Reklama

Na początku to raj

Ks. Marek Kondrat 7 lat temu wyjechał z naszej archidiecezji do pracy misyjnej w Papui Nowej Gwinei. Teraz przyjechał do Polski na trzymiesięczny urlop. Przebywając w parafii św. Antoniego w Lublinie, podzielił się refleksjami na temat swojej pracy misyjnej

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

EWA I TOMASZ KAMIŃSCY: - Jak rozpoczęła się praca Księdza w Papui Nowej Gwinei?

KS. MAREK KONDRAT: - Kiedy wyjeżdżałem na misje, niektórzy mówili, że mi zazdroszczą. Mówi się, że Papua to raj na ziemi. I rzeczywiście, kiedy przyjechałem, poczułem się jak w raju. Widziałem piękne krajobrazy, ptaki i kwiaty. Urzekające są tam zwłaszcza niezliczone gatunki orchidei. Tak było przez pierwsze 2 tygodnie. Potem zacząłem widzieć różnego rodzaju problemy.

- Jacy są mieszkańcy wyspy?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Papuasi to wspaniali ludzie. Bardzo otwarci na Boga i chrześcijaństwo. Nie śpieszą się, nie mają dowodów osobistych. Zupełnie nie orientują się, ile mają lat. Nie mają zegarków. Życie toczy się według słońca. O 6. wieczór jest już zupełnie ciemno. Siedzi się w chatkach przy ogniu. Ludzie opowiadają różne historie, aż zechce im się spać. Są jak rodzina. Cieszę się, że mnie zaakceptowali, a ja ich pokochałem. Gdyby nie to, nie wytrzymałbym tam nawet miesiąca i wróciłbym do Polski.

- Kiedy chrześcijaństwo pojawiło się w Papui Nowej Gwinei?

- Zanim misjonarze przybyli na wyspę 50 lat temu, ludzie wierzyli w dwa rodzaje duchów - dobra i zła. Duch dobra po prostu jest, a duch zła może wyrządzić krzywdę. Ludzie podczas uroczystości zabijali świnie i część mięsa składali w ofierze duchowi zła, by go udobruchać. Misjonarze głosili, że jest ktoś silniejszy niż złe duchy. To prawdziwy Bóg, nasz Zbawiciel Jezus Chrystus. Chrześcijaństwo zostało przyjęte bardzo pozytywnie. Ludzie wierzą w Boga, ale niestety często wracają do swoich pogańskich wyobrażeń i zwyczajów plemiennych. Na wyspie nie ma konfliktów na tle religijnym, są za to konflikty plemienne, wioskowe. Problemem jest rozwój sekt o podłożu chrześcijańskim.

Reklama

- Jak wyglądały początki pracy Księdza w parafii?

- Na początku nie było łatwo. 20 lat temu stacja misyjna i osada zostały zniszczone w wyniku walk plemiennych, a ludzie się rozproszyli. Biskup, który posłał mnie 3 lata temu do parafii myślał, że nie da się jej odbudować. Na Msze przychodziło kilka osób, zwłaszcza kobiet. Wraz z nimi modliłem się codziennie o powrót ludzi do Kościoła katolickiego. Teraz kościół jest pełen. Ludzie chcą go powiększyć, bo jest za mały.

- Jaki jest obecny stan misji?

- W parafii jest ok. 4 tys. katolików w 12 stacjach w buszu i dżungli. Są do nich tylko ścieżki. Przez 12 dni idę od stacji do stacji, aby tam nauczać, odprawiać Msze św., sprawować posługę sakramentalną. Kiedy wędruję po buszu, nie mam prowiantu, jem to, co mi podadzą. Może to być szczur, mysz, wąż. Jeśli oni to jedzą, dlaczego ja mam nie jeść? Byłoby im przecież przykro. Dla nich gościna, to przygotowanie czegoś specjalnego. Rocznie chrzczę 200-300 osób. Są to małe dzieci i młodzież, i dorośli, czasem całe rodziny. Cały rok prowadzone są wraz z katechistami nauki dla kandydatów. Potem jest chrzest święty w rzece.

- Jak wygląda życie mieszkańców Papui? Jakie mają problemy?

- Wielkim problemem jest to, że młodzi nie mają co robić. Włóczą się po dżungli, trochę polują, by coś zdobyć do jedzenia. Ale nie ma nacisku na edukację. Mówię im: cała nadzieja jest w Bogu, modlitwie, wierze i edukacji. Mentalność pod tym względem trochę się zmienia. Trzy lata temu otworzyliśmy przedszkole dla 300 dzieci. Ale co dalej? W tym roku dostaliśmy pozwolenie, by w naszej parafii otworzyć szkołę. Przyszło ponad 400 osób w różnym wieku, a miejsc jest 70 i dwóch nauczycieli. Na więcej nas nie stać. Wielu młodych z płaczem odchodziło do domów. Moim pragnieniem jest wybudowanie szkoły, ale nie takiej prowizorycznej, tylko porządnego budynku. Ogromnym problemem jest malaria i AIDS. Na malarię się umiera, gdy nie ma leków. Najbardziej zagrożone są dzieci. Zawsze noszę ze sobą lekarstwa. Do najbliższego miasta jest „autostrada” - powybijana droga gruntowa. Gdy jadę do miasta, zabieram kilku chorych do szpitala. W górach jest szpitalik. Miesięcznie zgłasza się tam 40 ludzi chorych na AIDS. I takich osób jest coraz więcej. Ludzie umierają, bo nie ma pomocy. Chorymi nikt się nie opiekuje. Czeka się, aż umrą. Kiedyś podczas Światowego Dnia AIDS rządowy samochód jechał „autostradą” i rozrzucał po drodze prezerwatywy. Tak wygląda walka z AIDS…

- Jak wygląda urlop misjonarza?

- Misjonarz wyjeżdża na wakacje co 3 lata. Wtedy może odwiedzić rodzinę, znajomych, ale dużo czasu zajmuje mu odwiedzanie różnych parafii i proszenie o wsparcie zarówno modlitewne, jak i materialne. Bez tego niemożliwa jest praca misyjna. Ja też odwiedzam różne parafie i proszę o modlitwę, przede wszystkim o zdrowie, by móc posługiwać tamtym ludziom, bo jest jeszcze wielu, którzy nie słyszeli o Chrystusie. Oni są „dzicy”, ale to są ludzie, to są dzieci Boże.

* * *

Pomóżmy Afryce!

W odpowiedzi na apel papieża Benedykta XVI, w którym wzywa ludzi dobrej woli o pomoc głodującym Afrykańczykom, zwracam się o chrześcijańską pomoc dla naszych bliźnich z Afryki. W wyniku suszy, która dotknęła rozległe tereny, w bardzo trudnej sytuacji znalazły się tysiące rodzin. Niech nasza solidarna pomoc przywróci im nadzieję i pomoże zapewnić podstawowe środki do życia. Aby wyrazić duchową wieź z braćmi oczekującymi pomocy, w niedzielę, 21 sierpnia br. we wszystkich kościołach naszej archidiecezji zostanie przeprowadzona zbiórka do puszek na pomoc dla ofiar suszy w Afryce. Można także przekazywać osobiste ofiary, dokonując wpłaty na konto Caritas Archidiecezji Lubelskiej: 46 1240 1503 1111 0000 1752 8351 z dopiskiem „Susza w Afryce”. Niech Bóg wynagrodzi waszą wrażliwość serc i troskę o cierpiących braci.

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Jako jedna wielka polska rodzina. Ulicami Wilna przeszła wielotysięczna Parada Polskości

2024-05-06 13:11

[ TEMATY ]

Wilno

Litwa

fot.M.Paszkowska/l24.lt

W sobotę Wilno rozkwitło biało-czerwonymi sztandarami – ulicami litewskiej stolicy przeszła tradycyjna majowa Parada Polskości. Była to wyjątkowa okazja, aby jak co roku Polacy ze wszystkich zakątków Litwy oraz rodacy z Polski i z dalszych stron mogli spotkać się razem jako jedna wielka polska rodzina.

Polski przemarsz w sercu Wilna stał się już piękną tradycją, organizowaną od dwudziestu lat przez Związek Polaków na Litwie z okazji Dnia Polonii i Polaków za Granicą i Święta Konstytucji 3 Maja.

CZYTAJ DALEJ

Litania nie tylko na maj

Niedziela Ogólnopolska 19/2021, str. 14-15

[ TEMATY ]

litania

Karol Porwich/Niedziela

Jak powstały i skąd pochodzą wezwania Litanii Loretańskiej? Niektóre z nich wydają się bardzo tajemnicze: „Wieżo z kości słoniowej”, „Arko przymierza”, „Gwiazdo zaranna”…

Za nami już pierwsze dni maja – miesiąca poświęconego w szczególny sposób Dziewicy Maryi. To czas maryjnych nabożeństw, podczas których nie tylko w świątyniach, ale i przy kapliczkach lub przydrożnych figurach rozbrzmiewa Litania do Najświętszej Maryi Panny, popularnie nazywana Litanią Loretańską. Wielu z nas, także czytelników Niedzieli, pyta: jak powstały wezwania tej litanii? Jaka jest jej historia i co kryje się w niekiedy tajemniczo brzmiących określeniach, takich jak: „Domie złoty” czy „Wieżo z kości słoniowej”?

CZYTAJ DALEJ

Modlitwa o pokój nie ustaje na Jasnej Górze

2024-05-07 17:36

[ TEMATY ]

Jasna Góra

pokój

modlitwa o pokój

Jasna Góra/Facebook

Od pierwszych dni wojny w Ukrainie, na Jasnej Górze trwa modlitwa o pokój. Dziś w Kaplicy Matki Bożej Mszę św. w tej intencji sprawował bp diec. kijowsko-żytomierskiej, Witalij Krywicki. - Wojna jest wyzwaniem dla całego świata. Nie zawsze rozumiemy jaka jest Boża wola. Chcę modlić się o pokój, którego pragnie Bóg - mówił.

Biskup Krywicki zauważył, że w 2022 r., kiedy dokonano aktu ofiarowania Maryi Rosji i Ukrainy, nastąpił odwrót wojsk rosyjskich. - Jak Polacy mają „swój” Cud nad Wisłą z 1920 r., [kiedy to nad polem bitwy dwukrotnie ukazała się Matka Boża i doszło do jednego z najbardziej niespodziewanych i przełomowych zwycięstw w historii wojskowości, które pozwoliło ocalić niepodległość Rzeczypospolitej - przyp. red.], tak my postrzegamy odwrót wojsk rosyjskich stojących u bram Kijowa, jako, nowoczesny „Cud nad Dnieprem”. Po zawierzeniu przez cały świat Maryi Rosji i Ukrainy, najeźdźcy odeszli z całej północy naszej Ojczyzny. To naprawdę odczytaliśmy nie jako gest dobrej woli, tylko wstawiennictwo Matki Bożej - zaznaczył.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję