Reklama

Chronić przed... dziećmi

Maj to najbardziej pracowity okres dla ks. Przemysława Kaminiarza, diecezjalnego duszpasterza straży pożarnej - wtedy wspomina się patrona strażaków św. Floriana. Ale i w pozostałe miesiące nie narzeka na brak zajęć, bo podobnie jak jego duchowi podopieczni zawsze musi być gotowy. Ze strażą jest związana nawet jego największa pasja - kolekcjonowanie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Diecezjalny duszpasterz strażaków - inaczej niż wielu jego rówieśników - nigdy nie marzył w dzieciństwie, żeby gasić pożary. - Była kiedyś taka książka „Jak Wojtek został strażakiem”, czytałem ją, jak byłem mały, ale sam jakoś nie chciałem być w straży. Marzyłem za to, żeby być milicjantem i mojej matce włosy stawały dęba na tę myśl, a ja miałem wtedy kilka lat i nie rozumiałem, dlaczego - wspomina.
Ze strażą pożarną bliżej zetknął się dopiero po święceniach. - W Świebodzinie, gdzie byłem wikariuszem, przy fabryce mebli była zawodowa straż pożarna, tak zresztą było w wielu zakładach, w których było zagrożenie pożarowe. I ci strażacy zafundowali sobie sztandar. Zagadali ze mną, że chcieliby ten sztandar poświęcić w kościele. Poszedłem wtedy nawet do komendanta straży rejonowej, żeby tego dnia przyszli również strażacy, którzy jemu podlegali. On mi na to odpowiedział, że prywatnie mogą przyjść, ale w mundurach już nie (to było jeszcze w latach 80. i zwyczajnie nie było im wolno). Do dziś nie wiem, ilu ich wtedy przyszło, bo w cywilu trudno poznać. Zresztą skończyło się na tym, że nie ja święciłem ten sztandar, tylko proboszcz, ale chociaż nawiązałem kontakty. I tak się zaczęło.

Z potrzeby serca

Na początku kontakty ze strażakami były sporadyczne. - Pamiętam z tamtego czasu zawody strażackie i pokazy w Jordanowie, zrobiły na mnie duże wrażenie. A kiedy zostałem wikariuszem w Gorzowie w parafii pw. św. Maksymiliana, poproszono mnie, żebym napisał artykuł o straży pożarnej do dawnych „Aspektów”. Tekst napisałem - ostatecznie nigdy się nie ukazał, ale za to poznałem komendanta wojewódzkiego straży pożarnej. Powiedział mi, że przyjeżdżają do nich różne wycieczki, więc pomyślałem, żeby zabrać ministrantów na jakiś Dzień Dziecka. Chłopakom się podobało, a ja zacząłem nawiązywać znajomości i przyjaźnie z gorzowskimi strażakami.
Przełomem okazał się zjazd w Niepokalanowie proboszczów z parafii, którym patronował Maksymilian Kolbe. - Mój proboszcz nie mógł wtedy pojechać, więc wysłał mnie - wspomina ks. Przemysław. - Zaraz po zjeździe proboszczów odbyło się spotkanie księży zajmujących się duszpasterstwem strażaków, a w zasadzie tworzeniem tego duszpasterstwa.
To tworzenie odbywało się praktycznie od podstaw, bo początki duszpasterstwa straży pożarnej przypadają na lata 80. i nie było zbyt wielu wzorców. - Zaczęło się w diecezjach na południu, bo tam i ludzie są pobożniejsi, i są tradycje. W takiej np. Małopolsce były co prawda zabory, ale tamtejsze bractwa ogniowe się jednoczyły i miały swoich kapelanów. Na naszych ziemiach takich tradycji nie było - wyjaśnia kapelan.
Podczas spotkania w Niepokalanowie kilkunastu księży z całej Polski zastanawiało się m.in. nad tym, jak miałaby wyglądać ich posługa wśród strażaków, czy powinni działać na wzór kapelanów wojskowych, czy starać się o mundury. - Umówiliśmy się, że drugie będzie za rok i przez ten czas wrócimy do naszych strażaków i przemyślimy sprawę. Wtedy jeszcze nie mieliśmy żadnych dekretów, to było bardziej z potrzeby serca - mówi ks. Przemysław.
Doroczne zjazdy stały się tradycją i do dziś odbywają się w różnych miejscach Polski.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Dziś już oficjalnie

Od czasu pierwszego zjazdu wiele się zmieniło. - Teraz żeby być kapelanem, trzeba mieć dekret od biskupa. Komendant wojewódzki straży pożarnej występuje z taką prośbą i wskazuje kandydata, żeby nie był to człowiek przypadkowy. Kandydat jest wybierany spośród księży, którzy się zgłosili, bo odbywa się to na zasadzie konkursu. Biskup rozpatruje sprawę i jeżeli nie widzi przeszkód, to wyraża zgodę - tłumaczy ks. Przemysław.
Liczba kapelanów straży pożarnej może być różna w zależności od struktury diecezji - nie zawsze diecezja pokrywa się z województwem, mogą być więc np. kapelani rejonowi czy powiatowi. Najważniejsze jednak jest, żeby byli to ludzie obeznani z problemami strażaków. - Ta posługa jest przede wszystkim widoczna na różnych strażackich uroczystościach, kiedy np. trzeba poświęcić nowy sztandar, odprawić Mszę św. w Dniu Strażaka czy uczestniczyć w przekazaniu sprzętu. I myślę, że w takich momentach bardzo ważne jest, żeby kazanie mówił ksiądz, który zna się na rzeczy, wie, na czym polega praca tych ludzi. Żeby nie było sytuacji, kiedy podczas kazania ktoś mówi historyjki o strażakach biegających z sikawkami, a takie rzeczy już słyszałem. Wtedy to niewiele daje uczestniczącym w Mszy św., a sam ksiądz się niestety ośmiesza - mówi kapelan. Faktem jest, że gaszenie pożarów to jedynie część obowiązków strażaków. Są oni wzywani m.in. w przypadkach różnego rodzaju klęsk żywiołowych czy katastrof (np. budowlanych), w sytuacjach, gdzie doszło do wycieku chemikaliów, do wypadków samochodowych, udzielają pomocy przedlekarskiej, gdy służby medyczne nie mogą dotrzeć na czas. W tym wszystkim doskonale orientuje się ks. Kaminiarz, który nie tylko uczestniczy w rekolekcjach i spotkaniach kapelanów, ale również m.in. ukończył kurs dla aspirantów. Nie zdarzyło mu się jednak brać czynnego udziału w prawdziwej akcji. - Nie wystarczy chcieć lecieć do pożaru. Teraz nawet strażacy-ochotnicy muszą przechodzić specjalne badania, żeby dopuszczono ich do służby. Wszystko regulują przepisy - wyjaśnia.
Strażacy chcą też mieć „swojego księdza” na pogrzebach. Rzadziej natomiast szukają u kapelana indywidualnego duchowego wsparcia. - Zdarza się, oczywiście, że jakiś strażak przyjeżdża specjalnie do mnie, żeby się wyspowiadać czy porozmawiać, ale to pojedyncze przypadki i nie ma co się dziwić, bo przecież mają swoje parafie i nie muszą pokonywać wielu kilometrów.

Samochody, hełmy, mundury

Cały jeden pokój na plebanii w Dzikowicach jest przeznaczony na strażacką kolekcję ks. Przemysława, wiele elementów zbioru jest wyeksponowanych też w innych pomieszczeniach. Od lat 90. kapelan zbiera wszystko, co może skojarzyć się ze strażą pożarną. Najwięcej jest wozów strażackich - całymi setkami piętrzą się na półkach. Oprócz nich w kolekcji znajdują się helikoptery i łodzie ratunkowe, figurki strażaków, obrazki - reprodukcje strażackich samochodów zabytkowych i współczesnych, kalendarze, hełmy, mundury, wyposażenie, i mnóstwo przedmiotów zawierających choćby element strażackości - puzzle z gaszącym pożar Kaczorem Donaldem, figurka dziewczynki z wężem strażackim w rękach, pies w strażackim mundurze przywieziony z Wielkiej Brytanii, książeczki, kubki, kufle, talerze z nadrukami, podkładka pod mysz, kasety z piosenkami o strażakach, spinka do krawata, a nawet elektryczna szczoteczka do zębów w kształcie strażackiego wozu i wiele, wiele innych. W kolekcji znajdują się też dyplomy i medale oraz pamiątki z różnych strażackich uroczystości, szkoleń i turniejów. Nie brakuje, oczywiście, wizerunków i figurek św. Floriana. - Nie mam gdzie już tego kłaść - śmieje się ks. Przemysław. I rzeczywiście - część kolekcji wciąż leży w oryginalnych opakowaniach. - Planuję albo wstawienie tu nowych półek, albo przeniesienie wszystkiego na strych, bo tam jest wolne miejsce i będzie można wyeksponować cały zbiór.
Taka kolekcja nie powstaje w ciągu miesiąca, to zajmuje całe lata. - Jeżeli ktoś się czymś pasjonuje, to zwraca na to uwagę, gdzie by nie był. Dziesięciu ludzi przejdzie w sklepie obok i powiedzą, że nic nie widzieli. A ja zauważę.
Przedmioty w zbiorze ks. Przemysława pochodzą z różnych miejsc w Polsce i za granicą. Część została kupiona w sklepach dla kolekcjonerów i te bardzo wiernie odzwierciedlają rzeczywistość, a część np. w sklepach zabawkarskich. - Ja jestem tylko amatorem, ale nawet ci prawdziwi zbieracze przyznają się, że kupują w sklepach dla dzieci. Kiedyś w takim sklepie w Gorzowie chciałem kupić wóz strażacki, a sprzedawczyni zapytała, dla dziecka w jakim wieku ma to być. Mówię jej, że to dla mnie. A ona wtedy zaczęła mi proponować samochód policyjny i betoniarkę - śmieje się kapelan. - Kiedy ma się tego tyle, czasami człowiek nie pamięta już, czy ma taki model, czy jeszcze nie. Niektóre wozy np. różnią się tylko odcieniem koloru.
Pokój ze zbiorem jest jedynym miejscem na plebanii, gdzie proboszcz nie pozwala nikomu sprzątać. Jedno odkurzenie półek mogłoby przynieść niepowetowane straty. Swoją kolekcję sam utrzymuje w porządku i choć pochodzi ona w znacznej części ze sklepów zabawkarskich, musi chronić ją przed… dziećmi. - Teraz mam na wszystko osobne pomieszczenie, więc nie każdy zobaczy, co się tu znajduje. Ale na poprzednich parafiach cały zbiór stał w pokoju, w którym mieszkałem i co ja przeżywałem, kiedy goście mówili: „O, ksiądz się tu samochodzikami bawi, to ja wnuczka przyprowadzę”!

2010-12-31 00:00

Ocena: 0 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Powiedzieć Bogu „tak”

2024-04-29 09:09

[ TEMATY ]

modlitwa o powołania

Rokitno sanktuarium

Paradyż sanktuarium

piesza pielgrzymka powołaniowa

Katarzyna Krawcewicz

W pielgrzymce szło ponad 200 osób

W pielgrzymce szło ponad 200 osób

27 kwietnia z Paradyża wyruszyła kolejna piesza pielgrzymka powołaniowa do Rokitna – w tym roku pod hasłem „Powołanie – łaska i misja”. Szlakiem wędrowało ponad 200 osób.

Pielgrzymi przybyli do Paradyża w sobotni poranek z kilku punktów diecezji. Na drogę pobłogosławił ich bp Tadeusz Lityński, który przez kilka godzin towarzyszył pątnikom w wędrówce. – Chcemy dziś Panu Bogu podziękować za wszelki dar, za każde powołanie do kapłaństwa, do życia konsekrowanego. Ale także chcemy prosić. Papież Franciszek 21 stycznia po zakończeniu modlitwy Anioł Pański ogłosił Rok Modlitwy, prosząc, aby modlitwa została zintensyfikowana, zarówno ta prywatna, osobista, jak też i wspólnotowa, w świecie. Aby bardziej stanąć w obecności Boga, bardziej stanąć w obecności naszego Pana – mówił pasterz diecezji. - Myślę, że pielgrzymka jest takim czasem naszej bardzo intensywnej modlitwy. Chciałbym, żebyśmy oprócz tych wszystkich walorów poznawczych, turystycznych, które są wpisane w pielgrzymowanie, mieli również na uwadze życie modlitwy.

CZYTAJ DALEJ

Św. Katarzyna ze Sieny

Niedziela łowicka 41/2004

[ TEMATY ]

św. Katarzyna

Sailko / pl.wikipedia.org

Grób św. Katarzyny w rzymskiej bazylice Santa Maria Sopra Minerva, niedaleko Piazza Navona

Grób św. Katarzyny w rzymskiej bazylice Santa Maria Sopra Minerva, niedaleko Piazza Navona

25 marca 1347 r. Mona Lapa, energiczna żona farbiarza ze Sieny, urodziła swoje 23 i 24 dziecko, bliźniaczki Katarzynę i Joannę. Bł. Rajmund z Kapui napisał we wstępie do życiorysu Katarzyny: „Bo czyż serce może nie zamilknąć wobec tylu i tak przedziwnych darów Najwyższego, kiedy patrzy się na tę dziewczynę, tak kruchą, niedojrzałą wiekiem, plebejskiego pochodzenia...”.

Rezolutność i wdzięk małej Benincasy od początku budziły zachwyt wśród tych, z którymi się stykała. Matka z trudnością potrafiła utrzymać ją w domu. „Każdy z sąsiadów i krewnych chciał ją mieć u siebie, by słuchać jej rozumnych szczebiotów i cieszyć się jej dziecięcą wesołością”

CZYTAJ DALEJ

W czasie Roku Świętego 2025 nie będzie specjalnego wystawienia Całunu Turyńskiego

W czasie Roku Świętego nie będzie specjalnego wystawienia Całunu Turyńskiego. Zorganizowane zostaną jednak przy nim specjalne czuwania przeznaczone dla młodzieży. Jubileuszową inicjatywę zapowiedział metropolita Turynu, abp Roberto Repole.

- Chcemy, aby odkrywanie na nowo Całunu, niemego świadka śmierci i zmartwychwstania Jezusa stało się dla młodzieży drogą do poznawania Kościoła i odnajdywania w nim swojego miejsca - powiedział abp Repole na konferencji prasowej prezentującej jubileuszowe wydarzenia. Hierarcha podkreślił, że archidiecezja zamierza w tym celu wykorzystać najnowsze środki przekazu, które są codziennością młodego pokolenia. Przy katedrze, w której przechowywany jest Całun Turyński powstanie ogromny namiot multimedialny przybliżający historię i przesłanie tej bezcennej relikwii napisanej ciałem Jezusa. W przygotowanie prezentacji bezpośrednio zaangażowana jest młodzież, związana m.in. z Fundacją bł. Carla Acutisa, który opatrznościowo potrafił wykorzystywać internet do ewangelizacji.

CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję