a także na centralnym miejscu obraz Matki Bożej Częstochowskiej, a na dodatek mieszkańcy, Metysi, śpiewający podczas Mszy św. Czarną Madonnę - to niecodzienny i zdumiewający widok.
Choć trzeba napisać, że misyjna parafia ks. Rakoczego jest jedną z wielu, jakie prowadzą w tym kraju Polacy. W sumie księży fideidonistów, czyli polskich księży diecezjalnych, którzy pracują w Ekwadorze, jest jedenastu. Napiszę o nich coś więcej po powrocie do kraju. Obecnie jako osoba towarzysząca ks. Andrzejowi Halembie, który będąc sekretarzem Komisji Misyjnej Episkopatu Polski wizytuje polskich księży, notuję skrzętnie wrażenia, którymi pokrótce chciałbym się podzielić.
Ameryka Południowa na pierwszy rzut oka przypomina Polskę. Mam, oczywiście, na myśli sytuację gospodarczą. To, co się zauważa, to ogromna rozpiętość między bogactwem a biedą, przedsiębiorstwa i banki w obcych rękach, wysokie bezrobocie, urzędnicza korupcja, o czym codziennie donoszą gazety. Mimo że Ekwador ma bogate złoża ropy naftowej, kopalnie złota, jest największym eksporterem bananów oraz innych owoców cytrusowych, bogacą się jednostki, a większość mieszkańców żyje w wielkiej nędzy.
A trzeba dodać, oczywiście w przenośni, że Pan Bóg stwarzając Ekwador, jakby ze szczególną miłością pochylił się nad tym krajem. Są tu bowiem niemal wszystkie owoce z raju, owoce południowe. Przez kraj przechodzi równik, ale klimat jest o wiele łagodniejszy niż w Afryce. Zwłaszcza w Andach, w niższych partiach, jest zielono, ciepło i przyjemnie przez cały rok. Czegóż więc trzeba więcej, aby np. rozwinąć turystykę, pozwolić zarabiać milionom ludzi, a nie wyłącznie jednostkom?
Tymczasem mijając jedną z dzielnic największego miasta Ekwadoru, Guajaquil, jest się wprost zaszokowanym bogactwem prywatnych posiadłości. To tak jakby najzdolniejsi architekci świata pokazali tu swoje talenty. Ogrodzone rezydencje, chronione przez specjalne bramki i ochroniarzy, toną w kwiatach, przywołują przed oczy wszystko to, co piękne. Tak żyją jednostki.
Kilka kilometrów dalej rozpoczynają się dzielnice ubóstwa, także toną, ale - w błocie. Domki sklecone z desek lub liści palmy, stojące na palach, przedstawiają absolutny obraz nędzy i rozpaczy. Tak żyją miliony. Trudno o tym wszystkim myśleć ze spokojem, gdyż na murach miejskich budynków aż roi się od haseł o wolności i solidarności. Tej drugiej na pewno nie ma, ta pierwsza może i jest, ale bardzo okrojona, wszak przed każdą miejscowością znajduje się przeszkoda na drodze, przed którą samochód musi wyhamować, a następnie podchodzi policjant i w zależności od humoru albo sprawdza dokumenty, albo wyciąga tylko rekę, pokazując jeden palec, co oznacza, że oczekuje jednego dolara. Jeśli tych palców pokazanych jest więcej, to, oczywiście, trzeba mu wręczyć większą liczbę banknotów. Ponieważ wszędzie poruszamy się z naszymi misjonarzami, nie płacimy. Ojcowie misjonarze, padrecinto, cieszą się powszechnym poważaniem. Gdyby tak jeszcze ta powszechość dotyczyła praktyk religijnych?
Z tym jest znacznie gorzej, choć podobnie jak w Polsce, prawie wszyscy mieszkańcy są ochrzczeni, niemal w każdej wiosce jest kaplica, a w miasteczku kościółek. Całe wieczory słucham opowieści misjonarzy o ich pracy, i można powiedzieć, młodzieńcza przygoda łączy się z powagą głoszenia Ewangelii. Oprócz parafii w mieście każdy misjonarz ma do obsłużenia kilkanaście kaplic na wsiach, przemierza więc samochodem setki kilometrów, ociera się o niebezpieczeństwa, a nierzadko pada ofiarą napadu. Choć trzeba od razu dodać, że za kradzież i pobicie jednego z księży miejscowa mafia wydała na złodzieja wyrok śmierci. Zastrzelono go. Chodziło o to, aby policja z prowincji nie prowadziła dochodzenia w tej sprawie. Obawiano się, że przy okazji mogłyby wyjść na jaw inne akty bezprawia, tym razem dokonywane za przyzwoleniem mafii.
Generalnie więc, misjonarze cieszą się wielkim uznaniem. To oni nierzadko zakładają katolickie szkoły dla dzieci z biednych rodzin, ambulatoria i apteki z tanimi lekarstwami. Bywa nawet, że służą jako pielęgniarze asystujący przy porodach. Jak opowiada jeden z misjonarzy, w nocy obudziło go dobijanie do drzwi. To mężczyzna prosił o podwiezienie żony do szpitala. W samochodzie rozpoczął się poród. Innym razem o podobną posługę poprosiła lekarka, która dochodzi do chorych w parafii. Padre miał ją tylko podwieźć do jednego z domów. Na miejscu okazało się, że kobieta zaraz będzie rodzić. Najpierw lekarka chciała, aby misjonarz tylko zagotował wodę, a potem ni stąd, ni zowąd wręczyła mu małą urodzoną dziewczynkę i poleciła ją obmyć. Opowiadając o tym, polski misjonarz wyraźnie wzruszył się. Zakończył słowami, że asystował przy rodzącym się życiu i to wzruszenie jest nie do zapomnienia.
Ale, jak mówi dalej, misjonarskie życie wcale nie jest samą przygodą. Indiańskie dziecko jest bardzo ładne na zdjęciu. W rzeczywistości może okazać się bardzo brudne, źle wychowane, nieznośne... Przede wszystkim jednak biedne, bardzo biedne. To, co się widzi, o czym już pisałem, to bieda, bieda, bieda. Ta materialna i duchowa. Ludzi trapią choroby, głównie malaria, a lekarstwa są bardzo drogie. Także wizyta u lekarza jest bardzo droga. Wykształceni w Stanach Zjednoczonych muszą się "odkuć" za wydane na studia pieniądze. A ponadto prowadzą bardzo kosztowne prywatne kliniki. A niestety, szpitale pań-stwowe przedstawiają obraz nędzy i rozpaczy. Widziałem w środku jeden z nich. To raczej przytułek dla umierających, aniżeli szpital. Ale nawet i tam naciąga się każdego na pieniądze. Np. poród jest bezpłatny, ale niemal każdej rodzącej proponuje się cesarskie cięcie jako rzekomo bezpieczniejsze rozwiązanie. A to już kosztuje.
Ameryka Południowa, a przede wszystkim takie kraje, jak Meksyk, Argentyna, Brazylia czy Ekwador miały się stać wzorcowymi państwami o wysokiej stopie rozwoju. Rzekomo dzięki zrównaniu miejscowej waluty z dolarem amerykańskim, a także poddaniu się pod kuratelę międzynarodowego funduszu walutowego, wpuszczeniu na rynek wielkich obcych koncernów, wszystkie problemy powinny były zniknąć. Tymczasem kolejno wymienione państwa zaczęły wpadać w niewyobrażalny kryzys finansowy i gospodarczy. Czy podobna sytuacja nie grozi również Polsce? O tym w kolejnych refleksjach z drugiej półkuli. Gorąco, choć w porze deszczowej, pozdrawia

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2002-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Prezydent Duda odznaczył ks. Juliana Marecika Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi RP

Prezydent Andrzej Duda odznaczył ks. Juliana Marecika Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi RP. Odznaczenie nadano za wybitne zasługi w popularyzowaniu polskiej kultury i tradycji oraz za działalność duszpasterską wśród środowisk polonijnych w Niemczech - poinformowała Kancelaria Prezydenta.

Jak poinformowała Kancelaria Prezydenta odznaczenie w imieniu Prezydenta RP wręczył doradca Piotr Serafin podczas uroczystości związanych z jubileuszem 50–lecia kapłaństwa ks. Juliana Marecika w parafii pw. NMP Wspomożycielki Wiernych w Łoniowej w diecezji tarnowskiej.

CZYTAJ DALEJ

Kard. Ryś o Jacku Zielińskim: artysta tej miary stawał przed Bogiem i śpiewał o Bogu

2024-05-20 13:06

[ TEMATY ]

Skaldowie

Kard. Grzegorz Ryś

PAP/Łukasz Gągulski

Dziś odbyły się uroczystości pogrzebowe Jacka Zielińskiego ze Skaldów. Homilię wygłosił kard. Grzegorz Ryś. „O bardzo trudnych rzeczach potraficie śpiewać w sposób prosty. To wielkość Skaldów, że o wielkich rzeczach w sposób bardzo prosty potraficie mówić” – mówił zwracając się do biorących udział we Mszy św. artystów. Zdaniem kardynała Skaldowie, odkąd istnieją, czyli blisko 60 lat, potrafią poprzez swoją twórczość rozmawiać z ludźmi, dlatego, że sami potrafią ich słuchać.

Prezydent RP odznaczył pośmiertnie Jacka Zielińskiego ze Skaldów Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski za wybitne zasługi dla kultury polskiej. Wyróżnienie z rąk Andrzeja Dudy odebrał syn muzyka Bogumił Zieliński podczas uroczystości pogrzebowych w poniedziałek w Krakowie.

CZYTAJ DALEJ

Śp. ks. Tadeusz Kasperek - proboszcz, jakich mało

2024-05-20 22:29

Katarzyna Dybeł

Ks. prałat Tadeusz Kasperek w czasie diecezjalnej pielgrzymki do Ziemi Świętej - 12 marca 2010, Góra Błogosławieństw

Ks. prałat Tadeusz Kasperek w czasie diecezjalnej pielgrzymki do Ziemi Świętej - 12 marca 2010, Góra Błogosławieństw

    Emerytowany proboszcz parafii pw. św. Piotra w Wadowicach i honorowy obywatel Miasta Wadowice ks. prałat Tadeusz Kasperek zmarł 17 maja br. w krakowskim szpitalu.

    Charyzmatyczny kapłan, ksiądz z powołania, ceniony i lubiany, obdarzony licznymi talentami, mocną osobowością i determinacją w posługiwaniu tym, których Bóg stawiał na jego drodze. Pełen niewyczerpanej energii i wciąż nowych pomysłów, zawsze otwarty i gościnny, rozmodlony i umiejący rozmodlić innych, gotowy rozmawiać z każdym niezależnie od jego poglądów, twórczy, kochający Kościół – proboszcz jakich mało. Wyjątkowy gospodarz i organizator, dla wielu przyjaciel, duchowy ojciec, spowiednik i mistrz ewangelicznego słowa. Serce i czas miał dla wszystkich, ale w centrum jego duszpasterskiej troski były dzieci i osoby chore, starsze, zmagające się z cierpieniem i niezrozumieniem. Przez ostatnie lata swego życia doświadczył krzyża ciężkiej choroby i kalectwa, który niósł w heroiczny sposób, ofiarując wiele z tego cierpienia w intencji swoich parafian.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję