Po Mszy św. wspólnota ministrancka, kandydaci, ich rodzice spotkali się w przyparafialnej kawiarence na spotkaniu opłatkowym. - Moim marzeniem jest stworzyć rodzinne grupy, które będą angażować
się we wspólnotę ministrancką - mówi ks. Franciszek Głód, proboszcz parafii św. Elżbiety Węgierskiej we Wrocławiu.
- Chodzi o to, żeby wspólnie przeżywać Eucharystię. Bo jeżeli dziecko samo chodzi do kościoła, a rodzice pozostają w domu - to nie ma tu żadnego oddziaływania wychowawczego.
Niegdyś liturgiczna służba ołtarza w parafii była liczniejsza. Teraz poszerzanie wspólnoty ministrantów wymaga znacznie więcej pracy i wysiłku ze strony duszpasterza. Ale w parafii działają ojcowie
- również ministranci, którzy są mocno zaangażowani w służbę przy ołtarzu. - Spotkania naszej grupy przy opłatku powoli stają się parafialną tradycją - mówi Tadeusz Woźny, szef parafialnej
wspólnoty ministrantów, a także ojciec jednego z chłopców. - W tym roku zrobiliśmy ukłon w kierunku tych, którzy chcą służyć Bogu przy ołtarzu. Chcieliśmy, żeby było miło zarówno chłopcom, jak i
ich rodzicom.
Już teraz przy ołtarzu świątyni na Grabiszyńskiej stają obok siebie ojciec i syn, a ks. Głód marzy, że będzie tak, iż trzy pokolenia będą wspólnie służyć Bogu przy jego ołtarzu. - Tak jak w
Starym Testamencie były rody Lewitów, którzy służyli w świątyni - mówi. - Odbywało się to z mocy prawa na podstawie urodzenia. My chcemy, żeby to był wybór.
Ksiądz Proboszcz cieszy się, że udało mu się pozyskać rodziców do wspólnej pracy nad rozwojem duchowym ich synów. Bo przecież bycie ministrantem formuje dusze młodego człowieka - świadczy o
tym chociażby przykład św. Dominika Savio.
- To jest to ziarno rzucone, które przyniesie efekty po latach - dodaje Tadeusz Woźny - Często powtarzam chłopcom, że być może dzisiaj nie zdają sobie z tego sprawy, ale to, że dzisiaj
poświęcają się służbie Bogu, w przyszłości pomoże im być dobrymi chrześcijanami, a jednocześnie dobrymi pracownikami, dobrymi szefami.
Pomóż w rozwoju naszego portalu