Tasmania jest jednym ze stanów Australii i kojarzy się często z diabłem tasmańskim, niewielkim zwierzątkiem, które ma bardzo ostre zęby i wygląda dość groźnie na zdjęciach z otwartą paszczą. W istocie nie jest on taki straszny i żeruje jedynie nocą, żywiąc się przede wszystkim chorymi zwierzętami, a w naszych czasach kangurami i posumami zabitymi na drogach przez kierowców. W ostatnich latach diabły tasmańskie dotknęła epidemia nowotworu pyska, która spowodowała znaczące zmniejszenie populacji tych zwierząt.
Tasmania to także specjalne miejsce traktowane przez anglików jako kolonia karna, gdzie zsyłano więźniów i eksperymentowano specjalne metody resocjalizacji. Wymownym tego przykładem jest zachowane więzienie w Port Arthur, gdzie znajduje się muzeum po dawnym obozie karnym. Więźniami byli niekiedy czternastoletni chłopcy skazani za kradzież drobnych rzeczy. Muzeum pozostawia smutne wrażenia okrucieństwa ubranego w uczone szaty metod penitencjarnych, które polegały na ciężkiej pracy przy wyrębie lasów i produkcji cegieł oraz na odosobnieniu w ciemnych celach i głoszeniu umoralniających nauk w specjalnie skonstruowanej kaplicy, która uniemożliwiała kontaktowanie się więźniów między sobą.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Kościół katolicki na Tasmanii ma jedną archidiecezję w Hobart i podejmuje pracę duszpasterską w kilkudziesięciu parafiach. Wierni to głównie Australijczycy, Polacy, Włosi, Niemcy, Chorwaci i przybywający wciąż Wietnamczycy i imigranci z sąsiednich wysp. Do znaczących inicjatyw podejmowanych w tej tasmańskiej diecezji należą wielkopostne dni pokuty oraz spotkania dla młodzieży w ramach przygotowań do Światowego Dnia Młodzieży w Krakowie.
Polacy na Tasmanii znaleźli się po drugiej wojnie światowej, gdy grupa żołnierzy zwanych „Szczurami Tobruku” została zaproszona przez swoich dawnych australijskich kolegów z jednostki bojowej. Pierwszy transport 280 Polaków został przywieziony do Tasmanii w 1949 roku i zgodnie z australijskim zwyczajem skierowany do bardzo ciężkiej pracy w ramach dwuletniego kontraktu. Kolejne grupy stanowili byli więźniowe niemieckich obozów koncentracyjnych i przymusowi robotnicy z terenu Niemiec. Potem dołączyli do nich członkowie rodzin oraz ocaleni z zesłania na Syberię. Polacy przybyli na Tasmanię pracowali w Tarraleah i Butlers Gorge na rzecz Hydro-Electric Commission budując drogi i tamy dla powstających elektrowni wodnych. Praca była bardzo ciężka, a warunki niewiele lepsze od tych, które mieli w niemieckich obozach i sowieckich łagrach. W sumie przybyło na tę australijską ponad półtora tysiąca Polaków, którzy wkrótce poprosili o przysłanie katolickiego kapłana i otrzymali duszpasterza w osobie ks. Józefa Kąckiego, a później ks. Bolesława Godlewskiego. Polacy założyli w 1950 Polskie Stowarzyszenie w Hobart, które doprowadziło do powstania Domu Polskiego i niedzielnej szkoły polskiej dla dzieci.
Reklama
Od 1970 roku duszpasterstwo polskojęzyczne na Tasmanii sprawują księża z Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej. Obecnie w Hobart przy parafii australijskiej pw. Św. Teresy od Dzieciatka Jezus funkcję duszpasterza polonijnego pełni ks. Kazimierz Bojda TChr. Na niedzielne msze święte w języku polskim uczęszcza ok. 140 osób, przede wszystkim ci najstarsi, którzy przybyli na tę ziemię po II wojnie światowej oraz w latach 60 i 80-tych. Polski kapelan odwiedza raz w miesiącu małą grupę rodaków w odległym ponad 200 km Launceston i sprawuje sakramenty. Jest na Tasmanii mała grupa Polonii, która urodziła się tutaj w głęboko religijnych rodzinach, wykształciła, odwiedziła kilkakrotnie Polskę, poznała język, kulturę i daje piękne świadectwo chrześcijańskiego życia. Głównym jednak problemem naszych Rodaków - i to nie tylko w Australii - jest fakt, że dzieci dość szybko się asymilują ze społeczeństwem australijskim i rzadko podtrzymują troskę o polską mowę. Trzeba zauważyć, że w Hobart działa jeszcze Dom Polski, maleńka już Szkoła Polska i Biblioteka, Stowarzyszenie Polskich Kombatantów, Koło Polek, Grupa taneczna "Oberek", Lokalna stacja Polskiego Radia (tylko w sobotę), Polski Klub Seniora oraz bardzo aktywny i wspierający najstarszych Polish Welfare Office. Największym jednak miejscem integracji Polaków jest w tej chwili Kościół, gdzie katolicy gromadzą się na liturgię, ale też mają okazję do spotkań i wymiany informacji. Polskie siostry ze Zgromadzenia Misjonarek Chrystusa Króla troszczą się o najstarszych i chorych, którzy dzięki temu mają możliwość przybycia do kościoła oraz mogą otrzymywać opiekę sanitarną i duchową.
W ostatnich dniach sierpnia br. wielkim przeżyciem dla Rodaków w Tasmanii była pielgrzymka do ikony Matki Bożej Częstochowskiej, umieszczonej 60 lat temu w parafialnym kościele św. Teresy od Dzieciątka Jezus na Moonah. Do tego nadzwyczajnego, jubileuszowego pielgrzymowania zachęcił przebywający na zastępstwie Kapelana ks. Wiesław Wójcik. TChr., dyrektor Instytutu Duszpasterstwa Emigracyjnego w Poznaniu. Zapraszając wszystkich Polaków i Australijczyków, którzy związani są w związkach małżeńskich z rodakami ks. Wiesław podkreślił, że przybywając do kościoła, w którym jest wizerunek Pani Jasnogórskiej przybywamy do domu. Tu zawsze czeka Matka Boga i nasza Matka, by nas wysłuchać, by spojrzeć na nas Matczynym, kochającym wzrokiem, by nam podpowiedzieć w trudach codzienności: "Zróbcie wszystko cokolwiek wam mój Syn powie." Nawet jak oddaliliśmy się od Kościoła, to w czasie tej pielgrzymki powinniśmy zrozumieć, że Dom Matki jest naszym domem, zawsze otwartym ! Polskie, katolickie serce zawsze tęskni i wraca do domu matki i serca Matki Bożej Częstochowskiej. Jak to dobrze, że w ten Dzień - 26 sierpnia możemy łączyć się duchowo z pielgrzymami na Jasnej Górze i razem wołać z najdalszych zakątków świata: Matko nasza, powiedz Jezusowi o naszym "dziś", o tym co czuje i pragnie polskie serce!
To mądrość i wiara przybyłych tu po wojnie Polaków potęgowała pragnienie, by w krótkim czasie w kościele australijskim umieścić kopię ikony Jasnogórskiej. Uroczystość poświęcenia obrazu, wykonanego przez p. Aleksandra Szolomiaka z Launceston, dokonał w 1955 r. ówczesny abp. Young z Hobart. Trzeba też podkreślić, że 50 lat temu nasi tasmańscy rodacy ufundowali do katedry w Hobart witraż Matki Bożej Zwycięskiej. A w marcu 1963 r. ten sam abp Young, który zachwycał się religijnością maryjną emigrantów polskich, poświęcił kamień węgielny pod budowę kościoła Matki Bożej Zwycięskiej w Lutana (dzielnica Hobart), na którego wieży stanął później naturalnej wielkości posąg matki Bożej Kozielskiej, ufundowany przez Polaków z Hobart. Ten kościół nazwę swą zawdzięcza proboszczowi parafii ks. Noonam i jego bliskości z pierwszymi emigrantami-żołnierzami polskim, przybyłymi w 1948 r. To oni, kiedy rozpoczęli prace w górach Środkowej Tasmanii wspierali materialnie początkującego wówczas kapłana. Z wdzięczności ks. Noonam w 1963 r. nazwał nowobudujący się kościół imieniem polskiej Matki Bożej. A w mury świątyni została umieszczona pamiątkowa tablica zaprojektowana przez Krystynę Jackiewicz:
966 Millennium 1966
For the greater Glory of God and with grateful Hearts,
the Polish Community of Tasmania donated the Statue of Our Lady of Victories
in memory of the fallen Country men, 1914 -1920, 1939. Królowo Polski - Przyrzekamy"
Księża chrystusowcy, którzy od 45 lat z wielkim oddaniem posługują rodakom na Tasmanii, nieustannie poznają trudne historie życia tych, którzy odchodzą już do Boga z tej pięknej pół milionowej wyspy australijskiej. Wielu z nich dokładnie wspomina swoje dzieciństwo tam na Kresach Wschodnich, gdzie nigdy już nie mogli wrócić, a inni z wizerunkiem Pani Jasnogórskiej w dłoniach żegnają się z tym światem.