Reklama

Zwyczaje polskie

Święcone

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Jedzie Jezus, jedzie,
Weźmie żur i śledzie,
Kiełbasy zostawi
I pobłogosławi.

W Wielką Sobotę ulicami polskich miast i wsi wierni tłumnie podążają do swoich świątyń z pięknie przybranymi koszyczkami. O zwyczaju tym mawia się potocznie: pójść ze święconką. W koszyczkach mieści się po trosze to wszystko, co następnego dnia ustawimy na świątecznym stole.
Błogosławieństwo pokarmów przez kapłana, połączone z pokropieniem wodą święconą, należy do sakramentaliów, czyli do obrzędów liturgicznych, które nie wprowadzają żadnych zmian w tym, co należy do istoty rzeczy poświęconych. Można je zatem nadal użytkować w sposób świecki.
Wynika z tego, że nazwa „święcone” nie jest ścisła i najbardziej odpowiednia. Mając jednak na uwadze jej potoczne znaczenie i charakter, możemy się zgodzić z jej powszechnym funkcjonowaniem.
Wśród poświęconych potraw nie może zabraknąć baranka z chorągiewką na długiej lancy, wykonanego zwykle z cukru, bądź też masła, czekolady, gipsu, a nawet... z plastiku.
Barankiem ofiarnym stał się Chrystus, który został skazany na śmierć w przeddzień święta Przaśników, czyli w dzień Paschy - nawet o tej samej godzinie, w której według prawa Mojżeszowego zabijano w świątyniach zwierzęta na ofiarę. Ten Baranek Nowego Przymierza - Chrystus, przyjął na siebie grzechy całego świata i stał się symbolem wielkanocnego święta.
Zwyczaj święcenia pokarmów znany był na Zachodzie już w VIII wieku. Prawo do święcenia mieli początkowo tylko biskupi, dopiero z biegiem czasu przeszło ono na kapłanów, diakonów i lektorów. Gdy w innych krajach zwyczaj ten już dawno zniknął, w Polsce wszedł głęboko w obyczaj wielkosobotni i w obecnej formie ukształtował się w XIV wieku. W Agendzie krakowskiej z 1514 r. umieszczona została formuła poświęcenia uczty wielkanocnej. Również z tego okresu w Pontyfikale biskupa płockiego Erazma Ciołka jest miniatura przedstawiająca kapłana, kropiącego wodą święconą zastawiony stół, misę z prosięciem i kołaczami.
Dziś trudno nam sobie nawet wyobrazić, jak dawniej przysposabiano się w Wielkanoc. Im więcej było modlitwy i postów, tym więcej ludzie byli spragnieni ich zadośćuczynienia w zabawie i pożywieniu. A gdy wreszcie nadchodziła Wielka Sobota, ostatni dzień umartwień wielkopostnych, gospodynie, które przez cały Wielki Tydzień obok aktów pokuty i modlitwy musiały znaleźć czas na przygotowanie święconego, były u kresu swoich sił. A upiec i przygotować trzeba było bardzo dużo. Każdy większy lub mniejszy dom, każdy staropolski dwór był małą wspólnotą. Oprócz najbliższych, tuliła się do niego dalsza, biedniejsza rodzina, bezdomni rezydenci i rezydentki, zastępy czeladzi i starych sług.
Wszyscy oni zasiadali do wspólnego stołu lub dostawali osobne święcone. Musiało go też wystarczyć dla przyjezdnych - oczekiwanych i niespodziewanych - gości, dla wszystkich samotnych krewnych we wsi i okolicy. Ze święconego dostawał także proboszcz i organista, i ci, co przychodzili z życzeniami po śmigusie. Nic zatem dziwnego, że wszystko musiało być smaczne i w dużych ilościach, bo tego wymagały honor gospodarza i staropolska gościnność.
Dlatego przy kuchni rwetes trwał przez cały Wielki Tydzień. A w sobotę, gdy ksiądz przyjeżdżał do poświęcenia, stoły uginały się pod ciężarem zastaw. Ciasto piekły nasze prababki na drożdżach, pozostałych po wyrobie domowego piwa, na miodzie, gdyż wyrób cukru buraczanego nie był jeszcze znany. Nie żałowano natomiast jajek i szafranu - ulubionej przyprawy. Za przybranie służyły bakalie, a także krajowe, smażone w miodzie owoce. Ozdobione nimi małe placuszki z sera, maku i orzechów, zwane mazurkami, wyglądały jak maleńkie klomby kwiatów czy barwne kobierce. Pieczono też słynne baby wielkanocne.
Do zastawiania święconego wybierano największy w domu stół, który ustawiano pod ścianą w największej izbie i nakrywano lnianym obrusem. Na stole królował zawsze baranek, wyrabiany przez domowych artystów z masła lub pieczony z ciasta. Nad stołem stał zielony, porosły rzeżuchą krzyż - dzieło ogrodnika. Były też ciasta, zimne mięsiwa, napoje, a wszystko przystrojone zielonym bukszpanem i barwinkiem. Z przodu stawiano kiełbasę, chleb, sól, jajka i chrzan - jako najistotniejsze z potraw.
Gdy wysłani na skraj wsi chłopcy dali znać do dworu, że ksiądz jedzie, natychmiast zawiadamiano o tym wieś przez dzwonienie z dworskiej wieżyczki. Na to hasło wychodziły z domów strojnie ubrane gospodynie, niosąc święcone. Wykładały wszystko na rozłożone, wełniane chusty, mając przy okazji możliwość pogwarzenia z sobą i pochwalenia się wypiekami. W kobiałkach i glinianych misach jaśniały placki, kolorami tęczy grały pisanki i błyszczały zwoje kiełbasy. Czeladź dworska wnosiła ceber wody studziennej, którą ksiądz poświęcał i kropił nią przyniesione dary Boże.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2005-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Matko w Studziannej na krześle siedząca, módl się za nami...

2024-05-19 20:50

[ TEMATY ]

Rozważania majowe

Wołam Twoje Imię, Matko…

Adobe Stock

Cudowny Obraz został 18 sierpnia 1968 r. ukoronowany papieskimi koronami przez Ks. Kard. Stefana Wyszyńskiego Prymasa Polski, oraz Ks. Kard. Karola Wojtyłę i Ks. Bpa Piotra Gołębiowskiego, Administratora Diecezji Sandomierskiej. W tym czasie wizerunek zaczął być nazywany obrazem Matki Bożej Świętorodzinnej.

Rozważanie 20

CZYTAJ DALEJ

Litania nie tylko na maj

Niedziela Ogólnopolska 19/2021, str. 14-15

[ TEMATY ]

litania

Karol Porwich/Niedziela

Jak powstały i skąd pochodzą wezwania Litanii Loretańskiej? Niektóre z nich wydają się bardzo tajemnicze: „Wieżo z kości słoniowej”, „Arko przymierza”, „Gwiazdo zaranna”…

Za nami już pierwsze dni maja – miesiąca poświęconego w szczególny sposób Dziewicy Maryi. To czas maryjnych nabożeństw, podczas których nie tylko w świątyniach, ale i przy kapliczkach lub przydrożnych figurach rozbrzmiewa Litania do Najświętszej Maryi Panny, popularnie nazywana Litanią Loretańską. Wielu z nas, także czytelników Niedzieli, pyta: jak powstały wezwania tej litanii? Jaka jest jej historia i co kryje się w niekiedy tajemniczo brzmiących określeniach, takich jak: „Domie złoty” czy „Wieżo z kości słoniowej”?

CZYTAJ DALEJ

Potrzebujemy światła i odwagi Ducha Świętego

2024-05-19 16:47

Tomasz Lewandowski

Podpisanie dekretu otwierającego II Synod Archidiecezji Wrocławskiej.

Podpisanie dekretu otwierającego II Synod Archidiecezji Wrocławskiej.

Po podpisaniu przez abp. Józefa Kupnego, metropolity wrocławskiego, dokumentów rozpoczynających II Synod Archidiecezji Wrocławskiej rozpoczęła się Eucharystia.

W katedrze wrocławskiej zgromadziło się ponad 1000 wiernych Archidiecezji Wrocławskiej. Słowo wprowadzenia do Liturgii wypowiedział ks. Paweł Cembrowicz. proboszcz katedry: - Doświadczenie mocy Ducha Świętego stało się także naszym udziałem w ramach długich miesięcy przygotowań synodalnych. Świadczą o tym wasze sprawozdania, w których odkrywamy podobieństwo do Kościoła pierwszych chrześcijan, Kościoła wzajemnej miłości i jedności, wychodzącego do tych, co nie znają Jezusa Chrystusa - są to słowa abp Kupnego w liście na rozpoczynający się synod - mówił ks. Cembrowicz, dodając: - Jesteśmy pielgrzymami nadziei, jesteśmy zaproszeni i wezwani przez Ducha Świętego, w Kościele Chrystusowym, aby idąc wspólną drogą podejmować duchową i religijną formację, aby być przygotowanymi do misji, do której wzywa nas Ojciec Niebieski. Towarzyszy nam Maryja w słowach: “Uczyńcie wszystko, co powie nam Syn”.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję