Reklama

Każdy jest cenny w oczach Boga

Jeden z największych pisarzy rosyjskich - Mikołaj Gogol napisał kiedyś: „Nigdy nie jesteśmy tak biedni, aby nie stać nas było na udzielenie pomocy bliźniemu”. W rodzinnym mieście Karola Wojtyły wsparcia dla biednych nie brakuje. Od 20 lat w Wadowicach działa Kuchnia św. Brata Alberta

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Z inicjatywy wielu osób, m.in. ks. inf. Kazimierza Sudera, s. Gemmy - Bronisławy Bujak oraz dr Barbary Poradisz, 16 maja 1990 r. została założona placówka, której głównym zadaniem jest niesienie pomocy osobom biednym, samotnym oraz opuszczonym. Jej uroczyste otwarcie oraz poświęcenie nastąpiło 17 maja 1990 r. Kuchnia św. Brata Alberta działa przy parafii. Szefem jest proboszcz bazyliki Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny w Wadowicach ks. inf. Jakub Gil. Od roku za działalność placówki odpowiada albertynka, s. Antonina, która wraz z dwiema wolontariuszkami codziennie przygotowuje gorący posiłek dla potrzebujących. - W czasie wakacji mogłyśmy również liczyć na pomoc młodzieży szkolnej - mówi s. Antonina.
Już w pierwszych tygodniach funkcjonowania kuchni korzystało z jej pomocy ponad 30 osób. Teraz, po 20 latach działania placówki, liczba wzrosła do ponad 400. Jak zaznacza s. Antonina, liczba korzystających z jadłodajni nie jest stała. Dużo osób przychodzi się posilić, potem się usamodzielniają, a gdy znów następuje kryzys, wracają. W Kuchni posilić się może każdy głodny i potrzebujący wsparcia. - Zdarzają się czasami sytuacje nieprzyjemne. Podczas wspólnego spożywania posiłków jedna osoba bezdomna zarzuca niekiedy drugiej, że tej z powodu wysokich dochodów nie należy się bezpłatne jedzenie - opowiada s. Antonina.
Aby zapobiec takim zdarzeniom, zawarto porozumienie z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej w Wadowicach, który jest zorientowany, kto naprawdę potrzebuje pomocy. MOPS wydaje takiej osobie skierowanie i może ona bez żadnych problemów korzystać z darmowego wyżywienia. Dzięki współpracy z Ośrodkiem s. Antonina ma możliwość pomagania najuboższym nie tylko w samej placówce, ale także dotarcia z ciepłym posiłkiem do osób samotnych, chorych, które nie są w stanie samodzielnie przyjść do stołówki.

Biedy przybywa

Kuchnia św. Brata Alberta codziennie w godzinach od 11 do 13 zapewnia potrzebującym gorący posiłek: zupę, kompot oraz pieczywo. - Zupa jest kaloryczna, z dodatkiem mięsnym. Bardzo często wydajemy także żywność na wynos. Na niedzielę i święta staramy się zapewnić suchy prowiant - mówi s. Antonina. - Dla wielu osób posiłek w Kuchni św. Brata Alberta jest jedynym w ciągu dnia. Nie żałujemy nikomu dokładki. Nie chcemy, aby ktoś wyszedł od nas głodny. Jeżdżę po różnych hurtowniach, np. Dartelli, sklepach i proszę o pomoc. Koszty utrzymania stołówki są bardzo wysokie. Potrzeba wiele funduszy na zakup żywności, czy uregulowanie opłat. Ks. inf. Jakub Gil miesięcznie wspiera nas kwotą 1000 zł, którą zazwyczaj przeznaczamy na zakup chleba. Przywożę też towar z Banku Żywności. Pani Ewa Domazierska, właścicielka sklepu nabiałowego w Wadowicach, wspomaga nas darowizną w postaci produktów nabiałowych. Firma Czaniec pomaga, dając makarony. Często, gdy uda nam się zakupić czy otrzymać drożdżówki, lub słodkie ciasto, wydajemy je w pierwszej kolejności rodzinom, w których są dzieci. Także na święta przygotowujemy paczki dla najbiedniejszych. Chcemy, aby każda uboga rodzina mogła godnie przeżyć ten czas - opowiada siostra. Z pomocy parafialnej kuchni korzysta bardzo dużo osób z Wadowic i okolicy. Głównie są to rodziny wielodzietne, patologiczne, ale także osoby starsze, samotne, emeryci i renciści. - Widać, że biedy przybywa. Codziennie po posiłek zgłaszają się nowe osoby - stwierdza s. Antonina.
Przy Kuchni św. Brata Alberta prowadzona jest również łaźnia. Potrzebujący mogą skorzystać z kąpieli oraz zrobić pranie. - Wydajemy im też bieliznę, odzież, a w zimie koce i kołdry. W tym roku także w mroźne dni wspomagaliśmy ich suchym prowiantem, aby nie pozostawić nikogo o pustym żołądku. Byliśmy zadowoleni, że na terenie Wadowic nie doszło do żadnych zamarznięć - podkreśla s. Antonina. Do łaźni niedawno zostały zakupione pralki oraz suszarki. Niestety, na skutek tegorocznych podtopień uległy one całkowitemu zniszczeniu. S. Antonia dziękuje jednak Bogu, że nie doszło do większych szkód, że jak zawsze czuwał i ochraniał ich, że okazał im litość i miłosierdzie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Wielu zasługuje na podziękowanie

S. Antonina jest niezmiernie wdzięczna wszystkim, którzy wspierają działalność Kuchni św. Brata Alberta: pani burmistrz Ewie Filipiak, pani kierownik MOPS-u Cecylii Wojtyle oraz wszystkim sponsorom i darczyńcom. Na sam chleb miesięcznie potrzeba ok. 3000 zł. Całe szczęście, że wśród nas znajdują się ludzie, dla których los drugiego, potrzebującego człowieka nie pozostaje obojętny. - Nieraz brakuje funduszy na żywność, na opłaty. Modlę się wtedy do Jana Pawła II o wsparcie i doznajemy pomocy. Znajdują się ludzie, którzy nas wspomagają. Na co dzień tego doświadczam. Cieszę się, że pomimo tych trudności dostrzegam w tym Pana Boga, że On jest i czuwa nad nami. Dzięki łasce Bożej udaje nam się dalej prowadzić tę placówkę. Dziękuję wszystkim za okazaną życzliwość, za wdzięczność. Natomiast potrzebujących pomocy zapraszam do nas. Po to jesteśmy, aby sobie pomagać - apeluje s. Antonina.

Człowiek jest darem

Papież Jan Paweł II napisał o św. Albercie: „Jest to święty o duchowości urzekającej zarówno swym bogactwem, jak i swą prostotą”. Św. Brat Albert w sposób szczególny rozmiłował się w ubóstwie. To od niego powinniśmy uczyć się podejścia do ubogich. - Zawsze należy pamiętać, aby pomoc nie upokarzała biednego - przypomina s. Antonina. - On zazwyczaj wstydzi się przyznać, że potrzebuje wsparcia. Wielokrotnie przy śmietnikach można spotkać takiego człowieka. Podchodzę wówczas do niego, namawiam do skorzystania ze stołówki. Często jednak odmawia, mówi, że sobie radzi. Widocznie myśli, że inni mają jeszcze gorzej.
17 czerwca 2010 r., z okazji święta Patrona kuchni, s. Antonina wraz z wolontariuszkami zorganizowały dla osób biednych, bezdomnych i samotnych spotkanie. Najpierw wszyscy uczestniczyli w Eucharystii w ich intencji, a potem wspólnie zasiedli do stołu. Również z okazji Światowego Dnia Walki z Ubóstwem ma zostać przygotowane takie spotkanie. - Praca w Kuchni św. Brata Alberta to dla mnie wielka radość, ponieważ mogę służyć innym ludziom. Ten biedny człowiek jest bardzo wartościowy. Pomagając mu, pomagam przecież samemu Chrystusowi - podkreśla s. Antonina.
Każdy z nas może znaleźć się w potrzebie. Tak często spotykamy ludzi niedbale ubranych, o smutnych oczach, proszących o wsparcie. Czy zastanawialiśmy się nad tym, jakie są przyczyny współczesnej bezdomności i biedy? Warto w tym miejscu przytoczyć świadectwo 30-letniego Marka: - Byliśmy szczęśliwą rodziną. Z żoną i dwojgiem dzieci mieszkaliśmy w niewielkim mieszkaniu. Nadarzyła się okazja wyjazdu do pracy za granicę. Po naradzie z żoną postanowiłem skorzystać z oferty. Przez 3 lata ciężko pracowałem i oszczędzałem, aby posyłać rodzinie pieniądze. Tęskniłem bardzo. Gdy kontrakt dobiegł końca, wróciłem do kraju. Z bijącym z radości sercem nacisnąłem przycisk dzwonka do naszego mieszkania. W drzwiach stanęła moja żona, trzymająca walizkę z rzeczami. Usłyszałem: „Pan już tutaj nie mieszka…”. Mój świat zawalił się w jednej chwili. Nie miałem dokąd pójść. Pieniądze szybko się skończyły. W lecie spałem pod mostem, zimą w dworcowej poczekalni. A teraz…. teraz moim największym luksusem jest gorąca zupa ze stołówki…
Takich przykładów jest wiele. Nieraz wystarczy tylko dostrzec taką osobę, wesprzeć dobrym słowem, podać rękę, by na nowo odnalazła swoje miejsce w życiu. Bo każdy człowiek, niezależnie od tego czy biedny, czy bogaty, jest cenny w oczach Boga. Gdy czasem sił już brak, gdy ubóstwo przygniata do ziemi, niech w tych trudnych chwilach pocieszeniem będą słowa Agnieszki Bieńkowskiej: „Nie rozsypiesz się. Nie rozpadniesz na kawałki. Może człowiek jest labiryntem, ale nie układanką z klocków. Może jest najsłabszą trzciną, ale wszystko potrafi przetrwać. I podnosi się po każdym upadku. Bo człowiek nie jest przypadkiem, pomyłką, ale darem. I zawsze jest miejsce specjalnie dla niego. Ty jesteś darem i skarbem. Bez Ciebie ten świat byłby inny”.

2010-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Litania nie tylko na maj

Niedziela Ogólnopolska 19/2021, str. 14-15

[ TEMATY ]

litania

Karol Porwich/Niedziela

Jak powstały i skąd pochodzą wezwania Litanii Loretańskiej? Niektóre z nich wydają się bardzo tajemnicze: „Wieżo z kości słoniowej”, „Arko przymierza”, „Gwiazdo zaranna”…

Za nami już pierwsze dni maja – miesiąca poświęconego w szczególny sposób Dziewicy Maryi. To czas maryjnych nabożeństw, podczas których nie tylko w świątyniach, ale i przy kapliczkach lub przydrożnych figurach rozbrzmiewa Litania do Najświętszej Maryi Panny, popularnie nazywana Litanią Loretańską. Wielu z nas, także czytelników Niedzieli, pyta: jak powstały wezwania tej litanii? Jaka jest jej historia i co kryje się w niekiedy tajemniczo brzmiących określeniach, takich jak: „Domie złoty” czy „Wieżo z kości słoniowej”?

CZYTAJ DALEJ

Nikaragua: co się stało z pamiątkami po Janie Pawle II?

2024-05-02 14:02

[ TEMATY ]

Nikaragua

Episkopat Flickr

Ani władze Managui, ani tamtejszy Kościół katolicki nie informują, co stało się z pamiątkami po św. Janie Pawle II, które znajdowały się w muzeum jego imienia w stolicy Nikaragui, zamienionym w ubiegłym roku na centrum kultury.

Walczący od kilku lat z Kościołem katolickim reżim Daniela Ortegi zamknął Muzeum Jana Pawła II, w którym znajdowały się przedmioty, jakich papież używał podczas swoich dwóch wizyt w Nikaragui, w 1983 i 1996 roku. W otwartej z udziałem Ortegi w 2016 roku placówce można było zobaczyć m.in. książkę z homiliami Jana Pawła II, jego buty, szaty liturgiczne, krzyż pektoralny, ręczniki, których używał oraz medal upamiętniający papieską wizytę. Znajdowała się tam również replika ołtarza, przy którym papież sprawował Eucharystię, oraz replika papamobile, z którego korzystał podczas pobytu w Nikaragui.

CZYTAJ DALEJ

Abp Tadeusz Wojda podczas Apelu Jasnogórskiego - byśmy z pomocą Maryi pragnęli odnawiać naszą wiarę

2024-05-03 08:16

[ TEMATY ]

Jasna Góra

Apel Jasnogórski

abp Tadeusz Wojda

Jasna Góra/Facebook

- Maryjo Królowo Polski! Jest naszą niepojętą radością, że dzisiaj, w przededniu Twojego święta, możemy się znowu zgromadzić przed Twoim obliczem w tym naszym narodowym sanktuarium, które od wieków jest mocno bijącym sercem wierzącej Polski - mówił na Jasnej Górze abp Tadeusz Wojda. Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski poprowadził modlitwę Apelu Jasnogórskiego w wigilię uroczystości Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski.

- Przychodzimy, aby u Ciebie szukać ukojenia dla naszych serc, umocnienia dla naszych słabnących sił, miłości do kochania innych mimo doznanych trudności, odwagi do dawania żywego świadectwa naszej wiary - mówił abp Wojda.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję