Reklama

Mistrz betonu

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Beton nie kojarzy nam się najlepiej. Bo wiadomo, można coś „zalać betonem”, czyli jak to się mówi „na amen”. „Beton partyjny” - to niereformowalna grupa członków tej czy innej partii. I zdaje się, że beton, podobnie jak ta materia, z której „…bata nie ulepisz”, nie nadaje się do zrobienia czegoś bardziej finezyjnego niż betonowy fundament czy posadzka. A jednak …
Wędrując ruchliwymi ulicami i zaułkami serca Rusi - Kijowa przekonałem się, że nie jest to prawda. Zobaczyłem i odczułem coś, co można nazwać niemal mistyką betonu. A wszystko za sprawą Polaka, Władysława Horodeckiego.
W roku wybuchu powstania styczniowego na Podolu, na Ziemi Winnickiej, w miejscowości Szołudki, w polskiej, katolickiej rodzinie szlacheckiej przyszło na świat dziecko, któremu na chrzcie nadano imiona Leszek Dezydery Władysław, po ojcu odziedziczył nazwisko Horodecki i herb Kornic. Młody Władysław (bo to imię wybrał do powszechnego używania) uczył się w gimnazjum św. Pawła w Odessie, a później w Imperatorskiej Akademii Sztuki w Petersburgu. Został architektem. W 1890 r. osiadł w Kijowie i to w tym mieście powstały najpiękniejsze i chyba najbardziej znane jego budowle. Jednym z pierwszych obiektów, który zaprojektował i jaki stoi w Kijowie do dziś jest Narodowe Muzeum Sztuki wybudowane w ostatnich latach XIX wieku. Budynek jest neoklasycystyczny o fasadzie zdobionej misternymi postaciami antycznych bóstw, gryfów, a przed wejściem warują dwa wielkie lwy. Nie byłoby może w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że wszystkie te zdobienia wykonano z betonu właśnie. Horodecki był wielkim jego promotorem w budownictwie, nie tylko w Kijowie. Posiadał nawet własną fabrykę betonu pod Kijowem. Innym charakterystycznym budynkiem był kościół św. Mikołaja, neogotycki, z dwoma strzelistymi wieżami, stoi do dziś przy ulicy Wielkiej Wasylkowskiej. Cała jego bryła ozdobiona jest ornamentami kwiatowymi, scenami z Biblii i życia świętych, a obok - kunsztownie wykonanych - postaci apostołów, wspinają się po ścianach świątyni wielkie jaszczury, podobnie jak apostołowie i kwiaty wykonane z betonu. Jeśli już o świątyniach, to zaprojektował Horodecki również kijowską karaimską kenesę. Ta z kolei została wybudowana w stylu mauretańskim. Jej fasada i ściany pełne są misternych zdobień również cementowo-betonowych. Ale bez wątpienia najpiękniejszym, najbardziej oryginalnym i znanym obiektem zaprojektowanym przez Horodeckiego w Kijowie jest tzw. dom z chimerami. Ów stanowił osobistą rezydencję mistrza i jest wyrazem nie tylko jego kunsztu jako architekta, ale także pasji myśliwskich oraz zaprezentowaniem możliwości konstrukcyjnych i zdobniczych betonu. Budynek bowiem stoi na wysokiej skarpie przy ul. Bankowej. Z jednej strony ma 3 piętra, z drugiej 6 i ozdobiony jest przecudnie licznymi motywami, głównie zwierzęcymi. Ze ścian budynku patrzą na obserwatora: słonie, nosorożce, jelenie, sarny, orły, sumiaste ryby a nawet sympatyczne żabki trzymające się łapkami za pękate brzuszki. Nazwa obiektu wg jednych pochodzi od stojącej obok rzeźby, przedstawiającej walkę orła ze stworem, którego można nazwać chimerą - choć inni widzą w nim tylko lwa. Najpewniej jednak to nazwa owa pochodzi od stylu zdobienia budynków motywami zwierzęcymi, który to styl nazywany jest też niekiedy chimerą. Prócz tego Horodecki zaprojektował wiele innych budynków w Kijowie, w tym piękne i niszczejące już dziś, niestety kaplice na cmentarzu Bajkowa. Nie dziwi zatem, że nazywa się go też kijowskim Gaudim. Poza tym projektował również obiekty w innych miastach centralnej Ukrainy: gimnazjum w Humaniu i w Czerkasach, Mauzoleum Potockich w Pieczerze, fabrykę cukru w Szpilkowie. Jest w dorobku Horodeckiego i obiekt drewniany, stojący do dziś szpital w Mosznach, w obwodzie czerkaskim. Pracowitą, twórczą i przerywaną polowaniami w Afryce kijowską egzystencję Horodeckiego przerwali bolszewicy. W 1920 r. na krótki okres Kijów został zajęty przez wojska polskie i oddziały atamana Symona Petlury. Wkrótce jednak zostali wyparci przez bolszewików. Horodecki jako Polak, a należałoby dodać jako „białopolak”, bo tak pogardliwie propaganda sowiecka określała Polaków, musiał uciekać z Kijowa, niepewnym bowiem było to, czy sława i talent wielkiego architekta będą dla niego osłoną czy raczej, wespół z polskim pochodzeniem, staną się kamieniem u szyi. Przez kilka lat żył Horodecki w ojczyźnie. Tu projektował obiekty na zlecenie i za pieniądze głównie kompanii amerykańskich. Na jego desce kreślarskiej powstała łaźnia miejska w Zgierzu, wieża ciśnień w Piotrkowie Trybunalskim czy kasyno w Otwocku. Te właśnie amerykańskie kompanie zaprosiły nie młodego już architekta do ówczesnej Persji, aby tam projektował obiekty związane z rozbudowywaną siecią kolei. Tam zaprojektował dworzec w Teheranie, który tak spodobał się tamtejszemu szachowi, że zlecił mu projekt własnego pałacu, czemu mistrz oczywiście podołał. Tam też niestety, w perskiej ziemi znalazł i ostatni spoczynek. Zmarł w 1930 r. i został pochowany na katolickim cmentarzu Dolab w Teheranie. Bez zbytniego patosu można powiedzieć, że był godnym synem naszego narodu.
Ukraiński poeta, oficer petlurowskiej armii, Jewhen Małaniuk napisał swego czasu tak: „Gdyby nasze pokolenie zdobyło państwowość w l. 1917-21, ci «nasi» Polacy stanowiliby wielki kapitał naszej odrodzonej ojczyzny, kapitał wszechstronny od rolnictwa i cukrownictwa po naukę i dyplomację”. Chciałoby się dodać - i po architekturę. Jednak mimo że Horodecki uszedł z Kijowie w 1920 r., to Kijów, pamięta o swym Gaudim. Zrobiono o nim film. Dla uczczenia 145-lecia jego urodzin wydany został album z fotografiami jego budowli, w którym napisano, że „gdyby nie jego fantasmagoryczne poszukiwania, być może Kijów nie miałby takiego bogatego, rzeźbionego zwierzyńca na fasadach budynków z przełomu XIX i XX wieku, a może i w ogóle nie miałby takiego rozkosznego architektonicznego modernu”. W ubiegłym roku ukazała się też powieść Olesia Ilczenki pt.: „Miasto z chimerami” poświęcona właśnie Horodeckiemu. Niewielka ta książeczka jest bardzo urzekająca i wprowadza czytelnika w klimat tamtej epoki i stara się ukazać wnętrze mistrza, również jego polską duszę. A poza tym spokojnie może służyć za przewodnik po śladach Horodeckiego w Kijowie. A kiedy już znuży nas wycieczka, możemy usiąść na chwilkę i filiżankę kawy przy stoliku z… samym mistrzem. Bardzo gustowny jego pomniczek, przedstawiający Horodeckiego siedzącego przy kawiarnianym stoliku z filiżanką kawy w dłoniach, przed nim zaś leży jego książka „W dżunglach Afryki” ustawiono przy kijowskim Chreszczatyku. Niedaleko jest też ulica jego imienia.
Kijów pamięta. A my? Ile o nim wiemy? Obawiam się, że bardzo mało. Na pewno wyrazem troski o pamięć o Horodeckim byłaby troska o obiekty, zwłaszcza te niszczejące kapliczki na cmentarzu Bajkowa, które on zaprojektował. Również i tym artykulikiem chcę wyrazić wdzięczność wielkiemu rodakowi, który spoczywa gdzieś w perskiej ziemi.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2011-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Izabela Kloc: polskie kopalnie mogły zostać zamknięte. Cudem udało się je ocalić

2024-05-01 06:54

[ TEMATY ]

Łukasz Brodzik

Izabela Kloc

Łukasz Brodzik

Izabela Kloc

Izabela Kloc

Polityka unijna mogła w bardzo krótkim tempie doprowadzić do zamknięcia polskich kopalni węgla. Tylko dzięki aktywnej postawie rządu Zjednoczonej Prawicy i polskich eurodeputowanych udało się to zastopować - twierdzi Izabela Kloc, europoseł Prawa i Sprawiedliwości.

- Frans Timmermans jeszcze całkiem niedawno tłumaczył przedsiębiorcom, że koszty związane z emisją dwutlenku węgla będą mogli przerzucać na konsumentów. Jeśli taka filozofia jest w Komisji Europejskiej, to Europa skazana jest na porażkę - dodaje europoseł EKR-u.

CZYTAJ DALEJ

#PodcastUmajony (odcinek 1.): Bez przesady

2024-04-30 21:13

[ TEMATY ]

Ks. Tomasz Podlewski

#PodcastUmajony

Mat.prasowy

Po co Jezus dał nam Maryję? Jak budować z Nią relację? Czy da się przesadzić w miłości do Matki Bożej? Tymi i innymi przemyśleniami dzieli się w swoim podcaście ks. Tomasz Podlewski. Zapraszamy do wysłuchania pierwszego odcinka "Podcastu umajonego".

CZYTAJ DALEJ

Prezydent Duda w Poznaniu: jesteśmy częścią Europy nie od 20 lat, ale od ponad tysiąca

2024-05-01 18:26

[ TEMATY ]

Andrzej Duda

PAP/Jakub Kaczmarczyk

Od chrztu Polski rzeczywiście jesteśmy częścią Europy, nie od 20 lat, od ponad tysiąca lat, od 966 roku. To jest nasza wielka tradycja, to jest tradycja, na której zbudowane zostało polskie państwo, nasza państwowość - mówił w Poznaniu prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Andrzej Duda, który odwiedził katedrę i kościół NMP in Summo, zbudowany w miejscu grodu Mieszka I i pierwszej na ziemiach polskich chrześcijańskiej kaplicy.

Wizyta prezydenta 1 maja miała miejsce w 20. rocznicę wstąpienia Polski do Unii Europejskiej. Andrzej Duda w przemówieniu przed katedrą poznańską podkreślił, że znajduje się w miejscu szczególnym, które jest kolebką naszej państwowości.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję