Reklama

Pielgrzymownie po Ziemi Świętej

Boży uśmiech losu

Czas wakacji sprzyja aktywnemu wypoczynkowi, a także odwiedzaniu różnych ciekawych zakątków naszej Ojczyzny i świata. Do niedawna, dość często słyszeliśmy że czas wakacyjny wielu wykorzystywało na odwiedzenie z pielgrzymką Ziemi Świętej. Jednak skomplikowana sytuacja społeczno-polityczna na tej ziemi od kilku lat sprawia, że ruch pielgrzymkowy w tamtym kierunku prawie ustał. Są jednak tacy, którzy mimo tej niepewnej sytuacji skorzystali z "Bożego uśmiechu losu" i odwiedzili to szczególne miejsce. Poniżej zamieszczamy wspomnienia z takiej pielgrzymki jednej z mieszkanek naszej diecezji. Redakcja.

Niedziela legnicka 31/2003

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Kiedy dwa lata temu poznałam w Medjugoriu o. Kazimierza Frankiewicza OFM i ten pożegnał mnie słowami "Do zobaczenia w Ziemi Świętej", uśmiechnęłam się na tak nieprawdopodobną, jak mi się wówczas wydawało - perspektywę. W listopadzie ubiegłego roku oddałam Matce Bożej cały grudzień, prosząc, by Ona wskazała mi miejsce, gdzie będę mogła podziękować Bogu za stary rok i prosić o siły na nowy, 2003 r. Miałam tylko jedno pragnienie, bym mogła z Maryją adorować w sylwestrową noc Chrystusa. Ku mojemu zaskoczeniu 20 grudnia otrzymałam zaproszenie do udziału w podróży do Ziemi Świętej. Miał to być prezent pod choinkę, który stanowił także odpowiedź na moją modlitwę i spełnienie słów o. Kazimierza. Szczerze mówiąc z powodu zwykłego lęku nawet nie planowałam takiej pielgrzymki.
30 grudnia 2002 r. o 6.00 rano całowałam ziemię przed Bramą Damasceńską w Jerozolimie. Nie mogłam uwierzyć, że stoję na ziemi, po której chodził Pan Jezus, Matka Boża, Apostołowie... Było to dla mnie tak wielkie przeżycie, że przerastało moje wyobrażenie o tym miejscu, i możliwość dziękowania Bogu za to, co mnie spotyka, więc milczałam, a serce trwało w ciągłym Magnifikat. Trzy Polki były jedynymi pątniczkami. Poza nami - żadnych pielgrzymów. Wszyscy nas witali i uśmiechali się serdecznie.
Zamieszkałyśmy w starym domu polskich Sióstr Elżbietanek, 5 minut drogi od Bazyliki Świętego Grobu. Wszystkie siostry wybiegły nam na spotkanie i przyjmowały jak gości z Nieba, wręcz onieśmielały i wzruszały dobrocią i czułością.
Jeszcze tego samego dnia udałyśmy się do Bazyliki Pańskiego Grobu na Koronkę Miłosierdzia Bożego. Tu rzuciła nam się w oczy wzruszająca scena. Młode małżeństwo zbliżyło się do miejsca śmierci Chrystusa. Mężczyzna z może rocznym dzieckiem w ramionach przyklęknąwszy objął ramionami skałę, w której znajduje się miejsce osadzenia Krzyża Świętego i długo trwał w tej pozycji. Dziecko, uwolnione z ramion, też przytuliło twarzyczkę do skały i wielokrotnie całowało miejsce zbawienia. Rodzice z trudem wyprowadzili w końcu ze świątyni wyrywające się dziecko, które wciąż wracało i całowało skałę. Ogarnęło nas nieprzeparte wrażenie, że ono widzi Jezusa i do Niego podąża. Potem my trwaliśmy godzinę wtuleni w Skałę Zbawienia, jak nazywa się to miejsce.
Na Nieszporach w Bazylice Pańskiego Grobu spotkaliśmy przeora ze wspólnoty Franciszkanów, Polaka, o. Franciszka oraz drugiego naszego rodaka, poznanego przeze mnie w Medjugoriu o. Kazimierza. On to specjalnie dla nas w Kaplicy Krzyżowców odprawił po polsku Mszę św. Dzień zakończyły rozmowy z siostrami Elżbietankami, które udzieliły nam rad, jak bezpiecznie poruszać się w tym ogarniętym napięciem mieście. Na nasze szczęście trafiłyśmy do Jerozolimy na czas zawieszenia broni, które miało trwać do 6 stycznia.
Nazajutrz o godz. 7.00 rano wzięłyśmy udział we Mszy św. w krypcie Grobu Pańskiego. Uczestnictwo w Eucharystii w tym właśnie miejscu przyjęliśmy jako wielką łaskę. Krypta może pomieścić zaledwie kilka osób. W naszej grupie modliło się tylko 6 osób, niemiecki kapłan, dwóch niemieckich kleryków i my, trzy Polki. Doświadczałam poczucia szczęścia wynikającego ze świadomości ze trwam na Eucharystii w miejscu Zmartwychwstania. Ewangelia stała się dla mnie rzeczywistością.
Był sylwestrowy poranek. O godz. 9.00 szarutą (taxi) wyruszyłyśmy do granicy izraelsko-palestyńskiej, gdzie nastraszył nas widok wycelowanych w nas karabinów. Na szczęście zostałyśmy bez większych problemów przepuszczone do Betlejem (tylko dokładnie sprawdzono paszporty i przejrzano zawartość torebek).
Ponieważ do godz. 14.00 Bazylika Narodzenia jest zamknięta, udałyśmy się na zwiedzanie miasta i trafiłyśmy do Groty Mlecznej, do której szczęśliwym dla nas przypadkiem zostałyśmy wprowadzone przez życzliwego włoskiego Franciszkanina. Jak na powiedział, tu wedle tradycji, kiedy Matka Boża karmiła Boże Dzieciątko, kropla pokarmu trysnęła na sklepienie groty, która stała się biała. Tutaj pielgrzymują chrześcijanie, Żydzi, prawosławni i muzułmanie wierzą, że można wymodlić u Madonny łaskę rodzicielstwa. Osobliwe wota pozostawiają ci, którzy doczekali się potomstwa. Powstała specjalna kaplica, gdzie je ulokowano, a są to wielkie ilości zdjęć maluchów o różnym kolorze skóry, a także żarliwe podziękowania szczęśliwych rodziców... Dla Boga nie ma nic niemożliwego.
O godz. 14.00 spotykamy ojców franciszkanów na Nieszporach w kościele św. Katarzyny. W czasie tego nabożeństwa procesyjnie, ze świecami uczestnicy udają się do Groty w Bazylice Narodzenia, by oddać cześć Dzieciątku Jezus. Po Nieszporach spotykamy o. Seweryna, który w czasie oblężenia Bazyliki przez Radio Maryja relacjonował przebieg tych działań. Ojciec zaprasza nas na uroczystość Trzech Króli, a my dziękujemy mu za radiowe relacje. To o. Seweryn przyczynił się do spełnienia mojego wielkiego pragnienia. Chciałam dotrzeć do sióstr Karmelitanek Bosych i do grobu błogosławionej Marii od Jezusa Ukrzyżowanego (Małej Arabki 1846-1878), budowniczej tego klasztoru, do którego furty niebawem pukamy.
Tu spotyka nas miła niespodzianka. Siostra Halina wita nas po polsku! Wzajemne zaskoczenie rodaczek. Na dodatek - okazuje się, jestem pierwszą Polka, która zna historię Błogosławionej, ma do niej wyjątkową cześć. Ja z kolei dowiaduję się, że Siostra jest zauroczona osobowością kandydatki na ołtarze - Kunegundy Siwiec. (Kunegunda Siwiec to świecka karmelitanka ze Stryszawy, zmarła w opinii świętości 27 czerwca 1955 r. Proces beatyfikacyjny Kundusi - w przygotowaniu). W tym dniu możemy tylko pomodlić się przy relikwiach bł. Małej Arabki. Umawiamy się na ponowne, dłuższe spotkanie 6 stycznia i wracamy do Jerozolimy, by zdążyć do Bazyliki Grobu Pańskiego przed godz. 19.00.
O tej bowiem godzinie przed wrotami Bazyliki ma miejsce chwila adoracji w kaplicy Najświętszego Sakramentu i wchodzimy do wnętrza świątyni, aby nas w niej zamknięto. Prosiłam o nocną adorację, ale Bóg jest hojniejszy. Nie wiem, ile miliardów ludzi jest na ziemi, ale spośród nich wybrał Bóg siedem osób (kapłan Włoch, lekarz z Meksyku, hiszpański biznesmen, siostra ze wspólnoty Karola de Fuco - Włoszka i my - trzy Polki), aby z Nim tę sylwestrową noc spędziło na Golgocie. O. Kazimierz pobłogosławił nas informując, że Golgota jest do naszej dyspozycji do godz. 5.30, natomiast Grób Pański do godz. 23.00. Później inne wspólnoty chrześcijańskie mają tu swoje godziny modlitw. Zaprosił nas też na franciszkańskie dziękczynne czuwanie od godz. 23.00 do godz. 1.00 po północy przy wystawionym Najświętszym Sakramencie.
To była najpiękniejsza noc w moim życiu. To były godziny kontemplacji, Eucharystii i Ewangelii, od ustanowienia Eucharystii po Zesłanie Ducha Świętego. Włoski kapłan był naszym przewodnikiem. Zwróciliśmy się o orędownictwo Świętych i Matki Najświętszej w naszych błaganiach. Przepraszaliśmy za grzechy świata, błagaliśmy o pokój, o nawrócenie rządzących narodami i o odwrócenie się świata od cywilizacji śmierci. Poczuliśmy się bardzo sobie bliscy. Składaliśmy świadectwa z tego, co Bóg uczynił w naszym życiu, rozumieliśmy się ponad barierą językową. Wzruszające było wystąpienie lekarza z Meksyku, który opowiedział o cierpieniu i śmierci swojego ukochanego, sparaliżowanego brata, którego wiara i heroiczne znoszenie losu budowało w rodzinie, a zwłaszcza w nim, głęboką wiarę. Mówił nam również o niebezpieczeństwie eksperymentów genetycznych.
Ja natomiast powiedziałam o św. Faustynie, o znaczeniu cierpienia, o Miłosierdziu Bożym, a także o posłannictwie Kundusi. Odczytałam też fragment opracowanych przeze mnie dzienników Kundusi w książce "Miejsce mojego Miłosierdzia i Odpoczynku". Na prośbę meksykańskiego lekarza podarowałam mu tę pozycję.
Kiedy wspólnoty prawosławne rozpoczęły okadzanie Bazyliki, a potem modlitwy i nabożeństwa według swoich rytów, my razem z ojcami franciszkanami zeszliśmy po Nieszporach do kaplicy św. Heleny. Poniżej kaplicy znajduje się grota, gdzie znaleziono Krzyż Pana Jezusa i tutaj po modlitwie różańcowej wzięliśmy udział w małej agapie. To była okazja do rozmów, dawania świadectw, wymiany adresów i bliższego poznania się.

CDN.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Bp Andrzej Przybylski: jeśli chcemy mieć pełnie życia, to musimy wdychać Ducha Świetego

2024-05-18 08:32

[ TEMATY ]

bp Andrzej Przybylski

Karol Porwich/Niedziela

Każda niedziela, każda niedzielna Eucharystia niesie ze sobą przygotowany przez Kościół do rozważań fragment Pisma Świętego – odpowiednio dobrane czytania ze Starego i Nowego Testamentu. Teksty czytań na kolejne niedziele w rozmowie z Aleksandrą Mieczyńską rozważa bp Andrzej Przybylski.

19 maja 2024, Niedziela Zesłania Ducha Świętego, rok B

CZYTAJ DALEJ

Święty od trudnych spraw

Nie ma tygodnia, żeby na Marianki, do Wieczernika, nie trafiło świadectwo cudu lub łaski za sprawą św. Stanisława Papczyńskiego

Ten list do sanktuarium św. Stanisława Papczyńskiego na Marianki w Górze Kalwarii nadszedł z jednej z okolicznych miejscowości. Autorem był kompozytor i zarazem organista w jednej z parafii. Załączył dwie pieśni ku czci św. Stanisława, jako wotum dziękczynne za uzdrowienie żony. Oto, gdy dowiedzieli się, że jeden z guzów wykrytych u żony jest złośliwy, od razu została skierowana na operację. „Rozpoczęły się modlitwy. Nasze rodziny, zaprzyjaźnieni ludzie i ja osobiście polecałem zdrowie żony nowemu świętemu, o. Papczyńskiemu. Nowemu, a przecież staremu, bo znam go od dzieciństwa, pochodzę z parafii mariańskiej” – napisał w świadectwie.

CZYTAJ DALEJ

Wszystko zaczęło się przy chrzcielnicy

2024-05-18 12:51

[ TEMATY ]

urodziny

św. Jan Paweł II

Małgorzata Rokoszewska

18 maja 1920 roku w Wadowicach przyszedł na świat Karol Wojtyła. 33 dni później, 20 czerwca przyszły Papież został ochrzczony. Rodzice – Emilia z Kaczorowskich i Karol senior Wojtyła nadali mu imiona Karol Józef. W tym roku przypada 104. rocznica jego urodzin i chrztu, który otworzył mu drzwi do Boga i Jego Kościoła.

Nie da się poznać człowieka, nie znając jego historii. Nie da się go zrozumieć, nie wiedząc czego doświadczył. I choć nie da się wejść w nieswoje buty i przejść przez czyjeś życie, to można dotrzeć do miejsc, które naznaczyły życiorys Karola Wojtyły i przejść drogami, którymi chodził.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję