Reklama

Na drogach poszukiwania Komunii z Bogiem

W Jezusowej szkole wspólnoty

Niedziela przemyska 33/2011

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

20. Niedziela Zwykła „A”
Iz 56, 1.6-7; Mt 15, 21-28

Tak mówi Pan: „Zachowujcie prawo i przestrzegajcie sprawiedliwości, bo moje zbawienie już wnet nadejdzie i moja sprawiedliwość ma się objawić”. Cudzoziemców zaś, którzy się przyłączyli do Pana, ażeby Mu służyć i ażeby miłować imię Pana i zostać Jego sługami - wszystkich zachowujących szabat bez pogwałcenia go i trzymających się mocno mojego przymierza, przyprowadzę na moją Świętą Górę i rozweselę w moim domu modlitwy.
Potem Jezus odszedł stamtąd i podążył w stronę Tyru i Sydonu. A oto kobieta kananejska, wyszedłszy z tamtych okolic, wołała: «Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawida! Moja córka jest ciężko dręczona przez złego ducha”. «Niedobrze jest zabrać chleb dzieciom a rzucić psom». A ona odrzekła: «Tak, Panie, lecz i szczenięta jedzą z okruszyn, które spadają ze stołów ich panów»”.
Nieczęsto zdarza się, że liturgia Słowa w sposób tak przejrzysty pokazuje spełnienie się zapowiedzi prorockich o Mesjaszu, jak to ma miejsce w tę niedzielę. Cudzoziemców - zapowiada Izajasz - Mesjasz rozweseli w domu modlitwy. Dom, w którym spełniło się Izajaszowe proroctwo jest szczególny. Jakby o nim śpiewał Stachura „dla wszystkich starczy miejsca pod wielkim dachem nieba”. Ten dach nieba dzisiejszej Ewangelii rozpościera się nad krainami Tyru i Sydonu, terytoriami pogańskimi, których ludność, jak zauważa Józef Flawiusz: „Spośród Fenicjan mieszkańcy Tyru żywili do nas najgorsze uczucia”.
To pierwsza ważna refleksja. Jezus zmęczony nieustającymi atakami ze strony faryzeuszy, saduceuszy i swoich rodaków, świadom, że zbliża się czas jego męki udaje się do pogan, by tam znaleźć chwilę spokoju, samotności na spotkanie z Ojcem. Bywa często, że to nie wśród najbliższych, ale pośród obcych człowiek odnajduje sens swego posługiwania, swojej drogi. Poznałem wśród ludzi Domowego Kościoła mężczyznę, który wobec innych daje świadectwo o pożytkach jakie odniósł wchodząc na drogę Krucjaty, jego świadectwa wprowadzają na tę drogę ludzi uzależnionych, ale on sam przeżywa wielki smutek, bo kiedy pojawia się w wśród swojej rodziny dostrzega niezadowolenie, ukrywanie alkoholu i złośliwości w słowach: „przyjechał nasz rodzinny biskup i koniec imprezowania”.
Mateusz nie ujawnia, jak zareagowali apostołowie na fakt wkroczenia na ziemię pogan. Można jednak sądzić z ich natarczywego żądania, by Jezus odprawił kobietę, że nie byli zadowoleni z tej decyzji Mistrza.
Zatem samotność zostaje znowu zakłócona wtargnięciem kobiety, która przynosi do Jezusa swoją poranioną miłość, zranieniem spowodowanym chorobą dziecka. Jej zachowanie możemy nazwać natarczywością. Musi pokonać niechęć mężczyzn, Izraelitów, którzy z pewnością demonstrowali swoją niechęć, nie wie, jak zachowa się ich przywódca, którego w tej chwili postrzega jak guru, czarnoksiężnika. Nasze modlitwy wypowiadamy w komfortowych warunkach świątyń, życzliwego otoczenia. Może jednak podejmiemy apostolskie postanowienie - kiedy w najbliższym czasie spotkamy idącego z wiatykiem kapłana, mimo niechęci i zdziwienia, które ten gest wywoła, uklękniemy i oddamy cześć Jezusowi zdążającemu do kogoś chorego, może umierającego.
Kiedy wreszcie dociera blisko Jezusa, kobieta zostaje napełniona Duchem Świętym i nazywa Jezusa Jego mesjańskim mianem - „Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawida!”. Polskie ulice pełne są ochrzczonych chrześcijan i pełne wulgaryzmów. A może dla przeciwwagi pozdrowimy spotkanego kapłana, siostrą zakonną słowami „Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”. Trudne to, ale jeśli uwierzymy w moc Słowa, które nam dzisiaj ofiaruje Kościół i to, co trudne stanie niemożliwe.
I wreszcie kobieta ujawnia cechę, której nam często brakuje. Jezus wystawia ją na wielką próbę: „Niedobrze jest zabrać chleb dzieciom, a rzucić psom”. Gdyby nam się to zdarzyło, pewnie byłoby to ostatnie spotkanie z Jezusem. Kobieta nie obraża się, więcej z treści odpowiedzi można odnieść wrażenie, że jest pewna, iż jej prośba nie zostanie odrzucona i jakby z uśmiechem, zdradzającym wiarę w dobroć Jezusa, ale i głębię inteligencji nieco kokieteryjnie odpowiada: „Tak, Panie, lecz i szczenięta jedzą z okruszyn, które spadają ze stołów ich panów”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Czy staram się żyć według przykazań Bożych?

[ TEMATY ]

homilia

rozważania

adobe.stock.pl

Rozważania do Ewangelii Łk 10, 1-9.

Sobota, 18 października. Święto św. Łukasza, ewangelisty.
CZYTAJ DALEJ

„Trzeba” to słowo drogie Jezusowi

2025-10-16 14:51

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Agata Kowalska

„Trzeba” (gr. deĩ) to słowo drogie Jezusowi. Posługiwał się nim często, mówiąc o swojej misji: Trzeba mi być w tym, co należy do mojego Ojca (Łk 2, 49); trzeba, abym ewangelizował [głosił Dobrą Nowinę], bo na to zostałem posłany (Łk 4, 43); Trzeba, aby Syn Człowieczy wiele cierpiał (Łk 9, 22).

Jezus opowiedział swoim uczniom przypowieść o tym, że zawsze powinni się modlić i nie ustawać: «W pewnym mieście żył sędzia, który Boga się nie bał i nie liczył się z ludźmi. W tym samym mieście żyła wdowa, która przychodziła do niego z prośbą: „Obroń mnie przed moim przeciwnikiem!” Przez pewien czas nie chciał; lecz potem rzekł do siebie: „Chociaż Boga się nie boję ani z ludźmi się nie liczę, to jednak, ponieważ naprzykrza mi się ta wdowa, wezmę ją w obronę, żeby nie nachodziła mnie bez końca i nie zadręczała mnie”». I Pan dodał: «Słuchajcie, co mówi ten niesprawiedliwy sędzia. A Bóg, czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę. Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?»
CZYTAJ DALEJ

Ks. Popiełuszko nie czuł lodowatej wody, gdy był wrzucany do Wisły - 16 lat objawień

2025-10-18 13:12

[ TEMATY ]

felieton

bł. ks. Jerzy Popiełuszko

Red

„Wczoraj” – to słowo pada jak grom w rozmowie z Franceską Sgobby, gdy pytam o ostatnią wizję ks. Jerzego. „ Widziałam go tak, jak widzę męża, tylko Popiełuszki nie mogłam dotknąć. Modliliśmy się razem”.

Gdy zegar wybije północ z 18 na 19 października, znów staniemy w ciszy tamtej nocy. Czterdzieści jeden lat mija od chwili, gdy został uprowadzony ks. Jerzy Popiełuszko. Był rok 1984, a ten młody, zaledwie 37-letni kapłan –głos sumienia narodu – stał się symbolem niezłomności wiary. Pamiętamy jego słowa: „Zło dobrem zwyciężaj”. Pamiętamy też Wisłę, gdzie po tygodniu poszukiwań znaleziono jego zmasakrowane ciało, z kamieniami przywiązanymi do nóg – świadectwem bestialstwa oprawców, którzy chcieli utopić nie tylko człowieka, ale i nadzieję milionów. Ale dziś nie chcę powtarzać znanych faktów. Chcę opowiedzieć o tajemnicy, która wyłania się z cienia jego śmierci jak echo modlitwy – o objawieniach, które wstrząsnęły nawet sceptykami i które zostały ujawnione w książce „Niezwykłe objawienia ks. Jerzego Popiełuszki we Włoszech” (współautorem jest ks. prof. Józef Naumowicz). To historia, która trwa do dziś, przypominając, że święci nie odchodzą na zawsze.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję