Reklama

Moim zdaniem

Wady świętych

Niedziela małopolska 33/2011

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Za każdym razem, kiedy wspominamy popularnych świętych, próbuję ich sobie wyobrazić. Pierwsze skojarzenie przynosi na myśl ludzi idealnych, którzy, dzięki swej dobroci i miłości, byli podziwiani i kochani przez tych, wśród których żyli i pracowali. Te cukierkowe skojarzenia bardzo szybko wypierają jednak żywoty świętych, które nie zawsze, ale często pokazują ich jako ludzi z krwi i kości. Nie tylko z całą gamą cnót i zalet, ale także jako słabych i grzesznych, którzy przez całe życie walczyli ze swoimi brakami.
Św. o. Pio znany był z porywczości. Nie należał do wylewnych. Z pewnością nie każdy od razu pałał do niego sympatią. Mimo że nie wszyscy go lubili, został świętym. Kochał Boga i to w Nim odnajdywał moc i siły do wypełniania swojego szczególnie trudnego powołania. Ale nie pozbył się wszystkich wad. Nie starał się zaskarbić sobie sympatii wszystkich dookoła. Najważniejszy był Bóg i prawda, której służył. Być może, właśnie dlatego jego posługa była tak owocna, że to w Bogu, a nie w ludzkiej akceptacji widział cel swojego życia.
Św. s. Faustyna - prosta, biedna, niewykształcona dziewczyna. Jak wiele przez nią Bóg dał światu! Po ludzku można zapytać - czemu? Byli przecież bardziej niż ona wpływowi, lepszego zdrowia, zdolniejsi, a Bóg wybrał właśnie ją. I chyba nikt nie wyobraża sobie, że skoro Bóg ją wybrał, to było jej łatwiej - zostawić dom, przyjmować cierpienie, znosić upokorzenia. A jednak robiła to z miłości do swojego Oblubieńca. „Dzienniczek”, który spisywała na prośbę Jezusa, jest zapierającym dech w piersiach wyznaniem miłości, którą chyba nie do końca jesteśmy w stanie zrozumieć. Pewnie wielu czytających „Dzienniczek” zadaje sobie pytanie, czy byliby w stanie tak bardzo ofiarowywać się w tej miłości ku Bogu…
Św. Joanna Beretta Molla w jednym z listów do swojego męża wspomina, że łatwo jej poddawać się melancholii, szczególnie w przeżywanych przez nią początkach ciąży. Świadoma jednak tej skłonności, pragnie pracować nad tym i jednocześnie prosi męża o wyrozumiałość. Jakże to piękna postawa! Świadomość własnej słabości i praca nad sobą, które wyrażają miłość do współmałżonka.
Młodziutka Antonietta Meo, włoska służebnica Boża, która zmarła na nowotwór kości w wieku 7 lat, nie była nadzwyczajnym dzieckiem, które nigdy nie rozrabiało i zawsze słuchało mamy i taty. Nieobce jej były figle i psoty właściwe dla jej wieku. Rozwijała się jak każde dziecko, rozumowała jak dziecko, jednak miłość do Jezusa i Maryi, którą nosiła w sobie, pozwoliła jej w tak młodym wieku ofiarowywać cierpienie wynikające ze śmiertelnej choroby i przeżywać je heroicznie i nadzwyczaj pięknie.
To tylko kilka przykładów osób, które przyszły mi na myśl. Święci nie unosili się dziesięć centymetrów nad ziemią, życie nie było dla nich bardziej lub mniej łaskawe. Byli ludźmi jak my, każdy ze swoją historią. Jednak łączyła ich ogromna miłość do Boga, która przewyższała względy ludzkie. Nie opinia była dla nich ważna, ale to, w jaki sposób realizowali miłość ku Jezusowi - w życiu konsekrowanym, w kapłaństwie, małżeństwie czy rodzinie. Te różnorodne przykłady - a można je jeszcze mnożyć - pokazują, że świętość zdobywa się w codziennym życiu, w każdym powołaniu, w tym, co przynoszą kolejne dni. Pewnie codziennie człowiek dostaje od Pana Boga szansę na to, by kochać Go w różnych, nieraz najbardziej pragmatycznych sytuacjach - przy obieraniu ziemniaków, w opiece nad dzieckiem, solidnie wykonanej pracy, ale także na kolanach, na adoracji i w modlitwie. Powinniśmy chyba prosić Pana Boga, aby nie pozwolił nam tych możliwości spotkania Go zaprzepaścić…

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2011-12-31 00:00

Ocena: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pojechała pożegnać się z Matką Bożą... wróciła uzdrowiona

[ TEMATY ]

Matka Boża

świadectwo

Magdalena Pijewska/Niedziela

Sierpień 1951 roku na Podlasiu był szczególnie upalny. Kobieta pracująca w polu co i raz prostowała grzbiet i ocierała pot z czoła. A tu jeszcze tyle do zrobienia! Jak tu ze wszystkim zdążyć? W domu troje małych dzieci, czekają na matkę, na obiad! Nagle chwyciła ją niemożliwa słabość, przed oczami zrobiło się ciemno. Upadła zemdlona. Obudziła się w szpitalu w Białymstoku. Lekarz miał posępną minę. „Gruźlica. Płuca jak sito. Kobieto! Dlaczegoś się wcześniej nie leczyła?! Tu już nie ma ratunku!” Młoda matka pogodzona z diagnozą poprosiła męża i swoją mamę, aby zawieźli ją na Jasną Górę. Jeśli taka wola Boża, trzeba się pożegnać z Jasnogórską Panią.

To była środa, 15 sierpnia 1951 roku. Wielka uroczystość – Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny. Tam, dziękując za wszystkie łaski, żegnając się z Matką Bożą i własnym życiem, kobieta, nie prosząc o nic, otrzymała uzdrowienie. Do domu wróciła jak nowo narodzona. Gdy zgłosiła się do kliniki, lekarze oniemieli. „Kto cię leczył, gdzie ty byłaś?” „Na Jasnej Górze, u Matki Bożej”. Lekarze do karty leczenia wpisali: „Pacjentka ozdrowiała w niewytłumaczalny sposób”.

CZYTAJ DALEJ

Uroczystość Matki Bożej Łaskawej, głównej patronki stolicy - 11 maja

2024-05-05 08:38

[ TEMATY ]

Matka Boża Łaskawa

Magdalena Wojtak

Kult wizerunku Matki Bożej Łaskawej, głównej patronki stolicy, sięga 1652 r. Wiąże się z uratowaniem miasta przed zarazą. Po raz pierwszy nazwano wówczas Maryję "Strażniczką Polski". Centralne uroczystości odbędą się 11 maja w prowadzonym przez jezuitów sanktuarium Matki Bożej Łaskawej.

Papież Innocenty X ustanowił święto Mater Gratiarum Varsaviensis na drugą niedzielę maja.

CZYTAJ DALEJ

Bp Krzysztof Włodarczyk: dojrzałość to mądrość życiowa

2024-05-06 07:53

[ TEMATY ]

maturzyści

Bp Włodarczyk

Marcin Jarzembowski

Znakiem piękna Kościoła są żywe parafie, wspólnoty, w których rodzą się inicjatywy duszpasterskie, gdzie ludzie się jednoczą, a nie dzielą – mówił bp Krzysztof Włodarczyk

Znakiem piękna Kościoła są żywe parafie, wspólnoty, w których rodzą się inicjatywy duszpasterskie, gdzie ludzie się jednoczą, a nie dzielą –
mówił bp Krzysztof Włodarczyk

„Dojrzałość to mądrość życiowa, dzięki której mogę dokonywać wyborów zgodnych z Bożym planem” - mówił bp Krzysztof Włodarczyk, błogosławiąc maturzystom z diecezji bydgoskiej.

Msza św. w Katedrze św. Marcina i Mikołaja w Bydgoszczy była miejscem modlitwy dla zdających w tym roku egzamin dojrzałości. - Matura z pewnością jest jednym z tych momentów, o których mówimy, że są najważniejszymi w naszym życiu, ale czy na pewno? Powiem przekornie: Pan Jezus nie mówi o tym egzaminie nic - mówił ks. Henryk Stippa, który przewodniczył modlitwie.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję