Anna Kaptacz - prezes Stowarzyszenia Opieki Hospicyjnej Ziemi Częstochowskiej
Najcieplej wspominam Święta sprzed ponad 20 lat. Na Wigilii spotykaliśmy się u babci. W niektórych latach zasiadało przy stole 25, a nawet 28 osób. Najpierw seniorka rodu - babcia zaczynała
modlitwę. Później najstarszy wnuk, rzadko wnuczka, czytał fragment Pisma Świętego. Najbardziej oczekiwałam momentu łamania się opłatkiem. Do dziś uwielbiam tę chwilę. Czy to przy stole rodzinnym, czy
w czasie Wigilii w hospicjum. Jest to moment ogromnej dawki dobroci. Nie wyobrażam sobie, żeby w takiej chwili ktoś mógł być nieszczery, więc wszystkie życzenia muszą być prawdziwe.
Po wieczerzy śpiewaliśmy kolędy, a po godz. 23.00 cała ulica gromadnie wyruszała do oddalonego o 3 km kościoła pw. św. Antoniego na Pasterkę. Wiele z tych tradycji jest w naszej rodzinie do dziś.
Brakuje mi jednak tej dawnej serdeczności sąsiedzkiej, otwartości na drugiego człowieka, bezinteresowności. Może jesteśmy zbyt zabiegani, może za dużo w nas mieć, a za mało być...
Pomóż w rozwoju naszego portalu