Reklama

Pracowałem w umieralni (17)

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Któregoś dnia zostałem zaproszony na obchód Kalkuty. Bracia robią to codziennie. Chodzą w pewne części miasta, na przykład w rejon dworca Howrah, ponieważ tam jest szczególnie dużo żebraków. Chodzi się po peronach i "wyłapuje" wzrokiem tych, którzy leżą, trzeba wówczas podejść do takiego człowieka i zamienić z nim kilka słów, jeśli okaże się, że człowiek jest w ciężkim stanie, trzeba go zabrać do umieralni.

Tego dnia znaleźliśmy w pobliżu dworca mężczyznę tak wyczerpanego, że nie był w stanie z nami rozmawiać. Gdy go zauważyliśmy, z daleka sprawiał wrażenie jakby spał, był tylko przepasany na biodrach starą, brudną szmatą.

Wkoło niego nic nie leżało, nawet żebracza puszka. Rikszą zawieziono go do umieralni. Niestety kilka dni później nie było go już w tłumie żegnających mnie, kiedy opuszczałem Nabo Dzibon.

Od pamiętnego pierwszego spotkania z młodym człowiekiem, tym z dziurą w policzku obserwowałem go często. Odkryłem, że na oknie w zawiniętych szmatach miał kawałek lusterka, w którym po kryjomu przyglądał się od czasu do czasu.

Co czuł, kiedy widział tak straszną ranę na swoim policzku, która niestety się powiększała. W końcu przemogłem jakiś wewnętrzny strach i odważyłem się z nim porozmawiać, jeden z braci posłużył mi za tłumacza.

Poprosiłem go aby opowiedział mi swoją historię. Mówił po angielsku, ale bardzo niewyraźnie, bo przez zaciśnięte z bólu zęby, trzeba było być przyzwyczajonym do takiego mówienia. Mówił podobno również po niemiecku i francusku. Życie go nauczyło.

Przedstawił mi, jak mnie zapewniano, typowy życiorys.

Rodziców swoich nie pamiętał, nie potrafił powiedzieć, gdzie się urodził, ani czy miał rodzeństwo. Nie wiedział też, ile miał lat. Żył zawsze sam, stałej pracy nie miał nigdy, najczęściej żebrał wokół dworca Howrah. Dlaczego tam? Bo na dworzec przyjeżdżają " ludzie", również bogaci, a więc tam najłatwiej o bakszysz. Kiedyś się zadrasnął w policzek, zawsze bagatelizował takie drobiazgi, tym razem zrobił się wrzód, a w końcu ta dziura. Miał nadzieję, że się wyleczy. Jednak już wtedy wiadomo było po badaniach w dwóch szpitalach, że się nie wyleczy, lekarze jednomyślnie oświadczyli, że to nowotwór złośliwy. Zresztą bracia, którzy go widzieli przecież codziennie, twierdzili że choroba szybko posuwa się naprzód. Nie ma dla niego ratunku. Dzisiaj zapewne już nie żyje, szkoda, z powodu takiego drobiazgu. Gdyby były jakieś środki opatrunkowe? Ale skąd je miał wziąć, skoro zawsze brakowało pieniędzy na najskromniejszy posiłek. Życie brutalnie go potraktowało. Dlaczego jego, a nie mnie? Tego nigdy się nie dowiem.

Cdn.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2000-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Rzecznik Episkopatu potwierdził informacje portalu niedziela.pl: Biskupi wysłali list do premiera

Prezydium KEP wystosowało list do premiera Donalda Tuska ws. wyroku Trybunału Konstytucyjnego dotyczącego niekonstytucyjności rozporządzenia MEN ws. lekcji religii - przekazał we wtorek rzecznik Episkopatu ks. Leszek Gęsiak. Biskupi pytają o brak publikacji wyroku w Dzienniku Ustaw.

Na wtorkowej konferencji prasowej w Warszawie ks. Gęsiak poinformował, że prezydium Konferencji Episkopatu Polski wystosowało list do premiera Donalda Tuska z prośbą o udzielenie informacji publicznej w sprawie braku publikacji w Dzienniku Ustaw wyroku Trybunału Konstytucyjnego z dnia 27 listopada 2024 r
CZYTAJ DALEJ

Watykan/ Kardynał Krajewski o stanie papieża: wiemy to, co mówią lekarze

2025-02-22 22:11

[ TEMATY ]

kard. Krajewski

Urszula Buglewicz/Niedziela Lubelska

Papieski jałmużnik kardynał Konrad Krajewski, jeden z najbliższych i najbardziej zaufanych współpracowników papieża Franciszka, powiedział, że o jego stanie dowiaduje się od lekarzy i nie wie nic więcej. W sobotę Watykan poinformował o pogorszeniu się stanu zdrowia papieża; o kryzysie oddechowym, podaniu tlenu i transfuzji krwi.

Kardynał Krajewski, który jest prefektem Dykasterii ds. Posługi Miłosierdzia oświadczył włoskiej agencji Ansa: "Nie mogę nic powiedzieć, my nie wiemy nic więcej od tego, co mówią lekarze".
CZYTAJ DALEJ

Zmarł pierwszy biskup warszawsko-praski

2025-02-25 16:58

Łukasz Krzysztofka

Dziś w godzinach południowych zmarł bp Kazimierz Romaniuk. Pierwszy biskup warszawsko-praski i wybitny biblista miał 97 lat. Odszedł w 74. roku kapłaństwa i po 43 latach posługi biskupiej. 

Bp Kazimierz Romaniuk urodził się 21 sierpnia 1927 r. w Hołowienkach k. Sokołowa Podlaskiego. Podczas II wojny światowej rodzina mieszkała w Warszawie, uczył się na tajnych kompletach gimnazjalnych, które w 1944 roku ukończył tzw. małą maturą. Po wojnie dokończył naukę i w 1946 roku otrzymał świadectwo dojrzałości.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję