Reklama

Niedziela w Warszawie

Była narzędziem w rękach Boga

„Jej siła w Maryi” – to tytuł wystawy poświęconej Marii Okońskiej, założycielce Instytutu Prymasa Wyszyńskiego z okazji setnej rocznicy jej urodzin. Ekspozycję oglądać można w Muzeum Archidiecezji Warszawskiej.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Wystawa poprzez plansze i zgromadzone pamiątki oraz dokumenty, przybliża poszczególne okresy i najważniejsze wydarzenia życia Marii Okońskiej. Droga prowadzi od domu rodzinnego silnie naznaczonego Bitwą Warszawską, w której zginął ojciec Marysi, poprzez kolonie na Bukowinie, miejsce osobistego nawrócenia i związania się z Matką Bożą. Ukazuje działalność w Sodalicji, czas okupacji i Powstania Warszawskiego, w czasie którego Maria ułożyła tekst Nowej Mobilizacji Walczącej Warszawy. Przedstawia aresztowanie i uwięzienie przez UB w 1948 r., Komańczę i Jasną Górę gdzie zostały złożone Odnowione Jasnogórskie Śluby Narodu. Poznamy przyjaciół Marii Okońskiej i zobaczymy Kościół, dla którego ofiarowała swoje życie, radości i cierpienia.

- Nie sposób mówić o Marysi bez Maryi. Bo tak naprawdę jej siłą była Maryja. Ona ją przeprowadzała i – jak Marysia mówiła – ustawiła przy sobie. Ona naprawdę wszystko zawierzyła Matce Bożej i wszystkie dzieła, które były jej udziałem, były z natchnienia Bożego. Marysia była przede wszystkim człowiekiem bardzo wewnętrznym, osobą wielkiej modlitwy. Kiedy w różnych sytuacjach zadajemy sobie pytania: co by zrobiła Marysia? Wiemy – ona by się szaleńczo modliła, prosiłaby, błagałaby Matkę Bożą, aby pokazała jej, co robić, jak pomóc Jej i Kościołowi – mówiła w czasie otwarcia wystawy Agnieszka Kołodyńska, przełożona generalna Instytutu Prymasa Wyszyńskiego.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Swoimi osobistymi wspomnieniami o Marii Okońskiej podzielili się br. Marian Markiewicz ze Zgromadzenia Braci Serca Jezusowego oraz Piotr Kordyasz, autor książki o dzieciństwie Stefana Wyszyńskiego. - Wiele lat czynnej znajomości z ciocią Marysią – bo tak chciała, aby do niej mówić - to była wielka „pieśń nad pieśniami” o księdzu Prymasie Wyszyńskim, o Kościele w Polsce. Ona pomogła mi zrozumieć Kościół, 1978 r. – gdy papieżem został Polak. To jej zawdzięczam – wspominał Kordyasz. Podkreślił, że dla niego osobiście Maria Okońska była osobą świętą. - Była wielkim darem dla Kościoła i pomocą dla Prymasa, który umiał z tej pomocy skorzystać. Święty rodzi świętego – zaznaczył.

Reklama

Pisarz dał także świadectwo tego, że Marii Okońskiej zawdzięcza swoje życie i zdrowie. - Miałem dziwne problemy z oczami. W czasie wizyty u okulistki okazało się, że muszę iść na oddział neurologiczny, ponieważ miałem podejrzenie guza mózgu - opowiadał. Trafi bardzo przybity tą wiadomością na oddział. Dowiedziała się o tym Maria Okońska, zadzwoniła do niego i powiedziała: rób wszystkie badania, które ci każą, ale wiedz, że nic ci nie jest i jesteś zdrowy. Jak wykonasz wszystkie badania to przyjedź od razu do mnie do Choszczówki. Ja już wszystko załatwiłam. Jesteś zdrowy – wspominał wzruszony. Niedowierzał w te słowa, spodziewałem się najgorszych rzeczy. Po otrzymaniu wszystkich wyników badań okazało się, że wszystko się cofnęło. Po wypisaniu ze szpitala pojechał do Choszczówki, chcąc się dowiedzieć, co się stało. „To już jest moja sprawa, a nie twoja” – odpowiedziała Maria Okońska. - Byłem wstrząśnięty całą tą sytuacją i nalegałem, aby dowiedzieć się, co się stało. „Dałam siebie w zastaw za ciebie i zostało przyjęte” – usłyszał odpowiedź.

Dodał, że każdy powrót z Choszczówki, choćby pobyt był krótki, był jak głębokie rekolekcje. - Wydaje mi się, że właściwym by było, aby Kościół dał ją jako przykład, bo wszystko co zrobiła jako narzędzie w ręku Boga przełożyło się nie tylko na wielkie dary dla Kościoła w Polsce, ale również w osobie Jana Pawła II na Kościół powszechny. Nie mam wątpliwości, że jest to osoba, która praktykowała cnoty wiary, nadziei i miłości w stopniu heroicznym. Nie wyuczonym, ale w praktyce w życiu. Nie mam wątpliwości, że jest wielką świętą – podkreślił Kordyasz.

Reklama

- Marysia była człowiekiem czynu. Kojarzy mi się zdanie, że gwałtownicy zdobywają niebo. Marysia była takim gwałtownikiem, który zdobywał niebo, dlatego porywała za sobą, wkładała ogień w serce człowieka z którym rozmawiała. Bardzo nam dzisiaj tego ognia potrzeba, aby zwrócić się do Matki Bożej i wołać wielkim głosem o ratunek dla Polski w tych czasach – zaznaczyła Iwona Czarcińska z Instytutu Prymasa Wyszyńskiego, kuratorka wystawy.

W rozmowie z „Niedzielą” Krystyna Szajer z Instytutu Prymasa Wyszyńskiego, która pracowała w sekretariacie kard. Wyszyńskiego, przepisując na maszynie teksty jego kazań i przemówień wspominała, że Maria Okońska bardzo kochała Chrystusa, Polskę i naród. - Marysia zawsze się modliła taką modlitwą: Maryjo, ratuj Polskę dla Chrystusa. Ta modlitwa nie schodziła z jej warg.

Na wielką miłość Marii Okońskiej do Kościoła i Ojczyzny zwróciła uwagę również prof. Krystyna Czuba, wykładowca UKSW. W rozmowie z nami podzieliła się wspomnieniami. Podkreśla, że wiele razy Maria Okońska zarażała ją swoją miłością do Polski. - Najbardziej podziwiałam, kiedy mówiła o Powstaniu Warszawskim. Tego mogłam słuchać właściwie 24 godziny na dobę, bo było to najciekawsze. Byłam tym zauroczona. To była opowieść najważniejsza. Ona Polskę kochała – przypomniała i dodała, że w Marii Okońskiej bardzo urzekła ją także jej wiara w to, co niemożliwe. - Właściwie tego się od niej uczyłam i w jakiejś mierze nauczyłam. U Boga nie ma nic niemożliwego. Kiedy zastanawiałam się nad różnymi dziejami życia, to wiedziałam, że to jest najważniejsze – zaznaczyła prof. Czuba, która jest przekonana, że Maria Okońska była człowiekiem wybranym przez Boga. - Myślę, że ją Bóg naprawdę wybrał do tego, aby służyła Kościołowi w Polsce poprzez służbę Ojcu w najtrudniejszych momentach naszego czasu. Gdybyśmy ją dzisiaj zapytali, co robić, aby w Polsce lepiej się działo, byśmy się wspierali – odpowiedziałaby: różaniec, różaniec, różaniec.

Reklama

Wystawę „Jej siła w Maryi” zwiedzać można w Muzeum Archidiecezji Warszawskiej. Miejsce ekspozycji nie jest przypadkowe, bo w tym miejscu – w budynku przy ul. Dziekania 1, tuż przy samej katedrze św. Jana Chrzciciela – do roku 2010 pracowały członkinie Instytutu Prymasowskiego.

Ekspozycja jest dostępna do zwiedzania do 8 grudnia, jednak ze względu na nowe obostrzenia sanitarne można ją oglądać w najbliższym czasie do piątku w godz. 12.00-18.00. Później aż do 29 listopada wszystkie muzea pozostaną zamknięte.

2020-11-04 18:13

Ocena: +5 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Życie oddała Maryi

[ TEMATY ]

kard. Stefan Wyszyński

Maria Okońska

Jasnogórskie Śluby Narodu

Łukasz Krzysztofka/Niedziela

Na jej argument uwięziony kard. Stefan Wyszyński napisał tekst Jasnogórskich Ślubów Narodu Polskiego. Jako jedyna była też świadkiem składanych przez niego 26 sierpnia 1956 r. w Komańczy Ślubów Jasnogórskich. 7 lat temu zmarła Maria Okońska, współzałożycielka Instytutu Prymasa Wyszyńskiego.

„Byłam więc w Komańczy uczestnikiem prymasowskiej Mszy świętej, a potem w pokoju, przed wielkim obrazem Matki Bożej Częstochowskiej jako lud Boży odpowiadałam, gdy Ojciec czytał tekst : „Królowo Polski – przyrzekamy”. W warunkach więziennych nie mógł tego Ojciec uczynić w kaplicy, w obecności sióstr i ludzi. Wobec tego – wierzę, że z woli Maryi – ja sama byłam Jej „ambasadorem” z Jasnej Góry” – wspominała przed laty Maria Okońska.

CZYTAJ DALEJ

Święty oracz

Niedziela przemyska 20/2012

W miesiącu maju częściej niż w innych miesiącach zwracamy uwagę „na łąki umajone” i całe piękno przyrody. Gromadzimy się także przy przydrożnych kapliczkach, aby czcić Maryję i śpiewać majówki. W tym pięknym miesiącu wspominamy również bardzo ważną postać w historii Kościoła, jaką niewątpliwie jest św. Izydor zwany Oraczem, patron rolników.
Ten Hiszpan z dwunastego stulecia (zmarł 15 maja w 1130 r.) dał przykład świętości życia już od najmłodszych lat. Wychowywany został w pobożnej atmosferze swojego rodzinnego domu, w którym panowało ubóstwo. Jako spadek po swoich rodzicach otrzymać miał jedynie pług. Zapamiętał również słowa, które powtarzano w domu: „Módl się i pracuj, a dopomoże ci Bóg”. Przekazy o życiu Świętego wspominają, iż dom rodzinny świętego Oracza padł ofiarą najazdu Maurów i Izydor zmuszony był przenieść się na wieś. Tu, aby zarobić na chleb, pracował u sąsiada. Ktoś „życzliwy” doniósł, że nie wypełnia on należycie swoich obowiązków, oddając się za to „nadmiernym” modlitwom i „próżnej” medytacji. Jakież było zdumienie chlebodawcy Izydora, gdy ujrzał go pogrążonego w modlitwie, podczas gdy pracę wykonywały za niego tajemnicze postaci - mówiono, iż były to anioły. Po zakończonej modlitwie Izydor pracowicie orał i w tajemniczy sposób zawsze wykonywał zaplanowane na dzień prace polowe. Pobożna postawa świętego rolnika i jego gorliwa praca powodowały zawiść u innych pracowników. Jednak z czasem, będąc świadkami jego świętego życia, zmienili nastawienie i obdarzyli go szacunkiem. Ta postawa świętości wzbudziła również u Juana Vargasa (gospodarza, u którego Izydor pracował) podziw. Przyszły święty ożenił się ze świątobliwą Marią Torribą, która po śmierci (ok. 1175 r.) cieszyła się wielkim kultem u Hiszpanów. Po śmierci męża Maria oddawała się praktykom ascetycznym jako pustelnica; miała wielkie nabożeństwo do Najświętszej Marii Panny. W 1615 r. jej doczesne szczątki przeniesiono do Torrelaguna. Św. Izydor po swojej śmierci ukazać się miał hiszpańskiemu władcy Alfonsowi Kastylijskiemu, który dzięki jego pomocy zwyciężył Maurów w 1212 r. pod Las Navas de Tolosa. Kiedy król, wracając z wojennej wyprawy, zapragnął oddać cześć relikwiom Świętego, otworzono przed nim sarkofag Izydora, a król zdumiony oznajmił, że właśnie tego ubogiego rolnika widział, jak wskazuje jego wojskom drogę...
Izydor znany był z wielu różnych cudów, których dokonywać miał mocą swojej modlitwy. Po śmierci Izydora, po upływie czterdziestu lat, kiedy otwarto jego grób, okazało się, że jego zwłoki są w stanie nienaruszonym. Przeniesiono je wówczas do madryckiego kościoła. W siedemnastym stuleciu jezuici wybudowali w Madrycie barokową bazylikę pod jego wezwaniem, mieszczącą jego relikwie. Wśród licznych legend pojawiają się przekazy mówiące o uratowaniu barana porwanego przez wilka, oraz o powstrzymaniu suszy. Izydor miał niezwykły dar godzenia zwaśnionych sąsiadów; z ubogimi dzielił się nawet najskromniejszym posiłkiem. Dzięki modlitwom Izydora i jego żony uratował się ich syn, który nieszczęśliwie wpadł do studni, a którego nadzwyczajny strumień wody wyrzucił ponownie na powierzchnię. Piękna i nostalgiczna legenda, mówiąca o tragedii Vargasa, któremu umarła córeczka, wspomina, iż dzięki modlitwie wzruszonego tragedią Izydora, dziewczyna odzyskała życie, a świadkami tego niezwykłego wydarzenia było wielu ludzi. Za sprawą św. Izydora zdrowie odzyskać miał król hiszpański Filip III, który w dowód wdzięczności ufundował nowy relikwiarz na szczątki Świętego.
W Polsce kult św. Izydora rozprzestrzenił się na dobre w siedemnastym stuleciu. Szerzyli go głównie jezuici, mający przecież hiszpańskie korzenie. Izydor został obrany patronem rolników. W Polsce powstawały również liczne bractwa - konfraternie, którym patronował, np. w Kłobucku - obdarzone w siedemnastym stuleciu przez papieża Urbana VIII szeregiem odpustów. To właśnie dzięki jezuitom do Łańcuta dotarł kult Izydora, czego materialnym śladem jest dzisiaj piękny, zabytkowy witraż z dziewiętnastego stulecia z Wiednia, przedstawiający modlącego się podczas prac polowych Izydora. Do łańcuckiego kościoła farnego przychodzili więc przed wojną rolnicy z okolicznych miejscowości (które nie miały wówczas swoich kościołów parafialnych), modląc się do św. Izydora o pomyślność podczas prac polowych i o obfite plony. Ciekawą figurę św. Izydora wspierającego się na łopacie znajdziemy w Bazylice Kolegiackiej w Przeworsku w jednym z bocznych ołtarzy (narzędzia rolnicze to najczęstsze atrybuty św. Izydora, przedstawianego również podczas modlitwy do krucyfiksu i z orzącymi aniołami). W 1848 r. w Wielkopolsce o wolność z pruskim zaborcą walczyli chłopi, niosąc jego podobiznę na sztandarach. W 1622 r. papież Grzegorz XV wyniósł go na ołtarze jako świętego.

CZYTAJ DALEJ

Jasna Góra: dziękczynienie za dar przyjęcia I Komunii Świętej

2024-05-15 17:34

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Pierwsza Komunia św.

Karol Porwich/Niedziela

Przyjeżdżają, aby podziękować za dar przyjęcia I Komunii Świętej. To czas dziękczynienia dzieci, ale i rodziców, katechetów, duszpasterzy - docierają na Jasną Górę ze wszystkich stron Polski.

- Tworzymy piękną rodzinę, bo jesteśmy tu wspólnie z dziećmi, ich rodzicami, opiekunami, nauczycielami - zauważył proboszcz parafii św. Jana Chrzciciela z Chełma z diec. tarnowskiej ks. Jerzy Bulsa.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję