Co to są święta?
Zosia: Święta to czas, w którym mama gotuje, a tata nie chodzi do pracy wiele, wiele dni. I lubię ten czas, bo widzimy się od rana do wieczora.
Franek: Wtedy śpiewamy w kościele: Chwała na wysokości Bogu, ubieramy choinkę. Bardzo lubię ten czas.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Malwina: W święta rodzi się Pan Jezus. To są Jego urodziny.
Kacper: W święta wszystko jest najpiękniejsze, jedziemy do babci i dziadka, jest bardzo wesoło. Dziadek gra ze mną w gry, a babcia pokazuje stare bombki.
Kasia: Święta to czas, w którym zawsze jemy czerwoną zupę i dużo innych potraw. Jest ich dwanaście. Ja nie lubię kapusty, ale jem troszkę, bo dziadzia mówi, że to tradycja.
Zosia: To są urodziny Pana Jezusa. I Jego prezentami były podarunki od pasterzy i Trzech Króli.
Kajetan: W święta wszystko błyszczy, świeci. Choinka, dom, nawet mama nosi kolczyki takie dłuuugie.
Co to jest tradycja?
Malwina: Tradycja to jest zawsze.
Zosia: My mamy tradycję, że jeździmy naszym autem do babci, a ona zawsze na nas czeka.
Kasia: Tradycja jest zawsze stara, nie nowa. Jak bombki mojej babci. One są z pokolenia na pokolenie, tzn. nie są nowe, ale stare.
Kacper: Tradycja to może być wtedy, jak jemy karpia, mimo że go nie lubimy.
Franek: U nas tradycją jest to, że dziadek, pradziadek, tata są lekarzami.
Malwina: Tradycja na święta to jest choinka. Ona zawsze musi być.
Kto pierwszy trafił do stajenki?
Malwina: Pasterze, wiadomo, oni byli najszybsi.
Reklama
Zosia: Pasterze przyszli wraz z owcami. One nawet może były pierwsze, bo szły przed nimi.
Kacper: Ja myślę, że nie wszyscy przyszli od razu. Ci starsi pasterze szli powoli jak mój dziadunio. On ma laskę i wolno kroczy. A taki młody chłopak jak ja to szybko biega. Ja mógłbym być pierwszy przy Jezusie.
Kasia: Pasterze byli szybko i ofiarowali małą owieczkę, która położyła się obok Jezusa w żłobie i ogrzewała Mu stopy. Tam było na pewno zimno, a owieczka była jak kołderka z merynosów.
Jak Trzej Królowie trafili do stajenki?
Kacper: To oczywiste, że Gwiazda im pomogła. Specjalna, wielka. Oni jak ją zobaczyli, to się zadziwili. Ta gwiazda musiała być duża i rozłożysta jak drzewo w starym lesie.
Malwina: To może była mówiąca gwiazda, nikt tego nie wie.
Franek: Mój brat mówił, że to była kometa, która leciała wtedy.
Zosia: Ta gwiazda, jak leciała, to zostawiała taką poświatę, rozbłyski, iskiereczki.
Jakie życzenia złożył(a)byś Jezusowi, jeśli pojawił(a)byś się w stajence obok pasterzy?
Kacper: Może jakieś auto sprawiłbym, by mogli jechać szybko. Najlepiej po pustyni, po której uciekali.
Zosia: Dużo miłości, aby ludzie Go nie zasmucali... I wtedy w stajence to kołderkę, pieluszki i jakąś czapeczkę zapinaną pod główkę.
Franek: Pan Jezus mógłby mieć inny dom narodzin. Dzieci rodzą się w czystym szpitalu, a On narodził się w stajni. To smutne. Ja w domu mam kilka ciepłych koców. Myślę, że gdybym szedł, wziąłbym jeden ze sobą, aby Maryja mogła otulić Mu stopy.
Malwina: Ja przyniosłabym dla Matki Bożej i Józefa kosz pełen owoców, aby mieli siły w ucieczce. Mogłabym wziąć coś dobrego, jak kompot mojej babci Czesi.
Kasia: Panu Jezusowi przy stopach położyłabym zdjęcie naszej rodziny, aby się nami zawsze opiekował. Aby się uśmiechnął najpiękniej.