padają słowa. Zresztą to nie zwykłe padanie, to już bombardowanie. Presja nie do zniesienia. Armia słów dokonuje inwazji na ludzką świadomość. Dla wielu - po którymś tam przeżytym zawodzie, po kolejnym
wyprowadzeniu w pole - każde następne słowo staje się udręką nie do zniesienia. Bo większość z armii tych słów łudzi i mami, a mówiąc wprost oszukuje.
Za tą armią słów stoją najemnicy, którzy sieją. Troskliwe sianie zamieniają w szastanie słowem. Na lewo i prawo, z góry do dołu. Wszystko po to, aby osiągnąć efekt. Rozpylają słowa ludzie do wynajęcia,
żeby sprzedać produkty albo idee, by coś zyskać albo czegoś nie stracić, zrobić interes albo przygotować pod niego grunt. Mają wprawę w tym, co robią najemnicy słów. Są mistrzami swego fachu.
Pośród tej armii słów są słowa Życia. Słowa, których świat dać nie może. Są na takich samych prawach, jak i inne, i są przez nie zagłuszane. Tak jak chwasty na polu, które potrafią zagłuszyć najpiękniejszy
i najdorodniejszy kłos.
Słowa Życia są diametralnie inne od słów agresywnej armii. Są łagodne i pokorne. Delikatne i taktowne. Nie są po to, aby sprzedawać lub zyskiwać czy robić interesy. To jedyne Słowa, które są po to,
aby dawać, nie żądając zupełnie nic w zamian. Za tymi Słowami stoi prawdziwy i Jedyny Siewca. Nie jest On najemnikiem słowa. Nie traktuje go jako narzędzie, bo sam jest Słowem, które stało się Ciałem.
Żeby Je wziąć, trzeba oddzielić Słowo od słów, tak jak się oddziela ziarno od plew. Nakarmić można się jedynie ziarnem. Plewami tylko napełnić, bo po chwili sytości człowiek odkrywa, że nadal jest głodny.
Pomóż w rozwoju naszego portalu