Choć nie przebrzmiał jeszcze gwar uczniów i ślady dziecięcych stóp jeszcze są tu i ówdzie widoczne, to jednak pomału wakacyjna cisza zaczyna się wdzierać do szkolnych murów. Cichną dziewczęce rozmówki
o sukienkach, chłopięce okrzyki o wygranym meczu koszykówki, polecenia nauczycieli, by nauczyć się wiersza, ostatnie dzwonki obwieszczające zakończone lekcje. Teraz tylko głucha cisza pozostanie na całe
dwa miesiące; no może pani, która przyjdzie podlać kwiaty, zetrzeć kurze, będzie nielicznym gościem tego obiektu.
Jeszcze tylko chwila - rozdanie świadectw przez wychowawczynię, niedługo moja kolej i nareszcie pełne lato - pomyśli niejeden uczeń. Jeszcze ostatnie spojrzenie na kolegów i na krzyż wiszący
spokojnie na ścianie nad tablicą. Cichy, spokojny wyraz naszej wiary zostanie sam w tej sali. Ostatnie spojrzenie i krótka modlitwa, by wakacje były udane, by… każdy prosi o coś innego. Krzyż pozostanie
tu, w tym miejscu, i gdy po wakacjach tu wrócimy, on będzie na nas czekał. Tak, wiemy, że często podczas trudnych chwil, ważnej klasówki, odpowiedzi - wystarczało spojrzenie w stronę krzyża i wtedy
w serca wlewało się ciepło, jakby Ktoś objął nas przyjacielskim ramieniem. Patrząc na niego, przychodzi krótka autorefleksja, czy zawsze byłem przygotowany, grzeczny, posłuszny. I zaraz następna obietnica
- w przyszłym roku szkolnym będzie lepiej. Obiecujemy w myślach poprawę, patrząc na krzyż. Dziwne wrażenie. Ktoś słyszy nasze myśli i cieszy się. Od razu jest lepiej.
Nareszcie koniec. Wychodząc, jeszcze ostatnie spojrzenie na to szczególne miejsce nad tablicą, i uśmiech na twarzy. Panie Boże, przecież my się wcale nie rozstajemy na długo. Przecież będziemy razem
w kościele na niedzielnej Mszy św., gdy będę przejeżdżał na rowerze na rozstaju dróg, gdy będę wchodził do wody, czy jechał na obóz - zawsze będziesz przy mnie. A w wieczornej modlitwie, choć znużony,
uklęknę, podziękuję Ci za te wakacje, za to, że czuwasz nade mną, nad rodzicami, kolegą z naprzeciwka.
Jutro nowy dzień, nowe przygody, nowi koledzy, koleżanki. Ale nie można zapomnieć o Panu Bogu, o modlitwie i uczestnictwie w Eucharystii. Bo to, choć są wakacje i wiele rzeczy zajmuje naszą głowę,
jest najważniejsze. I w głębi serca doskonale o tym wiemy i pochylamy głowy, myśląc o Tym, który nad nami czuwa.
Czas szybko biegnie: jest piękny, zielony czerwiec, potem lipiec i sierpień, a w nim pielgrzymka do Pani Jasnogórskiej. A może by tak się przyłączyć? Choć czasami piaszczysta droga, deszcz i pęcherze
na stopach dadzą się we znaki, to jednak samo spojrzenie w Jej matczyne oczy wynagrodzi cały trud. Choć gardło ściśnie się z wrażenia i obolałe, zmęczone ciało będzie domagać się odpoczynku, to jednak
radość z ujrzenia Matki Bożej będzie tak wielka, że nic inne nie będzie ważne.
Gdy wrócimy do domów, będziemy zadowoleni, że ten czas wakacyjny minął właśnie w taki sposób, na grach, zabawach i modlitwie. I gdy wrócimy po wakacjach do szkoły i nasze spojrzenie padnie na miejsce
nad tablicą, uśmiechniemy się do siebie i do Niego, przecież my się wcale nie rozstawaliśmy…
Pomóż w rozwoju naszego portalu