Reklama

Cud rozmnożenia makaronu

Niedziela warszawska 29/2003

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Niezależnie od tego czy są wakacje czy normalny rok pracy, nigdy nie możemy powiedzieć, że będziemy odpoczywać od Boga. Tak jak zakochany chłopak nigdy nie powie dziewczynie: "Słuchaj, chciałbym od ciebie odpocząć dwa miesiące".

Rozmowa z ks. Bogdanem Bartołdem, duszpasterzem akademickim w kościele św. Anny

Irena Świerdzewska: - Wakacje ze studentami obfitują w historie, które mogą posłużyć jako scenariusz do komedii. Pamięta Ksiądz te najlepsze?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Ks. Bogdan Bartołd: - Naszym wyprawom towarzyszy wiele radości i wzajemnej życzliwości. Najwięcej humorystycznych sytuacji zdarza się w czasie przygotowywania posiłków. Kuchnią zajmują się nasze studentki. Dla wielu z nich są to pierwsze doświadczenia kulinarne. Pamiętam jeden z wyjazdów. Podzieliliśmy się na małe grupy i kolejno każda z nich przygotowywała posiłek dla pozostałych. Pierwsza liczyła dwóch chłopców i dwie dziewczyny. Chłopcy dbali o ogień, dziewczęta zajęły się gotowaniem. Wymyśliły, że będzie makaron z truskawkami. Zapytałem czy potrafią zrobić, zapewniły, że tak i zaczęły gotowanie. Po godzinie czy dwóch jedna z nich przychodzi i pyta, czy mamy jakieś dodatkowe garnki. Poszedłem do gospodyni i pożyczyłem dwa. Za pół godziny studentka wraca i prosi o następne naczynia. Zapytałem, co się stało. A ona odpowiada zakłopotana, że nie wiedzą, co się stało, ale makaron wychodzi z garnka. Jak się okazało spaghetti upakowały pionowo do garnka 20-litrowego i zalały lekko wodą. Wtedy nie tylko nasz obóz się najadł, ale także gospodyni i jej trzech sąsiadów. Uczestnicy obozu powiedzieli, że to cud. Pan Jezus rozmnażał chleb, natomiast nasze dziewczęta potrafią rozmnażać makaron. Innym razem otrzymaliśmy z darów śledzie solone w beczkach. Był piątek. Dwie studentki zajmujące się kuchnią zaproponowały: "Proszę księdza, dziś piątek, zrobimy na obiad śledzie. Tylko nie wiemy jak je usmażyć".

- Więc te wakacyjne wyjazdy czegoś też uczą...

Reklama

- Pamiętam historię sprzed 3 lat, kiedy byłem na obozie roku "0" organizowanym przez Stowarzyszenie Katolickiej Młodzieży Akademickiej. W czasie wyprawy górskiej jeden z uczestników odłączył się od grupy. Powiadomiliśmy TOPR. O godz. 22.00 jeszcze nie było żadnej wiadomości. Poszukiwania trwały całą noc po stronie polskiej i słowackiej. Bezskutecznie. TOPR dzwonił do mnie z dokładnością co 2-3 godz. Pamiętam wielkie zatroskanie nas wszystkich. Chociaż fizycznie nie mogliśmy nic zrobić, bo poszukiwania prowadziła grupa specjalistów, to wszyscy się modliliśmy. Studenci przychodzili do mnie przez całą noc i pytali: "Proszę księdza, ale nic na pewno złego mu się nie stało?". Uspokajałem ich, a sam się modliłem: "Panie Boże, nie wiem jakie masz plany względem tego człowieka, ale wiem, że on jest nam potrzebny". Następnego dnia mieliśmy zaplanowaną Mszę św. na Kalatówkach w Pustelni Brata Alberta. Pięć minut przede Mszą, kiedy już miałem wychodzić do ołtarza, zadzwonił TOPR. Nasz uczestnik został odnaleziony cały i zdrowy. Ta Msza była szczególna. Gdy ogłosiłem, że nasza zguba się odnalazła, dziewczęta się rozpłakały. Było to trudne, ale także ważne doświadczenie. Obóz, na którym było kilkadziesiąt osób stał się jednym z najbardziej udanych obozów. Po tym wydarzeniu oni poczuli więź wspólnoty. Poczuli się odpowiedzialni za siebie.

- A jak wyglądają na studenckich wyjazdach spotkania z Bogiem?

Reklama

- Na wyjazdach organizowanych przez nas, w dni powszednie jest Eucharystia i wspólne modlitwy. Na pewno dużym doświadczeniem dla studentów są Msze św. polowe. Znajdujemy polanę w lesie, czy miejsce wysoko w górach i tam sprawowana jest Eucharystia. Wielu z nich widzi po raz pierwszy, że w takim miejscu również może przyjść Chrystus. Odkryciem dla młodych ludzi jest na pewno wejście w modlitwę Liturgii Godzin, czyli modlitwę brewiarzową. Rano odmawiamy jutrznię. Dla młodzieży jest to forma na tyle interesująca, że po powrocie z wakacji kupują sobie brewiarze i prywatnie z nich korzystają. Dla wielu z nich ważna staje się modlitwa adoracyjna przed Najświętszym Sakramentem. Tam, gdzie jesteśmy przy wiejskim kościółku czy przydrożnej kapliczce zatrzymujemy się na krótką modlitwę.
Dla uczestników wyjazdów nowością jest modlitwa przed posiłkami. Dopiero tu odkrywają, że przed jedzeniem można dziękować Bogu za dary i prosić o błogosławieństwo. Później po powrocie szokują swoich bliskich, kiedy siadają do stołu i mówią: a może byśmy się wspólnie pomodlili.
Czasami studenci zaskakują swoim zachowaniem inne osoby na wakacjach. I stają się wtedy czytelnym świadectwem. Na przykład wchodzimy do baru, zamawiamy potrawy i raptem cała 30-osobowa grupa wstaje i po góralsku śpiewa modlitwę. Pamiętam, jeden z restauratorów początkowo sądził, że do baru weszła grupa, która chce wyłudzić pieniądze i najeść się za darmo. Ale kiedy zobaczył księdza w koloratce, a za chwilę zabrzmiała modlitwa, to o 50% obniżył nam rachunek.

- Oprócz akcentów religijnych co czeka studentów na duszpasterskich wyjazdach?

- Te wyjazdy są dla nich bardzo ubogacające. Dają możliwość przeżycia głębokiego spotkania z drugim człowiekiem. Czasem zapraszamy ludzi ze świata polityki, kultury z wykładami. Uczestnictwo we wszystkich spotkaniach nie jest obowiązkowe. Ale studenci są bardzo ciekawi świata, chcą poznawać to, co nowe.
Przez wszystkich lubiane są spotkania we własnym kręgu. Na obozach wędrownych czy stacjonarnych, miejscem, w którym najczęściej gromadzą się studenci jest kuchnia. Dyskusje przy kawie i herbacie trwają czasem do czwartej nad ranem. Dzielimy się swoimi poglądami. Dokonujemy wtedy rewolucyjnych odkryć dotyczących życia. To są niesamowite, niezapomniane spotkania.

- Jakie oczekiwania mają studenci w stosunku do Księdza?

- Studenci twierdzą, że nie chcą mieć wśród księży kolegów. Niektórzy mówią, że chcą mieć przyjaciół. Ale, przede wszystkim chcą mieć kapłana - kogoś kto będzie im przypominał o Panu Bogu swoją osobą, ale kto będzie im też Pana Boga ofiarowywał.

- Duszpasterstwo Akademickie u św. Anny co roku przygotowuje bogatą ofertę wakacyjną...

Reklama

- Wyjazdy wakacyjne mają służyć odczytywaniu śladów Pana Boga w pięknie stworzonego świata. Na spływy kajakowe wybiera się zwykle 20-30 studentów. Obozy wędrowne gromadzą po kilkadziesiąt osób. Najbardziej liczne są te dla studentów roku "0", którzy dopiero zdali egzaminy na studia. W tej grupie czasem wyjeżdża ponad 100 osób. Na naszych wyjazdach nie ma alkoholu. Nie potrzebujemy do wspaniałej zabawy żadnych środków dopingujących. I są tacy młodzi ludzie, którzy sobie to bardzo cenią.
Najwięcej uczestników gromadzi Warszawska Akademicka Pielgrzymka Metropolitalna. Bierze w niej udział ok. 6 tys. studentów i licealistów. Większość stanowią studenci. To jest wyprawa dla odważnych. Do przejścia mamy w ciągu 10 dni około 300 km.
Ukoronowaniem działalności w naszym ośrodku są kolonie dla dzieci ubogich i z domów dziecka, organizowane przez Fundację Pro Bono. To wielki sukces akademickiego środowiska. Z kościoła św. Anny, który nie jest parafią, wysyłamy 300 dzieci na kolonie. Wyjeżdżają te z rodzin ubogich oraz z pięciu domów dziecka. W tym roku pojedzie także ok. 150 dzieci Polonii ukraińskiej, białoruskiej, litewskiej, rumuńskiej. Wychowawcami są studenci, ofiarujący bezinteresownie swój czas. Wyjeżdża na nie około 30 studentów wolontariuszy.

- Czy można porównać efekty duszpasterskie tych wakacyjnych wyjazdów z całoroczną pracą ze studentami?

- W ciągu roku jesteśmy ze sobą razem 2-3 godziny w tygodniu. Na wakacjach przebywamy ze sobą cały czas przez dwa tygodnie. To powoduje, że zaczynamy tworzyć środowisko, z którym bardziej się utożsamiamy. Potem wracamy na uczelnię, do rodzin, gdzie czasem relacje są trudne, bywa, że bolesne. Poczucie więzi ze wspólnotą akademicką pomaga kierować się określonymi zasadami.
Przykładam dużą wagę do tych wyjazdów. Wiele z osób, które są na naszych wyjazdach, potem bardzo aktywnie uczestniczy w pracy naszego ośrodka akademickiego. A ponadto każdy człowiek jest jakimś darem Bożym, który ubogaca innych.
W zależności od charakteru grupy wyjazdowej inne są jej cele. W ramach duszpasterstwa mamy Odnowę w Duchu Świętym, Ruch Światło-Życie, które organizują rekolekcje wakacyjne. Na pielgrzymce dokonuje się wiele nawróceń. Ludzie przychodzą i mówią, że dla nich były to rekolekcje w drodze. Czytelne i piękne spotkanie z Chrystusem.

- A więc wakacje to odpoczynek od codziennych zajęć, ale nie od Boga...

- Niezależnie od tego, czy są wakacje, czy normalny rok pracy, nigdy nie możemy powiedzieć, że będziemy odpoczywać od Pana Boga. Mogą się jedynie zmieniać formy bycia z Bogiem i z ludźmi. Bóg jest miłością - on kocha nas, a my Jego. Nie wyobrażam sobie nawet w relacjach międzyludzkich, żeby zakochany chłopak powiedział dziewczynie: "Słuchaj, chciałbym od ciebie odpocząć 2 miesiące". Albo mąż swojej żonie: "Bardzo Cię kocham, ale czy przez 2 miesiące moglibyśmy nie przebywać ze sobą".

- Dziękuję za rozmowę.

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Pismo Święte podkreśla potrzebę uczciwości

2025-09-18 09:34

[ TEMATY ]

rozważania

O. prof. Zdzisław Kijas

Karol Porwich/Niedziela

Pismo Święte podkreśla potrzebę uczciwości. Jezus uczy, że kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie.

Jezus powiedział do uczniów: «Pewien bogaty człowiek miał rządcę, którego oskarżono przed nim, że trwoni jego majątek. Przywołał więc go do siebie i rzekł mu: „Cóż to słyszę o tobie? Zdaj sprawę z twego zarządzania, bo już nie będziesz mógł zarządzać”. Na to rządca rzekł sam do siebie: „Co ja pocznę, skoro mój pan odbiera mi zarządzanie? Kopać nie mogę, żebrać się wstydzę. Wiem już, co uczynię, żeby mnie ludzie przyjęli do swoich domów, gdy będę odsunięty od zarządzania”. Przywołał więc do siebie każdego z dłużników swego pana i zapytał pierwszego: „Ile jesteś winien mojemu panu?” Ten odpowiedział: „Sto beczek oliwy”. On mu rzekł: „Weź swoje zobowiązanie, siadaj prędko i napisz: pięćdziesiąt”. Następnie pytał drugiego: „A ty ile jesteś winien?” Ten odrzekł: „Sto korców pszenicy”. Mówi mu: „Weź swoje zobowiązanie i napisz: osiemdziesiąt”. Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z podobnymi sobie ludźmi niż synowie światłości. Ja też wam powiadam: Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną, aby gdy wszystko się skończy, przyjęto was do wiecznych przybytków. Kto w bardzo małej sprawie jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w bardzo małej sprawie jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie. Jeśli więc w zarządzaniu niegodziwą mamoną nie okazaliście się wierni, to kto wam prawdziwe dobro powierzy? Jeśli w zarządzaniu cudzym dobrem nie okazaliście się wierni, to któż wam da wasze? Żaden sługa nie może dwom panom służyć. Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtym będzie trzymał, a tym wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie!»
CZYTAJ DALEJ

Uczestnicy popularnego tanecznego programu w żenujący sposób parodiują... modlitwę

2025-09-15 22:13

[ TEMATY ]

telewizja

telewizja

Adobe Stock

Uczestnicy popularnego tanecznego show postanowili zabłysnąć humorem i zamieścili w sieci nagranie, które – w ich zamyśle – miało bawić i promować program. Efekt okazał się jednak zupełnie odwrotny. Zamiast lekkości i żartu otrzymaliśmy nieudolną próbę rozbawienia widzów, która przerodziła się w żenujący spektakl z wyraźnie antykatolickim podtekstem. Trudno było patrzeć na to bez poczucia wstydu.

Na nagraniu „gwiazdy” programu – Barbara Bursztynowicz, Maja Bohosiewicz, Aleksander Sikora i Tomasz Karolak wraz z partnerami tanecznymi (Michałem Kassinem, Albertem Kosińskim, Darią Sytą i Izabelą Skierską) – odgrywają scenkę stylizowaną na modlitwę. Za stolikiem ustawione są zdjęcia jurorów, a uczestnicy wznoszą ręce i wygłaszają swoje „intencje”, które wspólnie kończą słowami: „wysłuchaj nas parkiet”.
CZYTAJ DALEJ

Elbląg: Nastolatek na hulajnodze potrącił sześciolatka, dziecko w ciężkim stanie trafiło do szpitala

2025-09-22 11:14

[ TEMATY ]

wypadek

hulajnoga

Adobe Stock

W Elblągu 13-letni chłopiec, jadąc hulajnogą elektryczną, potrącił sześciolatka, który prowadził swoją zwykłą hulajnogę. Dziecko w ciężkim stanie trafiło do szpitala. Obaj chłopcy nie mieli kasków ochronnych – podała policja.

Do wypadku doszło w niedzielę na chodniku między ulicami Kasprzaka a Kalankiewicza w Elblągu – poinformował w poniedziałek nadkom. Krzysztof Nowacki z Komendy Miejskiej Policji w Elblągu.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję