Reklama

Konflikty zbrojne

Armenia: Karekin II apeluje o spokój i żąda wyjaśnień

Karekin II, zwierzchnik Ormiańskiego Kościoła Apostolskiego, apeluje do wszystkich mieszkańców Armenii o zachowanie spokoju i jedności. W kraju pogłębia się niezadowolenie społeczne po podpisaniu wypracowanego pod patronatem Rosji rozejmu z Azerbejdżanem. Dla Ormian oznacza on bowiem dotkliwe straty terytorialne. W ręce Azerów przechodzi między innymi miasto Szusza.

[ TEMATY ]

Ormianie

wojna

Armenia

rozejm

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W wystosowanym wczoraj przesłaniu Karekin II apeluje do Ormian, by wykazali się narodową mądrością. Wzywa do powstrzymania się od zbytecznych demonstracji i przemocy. „Aktualny kryzys musi zostać rozwiązany dzięki wspólnym staraniom sił polityczno-militarnych Armenii i Górskiego Karabachu” – powiedział katolikos. Wzywa on zarazem ormiańskie władze do natychmiastowego złożenia całościowych i solidnych wyjaśnień.

Wyjątkowo trudną sytuację w tym kraju potwierdza też ks. Mario Cuccarollo, dyrektor katolickiego szpitala w Aszocku. Ośrodek ten powstał w 1991 r. Jest darem Jana Pawła II i włoskiej Caritas. Jak podkreśla włoski kamilianin, kolejna wojna o Górski Karabach, była dla Ormian dotkliwym doświadczeniem. Teraz ludzie odnoszą wrażenie, że wszystko to było nadaremne.

„Jest wielki zamęt w tych dniach. Bo mamy COVID, wojnę, a teraz ten rozejm, który dla wielu był zaskoczeniem, ale z drugiej strony dla wielu był też upragniony. Problem polega na tym, że kraj ten zmaga się wieloma trudnościami, które dotykają zdecydowanej większości społeczeństwa. I takie sytuacje rodzą kolejne problemy w codziennym życiu. Potrzeby są ogromne. W tym roku rozdysponowaliśmy wiele ton żywności i ubrań. Wspieramy wiele rodzin, również na odległość – powiedział Radiu Watykańskiemu ks. Mario Cuccarollo. – Z mojego okna widzę cmentarz w Aszocku, a na nim długi szereg nowych grobów młodych mężczyzn, którzy polegli przez tych 40 dni wojny. Dla ich rodzin jest to na pewno doświadczenie bardzo bolesne. Teraz po ogłoszeniu rozejmu, który ludziom trudno jest zrozumieć, rodzą się pytania, po co to wszystko. Nie wiemy, jak się zachować w tej sytuacji, żyjemy z dnia na dzień”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2020-11-12 16:37

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Strefa Gazy: potrzebny rozejm, zanim na dobre zacznie się wojna

[ TEMATY ]

walka

strefa gazy

rozejm

PAP

„Mieszkańcy Strefy Gazy przeżywają najtrudniejszą sytuację do siedmiu lat. Od dwóch dni trwają bombardowania, które pochłonęły do tej pory 53 ofiary śmiertelne, w tym dziesięcioro dzieci. Władze informują, że liczba rannych sięga 320 osób” – zaznacza o Gabriel Romanelli, proboszcz parafii Świętej Rodziny w Gazie. Dodaje, że cały czas wystrzeliwane są również pociski ze Strefy w kierunku miast izraelskich. Duchowny stwierdza, że pilnie potrzebny jest rozejm, zanim na dobre zacznie się wojna.

„Paradoksalnie, w okresie koronawirusa, czyli przez około półtora roku panował spokój i nie było żadnych starć, ale wydaje się, że po obu stronach przygotowywano się na te złe dni. Ludzie próbują więc żyć, mówiąc: «To jest nasze życie, jest to prawie normalne!». Jakby ktoś powiedział: «Mieszkam na Alasce i tam jest lód oraz śnieg», a tu mówią: «To jest miejsce wojny i to przydarzyło mi się tutaj żyć», więc z ludzkiego punktu widzenia panuje desperacja. Widać to po młodych ludziach, bo każdy chciałby wyjechać - zauważa o. Romanelli. Z drugiej strony wiara chrześcijańska bardzo pomaga przezwyciężyć to wszystko, nie tyle zniechęceniem, ale nadzieją, że pomimo tylu złych rzeczy Pan położy im kres. Tak więc ludzie w pewnym sensie żyją tu spokojniej niż w innych miejscach, ponieważ są już bardzo, bardzo wypróbowani”.

CZYTAJ DALEJ

Marcin Zieliński: Znam Kościół, który żyje

2024-04-24 07:11

[ TEMATY ]

książka

Marcin Zieliński

Materiał promocyjny

Marcin Zieliński to jeden z liderów grup charyzmatycznych w Polsce. Jego spotkania modlitewne gromadzą dziesiątki tysięcy osób. W rozmowie z Renatą Czerwicką Zieliński dzieli się wizją żywego Kościoła, w którym ważną rolę odgrywają świeccy. Opowiada o młodych ludziach, którzy są gotyowi do działania.

Renata Czerwicka: Dlaczego tak mocno skupiłeś się na modlitwie o uzdrowienie? Nie ma ważniejszych tematów w Kościele?

Marcin Zieliński: Jeśli mam głosić Pana Jezusa, który, jak czytam w Piśmie Świętym, jest taki sam wczoraj i dzisiaj, i zawsze, to muszę Go naśladować. Bo pojawia się pytanie, czemu ludzie szli za Jezusem. I jest prosta odpowiedź w Ewangelii, dwuskładnikowa, że szli za Nim, żeby, po pierwsze, słuchać słowa, bo mówił tak, że dotykało to ludzkich serc i przemieniało ich życie. Mówił tak, że rzeczy się działy, i jestem pewien, że ludzie wracali zupełnie odmienieni nauczaniem Jezusa. A po drugie, chodzili za Nim, żeby znaleźć uzdrowienie z chorób. Więc kiedy myślę dzisiaj o głoszeniu Ewangelii, te dwa czynniki muszą iść w parze.

Wielu ewangelizatorów w ogóle się tym nie zajmuje.

To prawda.

A Zieliński się uparł.

Uparł się, bo przeczytał Ewangelię i w nią wierzy. I uważa, że gdyby się na tym nie skupiał, to by nie był posłuszny Ewangelii. Jezus powiedział, że nie tylko On będzie działał cuda, ale że większe znaki będą czynić ci, którzy pójdą za Nim. Powiedział: „Idźcie i głoście Ewangelię”. I nigdy na tym nie skończył. Wielu kaznodziejów na tym kończy, na „głoście, nauczajcie”, ale Jezus zawsze, kiedy posyłał, mówił: „Róbcie to z mocą”. I w każdej z tych obietnic dodawał: „Uzdrawiajcie chorych, wskrzeszajcie umarłych, oczyszczajcie trędowatych” (por. Mt 10, 7–8). Zawsze to mówił.

Przecież inni czytali tę samą Ewangelię, skąd taka różnica w punktach skupienia?

To trzeba innych spytać. Ja jestem bardzo prosty. Mnie nie trzeba było jakiejś wielkiej teologii. Kiedy miałem piętnaście lat i po swoim nawróceniu przeczytałem Ewangelię, od razu stwierdziłem, że skoro Jezus tak powiedział, to trzeba za tym iść. Wiedziałem, że należy to robić, bo przecież przeczytałem o tym w Biblii. No i robiłem. Zacząłem się modlić za chorych, bez efektu na początku, ale po paru latach, po którejś swojej tysięcznej modlitwie nad kimś, kiedy położyłem na kogoś ręce, bo Pan Jezus mówi, żebyśmy kładli ręce na chorych w Jego imię, a oni odzyskają zdrowie, zobaczyłem, jak Pan Bóg uzdrowił w szkole panią woźną z jej problemów z kręgosłupem.

Wiem, że wiele razy o tym mówiłeś, ale opowiedz, jak to było, kiedy pierwszy raz po tylu latach w końcu zobaczyłeś owoce swojego działania.

To było frustrujące chodzić po ulicach i zaczepiać ludzi, zwłaszcza gdy się jest nieśmiałym chłopakiem, bo taki byłem. Wystąpienia publiczne to była najbardziej znienawidzona rzecz w moim życiu. Nie występowałem w szkole, nawet w teatrzykach, mimo że wszyscy występowali. Po tamtym spotkaniu z Panem Jezusem, tym pierwszym prawdziwym, miałem pragnienie, aby wszyscy tego doświadczyli. I otrzymałem odwagę, która nie była moją własną. Przeczytałem w Ewangelii o tym, że mamy głosić i uzdrawiać, więc zacząłem modlić się za chorych wszędzie, gdzie akurat byłem. To nie było tak, że ktoś mnie dokądś zapraszał, bo niby dokąd miał mnie ktoś zaprosić.

Na początku pewnie nikt nie wiedział, że jakiś chłopak chodzi po mieście i modli się za chorych…

Do tego dzieciak. Chodziłem więc po szpitalach i modliłem się, czasami na zakupach, kiedy widziałem, że ktoś kuleje, zaczepiałem go i mówiłem, że wierzę, że Pan Jezus może go uzdrowić, i pytałem, czy mogę się za niego pomodlić. Wiele osób mówiło mi, że to było niesamowite, iż mając te naście lat, robiłem to przez cztery czy nawet pięć lat bez efektu i mimo wszystko nie odpuszczałem. Też mi się dziś wydaje, że to jest dość niezwykłe, ale dla mnie to dowód, że to nie mogło wychodzić tylko ode mnie. Gdyby było ode mnie, dawno bym to zostawił.

FRAGMENT KSIĄŻKI "Znam Kościół, który żyje". CAŁOŚĆ DO KUPIENIA W NASZEJ KSIĘGARNI!

CZYTAJ DALEJ

Ghana: nie ma kościoła, w którym nie byłoby obrazu Bożego Miłosierdzia

2024-04-24 13:21

[ TEMATY ]

Ghana

Boże Miłosierdzie

Karol Porwich/Niedziela

Jan Paweł II odbył pielgrzymkę do Ghany, jako pierwszą na Czarny Ląd, do tej pory ludzie wspominają tę wizytę - mówi w rozmowie z Radiem Watykańskim - Vatican News abp Henryk Jagodziński. Hierarcha został 16 kwietnia mianowany przez Papieża Franciszka nuncjuszem apostolskim w Republice Południowej Afryki i Lesotho. Dotychczas był papieskim przedstawicielem w Ghanie.

Arcybiskup Jagodziński opowiedział Radiu Watykańskiemu - Vatican News o niezwykłej wierze Ghańczyków. „Sesja parlamentu zaczyna się modlitwą, w parlamencie organizowany jest też wieczór kolęd, na który przychodzą też muzułmanie. Tutaj to się nazywa wieczorem siedmiu czytań i siedmiu pieśni bożonarodzeniowych" - relacjonuje. Hierarcha zaznacza, że mieszkańców tego kraju cechuje wielka radość wiary. „Ghańczycy we wszystkim, co robią, są religijni, to jest coś naturalnego, Bóg jest obecny w ich życiu we wszystkich jego aspektach. Ghana jest oczywiście państwem świeckim, ale to jest coś naturalnego i myślę, że moglibyśmy się od nich uczyć takiego entuzjazmu w przyjęciu Ewangelii, ale także tolerancji, ponieważ obecność Boga jest dopuszczalna i pożądana przez wszystkich" - wskazał.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję