Kalwaria Zebrzydowska - ta z Klasztorem Braci Mniejszych, zwanych bernardynami, i ta z Sanktuarium Matki Bożej Kalwaryjskiej, czczonej w cudownym Obrazie. Sanktuarium, do którego od ponad 400 lat
wciąż z tą samą czcią i tym samym zaufaniem przybywają pielgrzymi z różnych stron Polski i Europy. Kalwaria Zebrzydowska - miejsce Misterium Pańskiego w Wielkim Tygodniu, w którym każdego roku uczestniczą
tysiące wiernych, aby głębiej pojąć tajemnicę Odkupienia. I w końcu Kalwaria Papieska - ta z tak ukochanymi przez Ojca Świętego dróżkami, które tyle razy przemierzał w rozmodleniu, powierzając Matce
Kalwaryjskiej wszystkie sprawy narodu i Kościoła.
„Oto lud Boży z diecezji kieleckiej przybył, aby prosić Boga o jedność Ducha, o pokój w rodzinach, we wspólnotach i całej diecezji” - powiedział do zgromadzonych w słowach powitania
o. Damian Muskus, rektor WSD Ojców Bernardynów w Kalwarii Zebrzydowskiej. Teraz już wiemy, dlaczego właśnie to miejsce stało się celem II Diecezjalnej Dziękczynnej Pielgrzymki. Pielgrzymki, która 5 czerwca
br. zgromadziła ok. 7,5 tys. wiernych z diecezji kieleckiej wraz z jej biskupami - biskupem diecezjalnym Kazimierzem Ryczanem oraz biskupem pomocniczym Marianem Florczykiem. Słowa św. Pawła Apostoła:
„Usiłujcie zachować jedność Ducha, dzięki więzi, jaką jest pokój (Ef 4,3) były myślą przewodnią tej pielgrzymki. W ten sposób, zawierzając wszystkie sprawy Maryi i Jej Synowi, pasterze diecezji,
co podkreślił w przemówieniu o. Damian, jako pierwsi odpowiedzieli na wezwanie papieskie, skierowane podczas pielgrzymki do Ojczyzny do wszystkich biskupów polskich w 1999 r.
W słoneczne przedpołudnie, przy ołtarzu polowym od strony wzgórza ukrzyżowania, wierni uczestniczyli w nabożeństwie Maryjnym. Przewodniczył mu bp Marian Florczyk. A w wyśpiewane przez ludzi uwielbienie
Maryi, włączyła się cała niezwykle malownicza beskidzka i kalwaryjska przyroda. Nic dziwnego, że to miejsce obrała Maryja w 1641 r., kiedy jej cudowny Wizerunek trafił tutaj, podarowany ojcom bernardynom
przez Stanisława z Brzezia Paszowskiego, właściciela pobliskiej Kopytówki. W malowniczy krajobraz beskidzki wkomponowane są barokowe kościoły i kaplice fundowane przez ród Zebrzydowskich. Kalwaria zbudowana
jest na wzór Drogi Krzyżowej w Jerozolimie. „To, co tutaj stale pociąga na nowo, to właśnie owa tajemnica zjednoczenia Matki z Synem i Syna z Matką”. W tych słowach Ojca Świętego kryje się
cała wymowa tego Sanktuarium.
Dlatego, gdzie rozważanie o cierpieniu może lepiej wybrzmieć, jak nie tu? Jak pojąć cierpienie, jak mówić o jego sensie w chrześcijańskim wymiarze? Konferencja wybitnego biblisty, ks. prof. Józefa
Kudasiewicza- zainspirowana słowami z Biblii: On przyjął nasze słabości i dźwigał choroby (Iz 53,4; Mt 8,17). Chrześcijański sens cierpienia - nie była może łatwą nauką, a mimo to zgromadzeni
na placu przysłuchiwali się jej z uwagą. Sens cierpienia - to odwieczne pytanie człowieka do Boga. W oparciu o Ewangelię oraz nauczanie Kościoła i dokumenty papieskie, ks. prof. Kudasiewicz mówił
o cierpieniu, tak jak mówi o nim Stary Testament i jak ukazuje je Nowy.
Na tle całej prawdy o cierpieniu, o której mówi Pismo Święte, życie Jezusa objawia sens cierpienia. Jezus leczył chorych, uzdrawiał, pocieszał strapionych. I w końcu „Chrystus wyniósł ludzkie
cierpienie na poziom odkupienia”. Ksiądz Profesor podkreślił, iż „cierpienie jest drogą rozwoju człowieka”. „Ile trzeba wycierpieć, aby zbudować świątynię, dom, ile trzeba wycierpieć,
aby wychować dzieci (…)”. I na koniec przypomniał, iż każdy z nas będzie sądzony z czynów miłości względem drugiego człowieka, zwłaszcza do tego cierpiącego.
Przygotowania do Mszy św. prowadzone prze ks. Andrzeja Kaszyckiego wspomagały występy chóru kleryckiego. Radośnie brzmiały tu dziecięce głosy „Józefowych Kwiatków” - zespołu dziecięcego
z parafii św. Józefa Robotnika z Kielc.
W południe rozpoczęła się Eucharystia. Przewodniczył jej bp Kazimierz Ryczan, a koncelebrowali ją wraz z bp. Marianem Florczykiem wszyscy zgromadzeni kapłani. Oprawę liturgii przygotowali klerycy
IV roku WSD w Kielcach. W homilii Ksiądz Biskup wyraził Bogu wdzięczność za dary jedności pokoju i miłości w rodzinach, szkołach, wspólnotach parafialnych. Zawierzając opiece Matki i Jej Syna całą diecezję,
rodziny i wspólnoty, Pasterz Diecezji dziękował Bogu za dar wody chrzcielnej i dar Odkupienia. Czy zdołamy kiedyś spłacić ten dar? - Pytał Ksiądz Biskup.
Nie zabrakło w jego słowach zadumy nad obecną sytuacją rodzin, narodu. „Przynosimy pragnienie jedności. Cierpimy z powodu rozbicia w naszych rodzinach, rozpadają się nasze małżeństwa. (…)
Tak nam wstyd. Kiedyś byliśmy solidarni. Podzielił się naród.(…) Porzucono wartości, zaczęto służyć pieniądzom”.
Po Mszy św. była chwila na spacer, wytchnienie, zachwyt nad przyrodą. I coś najważniejszego - ten moment niezapomniany. Chwila osobistej modlitwy, w kaplicy cudownego obrazu Matki Bożej Kalwaryjskiej.
Wzruszenie, radość i zawierzenie. Bo przecież Ona kocha swoje dzieci, pomoże. Będzie za nami orędować u swojego Syna. I wdzięczność. Jest za co dziękować Bogu. Tylko tak często o tym zapominamy. Za każdy
dzień. Tak, jak Anna: „Za zdrowie, za rodzinę za pomyślność dla mojej rodziny, dla dzieci”, czy tak, jak Józef, dla którego pielgrzymka stała się również okazją do wspomnień o rodzinnej wizycie
w Kalwarii sprzed 9 lat, kiedy jeszcze byli wszyscy razem - on, dzieci i jego już nieżyjąca małżonka: „I było dziękczynienie. I było wspomnienie. W tym roku urodziła mi się wnuczka i mam taką
fajną synową” - mówił.
Matce Kalwaryjskiej powierzali swoje najgłębiej skrywane problemy i te zwyczajne troski życia codziennego, których tyle. „Jest mi lżej, że mogłam je przedstawić Bogu. Nawet nie przypuszczałam,
że tak będzie” - wyznaje Anna.
Po godz. 14.00, przed kaplicą Piłata, rozpoczęło się nabożeństwo Drogi Krzyżowej. I przyroda chciała oddać ten moment. Ulewny deszcz i błoto, przemoknięte ubrania, może dla starszych to dodatkowy
trud wędrówki. Czyż nie miał sensu? Może właśnie wszystkie te drobne niedogodności, chociaż o krok zbliżyły każdego uczestnika do Chrystusowego trudu na Kalwarii. Medytacje i zamyślenia nad cierpieniem
Boga-Człowieka, przygotowane przez kleryków V roku kieleckiego WSD, czytali przedstawiciele różnych stanów. Ludzie w rozmodleniu podążali szlakiem Chrystusowej Męki, której kolejne stacje wyznaczały kaplice.
A potem nadszedł czas powrotu. Żegnali Kalwaryjską Panią i urokliwe krajobrazy beskidzkie. Jak przeżyli tę pielgrzymkę? „Mimo deszczu i trudu każdy przeżył to spotkanie z Jezusem, zwłaszcza
podczas Drogi Krzyżowej. Mimo zmęczenia i ulewy, wszyscy starali się dotrwać do końca. A nawiązując do słów homilii Księdza Biskupa, sądzę, że każdy odkrył w swoim sercu, za co ma Bogu podziękować”
- powiedział ks. Grzegorz Szlenk z parafii św. Józefa Robotnika w Kielcach.
Bez wątpienia pielgrzymka w sercu każdego pozostawiła jakiś ślad i wniosła więcej nadziei, więcej ufności, której tak potrzeba w codziennym życiu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu