Polacy nic się nie stało, no prawie nic. Skandaliczna rezolucja PE wzywająca polski rząd do respektowania co najmniej kontrowersyjnych działań Trybunału Konstytucyjnego nie tylko (prawie) niczego nie zmienia, ale także nie mówi nam niczego, czego byśmy wcześniej nie wiedzieli. Bo czy mówi nam coś na temat proweniencji instytucji europejskich, takich jak rzeczony Parlament Europejski? Nie, bo nie od dziś wiemy, że to instytucja - jak inne instytucje UE - do bólu stronnicza, stojąca na straży interesów jej największych udziałowców.
Czy wiemy coś nowego i coś więcej o opozycyjnych euro posłach, którzy poparli rezolucję przeciwko Polsce? Też nie. Już wielokrotnie jeździli do Brukseli, UE, PE itp., domagając się interwencji niby w sprawach zagrożenia demokracji. PO i jej alianci już nie raz pokazały, że wciąż nie otrząsnęły się po porażce wyborczej i zrobią wiele, żeby zależy odzyskać władzę, a decydenci w PE, UE itp. podzielają najwyraźniej te wysiłki. Polski, suwerenny rząd jest niemile widziany na europejskich salonach. Po co mieć do czynienia z ludźmi, którzy twardo stawiają polskie sprawy i walczą o polskie interesy, jeśli można mieć do czynienia z posłusznymi, czy choćby spolegliwymi?...
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Można było podpatrywać, czy przy głosowaniu przeciwko Polsce jednemu, czy drugiemu euro posłowi nie drgnie ręka, czy nie zawstydzi się w ostatniej chwili, nie zreflektuje i przynajmniej powstrzyma się od głosu. Postanowili brnąć; teraz znaleźli się na stworzonej na twisterze #ListaWstydu. Warto zapamiętać te nazwiska; bo choć oczywiście mają prawo do błędu, ale warto poczekać na przeprosiny i obietnicę poprawy.
Czy naprawdę PE, UE itp. nie ma się czym zajmować? Oczywiście ma, a hiperkryzys emigracyjny, zmniejszająca się spójność UE, to tylko niektóre z tych spraw. A jednak zajął się wewnętrznymi problemami Polski, a raczej tym, co problemem nie jest. Skala histerii i ataku na Polskę jest tak duża, że trudno co najmniej nie odnieść wrażenia, że sprawy i sprawki TK to tylko pretekst do ataku na polski rząd.
Ma rację Jarosław Gowin, że prawdziwą przyczyną ataków jest naruszenie przez polskie władze potężnych interesów nie tylko politycznych, ale przede wszystkim gospodarczych, takich jak podatek bankowy lub od hipermarketów. Rzekome zagrożeni demokracji w Polsce to tylko - tytułowe - mydlenie oczu.