Reklama

Pewnego dnia będzie wiosna...

Niedziela kielecka 16/2004

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Pisanie tego wspomnienia wydaje się jakieś niestosowne. Gdyby nie ten prawie rok, w ciągu którego zdążyliśmy oswoić się z tym, że on powoli, choć nieubłaganie odchodzi, można by pomyśleć, że jutro gdzieś się go spotka... Na dziedzińcu lub na korytarzu seminaryjnym, na kurialnym podwórku...
Parę lat temu z właściwą sobie otwartością i ze śmiechem opowiadał: „Wiesz, ten Zygmunt (ks. Dulewicz) to ciągle mówi o śmierci. On się tak zastanawia, jak to będzie. Pewnego dnia będzie wiosna - mówił. Będą śpiewać ptaki, kwitnąć kwiaty, a ja tego nie będę już widział. Mnie nie będzie...”.
Ks. Jan podchodził chyba wtedy z rezerwą do tego rodzaju rozważań. Zresztą, jeszcze rok temu, na początku maja, siedząc na szpitalnym łóżku po operacji, opowiadał, że czytał właśnie artykuł o chorobach nowotworowych; a mówił to tak, jakby jego zupełnie to nie dotyczyło. W chorobie, która po krótkim okresie odwrotu rozwijała się coraz bardziej, oszczędzono mu bólu fizycznego i świadomości tego, co miało przyjść. Patrząc na jego reakcje, zachowania, odnosiliśmy wrażenie, że cały dramat dzieje się jakby obok, że wszystko do niego na szczęście nie dociera. Przynajmniej nie do końca.
We wspomnieniu nie można pominąć dat, faktów, pewnej chronologii. Jest to ważne. Podając jednak daty i fakty, trzeba mieć świadomość, że nie opisują one do końca bogactwa ludzkiego życia. Z całą pewnością jest tak w odniesieniu do ks. Jana. Urodził się 24 września 1946 r. w Woli Żydowskiej w parafii Kije. W rodzinnej miejscowości ukończył szkołę podstawową, a następnie LO w Chmielniku. W 1964 r. wstąpił do WSD w Kielcach. Święcenia prezbiteratu otrzymał 13 czerwca 1970 r. z rąk bp. Jana Jaroszewicza. Następnie był wikariuszem w Sędziszowie i w Busku. W tym czasie rozpoczął studia w KUL, które ukończył uzyskaniem stopnia magistra. W 1977 r. rektor ks. Stanisław Włudyga wynalazł go w parafii i wziął do seminarium. Przejście to było dla niego zaskoczeniem, ale ta właśnie praca, trwająca 27 lat, miała odcisnąć największy ślad w jego życiu. Przez pierwsze 5 lat troszczył się o materialną stronę seminarium. Zapewnienie żywności, remonty i konserwacja budynku, wyjazdy na dni seminaryjne należały do zwyczajnych obowiązków kuratora (wtedy mówiło się raczej prokuratora, jakby podkreślając bardziej to, że istotą tej funkcji była troska o wszystko). Był to czas kartek na żywność, kolejek w sklepach - lata, kiedy brakowało wszystkiego. Z kuratorem współpracowały siostry służki z Mariówki; było ich wtedy w seminarium aż 12. Na pogrzebie ks. Jana ze łzami w oczach stały wśród wiernych, ciche jak w tamtych latach. Ks. Władysław Łydka, który został rektorem w 1979 r., pozostawił go na stanowisku kuratora. W 1982 r. wraz z objęciem stanowiska rektora przez ks. Stanisława Czerwika, ks. Jan Kuśmierz został wicerektorem; do grudnia 1986 r. pełnił tę funkcję jako jeden z dwóch wicerektorów razem ze swoim rocznikowym kolegą ks. Piotrem Skuchą. W seminarium była wtedy największa liczba alumnów mieszkających w dwóch oddalonych budynkach. W kraju zaś był to czas wielkiego przełomu politycznego i zmian w myśleniu społeczeństwa o Kościele i o duchowieństwie. Wychowawca przyszłych księży musiał to stale mieć na uwadze. A był przełożonym, wychowawcą, potem wykładowcą dla prawie 450 księży diecezji kieleckiej (dwie trzecie ogólnej liczby). Do tego trzeba doliczyć księży sosnowieckich, którzy wychowali się w naszym seminarium. Szczególnym aspektem pracy wychowawczej ks. Jana była troska o teatr alumnów, który dzięki wieloletniej pomocy zawodowych aktorów, przechodzącej w serdeczną więź, wystawił kilkanaście sztuk i stał się znany w środowisku miasta i diecezji.
Ten bardzo długi czas pracy na stanowisku zastępcy rektora i wychowawcy to najważniejszy okres kapłańskiej służby ks. Jana Kuśmierza. O tych 12 latach najwięcej mógłby powiedzieć ks. Stanisław Czerwik, z którym wiernie współpracował, darzony ogromnym zaufaniem i życzliwością, którą w nieskrywany sposób stale odwzajemniał. O tych latach mógłby powiedzieć wiele Biskup Mieczysław, który bardzo go cenił oraz darzył przyjaźnią i pewno tam, w innym wymiarze życia, niecierpliwie na niego czekał...
O tych latach możemy mówić skromnie też my, jego wychowankowie. Na początku przyjmowaliśmy go jako wicerektora z pewnym dystansem, jednak z czasem zmieniło się to zupełnie. Zrozumieliśmy, że choć w wymaganiach regulaminowych jest bardzo konkretny, to nie jest drobiazgowy; choć pokazuje, jak być powinno, daleki jest od zbędnego perfekcjonizmu. Widać było, iż jest człowiekiem dialogu i to w sensie dosłownym. Z niektórymi alumnami rozmowy wychowawcze, przekonywanie, próby perswazji przeciągały się nieraz do późnej nocy. Przez te lata zyskał ogromne zaufanie, które nie kończyło się z chwilą, gdy wychowankowie otrzymywali święcenia. Wielu z nich zwracało się do niego jak dawniej: „Księże Wicerektorze”. I chyba dlatego, żegnając go na Mszy św. pogrzebowej w katedrze, ks. Jan Szarek mówił, że księża przychodzili potem do niego do Kurii z niektórymi sprawami prawie tak jak do konfesjonału.
Studia doktoranckie w ATK w Warszawie, odbywane równocześnie z pracą w seminarium, ukończył w 1996 r. doktoratem z prawa kanonicznego pt. „Formacja teologiczna w Kieleckim Seminarium Duchownym w latach 1727-1918. Studium kanoniczno-historyczne”. Od 1992 r. prowadził wykłady z prawa kanonicznego w WSD oraz w ŚIT w Kielcach. W kwietniu 1998 r. został mianowany kanclerzem Kurii Diecezjalnej. Oprócz tych kluczowych funkcji pełnił kilka innych zadań, jakby drugorzędnych, choć wcale nie mało ważnych. W latach 1984-1992 był kierownikiem administracji „Współczesnej Ambony”; w najtrudniejszym czasie reglamentowania papieru dla wydawnictw kościelnych i cenzury zapewniał na różne sposoby ciągłość wydawniczą tego czasopisma. Od 1991 do 1998 r. był wiceoficjałem Sądu Biskupiego, w ostatnich latach organizował pracę nad przygotowaniem zarządzeń posynodalnych. Przez 20 lat pełnił funkcję ceremoniarza biskupiego, przygotowując ważniejsze uroczystości liturgiczne, wśród nich Mszę św. papieską 3 czerwca 1991 r.
Niech to wystarczy. Zestawienie pokazuje różne zadania, jakie ks. Janowi przyszło pełnić na życiowej drodze. Choć były one bardzo ważne, on sam nigdy za kogoś ważnego się nie uważał. Nie robił kariery naukowej dla zdobywania godności; w jego życiorysie praca naukowa chronologicznie była czymś wtórnym wobec zadań, które mu powierzano, widząc przede wszystkim jego osobiste zalety. Z wyjątkiem urzędu kanclerza, formalnie nigdy nie był na pierwszym planie, choć to, kim istotnie był, wykraczało poza ramy wykonywanych funkcji. Zawsze z boku albo dyskretnie w tle. Nigdy w pierwszym rzędzie, choć zależało od niego wiele... I pozostanie tajemnicą ten swoisty, jemu właściwy - jak to ktoś określił - Koheletowy dystans do wszystkiego...
Przez całe życie pozostał związany ze swoją parafią i rodzinnym domem. Jeździł często do Kijów i pomagał w duszpasterstwie. Dom, rodzinne gospodarstwo w Woli Żydowskiej, ojcowizna, pozostały dla niego punktem odniesienia. Rodzice, a potem sama matka, mieli w nim i w jego rodzeństwie gwarancję stałej opieki. Dwa razy w tygodniu jechał tam i pracował w obejściu i w polu. Choć wszyscy z domu zdobyli wyższe wykształcenie i wyjechali, gospodarstwo nie leżało odłogiem.
Ten rodzinny dom przygarnął ks. Jana na ostatnie miesiące życia. Tam troszczyli się o niego brat z Kielc oraz siostra z mężem z Buska, a matka nauczyła się modlitwy brewiarzowej i odmawiała ją przy nim, pełna zdumiewającej pogody ducha i wiary w jego wyzdrowienie. Przez 9 miesięcy - od lipca do marca - dom Kuśmierzów w Woli Żydowskiej stał się miejscem niekończących się odwiedzin biskupów, księży, sióstr i wielu innych osób. Codziennie wieczorem była w domu Eucharystia. Proboszcz parafii, a zwłaszcza jej wikariusz ks. Andrzej Jankoski, po normalnej pracy, dzień w dzień jeździł tam z kapłańską posługą. Dzięki temu ks. Jan mógł koncelebrować Mszę św., a potem, gdy już nie miał sił ani pełnej świadomości, mógł w niej uczestniczyć. Tak było do przedostatniego dnia.
Trudno było przewidzieć, jak długo trwać będzie choroba. Niektóre dni, przynosząc maleńkie symptomy jakiejś stabilizacji, jakby trochę odsuwały przychodzący przecież nieubłaganie kres. Ks. Jan Kuśmierz umarł 13 marca, w 58. roku życia, 34. kapłaństwa. 16 marca spoczął na cmentarzu w rodzinnych Kijach. Na świecie przychodziła wiosna...
Mówi się, że nie ma ludzi niezastąpionych. To nieprawda. Życie ks. Jana Kuśmierza temu stwierdzeniu przeczy. Stanowiska, które pełnił, obejmowali inni. To w życiu jest naturalne. Ale w tym, co wykraczało poza ramy pełnionych przez niego funkcji, w tym, kim był naprawdę, nie będzie go można zastąpić.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2004-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Prymas Polski: obchody milenium koronacji okazją do podkreślenia wspólnych korzeni

2025-03-19 17:13

[ TEMATY ]

historia

Gniezno

prymas Polski

abp Wojciech Polak

Archidiecezja Gnieźnieńska

Prymas Polski abp Wojciech Polak

Prymas Polski abp Wojciech Polak

„Głęboko wierzę, że tak jak uroczystości 1050-lecia Chrztu Polski pokazały, że nasza wspólna historia przede wszystkim łączy, a nie dzieli, tak i obchody milenium królewskich koronacji mogą być dobrą okazją do podkreślenia wspólnych korzeni, z których wyrośliśmy” - mówił Prymas Polski abp Wojciech Polak podczas II Sejmiku Ziemi Gnieźnieńskiej, który odbył się 19 marca w Gnieźnie.

W swoim wystąpieniu metropolita gnieźnieński przypomniał, że obok 1000-lecia koronacji Bolesława Chrobrego i Mieszka II Lamberta w tym roku przypada również 1025-lecie powstania archidiecezji i metropolii gnieźnieńskiej, najstarszej organizacji kościelnej na ziemiach polskich. Wraz z nią powołane zostały podległe jej biskupstwa ze stolicami w Krakowie, Wrocławiu i Kołobrzegu. „U progu drugiego tysiąclecia naród polski zyskał prawo, by na równi z innymi narodami włączyć się w proces tworzenia nowego oblicza Europy” - cytował św. Jana Pawła II abp Polak.
CZYTAJ DALEJ

Święty Józef - oblubieniec Maryi

Niedziela podlaska 11/2002

[ TEMATY ]

św. Józef

Karol Porwich/Niedziela

Św. Józef, oblubieniec Najświętszej Maryi Panny, w kalendarzu liturgicznym Kościoła zajmuje miejsce specjalne, skoro jego wspomnienie Kościół obchodzi w sposób uroczysty. Miesiąc marzec jest w sposób szczególny poświęcony św. Józefowi. Jego święto obchodzimy 19 marca jako uroczystość. Bardzo pięknie wyrażają prawdę o św. Józefie niektóre pieśni: "Szczęśliwy, kto sobie patrona Józefa ma za Opiekuna. Niechaj się niczego nie boi, gdy św. Józef przy nim stoi Patronem...". Hebrajskie imię Józef oznacza tyle, co "Bóg przydał". Św. Józef pochodził z królewskiego rodu Dawida. Pomimo tego, że pochodził z takiego rodu, zarabiał na życie trudniąc się obróbką drewna. Mieszkał zapewne w Nazarecie. Nie był on według ciała ojcem Jezusa Chrystusa. Był nim jednak według żydowskiego prawa jako małżonek Maryi. Zaręczony z Maryją stanął przed tajemnicą cudownego poczęcia. Postanowił wówczas dyskretnie się usunąć, ale po nadprzyrodzonej interwencji wziął do siebie Maryję, a potem jako prawdziwy Cień Najwyższego pokornie asystował w wielkich tajemnicach. Chociaż Maryja porodziła Pana Jezusa dziewiczo, to jednak według otoczenia św. Józef był uważany za Jego ojca. On to kierował w drodze do Betlejem, nadawał Dzieciątku imię, przedstawiał Je w świątyni jerozolimskiej i uciekając do Egiptu ocalił przed prześladowaniem króla Heroda. Widzimy jeszcze św. Józefa w czasie pielgrzymki z dwunastoletnim Jezusem do Jerozolimy na święto Paschy. Potem już się w Ewangelii nie pojawia. Niektórzy sądzą, że wkrótce potem zakończył życie w obecności Pana Jezusa i Najświętszej Maryi, na Ich rękach i miał uroczysty pogrzeb, bo w ich obecności. Może dlatego św. Józef jest uważany za szczególnego patrona dobrej śmierci. Św. Józef był rzemieślnikiem, być może cieślą, co oznacza hebrajski wyraz charasz. Zajmował się pracą w drewnie, w metalu, w kamieniu. Wykonywał zatem narzędzie codziennego użytku, konieczne również w gospodarce rolnej. Jest rzeczą uderzającą, że w wydarzeniach z dziecięcych lat Pana Jezusa, św. Józef odgrywa znaczącą rolę. Jemu anioł wyjaśnia tajemnice wcielenia Syna Bożego, jemu poleca ucieczkę i powrót do Nazaretu po śmierci Heroda. Na obrazach widzimy zwykle św. Józefa jako starca, by w ten sposób podkreślić prawdę o dziewiczym poczęciu Pana Jezusa. W rzeczywistości jednak św. Józef był młodzieńcem w pełni urody i sił. Pisarze podkreślają, że do tak wielkiej godności, opiekuna Pana Jezusa, oblubieńca Najświętszej Maryi Panny i żywiciela - głowy Najświętszej Rodziny, powołał Pan Bóg męża o niezwykłej cnocie. Dlatego słusznie stawiają oni św. Józefa na czele wszystkich świętych Pańskich, a Kościół obchodzi jego doroczną pamiątkę, pomimo Wielkiego Postu, jako uroczystość. Szczególnym nabożeństwem do św. Józefa wyróżniała się św. Teresa z Avila. Z wielkim zaangażowaniem szerzyła ona kult św. Józefa słowem i pismem. Twierdziła, że o cokolwiek prosiła Pana Boga za przyczyną św. Józefa, zawsze to otrzymała. Jego też obrała za głównego patrona zreformowanego przez siebie zakonu karmelitańskiego. Za swojego patrona św. Józefa obrały sobie również Siostry Wizytki. Św. Jan Bosko, założył stowarzyszenie św. Józefa dla młodzieży rzemieślniczej. Papież bł. Jan XXIII, który na chrzcie św. otrzymał imię Józef, do kanonu Mszy św. (pierwsza modlitwa eucharystyczna) dołączył imię św. Józefa. W 1961 r. tenże Papież wydał list zalecający szczególne nabożeństwo do tegoż Orędownika. Liturgiczne święto św. Józefa po raz pierwszy spotykamy w IV w. w pobliżu Jerozolimy w klasztorze św. Saby. Papież Sykstus IV w 1479 r. wprowadził to święto do mszału rzymskiego i brewiarza, a papież Grzegorz XV rozszerzył je na cały Kościół. W pierwszej połowie XIX w. przełożeni generalni 43 zakonów wystąpili do Stolicy Apostolskiej z prośbą o ustanowienie osobnego święta Opieki Świętego Józefa nad Kościołem Chrystusa. Papież bł. Pius IX przyczynił się do ich prośby i w 1847 r. ustanowił to święto. Natomiast papież św. Pius X podniósł je do rangi uroczystości. Papież Pius XII wprowadził na dzień 1 maja wspomnienie św. Józefa Robotnika. Papież Benedykt XV w 1919 r. do Mszy św., w której wspomina św. Józefa dołączył osobną o nim prefację. Pierwszą w dziejach Kościoła encyklikę o św. Józefie wydał papież Leon XIII. Wreszcie papież św. Pius X zatwierdził litanię do św. Józefa, do odmawiania publicznego. Są sanktuaria św. Józefa. Największe i najbardziej znane jest w Kanadzie, w Montrealu. Powstało ono w 1904 r. i posiada 61 dzwonów. Cudowna figura św. Józefa została ukoronowana koronami papieskimi w 1955 r. Kanada, Czechy, Austria, Portugalia, Hiszpania obrały sobie św. Józefa za patrona. W Polsce kult św. Józefa jest bardzo żywy. Już na przełomie XI i XII w. w Krakowie obchodzono 19 marca jego święto. W XVII i XVIII w. nastąpił największy rozwój nabożeństwa do św. Józefa. W 1645 r. ukazały się godzinki ku czci św. Józefa. W XVII w. wybudowano największe sanktuarium św. Józefa w Polsce, w Kaliszu. Znajduje się tam obraz pochodzący z tegoż wieku, który w 1786 r. Prymas Polski Władysław Aleksander Łubieński, ogłosił urzędowo za cudowny. Papież Pius VI w 1783 r. wydał dekret zezwalający na koronacje obrazu, ale dokonała się ona dopiero w 1796 r. W Polsce jest około 270 kościołów ku czci św. Józefa. W 1818 r. diecezja kujawsko-kaliska obrała go sobie za patrona, a później diecezja wrocławska i diecezja łódzka. Powstały 4 rodziny zakonne pod wezwaniem św. Józefa. W Polsce swego czasu imię Józef było bardzo popularne. Ojciec Święty w adhortacji apostolskiej Redemptoris Custos z 15 sierpnia 1989 r. ukazuje św. Józefa i jego posłannictwo w życiu Chrystusa i Kościoła. Pisze o nim, że był powołany na opiekuna Zbawiciela, był powiernikiem tajemnicy samego Boga, mężem sprawiedliwym i oblubieńcem Dziewicy Maryi, był pracowity, a jego praca była wyrazem miłości. Ojciec Święty kończy adhortację słowami: "Mąż sprawiedliwy, który nosił w sobie całe dziedzictwo Starego Przymierza, równocześnie został wprowadzony przez Boga w początki Przymierza Nowego i Wiecznego w Jezusie Chrystusie. Niech nam ukazuje drogi tego zbawczego Przymierza na progu Tysiąclecia, w którym ma trwać i dalej się rozwijać ´pełnia czasu´ związana z niewysłowioną tajemnicą Wcielenia Słowa. Niech św. Józef wyprasza Kościołowi i światu, każdemu z nas, błogosławieństwo Ojca i Syna i Ducha Świętego".
CZYTAJ DALEJ

Modlitwa imieninowa za abp. Józefa Michalika

2025-03-20 09:54

kl. Krzysztof Zawada

Życzenia składali także przedstawiciele świeckich .

Życzenia składali także przedstawiciele świeckich .

W środę, 19 marca 2025 r., w kaplicy górnej Wyższego Seminarium Duchownego w Przemyślu odbyła się modlitwa w intencji abp Józefa Michalika z okazji jego imienin. Eucharystii przewodniczył Solenizant, a wraz z nim koncelebrował abp Adam Szal, bp Stanisław Jamrozek, księża profesorowie, dziekani oraz kapłani z Przemyśla i okolic.

We wprowadzeniu do wspólnej modlitwy abp Józef Michalik zauważył, że w życiu ludzi wierzących bardzo ważną rzeczą jest potwierdzenie własnej tożsamości. – To jest ta odwaga spojrzenia w nasze serca, w nasze sumienia. Odwaga przeproszenia Pana Boga za nasze grzechy i słabości. Ale jednocześnie wielkość odkrycia, że jest Ktoś, kto bardzo liczy na to, że potrafimy na siebie spojrzeć w prawdzie i chce nam przebaczać grzechy – przekonywał poprzedni metropolita przemyski i przypominał, że Eucharystia jest najpiękniejszym spotkaniem z Bożym miłosierdziem. – Tu rośnie prawdziwy Człowiek, przez wielkie C. Tu uwzniaśla się nasze spojrzenie na nasze zadania, powołanie i tożsamość – dodał.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję