Reklama

„Za kogo Mnie uważają rzesze?” (Łk 9, 18)

Niedziela warszawska 24/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kogo Jezus miał na myśli, kiedy mówił „rzesze”? Otóż wydaje się, w oparciu o inne wypowiedzi z użyciem tego terminu, że chodziło głównie, a może i wyłącznie o ludzi interesujących się życiem i działalnością Jezusa, co więcej, może o tych, którzy towarzyszyli Jezusowi w Jego wędrówce po Ziemi Świętej. Rzesze składały się z ludzi raczej prostych, ale stanowiących większość w tamtym świecie. Nawiązując do dzisiejszego sposobu myślenia i mówienia czyniłoby się w ten sposób aluzję do tak zwanej opinii publicznej. Pytałoby się więc: Kim jest Jezus dla dzisiejszej opinii publicznej?
Natychmiast jednak trzeba by wprowadzić do tej analogii przynajmniej dwie poprawki. Dzisiejsza opinia publiczna:
- niekoniecznie jest wyrazem określonego sposobu myślenia jakiejś większości;
- opinię publiczną kształtują dziś nie ludzie prości, ale najczęściej intelektualnie wyrafinowani, a moralnie raczej obojętni gracze.
Gdyby chciało się precyzować dalej określenie dzisiejszego odpowiednika ewangelijnej opinii rzesz o Jezusie, trzeba by chyba wskazać na media, które jednak są, jak wiadomo, bardzo zróżnicowane, zwłaszcza w państwach uznających zasady demokracji. Oprócz mediów wyznaniowo życzliwych Jezusowi istnieją przecież - i chyba stanowią w dzisiejszym świecie element decydujący w procesach opiniotwórczych - media, jeśli nie otwarcie przeciwnie, to przynajmniej nieukrywanie indyferentne wobec Jezusa. W każdym razie warto chyba zastanowić się nad tym, kogo, jakie media miałby Jezus na myśli, gdyby chciał się dowiedzieć dziś, za kogo uważają Go rzesze? Chyba jednak tych - już zresztą sugerowaliśmy - których dziś reprezentowałyby media wyznaniowe.
Przy okazji rodzi się pytanie: Dlaczego zapragnął Jezus dowiedzieć się, co skądinąd życzliwi Mu ludzie o Nim sądzą? Czyżby tego nie wiedział? To nieprawdopodobne. Więc, po co pytał? Chyba głównie po to, żeby ową odpowiedź usłyszeli Apostołowie. I też nie dla zaspokojenia ich ludzkiej ciekawości, tylko po to, żeby się dowiedzieć, w jakim kierunku powinno było pójść ich apostolskie nauczanie. Oni przecież stali się depozytariuszami prawdy o Synu Człowieczym. Do nich należało konfrontowanie tej prawdy z krążącymi w ówczesnym świecie ludzi wierzących opinii o tym, za którym chodzili po palestyńskiej ziemi. To oni mieli te opinie albo korygować albo, jeśliby się okazały trafnymi, propagować całą powagą ich apostolskiej misji. W tej sytuacji nawiązanie do krążących wśród ludzi opinii mogło stanowić płaszczyznę wstępnego porozumienia i naturalne zapoczątkowanie korygowania błędnego sposobu myślenia.
I takie jest właśnie, kierowane także do dziś nauczającego Kościoła, przesłanie moralne wynikające z samego faktu i sposobu sformułowania Jezusowego pytania o to, za kogo jest uważany przez ludzi. Dla Nauczycielskiego Urzędu Kościoła, dla biskupów, kapłanów, a zwłaszcza może dla teologów katolickich nie może być obojętne to, co ludzie - dokładniej media - mówią o Jezusie. To ewangelijne przesłanie nie straciło nic ze swej obowiązującej mocy. Reagowanie na to, co poszczególne pokolenia ludzkie mówią o Jezusie nazywa się inaczej dialogiem Kościoła ze światem. Jeśli przekonania ludzi przybierają charakter poważnego zagrożenia dla wiary całego ludu Bożego, reakcje Kościoła też stają się proporcjonalnie poważne: niekiedy nazywają się te wystąpienia soborami powszechnymi.
Swoisty sondaż przeprowadzony przez samego Jezusa wśród Apostołów referujących opinie ludzi o Synu Człowieczym wykazał, iż nikt wśród towarzyszących Jezusowi rzesz ludzkich nie posiadał słusznej wiedzy o Jezusie. Nie została zgłoszona ani jedna opinia odpowiadająca prawdzie. Apostołowie byli tego świadomi, czemu Jezus sam dał wyraz zaczynając skierowane do nich pytanie formułą wyraźnie przeciwstawną: „A wy…”.
W imieniu całego kolegium Apostołów odpowiedział - jak to się już nie raz zdarzało - Piotr. Jego odpowiedź znalazła uznanie u Jezusa. Jezus jest rzeczywiście „Mesjaszem Bożym”. Mateuszowy opis tego samego spotkania Jezusa z apostołami jest nieco dłuższy i nazywa się inaczej „obietnicą ustanowienia prymatu władzy Piotra” (Mt 16, 13-20). Według relacji Mateusza Jezus nie ograniczył się jedynie do wysłuchania wyznania Piotra. Jezus tak na to wyznanie zareagował: „Błogosławiony jesteś Szymonie, synu Jony”. Było to oczywiste, publiczne przyznanie racji Piotrowi. Taka jest prawda o Jezusie.
Ale Jezus skierował przy tym do Piotra bardzo ważne słowa. Oto one: „Nie ciało ani krew objawiły ci to, lecz Ojciec mój, który jest w niebie” (Mt 16, 17). I w tym dopowiedzeniu Jezusa zawiera się drugie, ważne i aktualne po dzień dzisiejszy przesłanie: do każdego, prawidłowo sformułowanego wyznania wiary potrzebna jest specjalna pomoc Boża, nazwana przez samego Jezusa „objawieniem pochodzącym od Ojca”. Św. Paweł, jakby nawiązując do tych słów Jezusa, oznajmi: „Nikt nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: Panem jest Jezus” (1 Kor 12, 3). Jezus też powiedział przy innej okazji: „Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli go nie pociągnie Ojciec” (J 6, 44). Każdy akt wiary to swoiste przybliżenie się do Boga.
To właśnie z tym drugim przesłaniem wiąże się dogmat nieomylności Papieża. Ciesząc się, w dokładnie określonych warunkach, tym niezwykłym przywilejem Papież korzysta ze światła, zsyłanego mu przez Ojca, który jest w niebie.
Postawione kiedyś przez Jezusa pytanie, za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego jakby w imieniu Jezusa powinien sobie także dziś zadawać Kościół, co zresztą czyni poprzez refleksje nie tylko uczonych teologów i zwykłych duszpasterzy. Trzeba powiedzieć, z odrobiną satysfakcji, że sytuacja jest chyba nieco lepsza od tej z czasów Jezusa. Nie wszystkie znane dziś opinie o osobie i czynach Jezusa są błędne. Zdarzają się także prawdziwe.
Wśród fałszujących dogmatyczną prawdę o Jezusie jest wielu takich, którzy świadomie sztuczną nie tylko dogmatyką, ale i filozofią dorabiają sobie do moralnie zagubionego życia po to, żeby je niejako usprawiedliwić. Tacy mówią sobie: „Nie wierzę w żadnego Jezusa a jeśli nawet był, to na pewno nie da się udowodnić, że czynił to, co się Mu przypisuje. Mnie osobiście taki Jezus do niczego nie zobowiązuje”.
Może najwięcej dziś jest takich, którzy uznają tylko jakby „fragment Jezusa”, ciągle dokonując selekcji Jego pouczeń. Mówią sobie: „Jezus to ten, który nie pozwala zabijać, kraść i wyrządzać jakiejkolwiek krzywdy bliźniemu, ale chyba nie sprzeciwia się prawu kobiety do aborcji; ludziom nieuleczalnie chorym nie zabrania eutanazji; niewiastom niepłodnym zezwala na sztuczne zapłodnienia itp. To Jezus stanowczo ponad miarę dobry i tak wyrozumiały dla słabego człowieka, że aż niekonsekwentny w swoich nakazach. No, bo jakże miałby tolerować zabójstwa jeszcze nienarodzonych dzieci, skoro zabrania wszelkiego szkodzenia na ciele bliźniemu?
W sytuacji tego rodzaju Kościół ma obowiązek wsłuchiwać się w coraz natarczywiej brzmiące pytanie Jezusa: „A wy, za kogo Mnie uważacie?”. Ma też obowiązek reagować czasem w sposób, który zalecał św. Paweł jednemu ze swoich uczniów. Tak pisał do Tymoteusza: „Głoś naukę, upominaj, czy będzie ku temu stosowna okazja, czy nie; jeśli zajdzie potrzeba, pokazuj błądzącym, że są w błędzie, udzielaj pouczeń, podnoś na duchu. Nauczając, staraj się być zawsze cierpliwym. Przyjdzie bowiem czas, kiedy to wielu nie zechce już słuchać zdrowej nauki; pójdą za własnymi pożądaniami, gromadząc wokół siebie nauczycieli, którzy będą im mówić tylko to, czego sami zechcą słuchać. Przestaną liczyć się z prawdą, odwrócą się od niej i pójdą za nieprawdopodobnymi baśniami. Ty zaś czuwaj zawsze, nie ustawaj w trudach, prowadź dzieło głoszenia Ewangelii, spełniając w ten sposób swoje posługiwanie” (2 Tm 4, 2-5). Niech więc wezmą to pod uwagę ci wszyscy, którzy narzekają na konserwatyzm Kościoła, którzy zarzucają Kościołowi to, że nie nadąża za rozwojem techniki i cywilizacji, którzy ubolewają nad tym, zwłaszcza u nas w Polsce, że Kościół nie potrafi znaleźć swego miejsca w demokracji, co kojarzy się nam z nie tak bardzo dawnymi oskarżeniami Kościoła, że nie stara się dostrzec rozlicznych dobrodziejstw socjalizmu. A Kościół jest zobowiązany przede wszystkim do czuwania nad tym, żeby opinie rzesz o Jezusie były zgodne z objawioną prawdą.
Ale pytanie Jezusa o to, za kogo mają Go rzesze jest skierowane do każdego spośród Jego wyznawców. Każdy z nas winien pytać samego siebie: Kim jest dla mnie Chrystus? Czy mam własną wizję Chrystusa? Czy utrzymuję z Chrystusem tak żywy kontakt jak św. Teresa z Lisieux, Aniela Salawa, św. Siostra Faustyna? Czy zależy mi na „dobrych układach z Nim?”. Czy z upływem lat mojego życia przybywa mi wiedzy o Chrystusie? Przecież zostałem stworzony po to - jak mówi Katechizm - żeby Pana Boga, znać, kochać i wiernie Mu służyć. Nie bez znaczenia jest to, że na pierwszym miejscu został wspomniany obowiązek coraz lepszego poznawania Chrystusa, po to, żebym wiedział, za kogo należy uważać Syna Człowieczego.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Potrzebujemy światła i odwagi Ducha Świętego

2024-05-19 16:47

Tomasz Lewandowski

Podpisanie dekretu otwierającego II Synod Archidiecezji Wrocławskiej.

Podpisanie dekretu otwierającego II Synod Archidiecezji Wrocławskiej.

Po podpisaniu przez abp. Józefa Kupnego, metropolity wrocławskiego, dokumentów rozpoczynających II Synod Archidiecezji Wrocławskiej rozpoczęła się Eucharystia.

W katedrze wrocławskiej zgromadziło się ponad 1000 wiernych Archidiecezji Wrocławskiej. Słowo wprowadzenia do Liturgii wypowiedział ks. Paweł Cembrowicz. proboszcz katedry: - Doświadczenie mocy Ducha Świętego stało się także naszym udziałem w ramach długich miesięcy przygotowań synodalnych. Świadczą o tym wasze sprawozdania, w których odkrywamy podobieństwo do Kościoła pierwszych chrześcijan, Kościoła wzajemnej miłości i jedności, wychodzącego do tych, co nie znają Jezusa Chrystusa - są to słowa abp Kupnego w liście na rozpoczynający się synod - mówił ks. Cembrowicz, dodając: - Jesteśmy pielgrzymami nadziei, jesteśmy zaproszeni i wezwani przez Ducha Świętego, w Kościele Chrystusowym, aby idąc wspólną drogą podejmować duchową i religijną formację, aby być przygotowanymi do misji, do której wzywa nas Ojciec Niebieski. Towarzyszy nam Maryja w słowach: “Uczyńcie wszystko, co powie nam Syn”.

CZYTAJ DALEJ

Jasna Góra: 5. Ogólnopolska Pielgrzymka Kobiet

2024-05-19 18:32

[ TEMATY ]

Jasna Góra

kobieta

Jasna Góra/Facebook

Do kształtowania chrześcijańskiego feminizmu w świecie - „by swoją kobiecą inność, wyjątkowość podkreślać i nią żyć” zachęcał na Jasnej Górze uczestniczki 5. Ogólnopolskiej Pielgrzymki Kobiet bp Artur Ważny z Sosnowca. Spotkanie odbyło się w uroczystość Zesłania Ducha Świętego i było czasem uczenia się ufności Bogu. Przebiegało pod hasłem: „Pójdę ufna za Tobą” a jedną z „bohaterek” spotkania była św. s. Faustyna Kowalska, którą przybliżyła s. Gaudia Skass ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia.

Mszy św. w kaplicy Matki Bożej przewodniczył bp Artur Ważny, sosnowiecki biskup diecezjalny. W homilii zachęcał do przyjaźni z Duchem Świętym, by tak jak w życiu Maryi, stawał się On reżyserem i naszego życia, tym, który chce nas prowadzić, pokazać pomysł Boga na nasze życie. A jedną z wielu Jego ról jest odszukiwanie i odnajdowanie nas dla Boga, co szczególnie ukazuje Jezus w przypowieściach o odnalezionym synu marnotrawnym, odnalezionej owcy i odnalezionej drachmie. Bp Ważny przypomniał, że w kobiecie, która szukała i odnalazła zgubioną drachmę, Ojcowie Kościoła widzieli właśnie Ducha Świętego.

CZYTAJ DALEJ

Jasna Góra: 5. Ogólnopolska Pielgrzymka Kobiet

2024-05-19 18:32

[ TEMATY ]

Jasna Góra

kobieta

Jasna Góra/Facebook

Do kształtowania chrześcijańskiego feminizmu w świecie - „by swoją kobiecą inność, wyjątkowość podkreślać i nią żyć” zachęcał na Jasnej Górze uczestniczki 5. Ogólnopolskiej Pielgrzymki Kobiet bp Artur Ważny z Sosnowca. Spotkanie odbyło się w uroczystość Zesłania Ducha Świętego i było czasem uczenia się ufności Bogu. Przebiegało pod hasłem: „Pójdę ufna za Tobą” a jedną z „bohaterek” spotkania była św. s. Faustyna Kowalska, którą przybliżyła s. Gaudia Skass ze Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia.

Mszy św. w kaplicy Matki Bożej przewodniczył bp Artur Ważny, sosnowiecki biskup diecezjalny. W homilii zachęcał do przyjaźni z Duchem Świętym, by tak jak w życiu Maryi, stawał się On reżyserem i naszego życia, tym, który chce nas prowadzić, pokazać pomysł Boga na nasze życie. A jedną z wielu Jego ról jest odszukiwanie i odnajdowanie nas dla Boga, co szczególnie ukazuje Jezus w przypowieściach o odnalezionym synu marnotrawnym, odnalezionej owcy i odnalezionej drachmie. Bp Ważny przypomniał, że w kobiecie, która szukała i odnalazła zgubioną drachmę, Ojcowie Kościoła widzieli właśnie Ducha Świętego.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję