Reklama

Mistrz z Petrykoz

Niedziela sosnowiecka 31/2008

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Agnieszka Lorek: - Co zawdzięcza Pan tzw. kulturze ludowej?

Wojciech Siemion: - To samo, co cała polska kultura, czyli wszystko. Jeżeli chce się znaleźć czystą wodę, trzeba iść w górę rzeki, aż dojdzie się do źródła. Tam ona jest najczystsza.

- Czy jako artysta, aktor i działacz społeczny ma Pan jakąś receptę na przetrwanie prawdziwie polskiej, nieskomercjalizowanej kultury?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

- Myślę, że rzeczywiście to „coś”, co jest przeżyciem w sztuce jest niezbędne każdemu człowiekowi. Ba, zaryzykowałbym nawet i takie twierdzenie, że ci, którzy oddają się wizytom przy budce z piwem, robią to tylko dlatego, że nikt im nie dostarczył, nie zmusi ich do tego, co później socjologowie kultury nazwaliby - przeżyciem w kulturze czy w sztuce. Myślę tu również o tych, którzy biorą udział w tzw. „wyścigu szczurów” i bardziej chcą mieć niż być! Ale, jak można dostrzec obecnie - mamy wielkie problemy innej natury i kultura w zasadzie została zepchnięta na margines życia publicznego. Akurat tak się dziwnie składa, że zjawisk, wydarzeń w kulturze - nigdy nie musieliśmy się wstydzić. To Europa nie nadążała za nami.

- Czym są dla Pana Petrykozy?

- Niewątpliwie jest to dla mnie przypomnienie dzieciństwa, dlatego, że dom, choć nie tak wielki, ale położony na maleńkim wzgórzu, gdzie jest źródło rzeczki, gdzie są stawy - bardzo przypomina mój rodzinny dom we wsi Kszczonów, powiat lubelski. Dla mnie stare drzewo tu za oknem, to wspomnienie tamtego, na które wspinałem się z braćmi.
Ale jednocześnie ten dom, który według protokołu zdawczo-odbiorczego w momencie przejmowania był zniszczony w 95 proc., jest dziełem moich rąk. Oczywiście, głowy także, bo ręce poruszają się tak, jak życzy sobie głowa. Można powiedzieć, że jestem budowniczym tego domu
Mógłbym także powiedzieć i tak, że jest to miejsce, gdzie jestem sąsiadem-obywatelem. Bo tutaj w „bazie głównej” w Petrykozach prowadzę z siedmioma dyrektorami gimnazjów wiejskich coś, co nosi nazwę „Nasza Unia” - unia siedmiu gimnazjów wiejskich, w ramach której spotykamy się u mnie dwa razy do roku z poetami, cztery razy z jakimiś ciekawymi ludźmi - oczywiście spotykamy się tutaj w strukturze samorządowej. A więc mógłbym powiedzieć, że jest to miejsce społeczno-dydaktyczno-pedagogiczne. Jednocześnie jest to miejsce, w którym podsumowuję swoje doświadczenia teatralne. Tu właśnie, a nie gdzie indziej, siedzę, a właściwie stoję, bo ja piszę stojąc - nie piszę na maszynie, ani na komputerze, tylko własną ręką - atramentowo zapisuję moje rozważania dotyczące czytania zapisu wiersza. Oczywiście, można powiedzieć - czytania w ogóle. Wreszcie jest to znak mojej - wolałbym powiedzieć - naszej miłości.

Reklama

- Jak udaje się więc Panu nie ulegać wpływom presji nowego systemu?

- Oczywiście, że nie udaje się, bo dla przykładu podpisałem umowę z twórcami „Złotopolskich”, a więc telenowelą, która jest przecież oczywistym wyrazem nowej fali u odbiorców kultury. Ale to wcale nie znaczy, że na przykład nie pójdę na wystawę Henryka Musiałowicza, seniora warszawskich malarzy. Bo ja mam potrzebę obcowania ze sztuką przez wielkie „S”, ze sztuką z górnej półki.

- Zauważamy, że pogarsza się kondycja słowa. Ludziom przestaje być potrzebna książka. Czytelnictwo spada na łeb, na szyje. Co trzeba zrobić, aby zaistniał ten cudowny fenomen budowania własnego wizerunku, nie tylko postaci literackich, ale także świata, którego prapoczątkiem „było Słowo”?

- Musi zaistnieć kontakt ze słowem, który od wieków polega na słuchaniu i czytaniu, a więc obcowaniu z żywą mową i literami. Obecnie dokonuje się perfidny zamach na słowo i na wyobraźnię człowieka - jego intelektualną kompetencję, nawet poczucie humoru. Zwracam uwagę na zręczny podstęp wobec słowa, jakim jest nobilitowanie komiksów, które marginalizują słowo do prymitywnych znaków, ilustrujących okrzyki lub jęki, a także na ten chamski rechot nagrywany na ścieżkach dźwiękowych idiotycznych seriali. Trzeba jednak krzyczeć: Czytelniku! Czytaj poetę! Czytaj jednocześnie Norwida, Kochanowskiego i Horacego, bo tylko wtedy sięgniesz swoją łapą do wielkości tego świata.

- To dlaczego dzisiaj teatrem staje się „reality show”? Czy między nim, a teatrem istnieje jakiś związek?

- Tak! Jest! Tylko, że cienie zależą i od światła i od wielkości tej postaci, która ma je rzucić. „Realisty show” rzuca cień, który ledwo widać. Nawet nie na centymetry, ale na milimetry. Jeżeli zaś mówimy, że w cieniu należy upatrywać sztukę, no to przywołajmy sztukę obcinania paznokci. Także jest ważna, ale w gruncie rzeczy daleko jej do serca i daleko jej do umysłu.

Wojciech Siemion:
jeden z najwybitniejszych polskich aktorów teatralnych i filmowych.
W latach 1947-50 studiował na lubelskim wydziale prawa UMCS. W tym samym czasie uczęszczał na zajęcia Studia Dramatycznego Karola Borowskiego.
W 1951 r. ukończył warszawską PWST. Od tamtej pory występuje głównie na scenach warszawskich. Od 1972 r. jest związany z teatrem „Stara Prochownia”, którego jest założycielem i dyrektorem. W latach 60. występował w STS-ie, a później w kabarecie „Pod Egidą”. Jest wielkim popularyzatorem kultury wsi. W 1979 r. doprowadził do otwarcia we wsi Petrykozy Wiejskiej Galerii Sztuki. Wojciech
Siemion jest także długoletnim wykładowcą warszawskiej PWST.
„Wojciech Siemion to człowiek renesansu, zna się na wszystkim, nie tylko na słowie, na poezji, on nie tylko mówi, on tworzy tę poezję, zna jej ducha. Zna się też na malarstwie, ale i potrafi jeździć traktorem, zna się na uprawianiu ogródka, wie kiedy i dlaczego śpiewają słowiki, wybuduje dwór, skansen, potrafi wyciągnąć z zaspy, zna nazwy wszystkich drzew” - mówi o Siemionie aktorka Joanna Kasperska.
30 lipca 2008 r. Aktor ukończył 80. rok życia.

2008-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Testament ks. Rapacza dla Polaków w kraju i na emigracji

2024-06-15 08:05

[ TEMATY ]

Ks. Michał Rapacz

wikimedia/pixabay.com

Ks. Michał Rapacz dla Polaków w kraju jak i „dla współczesnej emigracji polskiej to piękny przykład wierności Bogu na wszystkich odcinkach życia, służby Ojczyźnie, umiłowania tradycji narodowych, budzenia patriotyzmu, przyczyniania się do duchowego i moralnego odrodzenia społeczeństwa polskiego" - powiedział portalowi Polskifr.fr ks. Dionizy Jedynak, kapłan archidiecezji krakowskiej, pochodzący z parafii Płoki, gdzie pracował ks. Rapacz. Dziś beatyfikacja ks. Michała Rapacza w Krakowie-Łagiewnikach.

„Osobiście nie znałem ks. Michała Rapacza, gdyż urodziłem się 7 lat po jego męczeńskiej śmierci. Natomiast pamięć o nim była w mojej rodzinie. Moim rodzicom udzielił on ślubu. Od najmłodszych lat, gdy z rodzicami chodziłem na groby zmarłych z rodziny, to zaprowadzali mnie do pobliskiego lasu, bo to było niedaleko od cmentarza, na miejsce zabójstwa. Tam był ustawiony krzyż, tam ludzie zapalali świece, składali kwiaty, pamiętali o nim. Mówili, że to był męczennik" - opowiedział ks. Jedynak, wspominając, jak w czasach dzieciństwa odwiedzał miejsce, gdzie 12 maja 1946 r. został zamordowany przez komunistów ks. Michał Rapacz.

CZYTAJ DALEJ

Turniej LSO w Brzegu [Wyniki]

2024-06-15 18:17

ks. Łukasz Romańczuk

Drużyna z Trzebnicy

Drużyna z Trzebnicy

Za nami turniej Liturgicznej Służby Ołtarza w Brzegu. Przyjechały drużyny ministranckiej z różnych stron Archidiecezji Wrocławskiej, a także jedna z Wałbrzycha [diecezja świdnicka]. Wśród ministrantów zwyciężyła drużyna z parafii pw. Aniołów Stróżów w Wałbrzychu, w kategorii lektorów młodszych najlepsi okazal się chłopcy z Międzynarodowego Sanktuarium św. Jadwigi Śląskiej w Trzebnicy, a wśród najstarszych zwyciężyła drużyna parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Strzelinie.

Wśród ministrantów zwyciężyła drużyna z parafii pw. Aniołów Stróżów w Wałbrzychu, w kategorii lektorów młodszych najlepsi okazal się chłopcy z Międzynarodowego Sanktuarium św. Jadwigi Śląskiej w Trzebnicy, a wśród najstarszych zwyciężyła drużyna parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Strzelinie.

CZYTAJ DALEJ

Papież zachęca dziś do pamięci o osobach starszych

2024-06-15 17:09

[ TEMATY ]

papież Franciszek

Grzegorz Gałązka

„Jakże często odrzuca się osoby starsze, pozostawiając je samym sobie, co staje się prawdziwą ukrytą eutanazją!” - czytamy w dzisiejszym tweecie papieskim. Takie słowa odnoszą się do obchodzonego właśnie 15 czerwca Światowego Dnia Świadomości Znęcania się nad Osobami Starszymi. ONZ zatwierdziła tę datę w 2011 r.

Tweet Franciszka dalej zaznacza, iż wspomniane pozostawienie osób starszych samym sobie „to rezultat owej kultury odrzucenia, która wyrządza tak wiele zła w naszym świecie”. Papież wskazuje następnie, że „wszyscy jesteśmy wezwani do przeciwdziałania tej toksycznej kulturze odrzucenia”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję