Zimny jesienny deszcz mżył nieprzerwanie od samego rana. Światła
aut odbijały się od mokrej jezdni. Przemoczony gawron, kołysząc się
na krótkich nogach, szedł powoli w stronę stojącej nieopodal ciężarówki,
poszukując suchego miejsca. Kilka osób schroniło się pod daszkiem
przystankowej wiaty.
Po przeciwnej stronie ulicy stały dwie kamienice. Jedna
w całkiem dobrym stanie z odnowionymi rynnami, tynkiem i dachem,
a zaraz obok bardzo podobna, lecz w stanie wskazującym na zużycie,
i to poważne. Ciemne zacieki na tynku były skutkiem dziurawych rynien,
a cegły spadające z rozsypujących się kominów niszczyły starą papę.
Przed zaniedbaną kamienicą siedział równie zaniedbany jegomość, paląc
papierosa i rozglądając się leniwie dokoła, podczas gdy bramę sąsiedniego
domu malował starszy pan ubrany w ochronny fartuch.
- Ciekawe, dlaczego niektóre kamienice są w dobrym stanie,
a inne prawie się rozsypują? - zapytał mężczyzna w średnim wieku.
Ludzie na przystanku rozejrzeli się po sobie, szukając
osoby, do której skierowane było to pytanie. Po chwili wyczekiwania
odezwała się siedząca na ławce starsza kobieta:
- Mogę to panu wytłumaczyć.
- A skąd pani to może wiedzieć? - spytał nieufnie mężczyzna.
- Ja tu mieszkam - kobieta powiedziała krótko.
- No dobra, to mnie przekonało. Niech pani mówi - przynaglał
mężczyzna.
- W tej ładniejszej kamienicy mieszkańcy mają swoje mieszkania
na własność, a w tej brzydszej są tylko lokatorami - wyjaśniła kobieta.
- I dlatego nie chce im się dbać o swój dom - dodała po chwili.
- A dlaczego jedni stali się właścicielami swoich mieszkań,
a drudzy nie? - pytał dalej mężczyzna.
- Bo jedni kupili swoje mieszkania, korzystając ze zniżkowych
cen, a inni tego nie zrobili - odparła kobieta.
- A dlaczego? - zdziwił się mężczyzna.
- Nie mieli pieniędzy nawet na zakup po zniżkowych cenach
- mówiła kobieta. - Ale jakby ich uwłaszczyli, czyli dali im te mieszkania,
to by zaczęli o nie dbać. Ja ich znam, swojego potrafią pilnować
jak tamten emeryt, który maluje swoją bramę. Dawniej miał tylko na
piwo, a teraz potrafi nawet farbę kupić. Co swoje, to swoje.
- A ci, którzy wcześniej kupili, to nie mieliby żalu,
że inni otrzymali za darmo? Przecież to chyba niesprawiedliwe - mężczyzna
przyglądał się bacznie kobiecie, jak poradzi sobie z podchwytliwym
pytaniem.
- Byliby szczęśliwi, jakby sąsiednia kamienica wyglądała
chociaż w połowie tak ładnie, jak ich. Przecież oni też koło niej
chodzą, a podwórko to nawet mają wspólne. Kilka osób może by zazdrościło,
ale większość nie miałaby nic przeciwko temu, zwłaszcza że wiedzą,
iż tamci są biedni. A co, biedny nie może mieć trochę własności,
o którą mógłby się troszczyć? To tylko komuniści mogli się pouwłaszczać,
bo byli przy władzy i nikt im nie przeszkadzał?! - starsza kobieta
mówiła podniesionym głosem.
- A co z pani mieszkaniem? - spytał krótko mężczyzna.
- Miałam nadzieję, że dostanę ten mój pokój z kuchnią,
w którym mieszkam dwie ulice dalej, w jednej ze starszych kamienic
w tej okolicy. Mnie to się tam na nic już nie przyda, bo jestem za
stara, ale myślałam, że chociaż wnuczce zapiszę w spadku, bo sama
nigdy nie zarobi na własne mieszkanie. A tak to nici z moich planów.
Nie będę miała nawet tej mojej ruiny. Nic mi nie zostało po całym
życiu spędzonym w PRL-u. Tak komuniści dbają, żeby ludzie czegoś
nie dostali, bo pewnie jeszcze im mało i jak będą mieli więcej władzy,
to podzielą między siebie to, co jeszcze zostało, bo oni sobie poradzą
bez względu na ustrój. A biedni jak nic nie mieli, tak nie mają i
nie będą mieli.
W oddali widać było reklamę jednego z kandydatów na prezydenta,
pod którym jak na ironię napisano: "Dom wszystkich - Polska".
Pomóż w rozwoju naszego portalu