Reklama

Wiadomości

To media wydały wyrok

Ksiądz Jacek Stryczek został w 2018 r. oskarżony o mobbing. Po wielu latach boju o prawdę Prokuratura Rejonowa w Krakowie po raz drugi umorzyła śledztwo. Przesłuchano 750 osób, nie stwierdzono winy księdza.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Sprawa dotyczyła rzekomego mobbingu w strukturach Szlachetnej Paczki, której twórcą był ks. Jacek Stryczek i która stała się przykładem bezinteresownej pomocy na szeroką skalę. – Jako młody ksiądz byłem szalonym duszpasterzem, który lubił spędzać czas ze studentami. Nie miałem wielkich zasobów ani bogatych ludzi wokół siebie, ale to, co nas pociągało, to ideały. Żyliśmy nimi i z tych ideałów zrodziła się chęć pomagania innym. Tak narodziła się Szlachetna Paczka, która została zbudowana na przekazie miłości wzajemnej. Mówi ona, że nie sztuką jest kochać, ale sztuką jest tak kochać, by ten, kogo kocham, też potrafił kochać. Ja pokochałem biednych. Ale zobaczyłem, że ich jest zbyt dużo. To sprawiło, że starałem się pokochać bogatych, aby obdarowywali biednych. I co za tym idzie – zamożne osoby pomagają biednym. Z czasem projekt ten bardzo się rozrósł i, jak widać, stał się łakomym kąskiem, czego przykładem jest tekst Janusza Schwertnera z Onetu z 20 września 2018 r; pierwszy tekst, bo było ich w tym czasie kilkanaście – wspomina ks. Jacek.

Medialna nagonka

Reklama

Od 2018 r. w krakowskiej prokuraturze prowadzona była sprawa dotycząca oskarżeń wobec ks. Jacka Stryczka o rzekomy mobbing. W materiałach dziennikarskich występowały osoby, które stawiały konkretne oskarżenia. Tymczasem przesłuchano 750 osób i w 2024 r. sprawa została umorzona. Po odwołaniu i podjęciu dalszych kroków po raz kolejny prokuratura umorzyła sprawę. – Media domagały się, żebym został oczyszczony z zarzutów, ale ja nie wiem, z czego miałbym być oczyszczony, skoro nic złego nie zrobiłem – zaznacza ks. Stryczek i dodaje: – Sześć lat bycia oskarżonym to nie jest sześć lat bycia winnym. Jeżeli ktoś tu jest winny, to media, które bez werdyktu prokuratury wydały wyrok. Domagam się więc sprawiedliwości.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Przemyślana akcja

Atak na ks. Jacka Stryczka wiązał się z rozpoczęciem próby przejęcia Szlachetnej Paczki. Uznano, że ma ona ogromny wpływ na społeczeństwo i zagraża innej znanej inicjatywie pomagającej potrzebującym. – Po pierwsze, zgodnie z leninowską teorią wprowadzania rewolucji do kraju, należy zacząć od uderzenia w autorytety, instytucje życia publicznego, i za wszelką cenę to rozwalać. Po to to było. Drugą rzeczą były pieniądze, bo mieliśmy budżet 20 mln zł. Po trzecie, była to świetna przestrzeń do działania lewicowych aktywistów, bo w wielu miejscach w Polsce usuwano katolickich liderów, świetnych, prawdziwych, związanych z Kościołem, a stawiano ludzi niekompetentnych. Warunek, jaki należało spełniać, to należeć do grona aktywistów lewicowych. Powodów, dla których to zrobiono, było bardzo dużo. I patrząc w przyszłość, na mnie trenowano to, co wydarzyło się np. przy przejęciu telewizji publicznej, Polskiego Radia czy PAP. Przykładem jest Clifford Chance, globalna, duża korporacja prawna, która interweniuje, doradza, aby sfałszować podpisy, dokooptować członków do stowarzyszenia, mieć większość na walnym i zgłosić nowo wybrane władze do KRS. Zostało to nawet wyśmiane przez KRS w decyzji sądowej. Mamy to wszystko na piśmie. Nie stracilibyśmy Paczki, gdyby nie interwencja Sylwii Gregorczyk-Abram – podkreśla ks. Jacek.

Byłeś, a już cię nie ma

Reklama

Ksiądz Stryczek, po wylanym na niego hejcie, postanowił usunąć się w cień. To czas, kiedy z różnych stron odpierał ataki. Próbowano go na różne sposoby zdyskredytować. To był czas ogromnych przeżyć, a nawet walki o życie. – Byłem bliski śmierci. Byłem tak chory, że właściwie nie wstawałem z łóżka. Myślę, że cud mnie uratował. Uratowało mnie życie duchowe, czyli działo się coś z moim ciałem, a nie z moim duchem, bo w duchu zawsze byłem pozytywnie nastawiony. Uratowali mnie moi wychowankowie lekarze, bo ja przez lata byłem duszpasterzem Collegium Medicum w Krakowie. To oni wzięli się za ratowanie mojego zdrowia i życia. To jest dowód na to, że stres zabija; atakuje kolejne organy w naszym organizmie i je zabija. Byłem w procesie takiego zabijania mojego organizmu przez długotrwały stres. Przez 3 lata coś się działo, codziennie jakaś katastrofa, codziennie ktoś coś mi zrobił – „podkładał nogę”. Nie mogąc wytrzymać, wyprowadziłem się z Krakowa, z parafii, do której zostałem skierowany, wynająłem sobie mieszkanie w górach i... się uratowałem. Z natury jestem samotnikiem i nie mam z tym problemu. Były takie tygodnie, że patrzyłem w ekran telefonu i nie miałem do kogo zadzwonić, w tym czasie nie miałem znajomych, byłem na dnie. Nikt mnie nie chciał, nie interesował się mną – po prostu byłeś, a już cię nie ma.

Fakty przeczą kłamstwu

Po trudnym czasie oskarżeń, prób niszczenia ks. Jacek powrócił i rozwija Ekstremalną Drogę Krzyżową. To duchowe dzieło skupia coraz większą liczbę osób. – Od listopada ub.r. zrekrutowaliśmy ponad 400 osób do EDK i ludzie wciąż lubią ze mną pracować. Jesteśmy kreatywni i współpraca z tyloma ludźmi zaprzecza kłamstwu, że jestem potworem. Nawracając się wcześniej z katolicyzmu na katolicyzm, bardzo się uwrażliwiłem, jeszcze jako student AGH, na potrzeby biednych. Potem odkryłem, że sam nie jestem w stanie odpowiedzieć na potrzeby wszystkich biednych. Mówimy tu o 2001 r., czyli największej biedzie współczesnej Polski. Wtedy rządził SLD i to było coś dziwnego, jakby wycofano wszystkie fundusze wsparcia. Była ogromna bieda w Polsce, obejmowała nawet 40% społeczeństwa, a 20% żyło w skrajnej biedzie, czyli brakowało im na jedzenie i na środki czystości. Straszne czasy. Wtedy uznałem, że trzeba ten kraj zmienić. Dlatego nie dary, tylko prezenty, dlatego nie duża ilość zebranych rzeczy, tylko relacje.

Ewangelia i serce

Nauczyłem się jednego – że jestem uczniem Jezusa, więc żyję Ewangelią. Nie tylko dlatego, że jestem księdzem, ale też dlatego, że jestem chrześcijaninem, a Ewangelia i moje serce to mój mundur – podkreśla ks. Stryczek. I dodaje: – Kiedyś myślałem, że chrześcijanin to człowiek, który jest taki miły, chciałby wszystko dobrze, mogą go skopać, wsadzić do kąta, a on nic nie może. Ale Jezus powiedział, że posyła nas jak owce między wilki. A to już jest mocne wezwanie i rozumiem to tak, że trzeba się uczyć żyć w takim społeczeństwie, jakie jest. Trzeba się znać na prawie, trzeba się znać na mediach społecznościowych. Trzeba się umieć bronić. Trzeba się jednoczyć, a my, jako chrześcijanie, powinniśmy po prostu być sprawni i być mózgowcami. Trzeba się tego uczyć. Moim problemem było to, że nie chciałem funkcjonować w świecie złych ludzi i miałem taką zasadę, prowadząc Szlachetną Paczkę, że jeżeli miałem kontakt z kimś złym, to po prostu odcinałem się od tej osoby. No to źli weszli do mojego życia. Musiałem się ich nauczyć, aby im nie ulec. I pozostałem idealistą. A podstawą zjednoczenia idealistów są jednostki, które się uczą i są sprawne. Jeśli będziemy razem, to dobrze, a jak będziemy rozproszeni, to jeszcze lepiej, bo w różnych miejscach życia społecznego będziemy mieć wpływy. I uważam, że to jest metoda na te czasy. Dlaczego źli ludzie mają przejmować władzę i dysponować zasobami? Ja już do Stowarzyszenia „Wiosna” nie chcę wrócić, ale wiele osób ma jeszcze całe życie przed sobą, żeby o to powalczyć.

2025-06-17 15:06

Ocena: +17 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Zostałem skazany na nieistnienie

Dla mnie to było jasne, że jest to wyrok na księdza – przyznaje w rozmowie z Niedzielą ks. Jacek Stryczek, odnosząc się do oskarżeń o mobbing w Stowarzyszeniu „Wiosna”.

Maria Fortuna-Sudor: Jak Ksiądz odebrał powrót Dziennika Polskiego do tematu zarzutów o mobbing w Stowarzyszeniu „Wiosna” i wynikających stąd dla Księdza konsekwencji? Ks. Jacek Stryczek: Od początku było wiadomo, że na mnie „nie ma nic”. Dwadzieścia osób, które mówiły o mnie źle, to chyba mało jak na tak dużą akcję niszczenia człowieka. Ten sam dziennikarz rozmawiał z innymi dwudziestoma osobami, które mówiły dobrze. Plus ok. 100 listów do Onetu od ludzi z mojego środowiska. Osoby, które to organizowały, stawiały sobie dwa cele: abym podał się do dymisji i żebym przeprosił (czyli się przyznał). Zrezygnowałem z funkcji prezesa – honorowo, by nie być przeszkodą dla „Paczki”. Nigdy jednak nie przeprosiłem, bo to ja byłem strażnikiem wartości w „Wiośnie”, pilnowałem porządku. Dawałem, korygowałem lub zwalniałem, gdy ktoś zachowywał się niewłaściwie.
CZYTAJ DALEJ

Święty, który się nie starzeje

To właśnie św. Stanisław Kostka (1550-68), który dokonał swojego żywota jako 18-letni młodzieniec w rzymskim nowicjacie Towarzystwa Jezusowego. Jego liturgiczne wspomnienie przypada 18 września.

Patron Polski, polskiej młodzieży przemawia i dziś nie tylko do młodych, ale również do tych nieco starszych. Trzeba tylko na nowo odkryć jego przesłanie. Jest to ważne zwłaszcza w Roku św. Stanisława Kostki, który został ogłoszony przez naszych biskupów z racji 450. rocznicy jego śmierci, oraz w roku 100. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości.
CZYTAJ DALEJ

Dolnośląskie: Rok i dwa miesiące więzienia dla księdza za defraudację pieniędzy

2025-09-18 10:50

[ TEMATY ]

dolnośląskie

Adobe Stock

Więzienie. Zdjęcie ilustracyjne

Więzienie. Zdjęcie ilustracyjne

Na rok i dwa miesiące więzienia skazał w czwartek Sąd Apelacyjny we Wrocławiu księdza Włodzimierza G. oskarżonego o defraudację ponad 1,2 mln zł dotacji na remont bazyliki w Legnickim Polu i kościoła filialnego w Gniewomierzu. Sąd obniżył wyrok pierwszej instancji skazującej duchownego na dwa lata więzienia.

Pieniądze, które zdefraudował ks. Włodzimierz G., pochodziły z budżetów resortu kultury i tamtejszej gminy. Chodzi o ponad 1,2 mln zł. Według oskarżenia G. przeznaczył część tej sumy na zakup kryptowalut, a resztę wypłacił sobie.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję