Elżbieta ma 38 lat, jest nauczycielką. Jest w ciąży już po raz piąty, ale... nie ma jeszcze dziecka. Stara się o nie od 14 lat. Niestety, każda jej ciąża kończyła się na tyle przedwcześnie, że nie udało
się uratować dziecka. Jest jednak dzielna. Nie traci nadziei. Jest taka szczęśliwa, odczuwając pod sercem ruchy dziecka. „Tym razem będzie dobrze” - mówi uśmiechnięta, choć właśnie zaczyna
się trudny dla niej 5. miesiąc ciąży.
34-letnia Ania z Tyczyna ma za sobą dramat utraty synka - wcześniaka. Nie bardzo chce o tym mówić... Są już 7 lat po ślubie i ciągle bezpotomni. Teraz, już we wczesnej ciąży pojawiły się komplikacje,
ale Ania wierzy, że donosi dziecko. Bardzo kocha dzieci, pracuje jako przedszkolanka.
Justyna ma 25 lat i dobrego, kochającego męża, który dużo zarabia, więc ona nie musi pracować. Mają gdzie mieszkać, do szczęścia potrzeba im tylko dziecka. Justyna poszła do lekarza, gdy przestała
odczuwać charakterystyczne ruchy płodu. Okazało się, że maleństwo już nie żyje. Trzeba było wywoływać poród. Miało 26 tygodni, cierpiało na brak niektórych narządów wewnętrznych. Teraz w kolejnej ciąży
znów są komplikacje i tyle niepokoju...
30-letnia Magda jest w stanie błogosławionym po raz trzeci. Pierwsze dziecko donosiła wprawdzie dzięki wytrwałości i medycznym zabiegom, ale drugie poroniła pod koniec 2 miesiąca i do dziś nie może
zrozumieć dlaczego. Tak dobrze się przecież czuła. Trzecią ciążę bardzo źle znosi, ciągle są jakieś dolegliwości, ale tak bardzo pragnie rodzeństwa dla swojej 3-letniej córeczki.
***
Te wszystkie historie rozgrywają się za szpitalnym murem. Z dala od dyskusji nad warunkami dopuszczalności przerywania ciąży, z dala od krzyku feministek, które ubiegłego lata odwiedziły Bałtyk, od komentarzy
jak to ciężko za dzisiejsze zarobki wychować dziecko. Gdyby tak w publicznych mediach regularnie prezentować historie kobiet przebywających na oddziale patologii ciąży, które są bezradne wobec dramatu
utraty dziecka, zamiast wielogodzinnych żmudnych, politycznych debat, może walczący z życiem dzieci nienarodzonych zmieniliby swój stosunek do nich. Gdyby zobaczyli, jak wiele gotowe są poświęcić kobiety,
żeby mieć upragnione dziecko. Rodzin wielodzietnych jest niewiele, stanowią zaledwie 10% wszystkich. Naprawdę mało komu ofiarowany jest dar licznego potomstwa. Gdyby tak zebrać wszystkie statystyki medyczne,
okazałoby się zapewne, iż procent matek z trudem znoszących swoje ciąże, często kolejne, a owocujące wydaniem na świat tylko jednego dziecka, jest większy niż matek wychowujących kilkoro dzieci.
Za nami kolejny Dzień Matki, przed nami Dzień Dziecka. Niech te dwa wzruszające święta będą okazją do refleksji nad tym, jak wiele potrzeba wiedzy medycznej, ale także trudu i determinacji matki,
a przede wszystkim Bożej łaski, by na świecie pojawił się nowy człowiek.
Pomóż w rozwoju naszego portalu